profil

Miłość

poleca 85% 177 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Łeba, 14.10.’1968r.

Do samotnych, do tych zakochanych i porzuconych,

Kochałem Ją...
To nie są jedynie puste słowa, lecz prawda wypływająca wprost z mego serca. Serca, które nieustannie krwawi, okrywając się jedynie płachtą bólu i nie rozumianego przez innych cierpienia. Codziennie rano, przecierając z niechęcią i przymusem opuchnięte od łez oczy, zastanawiam się na sensem dalszego życia i nad tym, czy ma ono dla mnie jeszcze jakiekolwiek znaczenie... Po tych wielu samotnie spędzonych nocach, po wielu samotnie oglądanych, żarzących się swą upojnością i tajemniczością zachodów słońca, nie pragnąłem niczego innego, jak znaleźć się znów u boku mej ukochanej. Całym sercem duszą i ciałem pragnąłem poczuć dreszcz przenikającej głębi spojrzenia, jakim obdarowywała mnie co rano. Jej ciepłego oddechu na mej skórze i dotyku aksamitnych dłoni, gdy pod byle pretekstem , wtulała się w me ramiona, pragnąc schronienia, ciepła i czułości, jakimi tylko ja mogłem ja obdarować. Do dziś mam przed oczami jej obraz, tak wyrazisty a jednocześnie tak odległy i nieuchwytny. Jej delikatna skóra, co raz oblewająca się brzoskwiniowym rumieńcem, zmysłowe usta oraz aromatyczny lawendowy zapach perfum, przyjemnie łaskoczący me nozdrza, po dziś dzień przyprawiają mnie o drżenie . Z początku nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo Ją skrzywdziłem i jak bardzo przez moją nie rozważność, ta krucha istota cierpiała, lecz właśnie ta podróż w poszukiwaniu nowej, jakże odmiennej osoby, którą mógłbym całym sercem pokochać i zapomnieć..., odmieniła me życie na zawsze. Do dziś zadaję sobie to pytanie, czyż nie wyruszyłem w nieznane, aby stać się szczęśliwym? Odpowiedź jest tylko jedna –bardzo prosta. Ja nie potrafię, nie potrafię żyć gdzie indziej, u boku innej osoby. Sam nie wiem, czy mam się śmiać, czy rozpaczać, lecz jedno wiem na pewno, nigdy nie będę już tym samym człowiekiem, którym byłem kiedyś. Uciekając wtedy w rozpaczy, nie zdawałem sobie sprawy, że pod byle pretekstem nie udanej i nie odwzajemnionej miłości, która tak naprawdę była jedynie okruchem w mym sercu, uciekałem od swojego przeznaczenia, od prawdziwych, zrodzonych gdzieś w głębi mnie uczuć, którym nie pozwalałem się ukazać. Teraz już wiem, że starając się je zabić –zabijałem samego siebie –krok po kroku. W tej podświadomej udręce, przedzierając się przez niekończącą się mgłę mych rozmyślań, obwiniałem się coraz bardziej, raniąc tym samym wszystkich dookoła. Byłem głupi. Zrozumiałem to dopiero teraz i to właśnie dzięki Niej... To Ona przetarła mi oczy i pokazała życie takim, jakim widzą go tylko nie liczni. Dzięki światłu, które mi ukazała, pojąłem, iż jedyne szczęście i spokój osiągnąć mogę tylko przy mej jedynej w całym wszechświecie ukochanej, której niezrozumiałe wcześniej zachowanie wynikało z miłości do mnie. Spójrzmy prawdzie w oczy, kim ja jestem bez Niej? Niespełniony, pełen pragnień, samotny...
Pamiętam dokładnie moment, kiedy widziałem Ją po raz ostatni. Ubrana w zwiewną, bordową sukienkę w białe groszki, która w tak cudowny sposób podkreślała pociągającą czerwień Jej ust, nerwowo wówczas oblizywanych . Pamiętam, jak bardzo podobała Jej się na wystawie i jaka była szczęśliwa, kiedy dostała ją ode mnie na urodziny.
Przy rozstaniu zmieszana spojrzała na mnie zamglonymi od smutku oczami a po policzku spływała stróżka łez. Na twarzy malował się wyraz rozczarowania i niezrozumienia a ja nie mogłem wydobyć z siebie żadnego sensownego wyjaśnienia. Nie poruszyła się nawet na chwilę a ja zatracając się w jej spojrzeniu w tej jednej, zdającej się trwać wieczność chwili, nie pragnąłem niczego innego, jak tylko znów Jej dotknąć i przytulić, poczuć rozkoszne ciepło na mym policzku i dreszcz z wolna przesuwający się po każdym skrawku mego ciała. Najbardziej jednak pragnąłem przeprosić. Przeprosić, że zwątpiłem, że w momencie, kiedy ona najbardziej mnie potrzebowała, ja –głupi- zawiodłem.
Dziś kładę swe ciało w ciemnej otchłani przybrudzonej już pościeli. Opadam bezwładnie, tak jakbym wpadał do wody a niezdolny już do racjonalnego funkcjonowania umysł, usypia i rozpuszcza się w czerni zamkniętych oczu. Nie potrafię żyć, nie potrafię wybaczyć sobie błędu, jaki popełniłem. Gdybym mógł cofnąć czas, lub gdybym mógł Jej w jakiś sposób pomóc... Gdyby żyła, wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej. Była dla mnie wszystkim, rosą o poranku, tęczą po burzy i natchnieniem. Była moją muzą a ja pozwoliłem jej odejść... Gdybym mógł, oddałbym swe nic już nie warte życie w zamian za jej szczęście...
Kochałem Ją...

M.K.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 4 minuty