profil

Interpretacja zakończenia "Ludzi bezdomnych" Stefana Żeromskiego.

poleca 85% 419 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Stefan Żeromski

Żeromski, zgodnie z założeniami młodopolskimi, nadał wielu fragmentom swojej powieści sens symboliczny. Niewątpliwie jednym z takich fragmentów jest zakończenie książki. Dowiadujemy się z niego wiele na temat poglądów doktora Judyma – a pewnie także i samego Żeromskiego – dotyczących roli lekarzy w społeczeństwie. W tej scenie doktor Judym wybiera też ostatecznie, jaka przyszłość go czeka. Spróbuję więc przyjrzeć się bliżej temu fragmentowi.

Na początek należy przypomnieć wcześniejsze losy bohatera. Przyjechał on do Zagłębia wraz ze swoim przyjacielem – Korzeckim. Poznaje tutaj, w jak ciężkich warunkach żyją górnicy i ich rodziny. Bardzo dotyka go samobójcza śmierć Korzeckiego. Na koniec przyjeżdża do niego jego ukochana Joanna. Roztacza przed nim wspaniałą wizję wspólnego życia w skromnym domku. Kobieta wie, że doktor chce pomagać chorym, dlatego proponuje, by założyli szpital, w którym wspólnie będą pracowali.

Ale Judym nie zachwyca się tą wizją wspólnego życia. Wciąż myśli o wszystkich biednych, chorych ludziach, żyjących dookoła. Widzi przed sobą tylko jeden cel: „Ja muszę rozwalić te śmierdzące nory. Nie będę patrzał, jak żyją i umierają ci od cynku [pracujący w kopalniach]”. Jest wewnętrznie rozdarty. Wyznaje Joannie, że bardzo ją kocha, jak nic na świecie. Ale jednocześnie bardzo cierpi, widząc cierpienie ludzi wokół siebie. Wie, że dziewczyna nie do końca to rozumie, ona jest „z innej kasty”. Ale Judym jest „z motłochu, z ostatniej hołoty”. On wie, w jakich warunkach żyją najbiedniejsi, bo sam doświadczył tego w dzieciństwie. I czuje się za nich odpowiedzialny. Musi spłacić dług, jaki wobec nich wszystkich zaciągnął, „ten dług przeklęty”. Mówi: „Muszę to oddać, com wziął. (...) Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony, ani jednej rzeczy, którą bym przycisnął do serca z miłością, dopóki z oblicza ziemi nie znikną te podłe zmory. Muszę wyrzec się szczęścia. Muszę być sam jeden. Żeby (...) nikt mię nie trzymał!”. Rezygnuje ze swojego osobistego dobra. To, że jemu udało się wybić z „tego motłochu”, to że się wykształcił, został lekarzem, traktuje jako dług wobec społeczeństwa. Teraz uważa, że jego obowiązkiem jest zająć się poprawą bytu tych najuboższych.

Joasia stwierdza, że przecież go nie wstrzyma. Ale Judym się nie zgadza. Twierdzi, że gdy założą wspólnie rodzinę, „zakiełkuje [w nim](...) przyschłe nasienie dorobkiewicza”. Będzie się musiał martwić o byt materialny swojej rodziny i zacznie traktować swoją pracę, jak źródło dochodów i nic więcej. Prawdopodobnie ma tu w pamięci swoich kolegów z Warszawy, np. Chmielnickiego, który twierdził, że bycie lekarzem, to praca „jak każda inna”. Tymczasem Judym sądzi, że jest inaczej, że ma do spełnienia ważną misję. I nic nie może go wstrzymać od jej wypełnienia. Dlatego nie może się ożenić z Joanną.

Bardzo przez to jednak cierpi. Gdy Joasia odchodzi, ogarnia go straszny ból i jednocześnie nienawiść do „zabudowań kopalni”, za to, że musi właśnie przez nie – przez kopalnię – odrzucić własne szczęście. Długo błąka się po lesie. Wreszcie trafia do miejsca, w którym ziemia zapadła się do wnętrza kopalni. Dostrzega tam sosnę, która „rosła na samym brzegu zwaliska. Oberwana ziemia ściągnęła w głębinę prawy jej korzeń, a lewy został na twardym gruncie. Tak ją dzieje kopalni rozdarły na dwoje”. To doskonały, symboliczny obraz tego, co czuje sam Judym. Jego rozmowa z ukochaną, to była także próba przekonania samego siebie. A jednak nie do końca się udało. Judym, tak jak ta sosna, jest rozdarty wewnętrznie. Nie umie pogodzić w sobie dwóch wartości: szczęścia osobistego i idei poświęcenia się dla polepszenia warunków bytowania innych. Jako lekarz, wybiera to drugie, ale jako zwykły człowiek, chciałby wybrać to pierwsze. Stąd tak wielkie cierpienie. Jest to wręcz konflikt tragiczny. „Słyszał dokoła siebie płacz samotny (...), płacz przed obliczem Boga”.

Jak widać, Żeromski dokonuje bardzo dokładnej analizy psychologicznej bohatera. Chce pokazać, że wcale nie jest tak łatwo pracować dla dobra ojczyzny. Wskazuje też, że często ludzie podejmują decyzje pod wpływem chwili, czasem decyduje wręcz przypadek – Judym podjął decyzję o poświęceniu swojego życia pracy dla dobra innych także pod wpływem śmierci Korzeckiego. On także był wrażliwy na cierpienie innych, ale nie umiał zmierzyć się z otaczającym go światem. Judym zaś chce spróbować. Gdyby Joanna przyjechała wcześniej, może podjąłby inną decyzję. Pamiętamy, jak podświadomie oczekiwał wiadomości od niej (gdy do Korzeckiego przybył posłaniec).

Doktor Judym to postać wpisująca się w etos inteligencji wg Żeromskiego. Ma żyć z pewną misją, wykorzystać swoją wiedzę do poprawy świata, losu najuboższych. Ale jednocześnie autor pokazuje nam, że to nie jest takie proste, że czeka go wiele wyrzeczeń, cierpień, że jest wewnętrznie rozdarty. W końcu jednak decyduje się wypełniać swą misję, spłacać swój „dług przeklęty”. Jest bohaterem romantycznym – poprzez swoją samotną walkę i poświęcenie własnego szczęścia dla dobra innych, ale jednocześnie jest pozytywistą – poprzez wiarę w naukę i zainteresowanie losem najuboższych. Widać więc, jak skomplikowaną postać stworzył Żeromski. Chciał, by był to człowiek jak najbardziej realistycznie przedstawiony.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 4 minuty

Teksty kultury