profil

Dysleksja - Studium przypadku

Ostatnia aktualizacja: 2022-01-18
poleca 85% 230 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Zjawisko dysleksji jest coraz częściej spotykaną przypadłością wśród dzieci i młodzieży. Nie każdy rodzic potrafi określić ani wykryć początków tej choroby. Często dziecko rozwija się nieprawidłowo, nie uzyskuje żadnej pomocy ze strony rodziców czy też pedagogów, gdyż nie został zdiagnozowany problem dysleksji. 


Celem mojej pracy jest przedstawienie informacji o istocie dysleksji, jej przyczynach i objawach. W pracy mej postaram się również wyodrębnić niektóre sposoby przezwyciężania dysleksji i dysortografii. Poruszana przeze mnie tematyka nie jest mi obca, gdyż w mojej rodzinie jest osoba z takim trudnościami.


Zastanówmy się czym jest dysleksja? Z przeprowadzonego przeze mnie krótkiego wywiadu wśród znajomych, na pytanie: ”Czym według Ciebie jest dysleksja?” - większość z nich określiła to zjawisko jako brak zdolności do poprawnej pisowni. Nie zdziwiło mnie to – w szkołach mało się mówi o tym problemie, dyskryminuje się go bądź tuszuje. Jeszcze do niedawna z pewnością moja odpowiedź na to pytanie brzmiałaby bardzo podobnie. Tak więc, zastanówmy się, czym tak naprawdę jest dysleksja. Czy to tylko trudności w pisaniu? Okazuje się, że jednak nie.


W definicji Towarzystwa Dysleksji im Ortona, opublikowanej w 1994r. czytamy, że dysleksja „jest jednym z wielu różnych rodzajów trudności w uczeniu się. Jest specyficznym zaburzeniem o podłożu językowym, uwarunkowanym konstytucjonalnie”, która „charakteryzuje się trudnościami w dekodowaniu pojedynczych słów, co najczęściej odzwierciedla niewystarczające zdolności przetwarzania fonologicznego. (...) Dysleksja manifestuje się różnorodnymi trudnościami w odniesieniu do różnych form komunikacji językowej, często oprócz trudności w czytaniu, dodatkowo pojawiają się poważne trudności w opanowaniu sprawności w zakresie czynności pisania i poprawnej pisowni” .

Z dysleksji możemy wyłonić również dysgrafię (kłopoty z czytelnym i dobrym graficznie pismem) oraz dysortografię (nieumiejętność nabycia poprawnej pisowni). Oba te zjawiska połączono w jeden termin, gdyż rzadko zdarza się, by dziecko czyniące dużo błędów ortograficznych potrafiło poprawnie czytać.

