profil

Chrześcijanin - tak, Kościół - nie

poleca 85% 103 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze


W dzisiejszych czasach bardzo popularną postawą życiową jest uważanie się za chrześcijanina niepraktykującego. Wielu ludzi twierdzi, że nieutożsamianie się ze wspólnotą Kościoła nie zaprzecza samej istocie wiary w Boga. Ale czy ich wiara jest dość silna?
Człowiek wierzący to człowiek, który stara się żyć zgodnie z naukami Chrystusa. Kieruje się on przykazaniami Bożymi i przyjmuje sakramenty święte. Przyjmowanie tych sakramentów, a szczególnie Najświętszego Sakramentu umacnia człowieka, często daje mu pociechę w trudnych momentach życia.
Kościół to wspólnota wiernych. Myślą oni podobnymi kategoriami w sprawach swojej wiary. Innym podmiotem jest kościół instytucjonalny jednoczący ludzi po to, aby mogli oni swobodnie praktykować swoją wiarę i przyjmować sakramenty. Kościół ten daje wiernym możliwość godnego i pięknego przeżywania kolejnych okresów roku liturgicznego, co przypomina chrześcijaninowi dzieje żywota Jezusa Chrystusa.
Niepraktykujący chrześcijanin to taki, który nie uczęszcza do kościoła i nie przyjmuje sakramentów świętych. Uważam, że niepraktykowanie świadczy o słabości wiary danego człowieka. Bo jaka jest wiara kogoś, kto nie stara się jej rozwijać i umacniać?
Z pewnością jest ona płytka i powierzchowna. Chrześcijanin, dobrowolnie pozbawiający się korzyści płynących z przyjmowania sakramentów, postępuje nieroztropnie. Nie będzie on również posiadał podstawowej wiedzy dotyczącej swojego wyznania.
Osoby podające się za niepraktykujące cechuje często postawa krytyczna wobec kościoła instytucjonalnego i duchowieństwa. Mogę nie zgadzać się z niektórymi zagadnieniami dotyczącymi spraw kościoła, ale nie powinno to rzutować na moją wiarę!
Równie często słabe zaangażowanie w życie Kościoła wynika z wygodnictwa. Wiadomo, przyjemniej jest poleżeć dłużej w łóżku, niż zmobilizować się i pójść na niedzielną Mszę świętą.
Ludziom pragnącym „używać życia” przeszkadzają nakazy wiary, toteż wolą oni omijać kościół.
Są też tacy, którzy będąc młodymi uważają, że szkoda czasu na „chodzenie do kościoła” i obiecują sobie, że kwestiami swej wiary zajmą się, kiedy będą starsi. Postawa taka jest niemądra. Zdarzyć się może, że człowiek myślący w ten sposób, nie doczeka swojej starości (wypadki, przedwczesna śmierć) i nie będzie miał okazji zapracować na życie wieczne.
Ktoś, kto nie czuje potrzeby przyjmowania sakramentów i nie utożsamiania się z Kościołem tak naprawdę, według mnie, jest co najwyżej człowiekiem słabo wierzącym. Jego wiara zapewne jest chwiejna i narażona na upadek. Deklarowanie się jako katolik, a niewypełnianie nakazów Bożych jest sprzecznością i brakiem konsekwencji.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 2 minuty