profil

Żyjemy w samych znakach zapytania? Poszukiwanie ładu świata i sensu ludzkiej egzystencji w wybranych utworach.

poleca 88% 107 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Johann Wolfgang Goethe

Życie ludzkie jest jedną, wielką wędrówką wiodącą zawsze do tego samego i nieuchronnego celu. Choć wydaje nam się, że to tylko my mamy kontrolę nad własnym losem, to jednak tak naprawdę tylko w znikomym stopniu wpływamy na niego. Teoretycznie wszystkie ważne decyzje podejmujemy sami, kierując się własnym zdaniem, jednak prawie zawsze robimy to pod wpływem świata zewnętrznego. Koleje naszego życia kształtuje przecież skomplikowany układ obcych sił, który to układ wpływa na nasze decyzje, własne, ale wymuszone przez sytuację. To życie w społeczeństwie kształtuje charakter człowieka, to doświadczenia, którym jest poddawany formują jego światopogląd. I choć nie rodzimy się jako tabula rasa, to jednak los jest w stanie znacząco zmienić naszą osobowość: wyolbrzymić jedne cechy, inne wyciszyć tak mocno, że nie będą miały najmniejszego wpływu na nasze decyzje. Taki proces można zaobserwować w psychice tytułowego bohatera ?Makbeta? ? jednego z największych dramatów Wiliama Szekspira. Tytułowy bohater zostaje wciągnięty w łańcuch tragicznych wydarzeń prowadzących go do tragicznego końca. Jedno nieszczęście goni tutaj następne a czytelnik jest świadkiem zadziwiającej zmiany w charakterze głównej postaci: od wiernego królowi i szlachetnego rycerza do żądnego władzy i zazdrośnie strzegącego korony tyrana, gotowego na wszystko, aby utrzymać panowanie i zapewnić tron swoim potomkom. Ale jakie były przyczyny popełnienia pierwszego, straszliwego czynu, którego się dopuścił ? zamordowania Dunkana ? który nieuchronnie pociągnął za sobą następne zbrodnie. Przecież tak naprawdę to nie Makbet zadecydował o tym, wręcz przeciwnie, od początku był przeciwny zabiciu króla, który ufał mu jak nikomu innemu, i którego on sam także niewątpliwie miłował. Bez zamierzonego udziału sił zewnętrznych, których uosobieniem w Makbecie są trzy czarownice, bohaterowi dramatu nigdy nie przyszedłby do głowy zbrodniczy plan. Nawet po wysłuchaniu przepowiedni nie chciał przecież w żaden sposób dopomagać losowi (?Chcieli los, abym był królem, niech mię bez przyczynienia się mojego ukoronuje.?). Kolejną osobą, która popycha Makbeta w stronę zła, wkładając mu niemal nóż do ręki jest jego żona, Lady Makbet. Główny bohater może się wydawać wręcz narzędziem w jej rękach służącym zaspokojeniu jej wygórowanych ambicji. Wnioski nasuwające się po lekturze dramatu Szekspira mogą być niezwykle różnorodne i dotyczyć wielu różnorodnych dziedzin życia. Można traktować ten utwór jako swego rodzaju źródło historyczne lub jako doskonałe studium psychologiczne mordercy. Można wreszcie uznać losy Makbeta jako alegorię kolei ludzkiego życia, a odrzucając całą powłokę intryg i tajemniczości usnutą przez poetę, dostrzec w głównym bohaterze siebie samego a postacie takie jak trzy wiedźmy uznać za synonim własnego otoczenia ze wszystkimi osobami, które swoją postawą czy działaniami wpływają celowo lub nieświadomie na nasze życie. Czytelnik po takim właśnie głębszym spojrzeniu na ten dramat zaczyna zadawać sobie liczne pytania dotyczące zarówno jego osobowości, procesu jej kształtowania, jak i własnych poczynań. Bo czy nasz los nie powinien zależeć od nas samych. Czy powinno być tak, że najlżejszy podmuch wiatru burzy wszystko co przez całe swoje, krótkie zresztą życie budowaliśmy strącając nas na samo dno rozpaczy. A jakby tego było mało to człowiek jest na ogół wrogiem swoich własnych poczynań. Często z jego własnej winy zaprzepaszczeniu lub zapomnieniu ulegają najwspanialsze i najśmielsze plany, pomysły, które mogłyby zmienić świat i ludzi. ?Tak to jest z ludźmi; zaczynają gorliwie, ale wiosną zdarzają się przymrozki, a latem burze i późniejsze dzieło nie dotrzymuje pierwszych obietnic? ? tak o ludziach mówił Gimli, jeden z bohaterów powieści Władca Pierścieni J.R.R Tolkiena. Z jego wypowiedzi wyłania się dosyć prawdziwy obraz ludzkiego charakteru. Jednostka jest niestała, łatwo ulega ?niepogodzie? i zbacza z drogi, którą podąża, zachowuje się jak trzcina na wietrze dostosowując się do jego kierunku, aby tylko nie zostać złamaną, a jednocześnie jest nadzwyczaj krucha i delikatna.
Jakie zatem powinno być nasze życie? Jak nim pokierować aby było jak najlepsze, dało nam jak najwięcej satysfakcji i poczucia spełnienia? Można zastosować się do haseł starożytnej filozofii epikurejskiej i żyć wedle jednej z myśli przewodnich renesansu ?carpe diem?. Niczym Faust powiedzieć sobie: ?...Szczęście me z tej ziemi czerpię. Wszystkie me nadzieje, radość i mękę ziemskie słońce grzeje...?, jak on odrzucić wieczność i skupić się na doczesności. Jaka to prosta ale również jak niebezpieczna droga! Obrazuje nam to choćby dalszy ciąg dzieła Goethego. Droga łatwych zwycięstw prowadzi bohatera tego dramatu do tragicznego końca, na który to koniec przecież zgodził się on sam! ?...bez celu i pokoju człowiek, odczłowieczony stwór, co jak ze skał na skały wodospad grzmiący ku przepaści biegł...? ? tak mówił o sobie Faust, człowiek, który posiadł najgłębsze tajniki wiedzy i mógł dostać wszystko czego pragnął...choć czy aby na pewno? Czy sojusz ze złem, z diabłem, który mógł spełnić każde jego życzenie i sprawić, że każda jego zachcianka natychmiast się urzeczywistniała, a każdy najdrobniejszy kaprys był natychmiast spełniany, dawał mu szczęście? W twierdzeniu bohatera Goethego ?...człek niczego w pełni mieć nie może...? zawarta została bardzo ważna myśl, stanowiąca jeszcze jeden ważny element w obrazie ludzkiego charakteru. Poeta wkładając właśnie te słowa w usta bohatera swojego dzieła miał na celu pokazanie nam wielu ważnych rzeczy. Słowa te mają ważne znaczenie dla samej fabuły, chociaż są wplecione w monolog Fausta i nie mają wpływu na sam przebieg akcji, jednak można wyczuć w nich pewną nutkę zwątpienia głównego bohatera w możliwość uzyskania szczęścia poprzez dalsze postępowanie po drodze, na którą wstąpił. Może człowiekowi do szczęścia nie potrzeba wcale wspaniałych, niesamowitych osiągnięć, spektakularnych zwycięstw i niezmierzonego bogactwa? Może sens naszego istnienia leży gdzieś indziej? Czy, aby nasze życie było udane, musimy poświęcać większą jego część na wznoszenie, używając słów Horacego, ?pomnika trwalszego niż ze spiżu? dla potomności? Może powinniśmy zająć się ?uprawianiem własnego ogródka?, bo przecież to właśnie małe, codzienne przyjemności i satysfakcja uzyskana dzięki pracy własnych rąk, drobnej, niezauważalnej dla innych, a przecież dla nas nadzwyczaj cennej, czynią naszą egzystencję sensowną. Zamiast starać się o uznanie innych i sławę powinniśmy skupić się przede wszystkim na zrozumieniu siebie samych, na osiągnięciu duchowego spokoju, które to rzeczy zapewnią nam prawdziwe szczęście, którego nie będzie w stanie zburzyć nikt i nic.