W szkole podstawowej miałam możliwość obserwacji tego zjawiska-miałam kolegę w klasie, który pisał w sposób średnio poprawny graficznie, ale będąc w 3 klasie szkoły podstawowej nie potrafił złożyć najprostszego słowa, każdą literę czytał z osobna, po czym nie umiał go w całości powtórzyć. Rówieśnicy postrzegali go jako osobę nie przykładającą uwagi ku nauce, był odbierany raczej jako osoba leniwa, niechętnie zaglądająca do książek. Taki wizerunek został mu przypisany od początku , nawet wśród nauczycieli krążyła o nim taka właśnie opinia, był nią w niejaki sposób „ometkowany”. Nie pomagało cotygodniowe wzywanie rodziców do wychowawcy, apelowanie o przypilnowanie syna podczas nauki, skłanianie ku odrabianiu prac domowych – Maciek uczył się coraz gorzej, z czasem w ogóle przestał, kiedy zarówno rodzice jak i nauczycielka traktowali go jako osobę o mniejszych zdolnościach, niejednokrotnie przepychając go na siłę z klasy do klasy, aby tylko ukończył szkołę. Z rozmów z Maćkiem nie wynikało, aby miał zaświadczenie potwierdzające u niego dysleksję, wszelkie problemy szkolne tłumaczone były jego złą sytuacją w domu. Po ukończeniu szkoły podstawowej trafiliśmy do jednej klasy w gimnazjum- początkowo wszystko wyglądało jak przed laty. Ale gdy zmieniło się grono pedagogiczne, od kolegi Maćka wymagano tyle samo co od pozostałych uczniów w klasie. Chłopak sobie nie radził, miał olbrzymie zaległości jeszcze z okresu I-III klasy szkoły podstawowej, nie potrafił czytać, ledwo co sylabizował. Koniec I semestru w gimnazjum zaowocował u Maćka zagrożeniami z wielu przedmiotów. Co gorsze – nikt wcześniej nie zareagował, nie wysyłano go na żadne badania, a zajęcia dodatkowe (które miały charakter tzw. „zajęć wyrównawczych”) nie przynosiły efektów-gdyż notorycznie je opuszczał. Semestr się kończył, a sprawa Maćka była niewyjaśniona, aż w końcu pani pedagog zasugerowała matce chłopca, by udała się z nim na badania do poradni. Okazało się to złotym środkiem – kolega uzyskał zaświadczenie o dysleksji, wymagania względem niego zmalały i tym sposobem zaliczył semestr. Był traktowany ulgowo, aż nadto – pani polonistka prosiła go o oddawanie prac pisemnych drukowanych przy użyciu komputera, gdyż nie była w stanie rozczytać się z hieroglifów ucznia. Pozornie był to dobre rozwiązanie – bynajmniej dla niej, mogła zapoznać się z treścią pracy wychowanka. Ale czy miało to pozytywny oddźwięk na nastawienie Maćka do jego trudności w nauce? Sądzę, że nie. Jego zaangażowanie w prace pisemne było mniej niż zerowe – niejednokrotnie chwalił się w klasie, że wypracowania z lektur ściąga z Internetu, kopiuje gotowe i oddaje do oceny. Oczywiście kolega Maciek był zadowolony-stopnie z języka polskiego się poprawiły, a on nie musiał się zbytnio przemęczać. Teraz z perspektywy czasu, będąc studentką pedagogiki i mając inne patrzenie na to zagadnienie – widzę jak dużą krzywdę wyrządziła mu ta polonistka. Albowiem nie motywowała go do jakichkolwiek ćwiczeń nad dysleksją, ale wręcz ją pogłębiała. Podczas zajęć nigdy nie poświęcała jemu specjalnej uwagi , praktycznie nie uczestniczył on w zajęciach. Przychodził, miał obecność, a jego rola ograniczała się do przynoszenia prac zaliczeniowych. Dziwie się, że polonistka nie zorganizowała dla niego zajęć pozalekcyjnych podczas których mogła by z nim ćwiczyć pisownię czy czytanie.

Zadajmy sobie pytanie - „Jak rozpoznać dysleksję i w jaki sposób pomóc dziecku?”.

Otóż dla nauki czytania i pisania szczególnie ważna jest sprawność i współdziałanie trzech analizatorów: wzrokowego, słuchowego i kinestetycznego. Istnieje kilka typów zaburzeń dyslektycznych:
- uwarunkowany upośledzeniem zdolności słuchowego różnicowania słów, analizy i syntezy słuchowej słowa oraz upośledzeniem pamięci słuchowej, uwagi i percepcji słuchowej dźwięków mowy, trudności z rozpoznawaniem głosek,
- uwarunkowany upośledzeniem percepcji wzrokowej tj. wzrokowego różnicowanie liter, analizy i syntezy wzrokowej oraz wyobraźni przestrzennej,
- uwarunkowany kinestetycznie tj. mylenie strony prawej i lewej, zła orientacja przestrzenna i odległości, niezręczność ruchowa, oburęczność, leworęczność,  
- mieszane.

M. Critchley podaje następujące objawy, na podstawie których można rozpoznać dysleksję:
- utrzymywanie się trudności w czytaniu aż do okresu dojrzałości,
- specyficzne rodzaje błędów w czytaniu i pisaniu,
- dziedziczne występowanie tych kłopotów, częstsze u chłopców,
- brak oznak poważnych uszkodzeń mózgu i narządów zmysłu,
- częste zaburzenia rozpoznawania symboli,
- niepowodzenia w nauce czytania, mimo prawidłowej motywacji i normalnej lub wyższej inteligencji.

