profil

Ocena narodu polskiego w "Lilli Wenedzie" i w "Grobie Agamemnona".

poleca 85% 269 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Juliusz Słowacki Homer

Utwór ten wyraźnie dzieli się na dwie części. Tylko w pierwszej z nich występuje temat tytułowy. Pobyt przy grobie Agamemnona nasuwa autorowi skojarzenia z "Iliadą" Homera, która jest według Słowackiego utworem traktującym o przemijaniu wielkości w historii. Poczucie własnej małości prowadzi poetę do ukorzenia się przed historią. W drugiej części wiersza autor dokonuje zestawienia starożytnej Grecji i współczesnej sobie Polski. Z ostrej krytyki skierowanej do pokolenia okresu powstania listopadowego i do dawnej Polski poeta wysnuwa wizję przyszłego obrazu ojczyzny, której symbolem jest "posąg z jednej bryły". W wierszu "dusza anielska" jest symbolem ludu polskiego, natomiast "czerep rubaszny"- to szlachta. "Posąg z jednej bryły" jest więc symbolem przezwyciężenia rozbicia i osiągnięcia pełnej jedności narodu. Końcowe apostrofy do Polski wyrażają pogardę dla małości i niewolnictwa. Autor obwinia rodaków o lekkomyślność i próbuje pobudzić ambicje narodu, który utracił wolność. Utwór wyraża gorycz poety, który nie chce uznać i usprawiedliwić klęski narodowej. Słowacki dokonuje tu również gorzkiego obrachunku z rodakami i z sobą samym, dopatrując się przyczyny utraty wolności w podziałach istniejących w wewnątrz społeczeństwa. Osądzając surowo swój naród za przeszłość i współczesność nie oszczędza poeta i siebie. W słowach: "mówię bom smutny i sam pełen winy" wyraża prawdopodobnie żal, iż nie wziął bezpośredniego udziału w powstaniu listopadowym. Poeta przytacza mit o Prometeuszu i odnosi go do losu Polski, stwierdzając, że sęp wyjada jej mózg, co sugeruje, że Polakom brak mądrości do zmiany własnego losu. Dokonując tak surowej krytyki wydarzeń w Polsce w ostatnich dziesiątkach lat autor ma świadomość, że nie zyska tym uznania, a nawet zrazi do siebie odbiorców tekstu. Czyni to jednak powodowany troską o losy ojczyzny bez względu na konsekwencje.
Słowacki tym utworem rozpoczął nowy nurt literatury polskiej, zwany "rozdrapywaniem ran".

W pierwszych strofach autor opisuje wygląd grobowca, zastanawia się nad wielką, życiodajną mocą natury (w okienku wyrósł mały dąb).
W dalszej części utworu zawarte są refleksje, nawiązania do tradycji Homera - "harfa Homera" to symbol wielkiej poezji opiewającej zwycięskie czyny Greków. W porównaniu z nią poeta odczuwa niedoskonałość i małość własnej poezji, on może opiewać tylko smutek. Słowacki żali się, że nie jest rozumiany przez współczesnych sobie Polaków, ma "słuchaczów głuchych". Poeta pragnie odnaleźć w przeszłości wartości trwałe, prawdziwe, przydatne współczesnym. Leonidasa i innych bohaterów greckich, walczących w wąwozie Termopile, stawia Słowacki za wzór męstwa i bohaterstwa, prawdziwej ofiarności. Według poety tylko taka klęska, jaką ponieśli Leonidas i jego żołnierze, zasługuje na pamięć potomnych. Czy taka klęska spotkała Polskę? Nie. Niepowodzenie Polski można raczej porównać do niepowodzenia pod Cheroneą - największej klęski wojsk greckich. Poeta uważa, iż Polacy nie potrafili się wykazać bohaterstwem i oddaniem w czasie powstania listopadowego, tak jak Grecy pod Termopilami, mimo że było ich znacznie mniej niż powstańców. Słowacki krytykuje Polskę: "Pawiem narodów byłaś i papugą".
Słowacki uzależnia wyzwolenie narodu polskiego od wyzwolenia społecznego chłopów, a "dusza anielska", którą trzeba oswobodzić, to lud pańszczyźniany. Dopóki chłop będzie gnębiony przez szlachtę, ów "czerep rubaszny", i będzie trzymany z daleka od spraw narodowych, dopóty Polska nie odzyska wolności. Dopóki Polacy nie będą stanowili jedności, dopóty będą zniewoleni.
W utworze poeta czyni rachunek z samym sobą i wzywa Polaków do walki o wolność. W końcowej części utworu Słowacki wypowiada się na temat własnego programu poetyckiego, obiecuje, że będzie sięgać swoją poezją do głębi uczuć rodaków, będzie nimi targać i gniewać, a przez to pobudzać do działania.
Porównuje również Polskę do syna Prometeusza, któremu sęp "wyjada nie serce lecz mózgi". Daje wizję nowej Polski, której symbolem jest "posąg - z jednej bryły", jako państwa bez podziału społecznego, jednolitego, oczyszczonego z wad i nałogów, oswobodzonego z więzów szlachetczyzny oraz silnego, które zadziwi inne narody, takiego jakie chciałby poeta je widzieć. Wyraża więc nadzieję, że Polska otrzęsie się z niemocy i odzyska niepodległość:

