profil

Siewca Wiatru - recenzja

poleca 85% 103 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Według wielu fantastyka kończy i zaczyna się na takich międzynarodowych sławach jak J. R. R. Tolkien czy Stephen King. Jednakże, to ignorowanie rodzimych autorów jest wielce krzywdzące, gdyż Polska może pochwalić się gronem znamienitych fantastów. Bynajmniej nie mam tu na myśli jedynie Andrzeja Sapkowskiego, a choćby takich pisarzy jak Jacek Piekara, Andrzej Ziemiański czy Maja Lidia Kossakowska, o której książce, „Siewcy Wiatru”, chciałbym opowiedzieć.

Nasza fantastyka pełna jest wyrazistych postaci i tętniących życiem najróżniejszych uniwersów. Wśród kart książek kryją się elfy, będące w wiecznym konflikcie z brodatymi karłami, rzucające na ludzi uroki wiedźmy, walczący z nimi rycerze... Każdy miłośnik tego gatunku znajdzie coś dla siebie. Jednakże, Kossakowska postanowiła zrobić krok w inną stronę. Usłyszawszy, że Bóg umarł, zapytała czy aby nie odszedł. I postawiła bezpańskie anielskie zastępy w obliczu Armagedonu.

W zasadzie historia zaczyna się od tego, że jeden z głównych bohaterów zostaje skazany na śmierć za sprzeniewierzenie się rozkazom i skalanie świętości. Czy więc tak szybko zostaniemy pozbawieni jednej z najważniejszych postaci? Otóż nie! Bóg obiera sobie niepokornego skrzydlatego na Abbaddona, Tańczącego Na Zgliszczach. Wskrzesza go, aby ten został Jego mieczem, Niszczycielem Światów. Później Pan odchodzi, zostawiając Niebo, Głębię, Ziemię i okolice. W tym zdawałoby się krytycznym momencie do działania wkracza grupa archaniołów wraz z Daimonem Freyem, jedną z najbardziej niepokojących postaci. Kim jest ów Frey? I jakie zadanie stoi przed archaniołami Pana? Otóż, odpowiedzi na to są zadziwiająco proste. Daimon to wspomniany wcześniej Abbaddon, który wraz ze swymi towarzyszami musi utrzymywać wśród niebian i głębian przekonanie, że Bóg wciąż roztacza swą opiekę nad światem. Zadanie z pozoru łatwe, jakkolwiek, jeśli obrać poprawkę na to, że Królestwu grozi najazd najbardziej plugawych stworzeń zrodzonych w mroku, którym przewodzi Antykreator, to sytuacja zaczyna się komplikować. Ciemność pragnie się wydostać, cienie się wydłużają, a nastroje w Królestwie nie są najlepsze. Zbliża się katastrofa...

Anioły w „Siewcy...” zupełnie nie przypominają barokowych, tłustych cherubinków, nie szybują na obłokach, śpiewając hymny na cześć Pana i przygrywając sobie na lirze. Skrzydlaci są bardzo podobni do ludzi. Są dumni, mają swoje lepsze i gorsze dni, potrafią zarówno kochać jak i nienawidzić. Generalnie, czasem można mieć nieodparte wrażenie, że pomiędzy nimi, a nami jest tylko taka różnica, że nie posiadamy skrzydeł. Aniołami targają tak znane nam namiętności, żądza władzy, czy pragnienie posiadania. Są jednak i wrażliwi na piękno, dbają o bezpieczeństwo tych, których kochają. Te wszystkie cechy, pozytywne i negatywne, sprawiają, że anioły są tak ludzkie, tak nam bliskie. Nie tak obce, jak jest nam zazwyczaj mówione. Anioł Kossakowskiej nie jest świetlistą istotą owiniętą białym prześcieradłem i z zatkniętym kawałkiem pozłoconego drutu na czubku czcigodnej głowy.

Świat przedstawiony jest niezwykle barwny. Autorka niczym domki z kart niszczy nasze wyobrażenia o Królestwie. W jej wizji dzieli się ono na 7 Nieb, Głębię, Ziemię i tereny graniczne. Wbrew pozorom, Głębia piekłem nie jest. Nazwałbym ją raczej krainą cienia, nie ciemności.

Kossakowska tworzy świat, w którym demony, anioły Światłości i te upadłe muszą sprzymierzyć swoje siły, by obronić świat przed nadchodzącą grozą. Czy zakrawa to na zdradę? Możliwe, jakkolwiek bez tego precedensowego kroku, całe Królestwo zostałoby zniszczone. Bez pomocy Opatrzności, nie pozostałby z niego pył, gdyby nie ten zadziwiający sojusz.

Na kartach książki żywym i porywającym językiem opisane są pyszne wnętrza pałacu Pani Mądrości, najpiękniejsze z ogrodów, pustkowia, najciemniejsze zakątki Głębi czy w końcu spływające krwią pola bitwy. Tak sugestywne opisy sprawiają, że nie mamy najmniejszych problemów z przeniesieniem się w tamte miejsca. W tym miejscu wielki pokłon należy uczynić w stronę lekkości pióra Kossakowskiej. Naprawdę nie każdy potrafi tak ciekawie i obrazowo przedstawić świat, który stworzył w swej wyobraźni. W „Siewcy...” nie dość, że potrafimy wręcz zwiedzać te bajeczne miejsca, to jeszcze chcielibyśmy odkrywać coraz to nowe zakątki, sprawdzać co kryje się za każdymi kolejnymi drzwiami...

Pomijając niesamowitą wyobraźnię pisarki, jej styl i ogólną wspaniałość tej książki, ma ona jedną niezaprzeczalną wadę. Otóż zasadniczo to jest to lektura obowiązkowa dla szanującego się fana fantasy, ale niestety tylko na jeden raz. Przy kolejnym podejściu nie przynosi tylu emocji, nie wzbudza zaciekawienia, nie zmusza do zarwania kolejnej nocy, by skończyć, by dowiedzieć się, jak zakończą się losy bohaterów, których zdążyliśmy polubić lub nie.

Paleta barwnych i różnorodnych postaci, wspaniały, łamiący konwencje świat i interesująca intryga. Czego chcieć więcej? Myślę, że tę pozycję mogę polecić z czystym sumieniem każdemu, kto potrzebuje zabić czas ciekawą książką. Czego mogę życzyć przyszłym czytelnikom „Siewcy...”? Sądzę, że tego, aby złapali się na tym, że oczekują z zapartym tchem na wyjście do biblioteki, gdzie - jak mają nadzieję - uda im się dostać tę książkę. A sobie? Chyba tylko tego, by pisano więcej takich dzieł. Jakkolwiek, może z tym życzeniem nie powinienem się spieszyć. Przecież sam Kamael rzekł: Zastanówcie się, o co prosicie, bo przy odrobinie pecha możecie to otrzymać...

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 4 minuty