U uczniów klas młodszych widoczne są specyficzne trudności w czytaniu:
- czytanie „niepewne”, „wymęczone”, szczególnie gdy dziecko czyta głośno,
- częste błędy w czytaniu,
- pomijanie linii tekstu lub ponowne odczytywanie,
- częste gubienie miejsca, w którym dziecko czyta,
- niepewność w czytaniu podobnych wyrazów,
- trudności w dzieleniu dłuższych wyrazów na sylaby i łączeniu zgłosek w wyrazy we właściwym porządku,
- pomijanie interpunkcji,
- przestawianie liter w wyrazie, co zmienia jego sens,
- trudności w wyszukiwaniu najistotniejszej myśli w danym fragmencie tekstu,

oraz w pisaniu:
- słaby poziom prac pisemnych w porównaniu z odpowiedziami ustnymi,
- prace pisemne na niskim poziomie graficznym i estetycznym,
- utrzymywanie się trudności z różnicowaniem liter: b-p, d-b, p-g, n-u, m-w,
- niewłaściwy dobór liter do głosek podobnych fonetycznie w wyniku ich niewłaściwego rozróżnienia,
- mylenie nazwy litery i głoski,
- niewłaściwe stosowanie małych i wielkich liter,
- trudności w różnicowaniu wyrazów podobnie brzmiących,
- dodawanie, pomijanie lub niewłaściwe umiejscowienie liter lub słów,
- zapisywanie wyrazu na różne sposoby,
- mylenie liter podczas pisania i czytania i pisania ,
- złe rozmieszczenie pracy pisemnej w przestrzeni,
- tracenie wątku podczas zapisywania opowiadania,
- brak lub niewłaściwe stosowanie interpunkcji.

Objawy sugerujące dysleksję można wykryć już u przedszkolaków, jednak rzetelną diagnozę można postawić dopiero po 10 roku życia.

Pierwsze symptomy powinny zostać wychwycone przez nauczycieli w przedszkolu lub w zerówce. W drugim semestrze klasy zerowej można już dość jednoznacznie zakwalifikować dziecko do tak zwanej grupy ryzyka dysleksji. Powinien to zrobić nauczyciel, terapeuta, pedagog lub logopeda w szkole (lub przedszkolu).

Po dziesiątym roku życia dzieci, u których utrzymują się objawy dysleksji, powinny zostać skierowane na badania do Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej. Dopiero wtedy można jednoznacznie zdiagnozować dysleksję i dopiero wtedy może być wystawiona opinia o dostosowaniu warunków egzaminacyjnych do dysfunkcji ucznia (słynne "zaświadczenie").

Niestety w wielu miejscach w Polsce utarło się przekonanie, że opinię trzeba dziecku "załatwić", żeby miało łatwiej w szkole (bo koledzy już mają). Krzywdzi to przede wszystkim dzieci rzeczywiście mające problemy, bo są one automatycznie klasyfikowane jako kombinatorzy i lawiranci, a sama opinia przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.

W poszukiwaniu materiałów do pracy natknęłam się na ciekawostkę w jednym z wydań Gazety Wyborczej:
„(...)Choć jest niż i uczniów ubywa, dyslektyków mamy coraz więcej. W porównaniu do ubiegłego roku aż o kilkadziesiąt tysięcy. W dużych miastach zaświadczenie zdobył już co trzeci uczeń! Sopot. Rok temu właśnie tutaj padł krajowy rekord: zaświadczenia o dysleksji miało 48 proc. uczniów podstawówek i 41 proc. gimnazjalistów. Średnia europejska to 10 proc. 

Adam Brożek z Centralnej Komisji Egzaminacyjnej: - Te dane były co najmniej dziwne. Zapytałem dyrektora sopockiej poradni, czy z naukowego punktu widzenia to możliwe, by prawie połowa dzieci miała dysleksję. Dyrektor przyznał, że nie.

