profil

Naprotechnologia a in vitro

poleca 85% 165 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Wiele małżeństw spotyka się z trudnościami związanymi z wydaniem na świat potomstwa. Niepłodność, niemożność zajścia w ciążę jest coraz częściej spotykanym zjawiskiem, a przecież dziecko to marzenie niejednego człowieka. Nie ma chyba nic piękniejszego, niż nadanie początku nowemu życiu, opieka i wychowanie nad nim, kształtowanie w wierze Boga. Czy więc, jeśli tradycyjna metoda zapłodnienia okazuje się nieskuteczna, para ma prawo zabiegać o to w inny sposób? Czy dozwolone jest dążenie do tego celu za wszelką cenę? I co na to Kościół? Na te pytania postaram się odpowiedzieć poniżej.
Najpopularniejszą i najbardziej rozpropagowaną przez media metodą walki z niepłodnością jest sztuczne zapłodnienie, zwane in vitro. In vitro to zapłodnienie pozaustrojowe. Polega ono na doprowadzeniu do zapłodnienia komórki jajowej w warunkach laboratoryjnych, poza ciałem matki. Technika ta składa się z czterech etapów. Na początku stymuluje się hormonalnie jajniki, aby wytworzyły większą ilość komórek jajowych. Następnie pobiera się gamety męskie i żeńskie od obu partnerów i zapładnia się komórkę jajową w warunkach laboratoryjnych. Na końcu zarodek przenoszony jest do organizmu matki w celu implantacji. Aby zwiększyć szanse sukcesu, należy zmusić organizm kobiety do uwolnienia kilku komórek płciowych, a co za tym idzie stworzenia kilku zygot. Jest to podyktowane trudnościami w zapłodnieniu oraz wadami genetycznymi embrionów, które prowadzą do ich obumierania już na samym początku rozwoju albo samoistnego ronienia po implantacji. Kościół jednak stanowczo potępia stosowanie in vitro. Za poddanie się temu zabiegowi grozi nawet kara ekskomuniki. Dlaczego? Czy pragnienie dziecka to grzech? Jak się okazuje, istnieją solidne powody, by tego zabraniać, dlatego przyjrzyjmy się im bliżej.
Przede wszystkim według wiary chrześcijańskiej każde dziecko powinno być przyjęte jako dar: miłości Boga i rodziców. Z tego stwierdzenia wynika jedna bardzo ważna perspektywa: jeśli chodzi o poczęcie i przekazywanie życia dziecko jest „podmiotem” a nigdy „przedmiotem”. Na dziecko należy patrzeć z perspektywy jego praw, praw osoby – prawa do życia oraz do godnego poczęcia się i narodzenia w miłości. Choć pragnienie dziecka jest ze strony małżonków czymś naturalnym i pięknym, nie konstytuuje ono żadnego „prawa do dziecka”. Informacje na ten temat możemy znaleźć w instrukcji „Donum Vitae” z 1987 r. Jest to dokument Kongregacji Nauki Wiary, podpisany przez jej ówczesnego prefekta kard. Josepha Ratzingera i zatwierdzony przez Jana Pawła II. Instrukcja ta szczegółowo omawia problemy etyczne związane z przekazywaniem życia, wspomaganiem prokreacji oraz badaniami na embrionach, odpowiadając konkretnie na pytania i dylematy, które wiążą się z najbardziej popularnymi technikami proponowanymi przez współczesną medycynę. W „Donum Vitae” znajdują się następujące słowa: „Prawdziwe i właściwe prawo do dziecka sprzeciwiałoby się jego godności i naturze. Dziecko nie jest jakąś rzeczą, która należałaby się małżonkom, i nie może być uważane za przedmiot posiadania. Jest raczej darem, i to 'największym', najbardziej darmowym małżeństwa, żywym świadectwem wzajemnego oddania się jego rodziców”. In vitro natomiast prowadzi do uprzedmiotowienia zarodków i płodów. Może być również powrotem do teorii eugenicznych, mówiących o możliwości doskonalenia cech dziedzicznych człowieka, gdyż stwarza zagrożenie produkowania dzieci wybiórczo, by uzyskać ich wyższą jakość.
In vitro jest również niedopuszczalne ze względu na tworzenie „embrionów nadliczbowych”. Z perspektywy Kościoła już zygota i rozwijający się embrion posiadają status osoby ludzkiej na równi z dorosłym człowiekiem. Bazując na tej przesłance Kongregacja Nauki Wiary w instrukcji „Dignitas Personae” głosi, że usuwanie niewykorzystanych embrionów jest równoznaczne z pozbawianiem życia jednostek ludzkich. Zamrażanie natomiast – narażaniem ich zdrowia i naruszaniem przysługujących im ludzkich praw. Co więcej, ponieważ tylko niewielka część zamrażanych embrionów ma realne szanse na wszczepienie i urodzenie, zamrożenie jest de facto odroczeniem wyroku śmierci. W sprawie tej zabrał głos również Jan Paweł II w wydanej przez siebie encyklice „Evangelium vitae” z 25 marca 1995 r.: „W wielu przypadkach wytwarza się większą liczbę embrionów, niż to jest konieczne dla przeniesienia któregoś z nich do łona matki, a następnie te tak zwane ‘embriony nadliczbowe’ są zabijane lub wykorzystywane w badaniach naukowych, które mają rzekomo służyć postępowi nauki i medycyny, a w rzeczywistości redukują życie ludzkie jedynie do roli ‘materiału biologicznego’, którym można swobodnie dysponować”.
