profil

Motyw moralności w literaturze i w historii.

poleca 83% 754 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

W literaturze młodej polski pisarze w doskonały sposób ukazali proces zatracania się jakichkolwiek zasad etycznych, potępiali fałszywą moralność oraz pouczali, do czego może doprowadzić nie przestrzeganie Dekalogu, zgubne ideały i wygórowane ambicje.
Głównym problemem "Moralności pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej jest kryzys moralności mieszczańskiej, na początku XX wieku. Zapolska opatrzyła swoją sztukę podtytułem tragifarsa kołtuńska. Zasygnalizowała w ten sposób, że w centrum jej uwagi znalazły się przede wszystkim ludzkie charaktery i reakcje bohaterów. Ukazała prawdę życia, odsłaniając ciemne strony rzeczywistości. Wyraziła tym samym swoją nieufność i odrazę dla moralności pozorów, mieszczańskich pojęć o tym, co "moralne", deformujących psychikę i kształtujących dwulicowość moralną. Treść utworu przedstawia nam ludzi obłudnych, zakłamanych, ograniczonych intelektualnie, pełnych sprzeczności oraz żyjących według schematów.
Komedia Gabrieli Zapolskiej porusza szereg problemów, ukazuje postawy moralne bohaterów, postawionych w niecodziennych, trudnych sytuacjach, każe im wybierać, daje im szansę na zmianę, walkę ze złem. Mimo kilkudziesięciu lat, jakie minęły od powstania utworu, nie stracił nic na swojej aktualności. Spostrzeżenia i obserwacje autorki mogłyby dotyczyć czasów współczesnych., wśród nas żyje wielu ludzi odznaczających się podwójną moralnością i postępowaniem na pokaz.

Fiodor Dostojewski to wielki pisarz - moralista, który porusza najbardziej istotne zagadnienia nie tylko epoki młodej polski. Czytając "Zbrodnię i karę" możemy łatwo zauważyć, że utwór ma charakter uniwersalny, związany jest z przykazaniami Dekalogu. Główny bohater powieści Rodion Romanowicz Raskolnikow jest człowiekiem zbuntowanym przeciwko porządkowi świata. Czując się wybitną jednostką neguje normy moralne rządzące ludźmi i stwarza własną teorię, według której dobre jest tylko to, co można logicznie wytłumaczyć. Uważa, że rozum zobowiązuje do czynienia dobra. Nieważne są środki, ważny jest cel - szczęście ogółu, wyższe ponad interes jednostki. Taką "wszawą" jednostką jest dla Raskolnikowa stara lichwiarka, której śmierć ma przynieść korzyści społeczne. Z premedytacją zabija on Alonę Iwanowę . Opis przeżyć zabójcy przed i po morderstwie, psychologia zbrodni, są zasadniczym motywem powieści. Po dokonaniu zbrodni morderca przeżywa straszne duchowe męki - niepewność, przerażenie, wahania, rozterki, odrazę do samego siebie. Wali się w gruzy obraz świata, który sobie wymyślił, odczuwa pustkę, obcość i w końcu potrzebę pokuty. Znajduje dla siebie moralne alibi, popełnioną zbrodnię tłumaczy wyższością celu, ma być ona krokiem do sprawiedliwszego ładu. "Zbrodnia i kara" udowadnia nam, że zabijanie jest zawsze złem i nie ma idei, ani szlachetnych celów, którymi można wytłumaczyć jakąkolwiek zbrodnię. Przemoc nie może być traktowana jako "mniejsze zło" w tworzeniu dobra większości społeczeństwa. Naruszenie przykazania "nie zabijaj" powoduje lawinę nieszczęść, jakie zbrodniarz ściąga na siebie i swoich najbliższych.
"Zbrodnia i kara" uświadamia nam, że nadmierne zaufanie do rozumu może prowadzić donikąd. Wzniosłe ideały, abstrakcyjne hasła ujawniają swoje prawdziwe oblicze w konfrontacji z konkretnym człowiekiem, bliźnim, którego możemy skrzywdzić, ale możemy też okazać mu miłość. Żaden system polityczny nie zmusi nas, byśmy kochali drugiego człowieka, żaden system nie odnowi świata, jeśli nie będziemy zachowywać podstawowych norm moralnych. Nie ma czegoś takiego, jak "mniejsze zło" - zło pozostaje zawsze złem.

