profil

Porównanie lekcji polskiego w powieściach „Syzyfowe prace” oraz „Ferdydurke”

poleca 85% 328 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Stefan Żeromski

Porównanie lekcji polskiego w powieściach „Syzyfowe prace” oraz „Ferdydurke”

System szkolnictwa w historii polski wyglądał różne, zależnie od wieku, prawa, sytuacji politycznej. Konsekwencją tego są różnice w formie prowadzenia lekcji. Na to, co dzieli i łączy ma także wpływ nauczyciel, jego podejście do ucznia, wiedza i materiał, który przerabia oraz uczniowie dla których to wszystko robi. Jak mogą być ukazywane lekcje przedstawiane w literaturze polskiej? Zastanowię się nad tym w mojej pracy, porównując dwa opisy lekcji języka polskiego z powieści: „Syzyfowe prace” (rok 1897) Stefana Żeromskiego oraz „Ferdyrurke” (1937 rok) Witolda Gombrowicza.

Dzieło Stefana Żeromskiego przedstawia szkołę w zaborze rosyjskim. Istotną rolę odgrywają warunki, w jakich jest przeprowadzana lekcja polskiego: jest to przedmiot nieobowiązkowy, panuje zakaz rozmów po polsku, natomiast polskie wiersze tłumaczone są na język rosyjski i właściwie na tym kończy się typowa lekcja „języka miejscowego”. Nauczyciel, profesor Sztetter prowadzi lekcję schematycznie, nie stara się zaciekawić uczniów ani nawiązać z nimi kontaktu. Sztywno trzyma się zasad i zabrania rozmów w języku polskim, gdyż boi się o utratę pracy i wydaje mi się, że jedynie chodzi mu o zarobek, a nie nauczanie z powołania, o czym może świadczyć jego postawa, gdy wchodzi do klasy: „Sztetter wszedł do klasy jak zwykle z wyrazem niechęci na twarzy(...)”. Taki sposób prowadzenia lekcji jest dla uczniów nudny, więc - moim zdaniem - chodzą na ten dodatkowy przedmiot jedynie dla zasady lub przez wolę rodziny. Uczniowie w klasie zajmują się swoimi sprawami, wymyślają sobie ciche zabawy, nie koncentrują się na lekcji, lecz sprawiają wrażenie zdyscyplinowanych. Cały spokój i zgodność lekcji z zasadami, które stworzył profesor Sztetter zmienia się, gdy w klasie pojawia się nowy uczeń, Bernard Zygier. Klasa, aby urozmaicić sobie nudną lekcję, wskazuje nowego ucznia nauczycielowi, który postanawia go przepytać. Zaskoczeniem dla profesora i młodzieży jest postawa „nowego”, który od razu tłumaczy na język urzędowy wiersz i szczegółowo go omawia pod względem gramatyki. Zaskakujący dla czytelnika może być fragmen: „Podmiot, orzeczenie, słowa określające, rzeczownik,zaimek, mianownik (...) itd. Brzmiały w tej klasie tak dziwnie, tak jakoś zabawnie, że wszyscy uczniowie słysząc to po raz pierwszy, spoglądali ze śmiechem to na profesora, to na ucznia(...)” - dziwne jest, iż uczęszczając na lekcję polskiego, nie znali podstawowych zagadnień z nim związanych. Jednak prawdziwe zdumienie wśród zebranych w klasie Zygier wzbudził swoją wiedzą o Mickiewiczu ( o którym uczniowie mieli nikłe pojęcie), a także recytacją „Reduty Ordona”. Chłopiec recytował w języku polskim, dlatego nauczyciel protestował(przez swój strach): „Usłyszawszy te wyrazy Sztetter zerwał się na równe nogi i zaczął machać rękami”. Po raz pierwszy coś na lekcji języka polskiego poruszyło uczniów, a nawet wzruszyło – więc jak widać - niewiele potrzeba było do zainteresowania ich.

