profil

Ja jako świadek wydarzeń sprzed 210 lat - "Powrót posła".

poleca 87% 101 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Dzisiaj miałam mieć wyjątkowo pracowity dzień, więc z niechęcią podchodziłam do pomysłu rodziców, aby wyjechać w odwiedziny do babci i w dodatku na dwa dni. Na poniedziałek muszę napisać wypracowanie „Ja jako świadek wydarzeń sprzed 210 lat”, a najgorsze jest to, że nie mam pojęcia jak się do tego zabrać... W końcu uległam namowom rodziców i postanowiłam, że w poniedziałek wezmę kropkę pod pretekstem zapomnienia zeszytu...

Jak to zwykle bywa, zanim wszyscy wsiedli do samochodu minęły już może trzy godziny, więc aby zdążyć przed zmrokiem musieliśmy jechać bardzo szybko. Byłam już bardzo zmęczona, dlatego też gdy zbliżaliśmy się do lasu poprzedzającego wieś, w której mieszka babcia, byłam bardzo szczęśliwa. Jednak nagle wyjechała przed nami wielka ciężarówka i jedynym co pamiętałam, było to, że wjechaliśmy do rowu...
Gdy odzyskałam przytomność był już świt. Obok mnie zauważyłam moich rodziców i brata, jednak nie okazywali żadnych oznak życia... Czym prędzej pobiegłam szukać pomocy. Nagle zauważyłam w oddali dworek, jednak dziwne było to, że nigdy wcześniej go tutaj nie widziałam, a okolicę przecież znam dobrze... Aby nie tracić czasu, natychmiast poszłam do tajemniczego domu... Kiedy weszłam do środka, zauważyłam krzątających się przy wielkim stole służących. Postanowiłam ich poprosić o pomoc, ale oni odrzekli, że nie mają czasu i poradzili mi, abym poczekała na ich pracodawców. Nagle ujrzałam jak zaczęli siadać do stołu prawdopodobnie właściciele tego domu. Spytali się mnie kim jestem i czego tu szukam, więc opowiedziałam im całą historię. Odpowiedzieli, że zaraz wyślą kogoś na miejsce wypadku, a mnie zaprosili na śniadanie. Ponieważ byłam bardzo głodna, bez chwili namysłu zgodziłam się. Podczas jedzenia toczyły się ciągłe dyskusje na tematy polityczne, udało mi się też poznać imiona domowników. Nagle wszedł jeden ze służących, niosąc w rękach list do Podkomorzego. Jak się za chwilę okazało, była w nim wiadomość, że przyjeżdża jego syn. Gdy piłam herbatę, zauważyłam wchodzącą Teresę. Kiedy zostałam z nią sama, opowiedziała mi jak wielkim uczuciem darzy syna Podkomorstwa. Wtem pojawia się Szarmantcki i nie zważając na mnie zaczyna zalecać się do Teresy. Ona jednak bardzo szybko wyszła, więc ja zrobiłam to samo.

Postanowiłam wyjść na świeże powietrze i wtedy ujrzałam nieznajomego mężczyznę. Przedstawił się jako Walery. Od razu skojarzyłam, że jest to ukochany Teresy. Nagle ona wybiegła mu na powitanie, więc postanowiłam, że zostawię ich samych. Po jakimś czasie, gdy zwiedzałam dom, spostrzegłam Szarmantckiego, który rozmawiał z Walerym. Nie chciałam, aby mnie zauważyli, więc ukryłam się za szafą. Podczas ich rozmowy zauważyłam, że Walery jest mądrym młodzieńcem, kochającym swój kraj, natomiast Szarmantcki to beztroski, próżny i głupi łowca posagów. Tak więc wiedziałam kogo mam unikać... Później znów natknęłam się na tego próżniaka, tym razem rozmawiającego z Starościną. Zrozumiałam, że on się jej podoba. Kiedy zaczął czytać swoje „dzieło”: „Elegię na śmierć Szambelana”, myślałam, że popłaczę się ... ze śmiechu...

Kiedy nadal zwiedzałam dom, w jednym z pokoi usłyszałam płacz Teresy. Spytałam co się stało, a ona ze łzami w oczach opowiedziała mi, że Starosta chce ją wydać za mąż za Szarmantckiego. Zaczęłam ją pocieszać, jednak niewiele jej to pomogło. W końcu namówiłam ją, abyśmy wyszły na świeże powietrze. Po drodze spotkałyśmy wszystkich w największym pokoju. Wtedy po krótkiej konwersacji okazało się, że Szarmantckiemu chodziło tylko o pieniądze i w ten sposób Starosta zgodził się na ślub Walerego i Teresy. Następnie okazało się, że w kolejce pod ołtarz stoją również Jakub i Agatka, służący Podkomorzych.
Nagle usłyszałam jakieś szczekanie i okazało się, że już jesteśmy pod domem babci. Nie wiedziałam, co się stało i wtedy brat wytłumaczył mi, że faktycznie wyjechała przed nami ciężarówka, tylko, że w porę udało nam się zjechać na pobocze i dzięki temu nikomu nic się nie stało. Natomiast ja musiałam w międzyczasie zasnąć...

Gdy znaleźliśmy się już u siebie w domu, chociaż było już późno, zaczęłam pisać wypracowanie. Zrozumiałam wcześniej, że to co mi się przyśniło, było treścią książki „Powrót posła”, tak więc byłam świadkiem wydarzeń sprzed 210 lat... Przypomniałam sobie też, że już nie mam więcej kropek ...

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 4 minuty

Podobne tematy
Teksty kultury