Dlaczego zatem człowiek, zamiast żyć w doskonałym związku z przyrodą i w zgodzie z samym sobą i innymi, ciągle poszukuje czegoś nowego, nieznanego, chce odkrywać niezbadane tajemnice, wznosić najpotężniejsze budowle, zdobywać szczyty najwyższych gór i drążyć do wnętrza ziemi w poszukiwaniu tego, co nazywa szczęściem. Już w starożytności ludzie zaczynali dochodzić do wniosku, że tak naprawdę pomyślność daje nam tylko powrót do źródeł. Podkreślano związek pomiędzy człowiekiem a naturą. Jednym z przykładów na to są ?Przemiany? Owidiusza. Rzymski poeta źródło wszystkich nieprawości wśród ludzi upatruje w cywilizacji. Według niego to jej wytwory pozbawiły człowieka ludzkich uczuć (?...Zjawiło się na świecie okrutne żelazo i okrutniejsze od żelaza złoto...?). Za przyczynę upadku moralnego ówczesnego społeczeństwa (?...uciekły wstyd, prawda, uczciwość; na ich miejsce weszły ? zdrada, podstęp, oszustwo, przemoc i zbrodnicza żądza posiadania...?) uważa ciągłą pogoń za sławą, zaszczytami i bogactwem. Środkiem, który ma zapobiec większemu jeszcze upodleniu społeczeństwa może być powrót do opisywanego przez Owidiusza ?złotego wieku ludzkości?, kiedy to ?...Nie było lęku i nie było kary, nikt nie musiał czytać groźnych słów prawa rytych na tablicach z miedzi (...), nie było hełmu i miecza, a nie znając broni bezpiecznie żyło się w pokoju...?.

