22 czerwca 1983 r. w trakcie II pielgrzymki Jana Pawła do Polski, z ust jego świątobliwości padło sformułowanie: “nie ma wolności bez solidarności”. Zapewne tamtego pamiętnego dnia nikt nie zdawał sobie sobie sprawy z szerokiego pojęcia i ponadczasowej aktualności tego stwierdzenia. Papież nie miał na myśli, tylko utworzonej kilka lat wcześniej Solidarności, walczącej o prawa robotników, ale także tego, jaki stosunek powinni mieć do siebie Polacy i wszyscy inni ludzie zamieszkujący Ziemię.
Solidarność jest bowiem podstawowym gwarantem bytu każdego społeczeństwa a Polakom raz jej przesadnie brakowało a niekiedy zdarzało się cieszyć z jej przybytku - choć były to niestety krótkie okresy.
Aby najlepiej zrozumieć odmienne stany solidarności w Polsce, należałoby przestudiować fragment jej historii. Rozbiory były efektem chciwości szlachty, która dbała tylko o własne interesy a społeczeństwo polskie podzieliło się na wykorzystujących i wykorzystywanych. Następnie przez 123 lata nasi przodkowie cierpliwie czekali na okazję do odzyskania niepodległości, w międzyczasie organizując powstania, które z braku współpracy upadały, aż w 1918 r. nadszedł czas oswobodzenia i upragnionej wolności. Kolejny raz Polacy udowodnili, że potrafią się zjednoczyć w jedynym udanym powstaniu - Wielkopolskim. Po krótkim czasie pokoju nadeszła II wojna światowa. Mimo tego, że wszyscy stawiali opór wrogom ojczyzny nie udało się obronić. Następną niewolą był zaprowadzony przez ZSRR PRL. Do zakończenia epoki komunizmu przyczynił się cały naród z papieżem, Solidarnością na czele. Gdyby nie systematyczne protesty mas, system, który polegał głównie na operowaniu takimi masami jak towarem, nigdy nie zostałby obalony.
To co przedstawiłem wyżej świadczy o tym, że Polacy byli silni tylko wtedy gdy współpracowali, nie prowadzili wojen między sobą - byli solidarni.
Jeżeli zaś mówić o solidarności w skali całego świata - niestety z tym nie jest najlepiej. Dlaczego? Wystarczy przypomnieć sobie lekcję historii aby zrozumieć że główną tematyką tego przedmiotu jest wojna - odwieczna nienawiść między ludźmi spowodowana różnicą kulturowo-poglądową lub po prostu chciwością. Od początku dziejów ludzie prowadzili wojny między sobą, na początku były to walki grup koczowniczych o tereny łowne, później bitwy między plemionami a na końcu wojny między wielkimi i mniejszymi państwami. Niezależnie od tego kto z kim się bił zawsze chodziło o pieniądze, wyrażone nie tylko walutą. Tak jest do dziś - organizacji dobroczynnych jest mniej niż wojskowych czy handlowych. Na przykład kierujące się troską o pokój NATO tak naprawdę załatwia interesy USA (gdzie chodzi oczywiście o pieniądze), a wyznawcy Allacha są bardziej pokojowo nastawieni do świata niż George Bush, tylko niepotrzebnie wszczyna się tam wojny i tworzy się ich wizerunek jako krwiożerczych morderców czekających na okazję, by tylko zniszczyć nasz glob. W skrócie ludzie zajmują się wzajemnymi kłótniami pomijając prawdziwe problemy naszego świata.
Już kilka razy miałem możliwość prowadzenia rozmowy z rówieśnikami zza zachodniej granicy. Niewątpliwie ciekawie było rozmawiać na tematy zainteresowań itp., ale gdy rozmowa schodziła na tematy typu: “Jak się tam u was żyje?” - wolałem po cichu zmienić tok rozmowy.
Sam zmienić tego nie mogę, jestem tylko jednostką, lecz gdyby Polacy Poczuli się solidarnie odpowiedzialni za wizerunek kraju, byłoby zdecydowanie lepiej a tak jest jak jest. Tak naprawdę za większość nieszczęść odpowiedzialni jesteśmy sami - to my wybieramy władze i najwyraźniej głosujemy na niewłaściwych ludzi, że źle się dzieje. Trzeba po prostu świadome wybierać tych którzy mają być odpowiedzialni za nasze życie.
Solidarność powinna też obejmować naszych rodaków za granicą, którym zdecydowanie należy pomagać, trzeba bowiem pamiętać o tych, którzy, w wyniku wojny, pozostają za wschodnią granicą i nie mogą lub nie chcą wracać do kraju, albo o na przykład uwięzionych na dajmy na to plantacjach truskawek w Hiszpanii. Taka pomoc organizowana jest już przez chociażby harcerzy, ale to nadal za mało. Może więc warto więc zaoszczędzić 5 złotych, by przeznaczyć na uliczną zbiórkę skautów, dla nas to niewiele, dla ludzi mieszkających na Ukrainie to tygodniowe wyżywienie.
Przywołując słowa Jana Pawła II należy pamiętać, że obok nas jest drugi człowiek, taki sam jak my. W pojedynkę jesteśmy słabi - razem, solidarnie - jesteśmy silni i wolni. Nie powinniśmy o tym zapominać i prowadzić sporów między sobą, lecz żyć w zgodzie. Gdyby nie było równych i równiejszych, pieniędzy i nałogów, życie każdego człowieka byłoby zdecydowanie lepsze.