Literatura XX wieku wielokrotnie porusza temat norm etycznych człowieka. Jest to przecież epoka dwóch wojen światowych - rozwoju zachowań nieludzkich i postaw głęboko humanitarnych. W utworach tego okresu widoczna jest walka ze złem, lecz także odpowiedzialność jednostki za dziej ludzkości.
"Granica" Zofii Nałkowskiej jest powieścią polityczno-społeczną oraz obyczajowo- moralną. W utworze tym Nałkowska podejmuje problem prawdy o człowieku. Możemy odczytać tezę, że nie ma jednej prawdy o człowieku, istnieje wiele prawd równoległych i trudno wartościować, która z nich jest lepsza, pełniejsza. Człowiek jest całością dynamiczną, nie ma jednego, ściśle określonego wymiaru. Kolejnym przedmiotem psychologiczno-moralnej analizy jest sposób kształtowania się życia i osobowości człowieka, która nie jest wynikiem wyłącznie pragnień i woli człowieka, ale również wpływem różnego rodzaju konwencji, stereotypów obyczajowych, ról społecznych, przyjętych zachowań - schematów. Uważam, że Nałkowska ukazuje w swojej powieści, że w życiu każdego człowieka istnieje pewna granica, której przekroczenie może mieć dla niego tragiczne konsekwencje. Kompromisy w dorosłym życiu są naturalne, niewielu stać na mądrą bezkompromisowość i realizację młodzieńczych ideałów. Rzecz w tym, żeby nie zajść w tych kompromisach za daleko. Jeśli przekroczymy granicę moralną, grozi nam zatrata własnej osobowości, aż w końcu pogodzimy się ze swym nowym obliczem i będziemy żyć bez moralności, egoistycznie dbając już tylko o dobra materialne i korzyści.

Kodeks zasad moralnych jest doskonale widoczny w całym dorobku literatury. Wiele utworów literackich jest źródłem kultury moralnej, prezentuje wzorce postępowania, pewien kodeks tego, co dobre lub złe. Odbiorca może odrzucić podsuwane mu wzory, a może przyjąć te, które są postępowe w danej epoce historycznej oraz wyrażają ideały i dążenia społeczne. W literaturze bardzo widoczna jest obecność przykazań boskich, Dekalogu i występujących w nim zasad. Dowiadujemy się jak powinniśmy postępować, aby zasługiwać na miano prawdziwego człowieka. Po pierwsze prawdziwym człowiekiem jest ten, kto żyje z czystym sumieniem, prowadzi szlachetny tryb życia, wydaje sądy bezstronne i sprawiedliwe. Pełnię człowieczeństwa osiąga ten, kto potrafi cierpieć w ciszy i z cierpliwością znosić niedogodności życia, nie porzucając nadziei. Cierpienie uszlachetnia człowieka, uczy go wytrwałości i pokory. Człowiek prawy nie krzywdzi innych, lecz zawsze stara się pomagać, pocieszać i wspierać ludzi pokrzywdzonych przez los, zgodnie z przykazaniem "kochaj bliźniego swego jak siebie samego".
Wiele utworów uświadamia nam, że problem winy i kary, nie jest taki prosty, dobro i zło najczęściej splatają się ze sobą, a my zmuszeni jesteśmy dokonywać wyborów, nieraz na podstawie bardzo wątłych wskazówek. Najważniejszą sprawą jest jednak postępowanie według określonych norm etycznych i moralnych, zgodnie z Dekalogiem i nauką Chrystusa, gdyż to one tworzą kodeks zasad moralnych całej niemal ludzkości.

Pojęcie wojny i pojęcie moralności, zestawione ze sobą, w pierwszej chwili wydają się sobie przeciwstawne. Wojna, nieuchronnie związana z zabijaniem, wyrządzaniem krzywdy drugiemu człowiekowi, sprzeniewierzeniem, zdawałoby się, wszystkich ludzkich wartości, jest zdarzeniem czy faktem na wskroś niemoralnym. Na moralność, czyli, w moim spojrzeniu wdrażanie w codziennym życiu jakiegoś przyjętego kodeksu postępowania, zgodnego z tym, co ludzkość uważa za prawe, dobre, godne naśladowania, brak jest bowiem, jak się zdaje, miejsca na wojnie.

