profil

Scenariusz telewizyjnego reportażu o lądowaniu na Księżycu.

poleca 85% 157 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Reportaż o lądowaniu na Księżycu

(rzut z oddali na Drogę Mleczną, później obraz posuwa się od Plutona po Ziemię)

Od zawsze ludzie pragnęli dwóch rzeczy: władzy i wiedzy. Przez wieki udawało im się osiągać coraz to bardziej zadziwiające rzeczy. Sprawiać, że niemożliwe stawało się możliwym. Wydawać by się mogło, że nic nie jest w stanie ograniczyć ludzkiej wyobraźni i determinacji. Jednak, pomimo tych cech, jeden cel wydawał się nieosiągalny – kosmos. Tak, kosmos zawsze budził zarazem strach, jak i niemą fascynację. Głównie, ponieważ nikt nie jest w stanie kiedykolwiek zbadać go w pełni. Skrywa on wiele tajemnic. Oczywiście człowiek w tej sprawie nie załamał rąk i próbował rozwikłać ich jak najwięcej.

(obraz ukazuje Ziemię, powoli ją okrąża, zbliżenie najpierw na Rosję, później na Stany Zjednoczone)

Ludzie w pewien sposób wyznaczyli sobie nawet wyścig o to, kto pierwszy zdobędzie kosmos. Najbardziej konkurowały ze sobą ZSRR i Stany Zjednoczone, ponieważ był to okres „zimnej wojny”. Start wygrali Rosjanie, kiedy jako pierwsi wystrzelili satelitę i wysłali człowieka, Jurija Gagarina, w przestrzeń kosmiczną. To był przełom. Ameryka przegrała wtedy, co delikatnie złamało ich dumę.

(zdjęcia ukazujące przemawiającego Kennedy’ego, bez dźwięku)

Władze nie chciały na to pozwolić i w już w maju 1961 roku John Fitzgerald Kennedy, ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych, obiecał rodakom, że pod koniec dekady Amerykanin stanie na Księżycu.

(prof. Karol Czarnecki, polski historyk i astronom pracujący w USA)

Amerykanie zawsze mieli gdzieś, głęboko zakorzenioną idee „can do” czyli „mogę, potrafię”. Mają oni czasami skłonność do oznajmiania: „jeśli nie my, to kto?”. Wtedy odpowiedź wydawała się prosta – Rosjanie. Pierwszy lot Gagarina wokół orbity ziemskiej w znacznym stopniu przyśpieszył amerykański program eksploracji przestrzeni kosmicznej. Eksploracji, którą można porównać do idei pierwszych osadników na terenach dzisiejszych Stanów Zjednoczonych. Już w dokumencie zwanym „Manifest Destiny”, z czasów pierwszych osadników, Amerykanie rościli sobie to specjalne prawo do ekspansji.

(Księżyc)

Nasz satelita wydawał się idealnym „kandydatem” do eksploracji. I do ostatecznego wyjaśnienia sporu pomiędzy ZSRR a Ameryką. Co prawda Rosjanie mieli za sobą więcej sukcesów, ale również więcej porażek.

(portret Komarowa)

Pierwszym astronautą jaki zginął w przestrzeni kosmicznej był Rosjanin Władimir Komarow.

(obraz ukazuje stół, kamera sunie po nim powoli i dociera do ułożonego na stercie papierów zdjęcia podpisanego Lee De Forest, oraz stojącego obok starego radia)

Amerykanie jednak nie poddawali się. Mimo ostrego sceptycyzmu reszty świata uparcie dążyli do podboju Księżyca. Co dziwne, nawet osoby związane z nauką „pukały się w głowę”. Nawet już w 1967 roku dr Lee De Forester, wynalazca lampy próżniowej, twierdził:

(słychać głos, brzmiący jakby wydobywał się z bardzo starego odbiornika radiowego)

„Bez względu na wszelki postęp naukowy, w przyszłości człowiek nigdy nie wyląduje na Księżycu”

(nagłówek artykułu z gazety, opisujący lądowanie na Księżycu)

Sam doktor tego nie dożył, ale zaprzeczenie jego słów odbyło się w lipcu 2 lata później, w 1969 roku, kiedy człowiek po raz pierwszy dotknął powierzchni Księżyca. Był to oczywiście Amerykanin, a sukces ten „pomógł” Rosji popaść w kryzys gospodarczy, spowodowany gorączkowym wydawaniem pieniędzy na zbrojenia.

(kamera w środku ośrodka przygotowującego kosmonautów)

W środę, 16 lipca 1969 roku, o godzinie 13:32 UT, z kosmodromu na przylądku Canaveral w USA wystartował „Apollo 11” z trzema astronautami na pokładzie:



Neilem Armstrongiem, Edwinem Aldrinem i Michaelem Collinsem), którzy mieli jedno zadanie: wylądować na Księżycu.

(start rakiety kosmicznej)

Oczywiście ta wyprawa nie obyła się bez problemów. Przed startem były obawy, że wystrzeliwana przez Rosjan sonda „Łuna 15” może zagrażać misji „Apollo”, ale obawy te były niepotrzebne.

(symulacja komputerowa przedstawiająca lot „Apolla”)

16 lipca, o godzinie 16:16 całkowicie odrzucono rakietę „Saturn”. „Apollo” kieruje się w stronę celu. Parametry lotu były tak dobrane, aby w wypadku nie włączenia się silnika głównego podczas okrążenia Księżyca, kabina załogowa skierowała się na Ziemię. 19 lipca, o godzinie 17:55 „Apollo” zakończył wejście na orbitę wokół Księżyca z pełnym sukcesem. Następnego dnia o 17:46 Armstrong i Aldrin, znajdujący się w lądowniku LM, odłączją się od kabiny Apollo – „Columbii”. Od tej chwili Collins samotnie krąży na orbicie dookoła Księżyca. Jak na ironię, był jedynym człowiekiem, który nie mógł obserwować lądowania swoich kolegów, choć był tak blisko. Przez cały czas wykonywał zdjęcia Księżyca - fotografując zwłaszcza miejsca lądowania dla przyszłych misji „Apollo”

(Edwin Aldrin)

Pamiętam ten lot dokładnie, jakby to było wczoraj. Kiedy 20 lipca lądownik zaczął schodzić do lądowania poczułem, że naprawdę stajemy się częścią historii. Pamiętam, że przed ostatnim etapem „zejścia” kilkakrotnie włączaliśmy silnik hamujący, aby niezbyt gwałtownie zmniejszyć prędkość. Gdybyśmy tego nie robili, mogłoby bardzo łatwo dojść do zderzenia z powierzchnią Księżyca, a ze mnie i z Armstronga nic by nie zostało. Bardzo radosna perspektywa... Ale do niczego takiego nie doszło. Co prawda tuż przed lądowaniem Neil odkrył, że kierujemy się prosto do krateru wręcz naszpikowanego ostrym głazami. Szybko podjął decyzję o wcześniejszym przejęciu sterów i wyprowadził nas z dala od niebezpieczeństwa. Naprawdę wtedy najadłem się strachu. Szczególnie, gdy ciągle poruszaliśmy się poziomo, bez możliwości lądowania, a kończyły się zapasy paliwa. Ale wszystko skończyło się dobrze.

(„Łuna 15”)

Niemal w tym samy czasie, gdy „Orzeł” lądował, o powierzchnię Księżyca rozbija się „Łuna 15”. Jej celem miało być pobranie próbek gruntu księżycowego i powrót z nimi przed powrotem załogi „Apolla”. Chodziło o pokazanie, że jest to możliwe bez organizowania tak kosztownej i ryzykownej wyprawy załogowej, jak amerykańska.

(„Orzeł” na powierzchni Księżyca)

Według planów, po wylądowaniu załoga miała najpierw przygotować „Orła” do startu, a potem udać się na spoczynek i dopiero po kilkugodzinnym śnie wyjść na powierzchnię Księżyca.

(Neil Armstrong)

Udało nam się przekonać dowództwo, że byliśmy tak podekscytowani tym, że już jesteśmy na Księżycu i nie zaśniemy przed wyjściem na powierzchnię. Wobec tego postanowiono, żebyśmy od razu rozpoczęli przygotowania do wyjścia. Trwało to kilka godzin. Kiedy w końcu wyszliśmy widok był niesamowity. Byłem tak przejęty, że podczas wychodzenia upuściłem kamerę <śmiech>.

