profil

Minotaur przebywa sam w labiryncie - opowiadanie w 1 os. o samotności potwora.

poleca 85% 645 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Jestem Minotaurem. Mieszkałem w ogromnym pałacu na cudownej wyspie - miałem wszystko, co do szczęścia było potrzebne. Mimo tego, szczęśliwy nigdy nie byłem, doskwierała mi samotność. Nie zawsze tak jednak było...

Gdy byłem małym dzieckiem, mieszkałem w innym pałacu z matką i ojcem. Moja matka, Pazyfae, bardzo mnie kochała. Od najmłodszych lat troszczyła się o mnie, uczyła czytać i pisać. Ojca widywałem rzadko. Matka mówiła, że jest królem, więc musi przede wszytskim dbać o państwo i lud. Wiedziałem, że kłamała. Ilekroć widziałem ojca, czułem płynącą z jego serca nienawiść do mnie. Nienawidził przede wszystkim mojego wyglądu - człowieka z głową zwierzęcia ofiarnego. Mimo że ojciec mnie nie kochał i nie pozwalał mi wychodzić z pałacu, byłem szczęśliwy, bo tam była ze mną mama.

Kiedy podrosłem, Minos wygnał mnie ze swojego pałacu i umieścił w innym, zbudowanym przez jakiegoś Ateńczyka, bo, jak twierdził, jestem szkaradnym potworem. Wówczas nazwał mnie Minotaurem. Odtąd żyłem we wspanialym gmachu, który matka określiła mianem labiryntu. Było to miejsce z dużą ilością pokoi, przejść, sieni, schodów i krużganków, urządzone z przepychem. Moje pierwsze dni tam były nawet miłe - poznawałem swoj nowy dom. Był ogromny, niepoznany i cały mój.

Po zwiedzeniu większej liczby pomieszczeń ogarnął mnie smutek. Byłem sam w obcym miejscu. Nie było nawet mamy... Drogi do wyjścia nie pamietałem. Załamałem się i zacząłęm płakać. Po całym pałacu niósł się odgłos mej rozpaczy i chyba usłyszęli go mieszkańcy Krety, bo po kilku kolejnych, samotnych tygodniach pełnych żalu i goryczy, usłyszłem skrzypnięcie drzwi, przez które sam kiedyś wszedłem. Ponadto usłyszałem głosy ludzkie. Pomyślałem: "Na pewno mama przekonała ojca, by przyslał mi kogos do towarzystwa, bym nie był nieszczęśliwy". Postanowiłem odnaleźć przybyszów. Gdy mnie ujrzęli, przerazili się okropnie i rozpierzchli po kątach. Było mi strasznie przykro, a przecież nie chciałem im zrobić krzywdy, a jedynie porozmawiać, choć przez chwilę, może nawet byśmy się zaprzyjaźnili. Wtedy zrozumiałem znaczenie słowa "potwór". Ludzi przerażał mój wygląd, bali się półczłowieka, półbyka. Moim przeznaczeniem była więc samotność?

Gdy kolejny raz wpadłem w nostalgię i zacząłem płakać, ponownie przybyli ludzie i znów się mnie przestraszyli. historia ta powtarzała się kilkakrotnie, a ja coraz bardziej się pogrążałem w smutku. Straciłem już niemal nadzieję, gdy do labiryntu wszedł młody mężczyzna, który mnie, Minotaura, wzywał. Był sam. Jeszcze raz tłumaczyłem sobie, iż przysłała go Pazyfae i tym razem byłem tego prawie pewien, bo to nieznajomy mnie wzywał. Odnalazłem go. To był Tezeusz - w młodości matka opowiadała mi o jego bohaterskich wyczynach. Gdy sobie spojrzeliśmy w oczy, nie on, lecz ja się przeraziłem. Przypomniały mi się oczy ojca - były pełne nienawiści, wściekłości i wzgardy. Jasne się dla mnie stało, że przybył po to, by mnie zabić.

Przypuszczam, że przysłał do ojciec. Tezeusz wykonywal zadanie, które mu przydzielono, więc jemu nie mam nic za złe. Żal mam do Minosa. Nie dlatego, że mnie uwięził w labiryncie i być może zabił, ale dlatego, żę oddzielił mnie od matki.

Dziś, drogi Syzyfie, jestem szczęśliwy. Tu, w Tartarze, mam przyjaciół, Charon mnie nawet wpuścił za darmo, a Cerberek wziął za swego. Już nigdy nie będę sam, a kiedyś dołączy do mnie mama. Tak na prawdę to ona zawsze ze mną była, mieszkała w moim sercu i dzięki niej udało mi się wytrwać w tym piekle na ziemi, jakim jest samotność.

Teraz Ty, drogi przyjacielu, opowiedz mi swoja historię, historię Syzyfa z Koryntu.

(TĄ PRACĘ MOJA SORKA OD POLAKA OCENIŁA NA 5. MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ KOMUŚ PRZYDA :))

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty

Teksty kultury