profil

Zabawne opowiadanie z frazeologizmami

poleca 83% 2900 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

XYZ, 23.4.2008r
Cześć Piotrek,
Zapewne dziwisz się widząc ten list w takiej formie. Przeważnie korespondujemy w inny sposób. Drogi kuzynie, moja rodzina chciałaby Cię przeprosić za naszą nieobecność podczas twoich urodzin. Właśnie dlatego pisze ten list aby przybliżyć Ci całą sytuacje. Jednak Piotrek, nie martw się prezent(dla solenizanta to jeden z najważniejszych elementów przyjęcia) powinien być w paczce za dwa, trzy dni. Mówię, a właściwie pisze, że nie jest to nasza wina. W drodze na Twe urodziny zepsuł nam się samochód. Ale od początku…
Obudziłem się późno (jak dla mnie). Na zegarku była 7:15. Wstałem, ubrałem się i przypomniałem sobie o Twoich urodzinach! Rzuciłem okiem na stół i oczywiście była-zapytasz pewnie co. Otóż biała kartka z napisem : 20 po 7 na parkingu, mama. Biegiem na parking z burczącym brzuchem i bluzą w ręce. Niestety, zbiegając ze schodów źle stanąłem. Trach. Zawyłem z bólu. Zagryzłem zęby i podeptałem w stronę samochodu. Mama już czekała. Ruszyliśmy. Założyłem słuchawki na uszy i zasnąłem. Obudziłem się za jakieś 30 minut. Staliśmy, zdziwiłem się. Klapa od samochodu podniesiona, mamy nie widać, wyjechaliśmy niecałe pół godziny temu, co się dzieje? W duchu myślałem że może przerwa na 2-gie śniadanie, jednak rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Brak paliwa spowodował nieoczekiwaną przerwę. Utknęliśmy na łonie natury, dosłownie gdzie nie popatrzysz tylko trawa i drzewa. Można by powiedzieć idealne miejsce dla greenpeace’owców ale nie dla mnie. Do najbliższego miasta ze stacją było około 15 km. Mama dotrzymała pola i ruszyła w stronę miasta. Wzięła ze sobą kanister, i „kilka” niezbędnych rzeczy. Nie minęło więcej jak piętnaście minut jak zobaczyłem czyjąś sylwetkę. Gdy osoba ta zbliżyła się, rozpoznałem w niej moją mamę. Początkowo nie mogłem uwierzyć. Co tak szybko, i czemu bez kanistra. Chwilę później spostrzegłem jadący za nią czerwony samochód. To była Toyota. Pędził jak szalony, myślałem, że rozjedzie moją mamusie, jednak tak się nie stało. W ostatniej chwili zahamował. Rodzicielka była już całkiem blisko naszego samochodu, kiedy z czerwonej Toyoty wysiadło dwóch starszych ludzi. Później rozpoznałem ich twarze. Miałem ważenie , zę gdzieś już ich widziałem, ale nie wiedziałem dokładnie gdzie i kiedy. Moja mama krzyknęła:
- Nie uwierzysz, co się stało, spotkałam twoich krewnych po mieczu i po kądzieli.
-Że, co? Kogo?
-Wujka Władka i ciotkę Stasie
Mama zbliżyła się i mogliśmy rozmawiać normalnie.
- Mamy szczęście, akurat jechali do pobliskiego kościoła, kiedy ich spotkałam. Gdy opowiedziałam całą, historię, od razu chcieli nam pomóc. To bardzo mili i życzliwi ludzie.
Wujostwo zbliżało się w naszą stroną. Ciotka wyglądała na niezbyt zadowoloną. Biała sukienka, dość wysoki obcas jak na jej wiek, a ona musi dreptać po piachu i nieskoszonej od lat trawie. Po chwili milczenia odezwała się:
- A to pewnie nasz Karolek, ale wyrosłeś, ostatnio widziałam cię wieki temu.-
- Dzień dobry- odpowiedziałem.
- Karol, wsiadaj do samochodu cioci i wujka, podwiozą nas na stację benzynową. Weź ze sobą 2 karnister jesteś mi potrzebny. Ta stacja jest dużo dalej niż myślałam. ,
- Dobrze,.
W tym momencie pokicałem do bagażnika. Udając że nie słyszę złośliwych komentarzy dot. dziwnego sposobu poruszana się prze ze mnie poskakałem do Toyoty usiadłem na tylnim siedzeniu czekałem na resztę. Pojechaliśmy. Pięć minut jakie zajęło nam dojechanie na stację ciągnęło się w nieskończoność. I tak już bardzo miłą chwilę osładzała muzyka z lat 70. Czarna rozpacz, jakby powiedział to jeden z moich kolegów z podwórka. Gdy wróciliśmy do naszego samochodu wlałem paliwo do baku. Potem pożegnałem się z moją ciotka i wujkiem, który podczas całej naszej małej eskapady nie odezwał się do mnie ani słowem. Gdy wujaszek ściskał mi rękę walczyłem z podniesioną przyłbicą. Gdy już odjechali moja dłoń dochodziła do siebie przez jakieś pięć minut. Po krótkiej naradzie dotyczącej tego czy jechać na przyjęcie, (które się kończy) czy nie stwierdziliśmy że jednak wracamy do domu. Mama stwierdziła że d cioci przyjedziemy za dwa. Przystałem na to. Resztę popołudnia, a właściwie wieczoru wolałem spędzić w domu. Poza tym z moją kostką w tym stanie nie sadzę abym zdołam się gdziekolwiek ruszyć
Na szczęśćcie z moją kostką już wszystko w porządku. A co u Ciebie jak tam twoje zdrowie koniecznie napisz, Pozdrów całą rodzinę i napisz jak Ci poszły testy gimnazjalne!
Pozdrawiam XYZ

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 4 minuty