profil

Goethego nauka o kolorach

poleca 85% 255 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Johann Wolfgang Goethe

Program systematycznej nauki o kolorach realizowany przez wiele lat z uporem i wiarą w doniosłość przedsięwzięcia przez Goethego, dziś wydaje się raczej dziwaczny, jednak doskonale pokazuje z jak trudnym problemem mamy do czynienia. Goethe szukał praw rządzących kolorami, lecz mało dbał o spójnością pojęciową i ład ontologiczny w swoich analizach. Mówi o prawach łączących percepcje i przedmioty, lecz jego rozważania pomijają to, w jaki sposób dochodzi do widzenia barw. Uogólnienia Goethego wyglądają tak, jakby związek pomiędzy barwą a przedmiotem był zewnętrzny, a zarazem ustanowiony przez specjalny rodzaj praw. Właściwie w dzisiejszej nomenklaturze nie można by uogólnień Goethego nazwać ani fenomenologicznymi, ani fizjologicznymi, ani fizycznymi, ani wreszcie psychologicznymi. Wystarczy przyjrzeć się uwadze 768 z Farbenlehre: "I tak zgodne jest z naszym doświadczeniem, iż barwa żółta sprawia wrażenie ciepła i przytulności. Stąd też w malarstwie przypada jej znaczny udział w partiach oświetlonych, oddziałujących" (1981, s.296). W jednym krótkim fragmencie mamy do czynienia prawidłowością psychiczną ("wywołuje w nas uczucie"), tezą o przedmiotach (sceny oświetlone cechuje duży udział żółci) oraz tezą o reprezentacji w malarstwie (sceny oświetlone oddaje się z udziałem żółci). Jeszcze osobliwsza jest uwaga 798: "Purpurowe szkło ukazuje oświetlony krajobraz w świetle przerażającym. W barwy tej tonacji spowite musiałoby być niebo i ziemia w dniu Sądu ostatecznego" (1981, s.303). Prawa odnoszące się do barw rozciągają się na wszystkie kategorie rzeczywistości. Łączą one barwy ze stanami psychicznymi (uczuciami), bytami intencjonalnymi (reprezentacje) oraz z samymi przedmiotami i to zarówno realnymi jak wyobrażonymi, resp. możliwymi (niebo w dniu Sądu).
Jeśli rozpoczynam swoje rozważania o naturze barw od przypomnienia Goethego, to dlatego, że na przykładzie Farbenlehre widać najlepiej z jak skomplikowaną materią mamy tu do czynienia. Usiłowania Goethego łączyły wiele perspektyw, z których stosunkowo najbardziej klarowna i zasługująca na podtrzymanie jest perspektywa fenomenologiczna. Widoczna jest ona najlepiej w następujących fragmentach: "Ujrzawszy barwę, oko natychmiast zostaje wprowadzone w stan aktywności i zgodnie ze swoją naturą od razu, w tym samym stopniu nieświadome co i w sposób konieczny, wytwarza inną barwę, która łącznie z poprzednią obejmuje całość pierścienia barw. Jedna barwa wyzwala w oku przez specyficzne doznanie dążenie do ogólności (...) Aby dostrzec ową totalność, aby samemu zaspokoić to pragnienie, oko szuka wokół każdej barwnej przestrzeniu pola bezbarwnego, by na nim wytworzyć pożądaną barwę dopełniająca" (1981, s.305). Nie trzeba sugerować się dosłownym brzmieniem tych fragmentów, czyli tym, że mówi się tu o "szukającym oku", co mogłoby sugerować jakąś hipotezę fizjologiczną. W istocie chodzi o idealne związki fenomenalne zachodzące w polu świadomości wizualnej, podobne do tych jakie opisywał Husserl.
Lecz właśnie fenomenologiczny charakter rozważań Goethego został podważony przez Wittgensteina w notatkach wydanych jako Uwagi o kolorach. Napięcie pomiędzy fenomenologicznym a logicznym podejściem do kolorów, zarysowanym przez Wittgensteina w Traktacie (Tractatus logico-philosophicus), pozwala najlepiej ujrzeć problemy, przed którymi stoi teoria barw.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 2 minuty

Podobne tematy