„Ferdydurkę” Witolda Gombrowicza jest utrzymana w stylistyce groteskowej, pełna ironii i parodii, nie inaczej jest we fragmencie lekcji języka polskiego. Mamy tutaj do czynienia z młodzieżą, która nie szanuje nauczyciela, robi mu wymówki, niechętnie podchodzi do nauki i głośno zachowuje się na lekcji. Uczniów ucisza dopiero uderzanie przez nauczyciela dziennikiem w biurko. Profesor jest zwany Bladaczką, mężczyzna ma problemy z opanowaniem chaosu, a uczniowie drwią z niego (krzyki, podrabiane usprawiedliwienia, nagła masowa potrzeba wyjścia do toalety). Profesor nie przekazuje wiedzy, a jedynie wygłasza puste monologi wyczytane w książeczkach. Sprawia wrażenie człowieka, który ma ubogą wiedzę, dlatego cytuje podręczniki. W przypadku sprzeciwu ze strony ucznia ciągle powtarza to samo zdanie, na przykład: nie potrafiąc uzasadnić”swojego” zdania, iż „Słowacki wielkim poetą był!” stosuje metodę powtarzania i presji psychicznej. Cała postać jest groteskowa co widzimy w powyżej wymienionych zachowaniach, a także w ubiorze belfra. Mimo złej jakości formy lekcji ma ona swoich zwolenników, grupę pod przywództwem pilnego ucznia, Syfona, ale także przeciwników nie bojących się wygłaszać własnych opinii - Gałkiewicza oraz grupę „łobuzów”, którymi dowodzi Miętus. W „Ferdydurke” lekcja polskiego nie jest ograniczona przez sytuację polityczną, lecz pomimo możliwości udanego jej przeprowadzenia, ta szansa nie jest wykorzystana.

Powyżej opisane lektury zostały stworzone w różnych dla Polski czasach: „Syzyfowe prace” to dzieło pisane podczas zaborów, „Ferdydurke” natomiast zostało napisane w wolnej Polsce. Mimo to możemy dostrzec pomiędzy nimi podobieństwa. Powieść Gombrowicza nawiązuje do dzieła Żeromskiego – cała sytuacja lekcji jest podobna, obie wykpiwają system edukacji, nauczyciela i ukazują to jak można zabić w uczniu chęć do nauki oraz to jak czasem niewiele trzeba, by go do niej zachęcić. Jednak autorzy ukazują to w inny sposób.
Stefan Żeromski podchodzi do problemu poważniej i myślę, że bardziej osobiście, gdyż sam chodził do szkoły podczas zaborów. Jednak mimo wszystko w scenie napisanej przez niego możemy dostrzec ironię.
Witold Gombrowicz natomiast drwi otwarcie, tworzy jawną groteskę i ukazuje bez skrępowania problem, jaki często występuje w szkole – nie zależnie od czasu uczęszczania do niej.
Bohaterów łączy wiek, pozycja w jakiej się znajdują ( uczniowie, nauczyciel) oraz postawa wobec systemu edukacji. Nauczyciele w obu dziełach niechętnie podchodzą do swojego zawodu i posługują się schematami, a uczniowie nie są zainteresowani ich przedmiotami. Oczywiście u Gombrowicza wszyscy są bardziej przerysowani, mniej zdyscyplinowani, a nauczyciel nerwowy – w przeciwieństwie do profesora z „Syzyfowych prac” krzyczy i bardzo szybko się irytuje.

Mimo różnicy czasowej i stylu, w jakim piszą Stefan Żeromski i Witold Gombrowicz jedno bez wątpienia łączy ich dzieła. Obaj (choć każdy na swój sposób) kpią z nieudolnego systemu edukacji, profesorów, którzy mimo tego, że sami wybrali taki zawód, robią to od niechcenia i tak na prawdę sami mało wiedzą i ukazują zachowania uczniów, którym nie pozostaje nic innego, jak tylko wysłuchać nieszanowanych przez siebie nauczycieli, nauczyć się danego materiału i jakoś przeżyć te ciężkie dla nich chwile w szkole. Ten ponadczasowy problem uderza w czytelnika i w jakiś sposób porusza go, ponieważ każdy w swoim życiu trafił na podobną sytuację, którą doskonale opisują autorzy „Ferdydurke” i „Syzyfowych prac

Gaja
www.pracepisemne.blogspot.com

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut