profil

Niezwykłe miłości, cz. I

poleca 85% 133 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Chciałbym przedstawić sytuację z jaką się spotkałem. Działo się to w szkole. Była to placówka oświatowa jak każda inna. Niczym się nie wyróżniała – z pozoru!
Trzy lata temu pojawiła się u nas nowa nauczycielka. Świeżo po studiach – jakby to chłopaki powiedzieli „fajna d... laska” :P. Koledzy postanowili jej „zaimponować”: wygłupiali się, przeszkadzali jej na lekcjach. Ale ja coś w niej dostrzegłem. Zauważyłem, że jest romantyczką, dlatego moje zachowanie było inne – postanowiłem ją potraktować jak przyjaciółkę od serca. Jak tylko mogłem pomagałem jej. Na przerwach gdy miała dyżury przychodziłem z nią porozmawiać. Na lekcji starałem się być miłym i aktywnym. I tak było przez trzy lata. Wszystko zaczęło się komplikować dwa miesiące temu. Byłem już z nią (jak na nauczycielkę) bardzo blisko. „Po szkole” nie mówiłem do niej „Proszę pani...” tylko – normalnie po imieniu. Pewnego dnia, po lekcji poprosiłem ją aby mi wytłumaczyła – bodajże zadanie domowe, ale to nie istotne! Wracając do opowiadania: poprosiłem ją o wytłumaczenie. Wtedy dostrzegłem coś, zupełnie przez przypadek spojrzałem jej w oczy i... nie zmieniłem kierunku patrzenia. Co dziwne ona też. Wtedy zrobiłem coś czego nie miałem odwagi jeszcze zrobić przy żadnej innej koleżance. Pocałowałem ją. Po chwili zauważyłem, że ona mi nie przerywa – nie przeciwstawia się tylko mi pozwala kontynuować. Pewnie sobie myślicie, że to był taki pocałunek „jak na dobranoc”, ale nie – był to najprawdziwszy w świecie romantyczny pocałunek. Po chwili puściłem wolno swoje emocje – położyłem lewą rękę na jej ramieniu i powoli zacząłem przesuwać ją w dół, aż dojechałem do kolana. Wtedy powolnym, lecz energicznym ruchem położyłem „panią nauczycielkę” na stół. Leżeliśmy. Prawą ręka podtrzymywałem ją aby nie leżała bezpośrednio na stole, a lewą z powrotem posuwałem w górę. Me usta zsunąłem powoli z ust na szyję. Było to coś niesamowitego. Jej gorące ciało drżało w moich rękach. Wtedy nagle ktoś zapukał do na szczęście zamkniętych drzwi. I może dobrze. Bo kto wie jakby dalej się to ciągnęło. Pobiegłem na przerwę. Zapomniałem o jednym – miałem szminkę na ustach. Wzbudziło to podejrzenia kolegów – wiadomo w umyśle piętnastolatka nie trudno o zrodzenie się „ciekawych” myśli. Wtedy jednak przy pomocy koleżanki (chwała jej za to!) udało mi się jakoś wymigać od wyjaśnień. Potem przez parę dni trwały „ciche dni” tzn. było tak jak zwykle – jak na normalnych lekcjach. Lecz po pewnym czasie zaczęły się pojawiać znowu nasze zbliżenia. Tym razem komentarze osób postronnych były już bardziej widoczne (słyszalne). Ale jakoś to ignorowaliśmy – do czasu gdy inni nauczyciele zaczęli coś podejrzewać. Dlatego na jakiś czas odpuściliśmy to wszystko sobie. Ale już po tygodniu znowu zaczęły się kolejna prośby o wyjaśnienie zadania . I wszystko było by OK gdyby nie to, że szkoła potajemnie dorobiła dodatkowy klucz do naszej klasy. I tak pewnego dnia.... Moja ukochana nauczycielka usiadła mi na kolanach. Jako, że trochę to już trwało to pozwalałem sobie na coś więcej niż tylko „jeżdżenie” ręką po jej ubraniu. Było tak cudownie. Emanowała z niej taka energia... była taka delikatna... wtedy nagle ktoś otworzył drzwi – byli to inni nauczyciele. Wtedy się zaczęło! Krzyki, wrzaski – pytania! Całą winę zrzucono na nią – że psuję mnie, że wykorzystuję mój „niewinny” umysł... próbowałem wyjaśnić jak było naprawdę, ale nikt mnie nie słuchał. Została wyrzucona ze szkoły, jako że byłem wzorowym uczniem to dla mnie jedyną karą, a w zasadzie nauczką było poinformowanie rodziców. Innym uczniom powiedziano, że „pani” musiała wracać na studia z jakiegoś powodu – ale ja znałem prawdę. Próbuję ją odnaleźć – jak na razie bezskutecznie!
Morał z tego taki. Jeśli coś czujesz do innej osoby, ale możesz wyrządzić jej tym szkodę – to zostaw te uczucia dla siebie!

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty