profil

Mój stosunek do wulgaryzmów

poleca 89% 102 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Czy używanie słowa na „k”, „p”, „ch” jako znaku interpunkcyjnego rzeczywiscie jest takie zabawne? Czy przydaje poczucia wartości albo sprawia, że stajemy się przez to „bardziej dorośli”, dojrzalsi, silniejsi czy atrakcyjniejsi? Czy tylko tym dorośli nam imponują? Powinnismy brać od nich to, co dobre, a nie to, co nie jest godne upowszechniania.
Uwazam, że jeśli ktoś w nadmiarze używa słów uważanych za wulgarne lub obelżywe, może to świadczyć o ubogim słownictwie lub braku poczucia własnej wartości. Mimo wszystko „nasze” społeczeństwo nie potrafi powstrzymać się od przeklinania.
Gdy przebywam w towarzystwie, które używa wulgaryzmów, nie czuje się zbyt skrępowana, gdyż czasem samej zdarza mi się przeklnąc pod wpływem złości czy żalu. Staram się nad tym panować, lecz przekleństwa niekiedy są potrzebne by wyrazić swą gorycz, gniew czy też mocne przeżycia. Sądzę, że jeśli czasem komuś zdarzy się przeklnąć, to nie jest to straszna rzecz. Nie lubię natomiast, gdy ktoś w moim towarzystwie nadmiernie i prawie non stop używa wulgaryzmów.
Wydaje mi się, że każdego człowieka często przepełnia gniew i nie może nad tym zapanować. Ludzie pod wpływem złosci mówią słowa, które im ślina na język przyniesie, często w postaci wulgaryzmów – potem tego żałują. Nie znaczy, że taki człowiek jest od razu ordynarny. Mój stosunek do wulgaryzmów jest obojętny, bo wiem, że każdemu może się zdarzyć, lecz do pewnym granic. Człowiek, który używa obelżywych słów już nie jako przecinka, tylko traktuje to jako swą wypowiedź, jest co najmniej niewychowany, ubogi w polszczyznę i mało kulturalny.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 1 minuta