"Niech ku północy z cichej się mogiły
Podniesie naród i ludy przelęknie,
Że taki wielki posąg - z jednej bryły,
A tak hartowany, że w gromach nie pęknie."

Poeta także czyni rachunek sumienia. Nie oszczędza również siebie, czując się winnym i dobrze, bo przecież nie wziął udziału w powstaniu listopadowym:

"Mówię - bom smutny - i sam pełen winy."

Wzywa Polaków do walki o wolność, krytykując szlachtę, uświadamia jej sytuację narodu, skłania do refleksji nad przyszłością i wyciągnięciem wniosków poniesionych klęsk, pobudza jej ambicje i nakłania do walki o niepodległość. Również wypowiada się na temat własnego programu poetyckiego. Będzie sięgać swoją poezją do wnętrz, targać, gniewać, pobudzać do czynu:

"Choć muzę moją w twojej krwi zaszargam
Sięgnę do wnętrza trzew - i zatargam."
Może to pomoże zniewolonej Polsce.

Kontynuacją pomysłu napisania kronik dramatycznych z baśniowych dziejów Polski jest "Lilia Weneda", lecz różni się ona od fantastycznego świata "Balladyny", choć dzieje się nad tym samym cudownym miejscem mitycznej Polski - nad Gopłem. Także mimo szekspirowskiej postaci błazna i tchórza - Ślaza, który przez głupotę i kłamliwość plącze ludzkie dzieje, stając się narzędziem okrutnej, tragicznej ironii losu. W "Lili Wenedzie" to losy ginącego narodu Wenedów, jego ostatnia walka z najezdnikami - Lechitami. Wszystkie inne postaci, łącznie z bohaterką tytułową, tej nadrzędnej sprawie zostaną podporządkowane. Nawet taki rekwizyt jak harfa Derwida, wokół której koncentruje się akcja utworu, z pozoru przypominający rolę korony w akcji "Balladyny", naprawdę ważny i znaczący staje się w perspektywie tragedii ginących Wenedów. Harfa przestaje być wówczas tylko instrumentem, tylko harfą, lecz przemienia się w symbol mocy duchowej i siły zwycięstwa. Uczestniczy więc w tajemniczym misterium wenedyjskim, które rozgrywa się nad brzegami Gopła.
Wenedzi bowiem nie prowadzą zwykłej wojny z zaborczymi Lechitami. Prowadzą właściwie walkę z przeznaczeniem, z fatum, które skazało ich na zagładę. Tę przyszłość zna "wróżka ludu nieszczęśliwa" - Roza - i właściwie rozpoczyna się utwór jej ponurą wieszczbą, która w naszym toku tragedii znajdzie potwierdzenie:

"Przekleństwo! Przekleństwo !przekleństwo!
Ojczyzna nasza kona i na wieki,
Wiedzę umarłą..."

