profil

Wygrana

poleca 85% 133 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Od zawsze moją pasją była siatkówka. Już w gimnazjum co lekcja wychowania fizycznego mogła bym w nią grać. Lecz nie zawsze mogliśmy w nią grać inni też chcieli. Gdy tylko zaczęłam chodzić do gimnazjum i dowiedziałam się o klubie piłki siatkowej bez wahania się zapisałam. Ja jako pierwszoklasistka mogłam liczyć co najwyżej na miejsce siedzące i podawanie piłek. Główną rolę grały dziewczyny z klas trzecich. Chciałam aby czas mijał szybciej i to ja abym była już w trzeciej klasie i w końcu mogła bym wszystkim pokazać że jestem może i nawet lepsza od nich wszystkich. Dzień mijał za dniem , trening za treningiem a ja co najwyżej mogłam po odbijać z koleżanką między sobą piłkę. Było mi coraz bardziej smutno bo tak bardzo chciałam zagrać niestety zawsze słyszałam że nie jestem dość dobra, lecz skąd oni to mogli wiedzieć jak ani razu nie grałam. Byłam obecna na każdym treningu , na każdym meczu czy t w szkole czy na wyjeździe ani razu nie weszłam na boisko. Jedynie na wychowaniu fizycznym gdy graliśmy w piłkę siatkową mogłam poczuć się jak „Bóg” w swoim żywiole. Minęła pierwsza klasa i po wakacjach wróciłam już jako drugo klasistka. Już we wrześniu została uruchomiona sekcja piłki siatkowej i pierwszy mecz. Jedna dziewczyna z trzeciej klasy skręciła kostkę i to było moje pięć minut, które starałam się jak najlepiej wykorzystać. Mecz wygrałyśmy lecz nikt zbytnio nie przejął się że to właśnie ja zdobyłam kilka ważnych punktów. Lecz ja nie ciągnęłam tego tematu . Postanowiłam ze poczekam do końca przyszłego miesiąca i postanowię co dalej z grą w siatkówkę. Od października zaczęły się rozgrywki między klasowe. Niestety warunek był jeden osoby grające w klubie nie mogą uczestniczyć w rozgrywkach. Nadszedł kolejny mecz z klubu a ja znów grzałam miejsce na ławce rezerwowych i tak przez kolejne trzy mecze. Nie mogłam dłużej tego wytrzymać i postanowiłam odejść z klubu. Byłam załamana wszystkie moje marzenia się skończyły. Do końca gimnazjum ani razu nie stanęłam na boisku. Nie mogłam wiedząc że nikt mnie nie docenił. Gimnazjum się skończyło. Zaczęła się średnia szkoła czyli technikum. Już od pierwszego dnia poznałan fajne dziewczyny z którymi z biegiem czasu się zaprzyjaźniłam. Iwona i Magda to dziewczyny z którymi rozumiałam się bez słów. Razem robiłyśmy wszystko oraz także grałyśmy w piłkę siatkową. CO lekcje wychowania fizycznego potrafiłyśmy grać. I gdy tyko sekcja siatkówki się zaczęła chodziłyśmy tam razem obowiązkowo. Lekcje wychowania fizycznego były da mnie bardzo ciekawe i chętnie na nie uczęszczałam. Były także rozgrywki między klasowe gdzie zawsze zajmowałyśmy Bardzo szybko nadeszła ostatnia czwarta kasa, gdzie odpoczynkiem od nauki do matury były dla nas rozgrywki między klasowe. Wiedziałyśmy że naszymi dużymi przeciwnikami są dziewczyny z pierwszej klasy które były naprawdę dobre. Pierwsze mecze szły nam bardzo dobre i zawsze wygrywałyśmy dwa do zera. Podczas gdy już rozegrałyśmy mecze z wszystkimi klasami które były nam przypisane grałyśmy między zespołami z poszczególnych grup. W pierwszym meczu z grup grałyśmy z trzecią klasą . Było ciężko lecz wiedziałyśmy że musimy wygrać aby mieć wysokie miejsce. Na sam koniec nadciągnęłam sobie ścięgno w prawej ręce. Bolało ale wytrwałam do końca meczu który udało nam się wygrać . Lecz należą się także gratulacje dziewczynom z trzeciej klasy bo grały bardzo dobrze i gdyby nie nasza zacięta gra na pewno by wygrały. Kolejnym meczem był mecz z drugą klasą który nie był trudny . Niestety musiałam zejść z boiska z powodu mojego nadciągniętego ścięgna. Próbowałam ale ból wygrał. Pani profesor widziałam że była bardzo smutna bo nikt tak jak ja i Magda nie potrafił ścinać piłek których nikt nie obronił. Dziewczyny wygrały mecz i od pierwszego miejsca dzielił nas tylko jeden mecz z pierwszą klasa. Tydzień czasu miałam na wyleczenie niestety to za mało ręka bardzo bolała. W dzień meczu ratowałam się różnymi maściami lecz to mało pomagało. Weszłam na boisko i wiedziałam że mszę wytrzymać i że dziewczyny z drużyny na mnie liczą. Wtedy na trybuny wszedł on To Konrad . Uśmiechnął się i pokazał że trzyma kciuki. Zaczął się mecz. Dopóki nie ścinałam piłki było wszystko dobrze. Lecz przyszedł ten moment że musiałam i ból był nie do wytrzymania lecz nie zeszłam. Grałam do końca wiedząc że on patrzy. Kilka zagrywek i pierwsze miejsce należało do nas .

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 4 minuty