profil

"Samotni w tłumie"

poleca 85% 577 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Zaledwie kilka dni temu byłam na przedstawieniu teatralnym, pod jakże dobitnym tytułem – „Samotni w tłumie”. Spektakl ten nakłonił mnie do pewnych refleksji, skłonił do zastanowienia się, czy możliwym jest być właśnie samotnym w tłumie. Tak wiele wciąż słyszymy o ludziach autystycznych, którzy żyją we własnym, wyimaginowanym świecie, tyle słów obija się nam o uszy, mówiących o osobach, które są samotne, nie mają rodziny, przyjaciół. Ta po prostu bliskich osób. Wciąż nagłaśniane jest w środkach masowego przekazu, że ludzie we współczesnym świecie coraz częściej i coraz bardziej zagłębiają się w wirtualny świat, który sprawia, że znalezienie drugiego człowieka, do rozmowy choćby, staje się niezwykle łatwe. Przede wszystkim budujące. W Internecie, który jest czymś już tak głęboko zakorzenionym w społeczeństwie i bijącym wszelkie rekordy popularności, możemy być kim chcemy, możemy mówić/pisać co chcemy i robimy to z zupełną swobodą, lekkością i poczuciem bezgranicznej wolności. Słyszmy, że ludzie dopiero w tym internetowym świecie potrafią być sobą. Izolują się do realnej rzeczywistości.
Ale czy tak naprawdę to nas nie dotyczy? Czy jesteśmy poza tym wszystkim?
Czy gdybyśmy bardziej zagłębili się w otchłań naszej duszy, nie odkrylibyśmy, iż mimo tego, że posiadamy rodzinę, przyjaciół i znajomych, gdzieś tam w środku, podświadomie czujemy pustkę samotności? Czy nie czujemy czasem, że nie możemy się do końca otworzyć, bo nie zostalibyśmy zaakceptowani?
Podejrzewam, i uważam, że całkiem słusznie, iż każdy z nas odczuwa niekiedy samotność. W tłumie ludzi, zdarzeń, sytuacji. Odczuwamy potrzebę stanięcia na samym środku zatłoczonej ulicy i krzyknięcia, domagając się atencji.
Ludzie wciąż gdzieś spieszą, gnani tysiącem ważnych i mniej ważnych spraw. Ludzie biegną w dziesiątki kierunków, wciąż popędzani myślą, że w wyścigu szczurów nie ma miejsca dla słabych. Liczą się ambicja, błyskotliwość i siła przebicia.
Coraz częściej i bardziej zapominamy, że niemal błogą przyjemnością jest przystanięcie na kilka chwil, uspokojenie rozdygotanych nerwów i mięśni, i delektowanie się najzwyczajniejszą w świecie rozmową. Zapominamy, ile światła niesie uśmiech. Ciepłe słowo.
Samotność w tłumie, to problem, który dotyczy wszystkich. To problem, który mnie samą niekiedy przeraża, bo nie zdajemy sobie sprawy z jego zasięgu.
Rozglądnijmy się dookoła. Uważnie.
Zauważamy ludzi, którzy zatrzymali się w swoim odosobnieniu. Odizolowani i odtrąceni nie potrafią wdrożyć się w system dzisiejszego społeczeństwa, który być może sprawiłby, że nie byliby skazani na samotność z przymusu.
Jednak mimo tego wszystkiego, mimo wszystkich tych przeciwności i przygnębiających faktów, walka z tym problemem, bo można śmiało powiedzieć, że to jest problem, jest możliwa. Banalne słowa, mówiące, że trzeba być zawsze i wszędzie sobą, nie bać się okazywać swoich uczuć i emocji, z pewnością pomogą osobom nietuzinkowym, z temperamentem i wyrazistym charakterem. Ale bycie sobą kruszy mury, rozbija taflę sztuczności i pomaga. Pomaga we wszystkim. W wyrażeniu siebie, znalezieniu przyjaciół, nawiązaniu kontaktu i porozumienia ze światem.
I jakkolwiek pompatycznie słowa by te nie zabrzmiały, to są prawdziwe.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 2 minuty