Nieznane są powody owego skazania Wenedów na zniszczenie, na zgon jako jedyną perspektywę walki. Są liczni i zdrowi, rośli i silni, swą tężyzną imponują chuderlawemu królowi Lechowi. Racjonalnie zatem rzecz nie daję się wyjaśnić, ale też mit nie musi odwoływać się do racjonalnych motywacji, a poecie chodzić mogło właśnie o rozciągnięcie tajemnicy nad przyczynami tragicznego losu Wenedów. Chór harfiarzy sugeruje, że w ogóle nieszczęście od zarania towarzyszyło dziejom Wenedów:

"O! Święta ziemio polska! Arko ludu!
Jak zajrześ w świat tylko myślą, krew się lała"

Jeśliby traktować utwór jako mityczna opowieść o początkach Polski, a mit romantyczny ma zawsze także sens aktualny, rozjaśniający teraźniejszość i przyszłość, wówczas można by dopatrywać trwałego dziedzictwa fatalistycznego nieszczęścia, które po Wenedach przyjęli późniejsi Polacy.
Napiętnowana nieszczęściem i skazana na los tragiczny byłaby więc Polska, a tragedia walki zamienionej w zgon powtórzyłaby się np.; w powstaniu listopadowym. Utwór bowiem był odczytywany jako metafora powstania listopadowego. Odnajdowano w nim nawet tak charakterystyczny dla działań powstańczych brak wiary w zwycięstwo, skłonność do biernego poświęcenia i ofiary. "Lilia Weneda" w ogóle zrobiła w Polsce karierę jak utwór o naszych powstaniach i klęskach, o skazaniu na walkę bez zwycięstwa. Ciągłą aktualnością, jeszcze podczas okupacji hitlerowskiej, zdawały się brzmieć słowa chóru kończące III akt:

"Już czas wam wstać!
Już czas wam wstać i bić, i truć orężę."

Otóż jedyną siłą zdolną uchylić fatalizm wyroków okazuje się harfa i pieśń o magicznej mocy, którą potrafi na niej wygrać król Derwid. Utrata harfy staje się równoznaczna z klęską Wenedów. Harfa jest zatem symbolem nacechowanym dwoistymi wartościami: daje siłę płynącą ze źródłem magicznych i zrazem obezwładnia, odbiera szansę działania w rzeczywistości tylko realnej i siłami jedynie ludzkimi. Być może jest to jeden z "grzechów" Wenedów, owo oczekiwanie na cud, na wyższą inspirację do czynu. Harfa z "Lili Wenedy" byłaby więc symboliczną poprzedniczką złotego rogu z "Wesela Wyspiańskiego".
"Lilia Weneda" jest utworem o szczególnym nasileniu posępnej tonacji moralnej i towarzyszącej jej niezwykłej scenerii wydarzeń. Naturę moralną tworzy zarówno fanatyczna "wiedźma" Roza Weneda, opętana religią zemsty; - jak też "twarda dziewka skandynawska" Gwinona, żona Lecha, kobieta nie znająca miary w okrucieństwie.
Z tymi postawami moralnymi wiążą się różnorakie "horrory" akcji i realiów, mające uderzać w wyobraźnię swą kulturową niezwykłością. To przede wszystkim obrzędy grzebania, palenia, wskrzeszani trupów. Wielką mistrzynią tych ceremonii jest Roza Wedneda, ale kult ciał zmarłych zdaje się być charakterystyczną właściwością Wenedów. Stąd kolejny obficie stosowany efekt utworu - płonące stosy umarłych nocą. W ogóle noc, krwawe światło ognia i piorunów przeważają w scenerii "Lili Wenedy". Określać mają jej właściwość jako romantycznej tragedii Północy i pozwalają zorientować się, jak Słowacki wyobrażał obie odrębności Północy i jak realizował te przeświadczenia w literackim kształcie tragedii. Posępność, twardość ludzi, okrucieństwo, noc jako domena bytu pełnego tajemnic - oto niektóre przykłady tych romantycznych wyobrażeń.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 9 minut

Gramatyka i formy wypowiedzi