Wielka wojna, konflikt zbrojny na niespotykana dotąd skalę, wstrząsnął jednak światem do tego stopnia, że następujące po nim dwadzieścia lat było okresem rozwoju ruchów pacyfistycznych na niespotykana dotąd skalę... Błagalny okrzyk „Nigdy więcej wojny!” był tym donośniejszy, że pochłonęła ona 10 milionów ofiar i była bardziej okrutna, krwawa, wykańczająca niż wszystkie znana dotąd rodzajowi ludzkiemu wojny. Ale czy pacyfizm Europy i świata nie był wówczas tylko pozorny?
Charakterystyczne dla tego okresu są z jednej strony piękne idee konferencji rozbrojeniowej, potępienie wojny jako środka rozwiązywania konfliktów zawarte w słynnym Pakcie Brianda- Kelloga, próby wzmacniania bezpieczeństwa w Europie i pokojowa organizacja Liga Narodów, z drugiej strony zaś ekspansjonizm i rewizjonizm jako czynniki napędzające agresywne zamiary Włoch, Niemiec i Związku Radzieckiego, których powyższe pacyfistyczne zdobycze nie były w stanie powstrzymać.

Mimo, że Międzywojnie potępiło wojnę i odmówiło jej racji bytu jako działaniu niemoralnemu, wieńczący je konflikt zbrojny okazał się straszniejszy niż świeże jeszcze wspomnienia z lat 1914- 1918. To, co mogło być uznawane za niemoralne nawet na polu walki podczas I wojny świtowej- gazy bojowe, używane przez Niemców od 1915 roku, stało się nieznaczące w obliczu wynalazku i użycia bomby atomowej. Śmiercionośna broń, jakiej ludzkość wcześniej nie znała, nie może być jednak, w spojrzeniu człowieka początków XXI wieku, uznana za najbardziej niemoralną.

Ta najbardziej niemoralna forma wojny narodziła się po kresie Zimnej Wojny, która była konfliktem specyficznym. Dwa zwalczające się bloki, amerykański i radziecki, mimo kilkakrotnych kryzysów, nie stanęły ze sobą do otwartej walki, lecz zwalczały się wspierając przeciwstawne siły w mniejszych państwach i rywalizując na forum światowej polityki i w dziedzinie zbrojeń. Najbardziej niemoralna wojna to ta, która dotyczy nas bezpośrednio, stanowiąc zupełnie nową formę zbrojnego konfliktu. Jest to światowy terroryzm.

W tym miejscu warto byłoby zastanowić się, czy wojna może być moralna i co taki konflikt cechuje. Pierwszym nasuwającym mi się spostrzeżeniem jest stwierdzenie, którego rodowód sięga okresu dwudziestolecia międzywojennego: wojna obronna nie jest niemoralna. Zaprzeczając takiej tezie, musielibyśmy automatycznie potępić wojnę obronną Polski z września i października 1939 roku i wszystkie te wojny, w których napadnięty stawił opór agresorowi w obronie swych granic, ludności czy państwowości.

Nawet jednak agresor, czy uogólniając, strona, na której spoczywa wina rozpętania wojny, może prowadzić ten konflikt w sposób moralny. Tutaj „moralny” może być synonimem słowa humanitarny. Ochrona ludności cywilnej wydaje mi się głównym czynnikiem rozróżniający moralne prowadzenie wojny od tego nieludzkiego. Dla zobrazowania tej tezy warto by przytoczyć zestawienie systemu okupacyjnego III Rzeczy na terenach przez nią zdobytych w toku działań wojennych, nie wspominając nawet o Endlsung kwestii żydowskiej, i aliancką okupacje powojennych Niemiec, poprzedzoną w ostatnim etapie wojny „moralnymi bombardowaniami” miast niemieckich przez tychże aliantów zachodnich. Zestawienie takie w jaskrawych barwach przedstawia niemoralność nazistów, co do której dziś nikt nie ma wątpliwości. Wojna moralna to w mojej opinii taka wojna, która toczy się na polu bitwy, a formy postępowania znane z działań wojennych nie są później przenoszone na okupowane terytoria.