Statystyki skłoniły Ministerstwo Edukacji do przeprowadzenia w Sopocie kontroli. Nie wykazała ona jednak żadnych nadużyć. Może dlatego, że kontrolowano tylko papiery, a nie to, czy Jaś Kowalski rzeczywiście ma dysleksję.

Gdy jednak w tym roku znów podliczono sopockich dyslektyków, okazało się, że w gimnazjach ubyło ich o 9 proc., a w podstawówkach aż o 17.

Czy liczba dyslektyków rzeczywiście spadła, czy przestraszona kontrolą poradnia rozważniej wydaje orzeczenia - nie wiadomo(...)” .

Początkowo zbulwersował mnie ten artykuł, jednak po głębszej analizie zrozumiałam, iż dobrze się stało, że ktoś zwrócił uwagę na problem licznych zaświadczeń o dysleksji. Nie sądzę, aby wszystkie były wydane autentycznie. Mam kolegę, który przed ukończeniem gimnazjum, przed tzw. „testem gimnazjalnym” ubiegał się o zaświadczenie o dysleksji. Oczywiście nie cierpiał on na tą przypadłość - było mu to potrzebne do „lżejszego” ocenienia jego pracy końcowej, gdyż obawiał się, że mógłby sobie nie poradzić. Nie mogę tu pochwalić postawy jego matki, która bezmyślnie na propozycję syna przystała. Do dziś zastanawiam się, czy zrobiła to po to, żeby mu pomóc czy po to, aby koleżanki się z niej nie śmiały w razie niepowodzenia ucznia... Śmiało mogłabym ja porównać do postawy wcześniej opisanej nauczycielki języka polskiego, która również nie włożyła żadnego trudu, a by dziecku pomóc, wręcz je zniechęciła do pracy nad sobą w tym zakresie. 


Uważam, że o problemie dysleksji powinno się mówić głośno, gdyż ten problem dotyka coraz większej liczby dzieci. Jednakże opowiadałabym się za stworzeniem specjalnych placówek, gdzie dzieci z dysleksją mogły by się uczyć, walczyć ze swoją słabością. Sądzę, że przebywanie w gronie osób o podobnych problemach, zbliżyło by do siebie dzieci i młodzież, ale również bardziej by motywowało do postępów. Dzieci nie były by tak wytykane i szykanowane jako te „gorsze”. Reasumując- my jako przyszli pedagodzy powinniśmy więcej uwagi i troski poświęcić tym dzieciom, które sobie nie radzą z nauką, ale musimy pamiętać, ze pomoc ta niekoniecznie musi przybrać formę tylko i wyłącznie ulgowego traktowania, raczej motywowania do postępów edukacyjnych.

Źródła
  1. Górniewicz Ewa, Pedagogiczna diagnoza specyficznych trudności w czytaniu i pisaniu. Wyd. Adam Marszałek, Toruń 1998 r.
  2. Rentflejsz-Kuczyk Amelia, Jak pomóc dzieciom dyslektycznym? Poradnik dla nauczycieli i rodziców. Wyd. JUKA, Warszawa 1999 r.
  3. Kaja Barbara, Zarys terapii dziecka. Metody psychologicznej i pedagogicznej pomocy wspomagającej rozwój dziecka. Wyd. Wydawnictwo Uczelniane WSP w Bydgoszczy, Bydgoszcz 1998 r.
  4. Skibińska Helena, Praca korekcyjno-kompensacyjna z dziećmi z trudnościami w pisaniu i czytaniu. Materiały pomocnicze dla nauczycieli i studentów nauczania początkowego i wychowania przedszkolnego. Wyd. Wydawnictwo Uczelniane WSP w Bydgoszczy, Bydgoszcz 1988 r.
  5. Bogdanowicz Marta, O dysleksji czyli specyficznych trudnościach w czytaniu i pisaniu - odpowiedzi na pytania rodziców i nauczycieli. Wyd. LINEA, Lublin.
Załączniki:
Czy tekst był przydatny? Tak Nie
(0) Brak komentarzy

Treść zweryfikowana i sprawdzona

Czas czytania: 10 minut

Podobne tematy
Typ pracy