profil

Kultura masowa jako bariera ekorozwoju.

poleca 86% 101 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Dlaczego obecnie społeczeństwo w przytłaczającej większości wybiera drogę, która gdzie indziej już okazała się zła?
Co robić, aby "przytłaczająca większość" wybrała drogę samorealizacji, jaka dziś wydaje się nam najlepsza? Odpowiadając na te dwa pytania postaram się uzasadnić następujące tezy:
1. Obecnie społeczeństwo w ogóle nie dokonuje wyboru drogi samorealizacji, ponieważ świadomość społeczna jest obezwładniona przez przemożny wpływ "kultury masowej". W tym stanie świadomości - społeczeństwo ma tyleż wolności wyboru, co wygłodniały narkoman: bierny i bezsilny wobec sztucznie wywołanej potrzeby, choć rozpaczliwie aktywny w staraniach o jej doraźne zaspokojenie.
2. Aby społeczeństwo wybrało najlepszą drogę samorealizacji trzeba (i być może - wystarczy) zwrócić mu wolność wyboru. Świadomość społeczna: dominujące hierarchie wartości, normy i oceny, oczekiwania i wyobrażenia na temat dobra i szczęścia, osobiste wybory celów i oceny osiągalności tych celów (a w konsekwencji - dominujące style życia), to wszystko musi się uwolnić spod dyktatu totalnej reklamy, telewizji o globalnym zasięgu, mody wraz z całym aparatem jej kreowania, masowych igrzysk i masowej produkcji, powszechnej propagandy i indoktrynacji obejmującej wszystkie dziedziny: od polityki po miłość.
Prześledźmy, jak wszystkie elementy kultury masowej promują wzorzec "wzrostu dla wzrostu i konsumpcji dla konsumpcji" (w streszczeniu możliwe jest tylko podanie przykładów; nie sposób wymienić - choćby hasłami - wszystkich elementów).
1. Kult NOWOŚCI: (NOWOŚĆ = wartość).
Najkrótsza reklama towaru: "NEW!"; stary towar traci wartość nie dlatego, że się zniszczył czy zużył, ale dlatego, że nie jest już "NEW". Sztaby ludzi pracują nad tym, abyśmy pozbyli się niemodnej (choć nie zniszczonej i - często - ulubionej!) odzieży i kupili na ten sezon nową, której pozbędziemy się - jako niemodnej - w przyszłym roku...
Nowa forma aktywności fizycznej przez samą NOWOŚĆ jest lepsza od starej (jogging lepszy od gimnastyki porannej, aerobic od joggingu, stretching od aerobicu i tak dalej w nieskończoność) do każdej następnej zaś nie nadaje się sprzęt i ubiór od poprzedniej... "Nowoczesny" produkt jest z premedytacją zaprojektowany tak, aby był piękny w chwili kupna i szybko stracił walory podczas używania.