Kolejnym ważnym aspektem jest to, że metody wspomagania prokreacji muszą szanować Boży zamysł nierozerwalnego, podwójnego związku między powstawaniem nowego życia a aktem małżeńskim. Kościół naucza, że zgodnie z zamysłem Stwórcy, akt małżeński ma podwójny wymiar: jednoczący małżonków i rodzicielski. Wymiary te są nierozerwalne i wzajemnie się uzupełniają. Małżonkowie oddają się sobie w miłości, a owocem ich zjednoczenia zawsze może być, choć nie musi, nowe życie – Boży i wzajemny dar. Już Pius XII zwracając się do uczestników II Światowego Kongresu o płodności i bezpłodności ludzkiej w Neapolu 19 maja 1956 r., mówił: „Nigdy nie jest rzeczą dozwoloną rozdzielanie tych dwóch różnych aspektów, wykluczając pozytywnie lub intencjonalnie przekazywanie życia lub akt małżeński”. Jeśli wykluczy się któryś z nich – ten drugi traci swoje znaczenie. Rodzicielstwo z pominięciem aktu wzajemnego oddania się małżonków – przestaje być wzajemnym bezinteresownym darem, a sprowadzane jest do przedmiotu technologii medycznej. Również w „Evangelium vitae” Jan Paweł II pisze, że: „Techniki in vitro są nie do przyjęcia z punktu widzenia moralnego, ponieważ oddzielają prokreację od prawdziwie ludzkiego kontekstu aktu małżeńskiego.”
Wspomniane zasady czytelne są we wszystkich dokumentach Kościoła na temat biomedycyny. Pierwszym papieżem, który interesował się bioetyką i w sposób konkretny wypowiadał się na te tematy był Pius XII. Wygłaszał przemówienia m.in. do uczestników IV Międzynarodowego Kongresu Lekarzy Katolickich w 1949 r., do uczestniczek Kongresu Włoskiego Katolickiego Związku Położnych w 1951 r., czy do uczestników II Światowego Kongresu Płodności i niepłodności w 1956 r. Już wówczas stanowczo odrzucone zostało sztuczne zapłodnienie – ze względu na oddzielenie aktu prokreacyjnego od zapłodnienia i narażanie poczętego życia na zniszczenie. Spośród papieży, tematy bioetyczne, w tym wątek przekazywania życia, na największą dotychczas skalę podjął Jan Paweł II. Poruszał te zagadnienia w bardzo wielu listach i przemówieniach – do naukowców, lekarzy, farmaceutów, na specjalnych audiencjach i do ogółu wiernych. Kwestia etyki lekarskiej i bioetyki stała się jedną z ważnych dziedzin nauczania tego papieża, zwłaszcza w kontekście jego zupełnie nowatorskiej teologii ciała.
Skoro Kościół jest przeciwny in vitro, czy oznacza to, że zabrania również innych metod walki z niepłodnością? Absolutnie nie. Kościół akceptuje wszystkie sposoby leczenia przyczyn niepłodności i wspomagania prokreacji, nie wykluczając również interwencji chirurgicznej, pod warunkiem, że metody te będą miały charakter pomocniczy wobec aktu małżeńskiego, a nie będą go zastępować. Jedną z takich metod jest właśnie naprotechnologia, czyli Technologia Naturalnej Prokreacji. Jest to stworzona jedna z naturalnych metod diagnozowania i leczenia niepłodności, przez prof. Thomasa Hilgersa , która w dużej mierze polega na dokładnych obserwacjach organizmu kobiety. Naprotechnologia oparta jest przede wszystkim na tzw. modelach płodności Creightona, czyli codziennej obserwacji śluzu (nawet kilkukrotnie w ciągu dnia), temperatury, ogólnego samopoczucia, itp. Modele płodności Creightona po raz pierwszy zostały opisane w 1980 roku i polegają one na znormalizowanych obserwacjach, odtworzeniu cyklu menstruacyjnego i sporządzeniu tzw. biologicznych markerów. Markery te dają informacje o dniach płodnych i niepłodnych, pozwalają na diagnostykę czy też informują o niepokojących symptomach świadczących o niepłodności. Metoda profesora Hilgersa ma zaś za zadanie nie tylko leczenie niepłodności, ale też stosowana jest w przypadku poronień czy ciąż zagrożonych. W naprotechnologii stosuje się także leczenie hormonalne czy też interwencje chirurgiczne. Jak podkreślają znawcy tej metody, naprotechnologia duży nacisk kładzie również na psychikę pary starającej się o dziecko. Lekarz diagnozujący pracuje nad stanem emocjonalnym małżonków, bo często to stres, ciężka praca, brak relaksu staje się przyczyną tymczasowej niepłodności. Eliminując nerwowe napięcie i zmęczenie, zwiększa się szanse na poczęcie dziecka.
