profil

Rachunek sumienia

poleca 85% 191 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

„ Przed oczy Twoje panie
winny nasze składamy…”

Zwykle codzienny rachunek sumienia jest pierwszą praktyką, która znika z życia modlitwy człowieka wierzącego. Często nie określa się jasno przyczyn porzucenia praktyki codziennej analizy dnia wobec Boga. Często myśli się, że rachunek sumienia nie posiada praktycznej wartości w codziennym życiu przeciążonym zajęciami. Często też nie widząc natychmiastowych efektów ulega się łatwo zniechęceniu. Chcemy tutaj wykazać, że rachunek sumienia posiada istotną wartość w życiu chrześcijanina oraz ukazać błędne pojmowanie jego zakresu.
Rachunek sumienia nie jest kursem samodoskonalenia, lecz nauką coraz lepszego odnajdywania Boga we wszystkich rzeczach nie jest psychologiczną ani moralistyczną samoobserwacją, lecz próbą stania się wrażliwym na działającego w nas Ducha i na udzielającego się nam Pana. Chodzi tu o ten wymiar naszej egzystencji, którym jest wiara.
W rachunku sumienia człowiek ciągle poszukuje Boga jako najgłębszej przyczyny swojej własnej istoty. Do tych poszukiwań angażuje nie tylko umysł, ale także, przede wszystkim serce. Człowiek w swoich odczuciach usiłuje pozostawać w ciągłym kontakcie ze swoim źródłem. Pewne chińskie przysłowie mówi: „Człowiek co dzień doprowadza do porządku swoje włosy. Dlaczego nie czyni tego samego ze swym sercem?”
Jest to ćwiczenie, które pomaga nam coraz bardziej przezwyciężać alienację i iluzje, oraz żyć życiem bardziej całościowym i zintegrowanym. W tym ćwiczeniu modlitewnym chodzi o to, by pozwolić rzeczywistości dojść do głosu i uczynić ją owocną dla królestwa Bożego. W centrum znajduje się Boża miłość do nas oraz to w jaki sposób objawiła się ona w konkretnych doświadczeniach tego dnia, lub tej polowy dnia. Brać swoje doświadczenie na serio to przede wszystkim umieć je zauważyć. Ale tu napotykamy na trudności.
Trudno nam uporać się z tak wielką ilością wrażeń, jakimi jesteśmy bombardowani przez współczesne środki masowego przekazu. Do tego dochodzi jeszcze, od zewnątrz – szybkie tempo życia i pracy, które nie pozostawia nam zbyt dużo czasu wolnego. Od wewnątrz zaś – nasza tendencja do wypierania wszystkiego, co nam nie pasuje, lub co określamy mianem „To nie wypada”
Albert Gorres pisze w jednym ze swych artykułów: „jeszcze dziś ludzie ze środowisk katolickich są bardzo skrępowani i zalęknieni, gdy w ramach leczenia psychoterapeutycznego wzywa się ich do poddania się wolnemu od uprzedzeń postrzeganiu siebie oraz do otwartego przyznania się do takich subtelnych poruszeń jak: wrogość, zazdrość oraz niechęć do sfery sacrum.
U teologów i osób zakonnych ta niezdolność i niechęć do wolnego od uprzedzeń postrzegania siebie osiąga często stopień zadziwiający. Nie chcą oni i nie są w stanie wiedzieć, co rzeczywiście w nich samych zachodzi. Otwarte i swobodne postrzeganie siebie, nie jako świadoma refleksja i samopoznanie, lecz przede wszystkim jako gotowość do dopuszczenia wewnętrznego świata do głosu, jest więc także podstawą emocjonalnego kontaktu z bliźnim oraz rozumienia ich.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 2 minuty