Tradycyjny nóż kuchenny poprzez ślady tysiąckrotnego chwytania drewnianej rękojeści i ostrzenia setki razy - nabierał niepowtarzalnych, indywidualnych cech, a nawet wartości emocjonalnej. "Nowoczesny" nóż po pierwszym naostrzeniu chromowanego brzeszczotu staje się brzydki, a gdy jeszcze nadtopi się plastikowa rączka - bez żalu rozglądamy się za NOWYM. Fachowy projektant ma pełną świadomość tego faktu.
Kult nowości w informacji: informacje podaje się nam według NOWOŚCI, a nie - ważności. Kultura podawania na pierwszym miejscu NEW'SÓW, a dopiero potem rzeczy istotnych, rozbija hierarchie wartości.
Inny przykład: listy przebojów; to co aktualnie najlepiej się sprzedaje - jest pierwsze (w sztuce!). Gusty co do strojów mamy zmieniać w cyklu rocznym; co do muzyki - w tygodniowym.
2. Wzorzec "CZŁOWIEKA TELEWIZYJNEGO":
Zewsząd - nie tylko z ekranu telewizora - atakują nas wyszczerzone w uśmiechu zęby "pięknych, zdrowych i zadowolonych" spikerów, modelek, aktorów, prezenterów, doskonale zakonserwowanych polityków. Każdy z nich ma modne ubranie, mówi modnym językiem na modne tematy (na które ma modne poglądy...). "Człowiek telewizyjny" to idealny konsument.
Koszt naśladowania tego wzorca: rozpaczliwy i powszechny brak akceptacji dla cudzej (i własnej) słabości, starości, brzydoty, smutku, brak zrozumienia dla odmienności posunięty aż do agresywnej nietolerancji, wreszcie bierność jeśli chodzi o szukanie własnej tożsamości - łatwiej przyjąć tożsamość proponowaną...
Wreszcie - przykładowo inne warte omówienia problemy
· kultura "stopniowanej przesady" i eskalacji bodźców - jako czynnik niszczący wrażliwość odbiorców i - przez kontrast - wzmacniający poczucie "beznadziejnie szarej codzienności";
· antywzorzec - stereotyp wroga potrzebny do mobilizacji tłumu;
· przejmowanie przez kulturę masową czasu, który byłby potrzebny na rozwój;
· ujednolicanie gustów, zainteresowań, zacieranie różnic kulturowych, zamiast prawa wyboru jednej ze stu propozycji - przymus spróbowania wszystkiego po trochu (a niczego do syta);
· powszechny wyścig o wszystko - często dla samego wyścigu...
Na koniec - zamierzamy rozważyć możliwość obrony przed destrukcją świadomości przez kulturę masową. Rozważymy celowość i zakres stosowania środków zarówno edukacyjnych i "demaskujących" jak i prawnych (konwencje chroniące interes odbiorcy? kontrola prawna?), ekonomicznych (własność i finansowanie środków przekazu) oraz technicznych i organizacyjnych (od godzin nadawania programów aż do "telewizji korbowej"). Zastanawiamy się, które ze środków, przed jakimi zagrożeniami, mogą nas chronić. Wreszcie zaproponujemy, co zamiast kultury masowej końca XXw. chcemy widzieć za 30 lat