(transmisja z wyjścia Armstronga)

Neil Armstrong wypowiedział podczas tej wyprawy wiele symbolicznych zdań, takich jak „Orzeł ma skrzydła” podczas odłączenia od „Apolla 11”, ale nic tak nie zapadło w pamięć ludziom z całego świata, jak:

(Armstrong wypowiadający słowa „...to jest mały krok dla człowieka, ale wielki dla ludzkości...”)

Edwin Aldrin stanął na powierzchni Księżyca około 30 minut po Armstrongu. Razem rozstawiali aparaturę naukową. 21 lipca o 3:41 została rozstawiona flaga USA, a 6 minut później rozpoczęła się bezpośrednia rozmowa między prezydentem USA Richardem Nixonem a astronautami.



Pomimo ogólnej radości na całym świecie sceptycyzm pozostał. Wielu miało wątpliwości co do autentyczności lądowania. Negowali wszelkie argumenty, tłumaczenia i samą transmisję.

(studenci Uniwersytetu Jegiellońskiego, zajmujący się „poszukiwaniem prawdy”)

Krzysztof: A kto teraz może być na 100% pewny, że na Księżycu pierwszy wylądował Armstrong? Każdy, kto dokładnie oglądał zdjęcia, zobaczył tyle głupich błędów, że to, czy pochodzą one z Księżyca przestaje być już takie prawdopodobne.
Michał: Otóż prawdopodobnie Armstrong wylądował w hangarze. Naprawdę. Co do zdjęć... Hmm... Astronauta, Księżyc i powiewająca flaga. Niby wszystko jest w porządku, ale skąd wiatr na Księżycu? Poza tym, wyobraźcie sobie z jaką siłą trzeba wbić flagę w powierzchnię Księżyca.
Anna: Przez małą grawitację. Ja czułam się oszukana. Przez tyle lat pamiętałam, i nadal pamiętam, datę która ukazuje kłamstwo i manipulację ludźmi.
Krzysztof: Mogę powiedzieć czego się doszukałem na tych zdjęciach. Na przykład różne ciekawe sprawy z cieniami: czasem są długie, czasem krótkie, czasem oświetlone części co miały być w cieniu, zbyt duży cień rakiety rzucany z wysokości 95 m nad powierzchnią Księżyca. Poza tym cienie rozchodzą się w różnych kierunkach – czyli jest kilka źródeł światła, a powinno być tylko Słońce. Dalej idąc – krajobraz z tyłu jest rozmazany, a na Księżycu nie ma atmosfery, która mogłaby coś takiego spowodować. Są dziwne przedmioty, odbijające się w hełmie Aldrina, brak krateru, który powinien zostać po lądowaniu człona rakiety. Pod lądownikiem znajduje się jakiś odcisk buta, brak gwiazd na niebie – nie ma tam atmosfery, więc powinny być widoczne. I, w końcu, zbyt wyraźne ślady opon. Księżyc jest zbyt suchy, żeby zostawić na nim tak wyraźne ślady.
Beata: A ja się zastanawiam nad czymś innym. Jeżeli zdjęcia zostały sfałszowane, to pytanie brzmi dlaczego. Znam tylko dwie możliwe odpowiedzi. Albo nie byli na Księżycu, albo byli, ale zobaczyli coś, czego nikt nie powinien zobaczyć. Bardziej prawdopodobne wydaje się to pierwsze. W końcu trwała „zimna wojna”, a Ameryka nie mogła dać się pokonać Rosji.

(ostatnie spojrzenie na oddalający się Ksieżyc)

Są również tacy, którzy twierdzą, że pierwszymi słowami, jakie wypowiedział Armstrong były: „Boże, oni tu są”. Co prawda wyjaśniałoby to wiele, ale nikt nie może udowodnić obecności innych form życia na Księżycu. I tak nigdy nie dowiemy się prawdy. Chyba, że za paręset lat.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Przeczytaj podobne teksty
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 8 minut

Podobne tematy