A jak wypada naprotechnologia w porównaniu z in vitro? Otóż przede wszystkim skuteczność naprotechnologii jest ok 1,5 -2 x większa od skuteczności procedury in vitro, co w dużym stopniu związane jest z pogłębioną, trafną diagnozą i leczeniem prowadzonym w korelacji z cyklem. Dzięki przedstawionemu powyżej programowi postępowania jedynie 5 % pacjentów otrzymuje diagnozę „niepłodność idiopatyczna” (niepłodność, której przyczyny nie można określić), czyli ok 4 razy mniej niż w zwykłych klinikach ginekologicznych. U pacjentów po przebytej procedurze in vitro wyniki leczenia są gorsze - w zależności od ilości przeprowadzonych procedur skuteczność naprotechnologii wynosi 20-30% – jest to jednak ilość osiągniętych żywych urodzeń, a nie samych uzyskanych ciąż.
Różnica w stosunku do procedury in vitro jest widoczna także w ilości ciąż mnogich, które jak wiadomo nie są obojętne zarówno dla przebiegu ciąży jak i zdrowia dziecka: w przypadku naprotechnologii jest to jedynie 3,4% ciąż- głównie bliźniaczych, natomiast w przypadku procedury in vitro- aż 21%. Chociaż rodzice często cieszą się z większej ilości potomstwa – to jednak proces rozwoju tych dzieci nie jest taki sam jak pojedynczego, donoszonego noworodka. Jak pokazują dotychczasowe badania – nawet w przypadku ciąż pojedynczych dzieci poczęte w wyniku leczenia naprotechnologicznego są zdrowsze, podczas gdy poczęcie drogą in vitro skutkuje prawie dwukrotnym wzrostem śmiertelności niemowląt, 2-3-krotnym wzrostem występowania różnych wad wrodzonych, a także opóźnieniem rozwoju psychofizycznego tych dzieci w porównaniu do dzieci poczętych w sposób naturalny. Przy sztucznym zapłodnieniu występuje również ryzyko ciąży ekotopowej, czyli pozamacicznej, a pacjentki muszą liczyć się także z zespołem hiperstymulacji jajników, z dalszymi powikłaniami zakrzepowo-zatorowymi, potencjalnie nawet śmiertelnymi. Opisywano możliwość wyindukowania tocznia trzewnego, pęknięcie wrzodu dwunastnicy, endometriozę. Występują też pojedyncze przypadki uszkodzenia pochwy czy zamknięcia cewki moczowej.
Podstawową jednak różnicą pomiędzy techniką in vitro a naprotechnologią jest fakt, że naprotechnologia oferuje rzeczywiste leczenie choroby podstawowej będącej przyczyną niepłodności, podczas gdy in vitro nie jest leczeniem, lecz próbuje jednorazowo zastąpić płodność, pozostawiając istniejącą chorobę bez wyleczenia.
Kolejnym argumentem są finanse - in vitro jest bardzo drogie, a leczenie po trafnej diagnozie naprotechnologii może wynieść zaledwie niewielki ułamek kwoty potrzebnej na przeprowadzenie sztucznego zapłodnienia. To ważna kwestia, ponieważ być może właśnie przez chęć zdobycia zysków, naprotechnologia jest tak mało rozpowszechniona.
Podsumowując, naprotechnologia jest niekwestionowanym zwycięzcą w starciu z in vitro. Jest skuteczniejszą i tańszą metodą, niesie ze sobą znacznie mniejsze ryzyko występowania komplikacji podczas ciąży oraz chorób i wad rozwojowych u narodzonych dzieci, a także, w przeciwieństwie do in vitro, rzeczywiście zajmuje się leczeniem niepłodności. Najważniejsze jest jednak to, że naprotechnologia to technika nieinwazyjna. Wszystko przebiega w zgodzie z naturą. Metoda ta respektuje fizjologię, cykl hormonalny, cykl fizjologiczny kobiety. Nie forsuje niczego w sposób sprzeczny z funkcjonowaniem organizmu, tylko dopasowuje się do niego. Nie ma mowy o zamrażaniu i unicestwianiu nieużytych zarodków, które są przecież istotami ludzkimi. U podstaw naprotechnologii leży akceptacja godności człowieka jako dziecka Bożego, godności rodzicielstwa, godności przekazywania życia i godności aktu małżeńskiego. I z tych właśnie względów jest akceptowana i propagowana przez Kościół.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 10 minut