Ludwik Dorn

Kultura masowa ze swymi "gwiazdami", "idolami", "bohaterami kultowymi" była i jest oparta na zasadzie wyróżniania i nierówności. Nie każdy może zostać idolem. Nierówność tę likwiduje telewizja podglądacka
W latach siedemdziesiątych wielką popularność zyskało sformułowanie: "realny socjalizm". Wymyślono je w Związku Sowieckim, a powodem była pewna trudność natury historiozoficznej. Ponieważ partyjnym ideologom trudno było wprost twierdzić, że oto nastała już era pełnego, zrealizowanego komunizmu (tak jak był on niejasno opisywany w pracach Marksa i Lenina), a z wcześniejszych zapowiedzi wynikało, że czas ten już powinien nadejść, więc wymyślono realny socjalizm jako swego rodzaju podetap w rozwoju formacji komunistycznej. Złośliwa dysydencja wszelkiej maści wykorzystała - zwłaszcza w Polsce - to określenie do wyszydzania socjalizmu, który był realizowany w Sowietach i demoludach, twierdząc, że to, co jest, jest właśnie realnym socjalizmem, a innego socjalizmu nie ma i nie będzie. Określenie to przypomniało mi się w związku z informacjami, że niesłychaną popularnością w USA i krajach Europy Zachodniej cieszą się programy tak zwanej real TV, polegające na tym, że grupę przeciętnych, losowo dobranych osób zamyka się gdzieś (w baraku, na jakiejś wysepce), a kamery telewizyjne rejestrują to, co one robią, przez 24 godziny na dobę. Pierwszym tego typu programem był zrealizowany w Holandii Wielki Brat (aluzja do Orwella jest tutaj znamienna), a potem telewizja podglądacka (bo tak spolszczę tutaj to real TV) rozprzestrzeniła się jak zaraza. Okazało się przy tym, że bije rekordy oglądalności, przewyższając pod tym względem ligę piłkarską. Można i trzeba zarówno udział w takich programach, jak i ich oglądanie, określić jako niemoralne, ale choćby z racji entuzjastycznych reakcji telewidowni i niespotykanego zainteresowania powstaje problem, jaką to potrzebę duchową we współczesnym społeczeństwie zaspokaja skomercjalizowane, telewizyjne podglądactwo. Wydaje mi się, że chodzi tutaj o potrzebę równości. W Rozprawie o nierówności Rousseau daje wyraz przekonaniu, że "owa nierówność znaczenia i władzy staje się czymś nieuniknionym pomiędzy ludźmi, odkąd tylko połączyli się w jedno społeczeństwo, gdyż od tej chwili zmuszeni są porównywać się między sobą, uświadamiać sobie różnice występujące w codziennym współżyciu". Pisał, "jak bardzo owo powszechne pragnienie znaczenia i zaszczytów, przewag - które zżera ludzi - rządzi i kłóci ludzi [...] ekscytuje i mnoży namiętności i w wielkiej mierze czyni ludzi konkurentami, rywalami, a wręcz wrogami". Rousseau sądził, że to porównywanie się ludzi między sobą jest podstawową formą egzystencji w nowożytnym społeczeństwie i źródłem dynamiki społecznej. Z drugiej strony inni myśliciele, jak na przykład Tocqueville, sądzili, że właśnie w czasach nowożytnych są świadkami rewolucji równości, w której widzieli nieodpartą, ślepą siłę, łamiącą wszelkie przeszkody. Między tymi dwoma poglądami nie ma sprzeczności. Nowożytne i nowoczesne społeczeństwo jest napędzane dążeniem do równości, a jednocześnie oparte na ciągłym porównywaniu się ludzi i grup społecznych między sobą. Rezultatem tych porównań są postulaty likwidacji nierówności i tak da capo al fine. Telewizja podglądacka realizuje równość w dziedzinie kultury masowej. Nie ma społeczeństwa masowego bez masowego komunikowania się... A jednak kultura masowa ze swymi "gwiazdami", "idolami", "bohaterami kultowymi" była i jest oparta na zasadzie wyróżniania i nierówności. Nie każdy może zostać idolem, a nawet jeśli przyjąć, że specjaliści od kreacji wizerunku są w stanie zrobić gwiazdę z każdego, to nie każdy może zostać poddawanym dalszej obróbce półproduktem. Nierówność tę likwiduje telewizja podglądacka. Charakteryzują ją dwie cechy: po pierwsze, losowość doboru do grupy podglądanej, a zatem obiektem zainteresowania milionów może zostać każdy. Po drugie, to, że podglądana grupa zostaje wyizolowana z szerszej sieci stosunków społecznych - zamyka się ją w jakimś pomieszczeniu lub na jakimś terytorium. Osoby podglądane obserwowane są przez widownię przy zachowaniach wegetatywnych lub słabo uspołecznionych: śpią, budzą się, myją, kłócą, godzą, lubią, nie lubią, kopulują, odmawiają kopulacji. Nie dokonują żadnych "sławnych i wielkich czynów", dzięki którym ludzie przez wieki stawali się znani współczesnym i byli pamiętani przez potomnych. Nie dokonują też czynów niesławnych - nie muszą, wzorem Herostratesa, palić świątyni w Efezie. Robią to, i tylko to, co może robić każdy, i tylko z tej racji uwagę swoją poświęcają im miliony podglądaczy. W odróżnieniu od "gwiazdy" lub "idola" widownia nie utożsamia się z nimi, bo nie musi. Tu mamy do czynienia z prostym zabiegiem podstawienia, a nie psychologicznym mechanizmem utożsamienia. Ponieważ zaś uwaga milionów nobilituje, więc każdy - w tym każdy telewidz - może liczyć na to, że i on wstąpi do świeckiego panteonu dzięki temu, że masy będą go podglądać przy myciu zębów. W ten sposób real TV zaprowadziła realegalitaryzm. Jedyny, jaki dzisiaj jest możliwy, a innego nie będzie


Załączniki:
Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 8 minut