Dlaczego zatem, jeżeli prawdziwe szczęście może zapewnić człowiekowi nie cywilizacja ? sztuczny twór, w którym ludzie sami siebie uwięzili i przez który wypaczone zostały wrodzone ich cechy, lecz życie w rytmie przyrody, która jest przecież rzeczą najbliższą człowiekowi? Czemu ciągle poszukujemy na przekór całemu światu i przeciwnościom losu, drogi do nieskończoności, dążymy do odkrycia wszystkich praw rządzących przyrodą i nagięcia ich do własnej woli? Odpowiedzi dostarcza nam Blaise Pascal w swoim dziele pt. ?Myśli?. Według niego człowiek ?...równie niezdolny jest dojrzeć nicości, z której go wyrwano, jak nieskończoności, w której go pogrążono...?, jest istotą zawieszoną pomiędzy światem materialnym, z którym spotyka się na co dzień, którego jest dzieckiem, a nieskończonością, światem duchowym, metafizycznym, który przyciąga go jak magnes. Przyczynę ?niepokoju? człowieka, który każe mu bezustannie poszukiwać odpowiedzi na dręczące go pytania, francuski filozof upatruje w dwoistości natury człowieka (?...jesteśmy złożeni z dwóch przeciwnych i różnorakich natur, z duszy i ciała...?), która powoduje ciągłe rozterki oraz konflikty wewnętrzne. Jednak to swoiste położenie pomiędzy nicością a nieskończonością, wpływa na osobowość człowieka oraz na przebieg jego całego życia. To dążenie do całkowitego poznania świata, odkrycia wszystkich jego praw i ich zrozumienia jest główną siłą napędową działań człowieka. Bez wewnętrznego pragnienia odkrywania i tworzenia nie powstałaby przecież cała współczesna cywilizacja. Istnieje ona tylko po to, aby umożliwić nam kolejny krok w stronę nieskończoności. Na pewno zmienia ona nasz stosunek do życia, do innych i do siebie ale na ogół nie prowadzi do całkowitego wypaczenie charakteru i wyzbycia się wszelkich ludzkich cech. Oczywiście, że człowiek nie powinien tracić kontaktu z tym co mu najbliższe ? z naturą, ale poprzestając tylko na obcowaniu z nią i prowadząc życie podobne do naszych przodków nie postąpimy ani o krok dalej w żmudnym procesie samodoskonalenia się. A przecież rozwijanie wrodzonych umiejętności jest niezbędne, aby pokonywać problemy, z którymi stykamy się na co dzień. Lecz nigdy nie wiemy, co przyniesie nam nowy dzień, z jakimi przeciwnościami losu przyjdzie nam się zmierzyć, ponieważ, jak pisał Symonides ?...los odmieni się, zanim lotna mucha w powietrzu zdąży przemknąć nad tobą...?. Z jego wiersza ?Los? można nauczyć się, mimo jego krótkości, wielu ważnych rzeczy. Poeta przestrzega nas w pewien sposób przed zbytnią wiarą we własne możliwości i przed zaprzestawaniem ciągłego doskonalenia się, ponieważ nie wiemy nigdy ?co przyniesie nam jutro?. Wnioski nasuwające się po przeczytaniu dzieła Symonidesa mogą być podobne do tych wypływających z Makbeta. To nie my decydujemy o wszystkim, co nas spotyka, nie od nas zależy jak będzie przebiegać nasze życie, bo na jego przebieg wpływa wiele czynników, wśród których nasze decyzje są jednym z mniej znaczących. Nie powinniśmy jednak, pomimo wszystkiego co nas spotyka zbaczać z drogi do wcześniej wytkniętego celu, który może wydawać się bardzo odległy, wręcz zbyt odległy dla nas. Najważniejsze jednak jest to, że przyczynimy się do postawienia kolejnego kroku na drodze do zrozumienia świata nas otaczającego a przez to siebie samych. Bowiem, jak pisał Pascal ?...Człowiek jest dla siebie samego najbardziej zadziwiającym przedmiotem w naturze...? i być może właśnie we własnym wnętrzu znajdziemy odpowiedź na wiele dręczących nas pytań.

Bibliografia:
- Wiliam Szekspir ? ?Makbet?
- John Ronald Reuel Tolkien ? ?Władca Pierścieni?
- Johann Wolfgang Goethe ? ?Faust?
- Voltaire ? ?Kandyd?
- Maria Adamczyk, Bożena Chrząstowska, Józef Tomasz Pokrzywniak ? ?Starożytność ? oświecenie? (Horacy ? ?Exegi monumentum aere perennius (Carm. III, 30)?, Owidiusz ? ?Przemiany?, Blaise Pascal ? ?Myśli?, Symonides ? ?Los?)

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 10 minut