profil

Podejście Keatinga- sukces, czy porażka pedagoga. Praca na podstawie filmu "Stowarzyszenie umarłych poetów"

poleca 85% 104 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Nie jest mi łatwo jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie czy prof. Keating jako pedagog odniósł sukces, czy porażkę. Czy był dobrym, czy złym nauczycielem?
Napewno był nauczycielem, którego się pamięta, takim który ma to coś- coś co czyni go Pedagogiem przez duże ,,P?.
Starożytni pajdagogowie prowadzili uczniów, prowadzili ich do szkoły, wprowadzali ich w świat wiedzy, w życie.
Dzisiejszy nauczyciel też prowadzi uczniów, prowadzi ich przez świat wiedzy, wskazuje drogę, ukierunkowuje.
Keating także prowadził swoich uczniów ku wiedzy, ku samodzielnemu myśleniu, chciał by sami umieli interpretować świat, by cieszyło ich życie i edukacja, pragnął by przeżyli swoje życie według własnego pomysłu, by realizowali swoje marzenia, pragnienia, chciał otworzyć ich umysły.
Dzięki jego jak na owe czasy niekonwencjonalnym metodom wychowawczym chłopcy dotychczas całkowicie podporządkowani woli rodzin i nauczycieli ośmielili się marzyć, realizować swoje pasje, zaczęli żyć według zasady ,,carpe diem?.
Wszystko wskazuje na to, że Keating był dobrym nauczycielem.
Potrafił zarazić uczniów swoja pasją życia, sprawić, by się uczyli, by czytali poezję nie ze strachu przez nauczycielem, złą oceną, czy karą fizyczną, ale z potrzeby ducha, dla własnej satysfakcji...
Myślę, że nie jeden nauczyciel chciałby choć w części przypominać prof. Keatinga.
Być kimś do kogo uczniowie, będą lgnąć, kimś czyje słowa będą pamiętać. Być nauczycielem, który w swojej pracy z dziećmi odnajdzie swoją pasję i nie będzie jej traktował jedynie jako sposobu na zarabianie pieniędzy.
Ale czy Ketingowi można zarzucić, że swoją postawą, sposobem uczenia przyczynił się do decyzji Neila?
Mówił chłopcom ,,carpe diem?, ważna jest teraźniejszość. Żyjcie tak jak chcecie, róbcie to co kochacie.
Sprawił, że podporządkowany woli ojca Neil, który miał- według woli ojca zostać lekarzem dostrzegł inną stronę życia. Chciał spełnić swoje marzenie, chciał robić to co lubi, to co było dla niego ważne.
Czy zatem Keating ponosi winę za śmierć swojego ucznia? Czy jako nauczyciel poniósł klęskę?
Przecież gdyby nie pojawił się w szkole Neila, ten dalej uczył by się pilnie, a w przyszłości poszedłby ścieżką wytyczoną mu przez ojca. Ale czy byłby szczęśliwym człowiekiem?
Czy Keating mógł zapobiec śmierci swojego Neila?
Gdyby nie wychodził poza schematy utarte w tej szkole, uczył poezji korzystając z książkowych wykresów, gdyby nie był przyjacielem chłopców i gdyby nigdy nie wypowiedział czarodziejskiej dla nich formuły ,,carpe diem? można by przypuszczać, że Neil i inni chłopcy przeżyliby swoje życie całkowicie poddani woli innych, ważniejszych osób, ale czy byliby szczęśliwymi ludźmi?
Czy Neil u schyłku swojego życia miałby szczęśliwe wspomnienia, czy mógłby opowiadać wnukom o swojej pasji, o grze na scenie.
Nigdy się jednak tego nie dowiemy. Neil umarł młodo i to on o tym zdecydował. Przepełniony szczęściem, sukcesem na scenie i jednocześnie przerażony, załamany utratą tego właśnie odkrytego życia młody wrażliwy chłopiec podjął decyzję o własnej śmierci.
Zapewne wcześniejszy Neil, który jeszcze nie znał Keatinga, z obawy przed ojcem w ogóle nie zagrał by w teatrze, a tym samym nie doszłoby do tragedii.
Dzięki takiemu nauczycielowi jak Keating Neil ,,chwycił dzień?, odnalazł swoją drogę - ten ,, nowy? Neil wolał zakończyć swoje życie w tym momencie, niż przez jego resztę tęsknić do wolności, marzyć o teatrze.
Czy warto być nauczycielem, który tak ja Keating kształtuje ludzi wolnych, samodzielnie myślących, nie bojących się marzyć i realizować swoich marzeń? Czy lepiej tak jak dyrektor Nolan pracować według skostniałych zasad, utartych schematów i programów, wychowywać kolejne pokolenia konformistów?

Jak już pisałam trudno mi jednoznacznie na te pytania odpowiedzieć.
Skłaniam się tu stwierdzeniu, że prof. Keating odniósł zawodowy sukces- ,,carpe diem?, czyli żyjmy dniem dzisiejszym, bo nie wiemy co nam zgotuje los jest także moją dewizą życiową. Dążę do spełnienia moich marzeń, liczę się ulotnością życia, wiem, że mój czas kiedyś dobiegnie końca i wiem, że nie wiem kiedy to się stanie.
Te zasady wpoił swoim uczniom Keating. Zaczynając pracę w szkole zastał potulnych, zrezygnowanych młodych ludzi, a pozostawił ich wolnych, zdecydowanych kierować swoimi losami. Tym samym wziął za nich odpowiedzialność, odpowiedzialność za ich losy. Czy jednak ponosi odpowiedzialność za śmierć jednego z nich?
Czy nauczyciel otwierając uczniom oczy w sposób niezamierzony i nieświadomy doprowadził do tej tragicznej decyzji jednego z nich?
Chciałabym napisać, że nie, jednak gdyby Keating nie pojawił się w szkole Nilla, ten zapewne żyłby dalej, nieszczęśliwy, stłamszony przez ojca, uczący się rozumieć poezję poprzez wykresy, ale jednak by żył.
Nasuwa się pytanie czy Nill chciałby tak żyć. Czy zaznawszy przywileju wolności, możliwości decydowania o sobie chciałby powrócić do wcześniejszego życia? Nie chciał, wybrał śmierć. Zawinił system szkolny, zawinili rodzice, całe otoczenie, w którym przyszło żyć temu młodemu człowiekowi. Keating jako osoba wyróżniająca się z konformistycznego tłumu stał się kozłem ofiarnym.
Czasy w których przyszło żyć Neilowi należą z pozoru do przeszłości. Jednak to tylko z pozoru. Także dziś tysiące młodych ludzi nie ma przywileju życia własnym życiem, możliwości wyboru. Tysiące młodych dziewcząt i chłopców żyje w całkowitym podporządkowaniu własnym rodzicom, którzy dokładnie zaplanowali już ich kariery.
Żyją w rodzinach, w których opieka nad dzieckiem obejmuje zapewnienie mu potrzeb finansowych, edukacji, wytyczenia mu przyszłej drogi, ale nie uczenie go samodzielności, umożliwianie spełnienia marzeń, czy chociaż zwyczajnie okazanie uczuć. Młodzi ludzie albo godzą się z tym, nie widząc szansy ucieczki, albo uciekają. Uciekają w nałogi, uciekają tak jak uciekł Neil.

Ps. Nie korzystać w KN ( czerniakowska)w W-wie :))))

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut

Typ pracy