Wreszcie, wojna moralna to według mnie także wojna wypowiedziana. Choć wypowiadając wojnę, agresor wyrzeka się w ten sposób tak ważnego taktycznie elementu zaskoczenia, jego agresja staje się bardziej humanitarna.

Oczywiście odniesienie kryteriów moralności w stosunku do wojny, jest, jak już zaznaczyłam na wstępie, paradoksalne. Nawet w sytuacji konfliktu zbrojnego można jednak zachować swoje człowieczeństwo. Dzieje się tak wtedy, kiedy jest to konflikt prowadzony zgodnie z pewnymi regułami, w jak najmniejszym stopniu godzący w ludność cywilną.

Powracając do moich poprzednich rozważań pragnę stwierdzić, że terroryzm wyrzekł się tych wszystkich reguł na rzecz uderzeń z zaskoczenia. Para nieodłącznie kojarzących się ze sobą słów- terrorysta i zakładnik, obrazuje środki, jakimi posługuje się on w uzyskaniu swych celów. Celów tych jest tyle, ile organizacji terrorystycznych na świecie, jednak sięgając do definicji terroryzmu, znajdziemy tam stwierdzenie, że walczy on, aby zwrócić uwagę lokalnej czy światowej opinii publicznej na wysuwane przez siebie hasła czy też wymusić na rządach państw, przeciw którym działa, jakieś ustępstwa.

Choć na świecie istnieją grupy dokonujące aktów terroru jedynie dla materialnych korzyści, bez wyznawania jakiejkolwiek ideologii, motorem działania terrorystów może być nacjonalizm. Walka o własną państwowość mogłaby po części usprawiedliwić moralnie terrorystyczne działania, zwłaszcza, że zwykle jest to walka beznadziejna. W mojej opinii jednak nie jest to argument na tyle przekonywujący, aby uznać zasadność przetrzymywania w moskiewskim teatrze kilkuset zakładników, z których wielu poniosło śmierć- choć nie z ręki terrorystów, to z ich powodu. Podobnie, można by tu przytoczyć wyjątki z działalności ETA, IRA czy organizacji palestyńskich.

Innym powodem, dla którego ekstremiści posługują się terrorem, może być wyznawana religia. Walka z Zachodem, a szczególnie z przewodzącymi mu Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej, wypowiedziana przez Alkaidę, to najjaskrawszy przykład walki niemoralnej i godnej potępienia. 11 września 2001 roku to dzień, który wstrząsnął całym światem zachodnim. Kilka tysięcy ofiar zamachu na budynki World Trade Center to wyłącznie niewinni ludzie, którzy po prostu przyszli do pracy, aby zginąć w zamachu zorganizowanym przez islamskich fanatyków. Należy tu podkreślić, że działalność Alkaidy potępiają muzułmanie na całym świecie. Dżihad, czyli walka, w religii islamu może być bowiem rozpatrywana dwojako. Wielki Dżihad to walka z własnymi słabościami, walka o bycie lepszym muzułmaninem. Mały Dżihad, który przyświeca działalności Alkaidy, to walka z niewiernymi, walka przez wykorzystywane środki, niemoralna. Jest to także wojna nieustająca, żeby przypomnieć sobie tylko niedawny atak terrorystów tej organizacji na dyskotekę na Bali.

Odpowiedź Zachodu- proklamowana w październiku 2001 wojna z terroryzmem, ma być moralnie uzasadniona odpowiedzią na działania nie tylko Alkaidy, ale wszystkich organizacji ekstremistycznych. Jej pierwszym sukcesem było pokonanie talibów, ortodoksyjnych muzułmanów wspierających Alkaidę i pewna demokratyzacja Afganistanu. Wojna ta, jak wszystkie wojny prowadzone w ostatniej dekadzie przez Zachód, ma być woja moralną w najbardziej współczesnym rozumieniu tego pojęcia- wojną o demokrację, pokój, bezpieczeństwo. Postanie to jednak wojna, a więc krew, pot i łzy. Pamiętajmy jednak, że pokój w warunkach totalitarnych, jest tak samo niemoralny jak wojna.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 12 minuty