profil

Dwa sposoby literackiego kreowania bohatera – analiza i interpretacja porównawcza fragmentów Gloria victis Elizy Orzeszkowej

poleca 85% 188 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Romuald Traugutt był osobą charakterystyczną i bardzo dobrze znaną. Sławę zdobył głównie za swoje wielkie umiejętności wojskowe podczas Powstania Styczniowego. Jego historia i bohaterska postawa życiowa zainspirowała Elizę Orzeszkową i Tadeusza Konwickiego do napisania Glorii victis i Kompleksu polskiego. Jednak w obu tych utworach Traugutt został przedstawiony zupełnie inaczej. A jak? To właśnie będzie tematem mojej pracy.

W noweli Elizy Orzeszkowej od razu ujawnia się jej osobisty sentyment do Romualda Traugutta. Łączyła ją z nim głęboka przyjaźń. Pisarka darzyła go ogromnym szacunkiem
i czciła niemal jak Boga, a co najmniej Świętego, o czym świadczą słowa: „Wodzem ich był człowiek świętego imienia, które brzmiało Romuald Traugutt”. Narażała dla niego swoje własne życie, ukrywała go i przewoziła do granicy.

Jej opowiadanie było właściwie pierwszym publicznym hołdem złożonym bohaterom powstania, ponieważ jak całe społeczeństwo – nie znała prawdy o miejscu i formie pogrzebu skazanych, skrywanej przez władze carskie. Autorka bardzo emocjonalnie przeżywała wszystko to, co było związane ze zrywem narodowym i tak też to opisywała. Dane jej
w końcu było żyć w tamtych czasach i znać osobiście dyktatora.

Orzeszkowa ukazuje pełne poświęcenie Traugutta dla kraju. Pisze jak to „(...) według przykazania Pana opuścił żonę i dzieci, dostatek i spokój, wszystko, co pieści, wszystko,
co raduje i jest życia puentą, czarem, skarbem, szczęściem (...)”, czyniąc z niego bohatera wallenrodycznego. Chce za wszelką ceną „uwidocznić” jego tragizm i podkreślić „stopień poświęcenia dla Ojczyzny”. Następnie słowami „(...) wziąwszy na ramiona krzyż narodu swego poszedł za idącym ziemią tą słupem ognistym i w nim zgorzał” podnosi go do rangi Mesjasza, Zbawiciela - kreuje go na bohatera podobnego do Konrada z III części „Dziadów” Adama Mickiewicza.

Autorka pisze o nim w samych superlatywach. W Glorii victis Traugutt jest wielki wodzem, niemalże ideałem. Jest odważny, mądry, oddany swym żołnierzom. Cechuje
go wielka odpowiedzialność, poczucie pełnionej misji. Nie poddaje się i zawsze walczy
do końca. Jest przekonany, że bierze udział w jakimś mistycznym, doniosłym wydarzeniu. Słowa: „Ci co zginą, będą siewcami, którzy samych siebie rzucą w ziemię, jako ziarno przyszłych plonów. Bo nic nie ginie. Z dziś zwyciężonych dla jutrzejszych zwycięzców powstają oręża i tarcze” są wyrazem wiary i poniekąd optymizmu. Wódz wierzy w to, że trud jego i jego żołnierzy nie pójdzie na marne. Ufa losowi i wierzy, że to powstanie spowoduje, iż przyszłym pokoleniom będzie żyło się lepiej. Smutne jest to, że działania wodza powstania opierały się jedynie na nadziei. Ta właśnie niepewność była dla Traugutta krzyżem – „ciężkim, nieznośnym”.

Jednocześnie jednak jest to wyrazem ogromnego patriotyzmu. Nie każdy bowiem zdecydowałby się działać „po omacku”, żyć pod nieustającą presją, dźwigać ciężar
tak ogromnej odpowiedzialności – nie mając pewności, że przyniesie to jakikolwiek, pozytywny skutek.

Tadeusz Konwicki żył w zupełnie innych czasach i dlatego jego Kompleks polskiego nosi znamię sceptycyzmu i krytycznego spojrzenia na wydarzenia lat 1863-1864. Nie ma już w nim śladu sakralizacji, ani heroizacji bohatera. Upływający czas przykrył grubą warstwą kurzu bezgraniczny podziw i niekiedy ślepe zapatrzenie w postać wodza.

Romuald Traugutt został tu ukazany jako zwykły, szary, przeciętny człowiek.
Nie „promieniuje” bohaterstwem, odwagą. Poza tym nie jest przedstawiony jako ktoś,
kto porzuca swoją rodzinę dla wyższych celów. Nie ma w nim żadnej woli walki, energii, chęci do życia... Nie ma też w sobie nadziei... Nie ma po prostu nic! Bez oporów szykuje się na śmierć. Mówi: „Trzeba wstać i ruszyć naprzeciw śmierci”. Sprawia wrażenie zmęczonej życiem osoby. Godzi się z końcem swej egzystencji. Nie próbuje zmienić przeznaczenia.

Oczywiście bardziej atrakcyjny jest sposób przedstawiona postaci przez Elizę Orzeszkową. Jednakże dzisiejszy świat, pełen fałszu i zła, nie pozwala mi w niego do końca uwierzyć. Ze smutkiem (i strachem!) stwierdzam, iż coraz bardziej umacniam się
w przekonaniu, że ludzie są tylko ludźmi i że nie ma na tym świecie ideałów.
Przez to skłaniam się raczej do opisu przedstawionego przez Tadeusza Konwickiego i jego sposobu kreowania postaci.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty

Teksty kultury