profil

Zakończenie „Ludzi bezdomnych”

poleca 85% 928 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Stefan Żeromski

Zakończenie „Ludzi bezdomnych” Żeromskiego ukazuje okrutny wybór człowieka, wybór między miłością i misją, planem, który człowiek musi zrealizować na świecie. Pełno w nim symboli, tak charakterystycznych dla młodopolskich pisarzy, ale również impresjonistycznych opisów uczuć głównych bohaterów – altruistycznego doktora Judyma i zakochanej w nim nauczycielki – Joanny Podborskiej.Kiedy Joasia przyjeżdża do Sosnowca, nie spodziewa się, o co Judym chce ją poprosić. Tomasz oprowadza ją po fabrykach, pokazuje magazyny i opowiada opracujących tam ludziach. Pokazuje, okolice fabryki i rozlatujące się rudery, w których mieszkają robotnicy. Ponure nory, pełne chorych, zaniedbanych i czekających na śmierć ludzi sprawiają na nich przygnębiające wrażenie. Kiedy Judym i Joasia wychodzą zjednego z domostw, doktor pyta o ich własny dom. Joasia zaskakuje go swoim wyobrażeniem mieszkania oraz jego identycznością z wyobrażeniem Tomasza.Kobieta widzi oczyma wyobraźni ich wspólne mieszkanie, jest szczęśliwa, że wreszcie będzie miała prawdziwy dom, przy boku mężczyzny, którego kocha i podziwia. Wierzy w Judyma, chce mu pomagać, chce być jego towarzyszką życia i współrealizatorką planu. Kobieta twierdzi również, że ludziom do szczęścia nie jest potrzebny luksus, że szczęście można znaleźć w czymś innym. Wspomina też rodziców, którzy opuścili ją tak wcześnie, dom rodzinny, który straciła będąc jeszcze dzieckiem. W głosie Joasi słychać ogromną tęsknotę, ale również nadzieję na prawdziwy, ciepły dom. Podczas opowieści Joasi, Judym odzywa się rzadko, nie wyraża swoich myśli, dopiero po chwili zadaje kobiecie pytanie, co stanie się z ludźmi, mieszkającymi w zapadłych ruderach, mówi, że nie może żyć normalnie, dopóki nie upora się z potrzebującymi, zapewnia Joasię, że kocha ją ponad życie, że budzi się, sądząc, że jest przy nim, a jednak, mimo wszystko nie mogą być razem. Judym mówi, że od czasu, gdy przyjechał do Zagłębia, pali się w nim ogień, którego nie może znieść. Tłumaczy Joasi, że urodzili się w innych kastach, dlatego ona nigdy nie zrozumie, co się z nim dzieje, co czuje. Na pytanie Joasi, jak to wszystko odnosi się do ich związku, Judym twierdzi, że jeśli nie on, lekarz, to nikt nie pomoże, nie uratuje tych ludzi. Mówi też, że nie może mieć nikogo bliskiego, dopóki nie spłaci długu wobec ludzi ze swojej kasty biedaków. Joasia nie patrzy mu w oczy, mówi tylko: „Ja cię nie wstrzymam...”. Nie o to jednak chodziło Judymowi, chciał, aby to Joasia zostawiła go tak, aby na pewno nie było drogi powrotu do kariery dorobkiewicza. Joasia odchodzi więc, mówiąc na pożegnanie: „Szczęść ci Boże”, na co Judym odpowiada głosem obcym: „Daj Panie Boże”. Judym zostaje sam. W jego duszy toczy się walka uczucia z rozumem, błądzi po okolicy, budzi się w nim nienawiść do kopalni, do fabryki, to swojego zawodu, do całego świata. Jest rozgoryczony, załamany, stracił miłość swojego życia i nadzieję na prawdziwy rodzinny dom. Kiedy idzie przed siebie, zauważa rozdartą sosnę. Judym usłyszał płacz, nie wiedział jednak, kto płacze – Joasia, lochy kopalni czy sosna.Wydarzenia, które mają miejsce w Sosnowcu poznajemy oczami bohatera prowadzącego – Judyma. Jest to narracja personalna, która cechuje się odstępstwem od realistycznej konwencji, ukazując subiektywne odczucia bohatera. Autor nie opisuje szczegółowo charakterów postaci, koncentruje się raczej na ich przeżyciach, monologach wewnętrznych i ekspresji uczuć. Widoczne jest to na przykład w momencie, gdy doktor musi powiedzieć Joasi, że nie mogą być razem – czytelnik może się jednak domyślić, jaki ból sprawia to Tomaszowi po opisie mimiki jego twarzy i wyrazu oczu. W rozmowie Judyma i Joasi często pojawia się słowo „dom”. To o nim marzą bohaterowie powieści, to właśnie jego nie mieli od czasów wczesnego dzieciństwa. Wiąże się to również z symbolizmem tytułu powieści – Joasia jest człowiekiem bezdomnym społecznie – od dawna musi sama iść przez życie, ponieważ jej rodzice umarli wcześnie, Judym również należy do grupy osób bezdomnych społecznie – dzięki ambicji i ciężkiej pracy wzniósł się ponad swoją klasę społeczną, swoje środowisko, nie może jednakże znaleźć sobie miejsca w wyższych sferach – stąd jego chęć do pracy nad polepszeniem warunków życia biedoty. Judym twierdzi, że zaciągnął dług, który musi spłacić właśnie w taki sposób. Dla Tomasza – „dom” – często symbol spokoju i wsparcia jest wręcz pokusą, której należy się oprzeć.Wreszcie rozdarta sosna – kolejny symbol. Judym staje przed wyborem – uczucie do kobiety swojego życia lub praca ponad siły, ponad możliwości, ale jednak praca, której doktor poświęcił całe swoje życie. Wybrawszy pracę, czuje się podle, anaturalistyczny opis okolicy kopalni potęguje wrażenie przygnębienia, jakie dręczy bohatera. Nagle zauważa rozdartą sosnę – okrutnie skrzywdzoną skutkami wydobycia węgla. Sosna to symbol wewnętrznego rozdarcia bohatera, symbol jego cierpienia i bólu po stracie ukochanej kobiety. Judym kładzie się na ziemi i patrzy długo na rzeźbę. Mamy tutaj do czynienia z kolejną metaforą – pod doktorem, w głębi ziemi, rozlegają się huki wystrzałów dynamitu i prochu – dowód pracy robotników, tego, czemu poświęcił się Tomasz. Patrzy on jednak na lazurowe niebo – tak odmienne, kolorowe, inne niż świat otaczający doktora. Lazur nieba i biegnące po nim obłoki są metaforą wolności, beztroski i szczęścia, jakich Judym mógł zaznać z Joasią. Zakończenie powieści ma otwartą kompozycję – nie znamy dalszych losów doktora, nie wiemy, co stało się z panną Podborską, nie wiemy też, czy podjęta przez Judyma decyzja była słuszna, czy nie. „Ludzie bezdomni” to powieść idei, która zwróciła uwagę na problem nędzy, ale także ukazała moralną postawę człowieka, który potrafi poświęcić własne szczęście dla dobra ludzkości, którego planem jest pomoc potrzebującym, najbiedniejszym ludziom, którzy pracują ponad siły. Zakończenie tej powieści pokazuje natomiast, że wybór, jakiego dokonał doktor był dla niego wyborem okrutnym, rozdzierającym, bezkompromisowym.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut