Spojrzeć - a ze spłoszonych miejsc
samochody rozwożą miasto
Róg za rogiem zmyka z ulic na plac
który okręciwszy w koło
pochód zaczyna toczyć i nieść
Co drugi słup, który się był zastał
przerzuca się po drutach nawzajem
Przez most , nim zdążył wstać
pędzącym kołem
gromada siebie z rąk do rąk podaje
okna wyskoczyły z murów
w wyciągnięte ramiona par
z góry
po poręczach zsuwają się piętra
podjęte betonowym chwytem
chwieją się, nad głowami niesione wzdłuż
gdy wtem
opadają na skrętach
tłumu
przetkał miastem swój marsz