profil

Polska a problemy integracji Europejskiej

poleca 85% 382 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Unia Europejska

W sensie geograficznym nie ma wątpliwości, co do tego, że Polska należy do Europy, jednakże słowo Europa jest obecnie używane na określenie grupy krajów, związanych ze sobą nie tylko ze względu na położenie, lecz także na poziom rozwoju, gospodarkę, cywilizację, kulturę, instytucję. Jest to grupa coraz bardziej zwarta ustrojowo i organizacyjnie, choć składa się po części z krajów, które jeszcze niedawno toczyły między sobą krwawe wojny, w imię jednak wspólnych interesów weszły na drogę przezwyciężenia dawnych antagonizmów jednoczenia się.
Unia Europejska stała się faktem. Przyłączenie Polski do jej struktur jest już faktem dokonanym. Nasz przyszły rozwój wymagał włączenia się do nurtu cywilizacji europejskiej. Przyszłość należy do układów zintegrowanych, zdolnych do rozwiązywania problemów globalnych.. Europa zachodnia jest właśnie takim układem zdolnym do odgrywania roli jednego z nielicznych centrów siły ekonomicznej i politycznej na świecie.
Jednak trzeba sobie to powiedzieć, że dla Europy nie jesteśmy równorzędnym partnerem. Zbyt wielki dystans nas dzieli. W stosunku do zachodnich krajów Europy jesteśmy peryferią. Nie chodzi o to, żeby odczuwać kompleks niższości, ale o to, aby ostro widzieć sytuację i prawidłowo określić kierunki działania. Polskę dzieli od bardziej rozwiniętych krajów Europy Zachodniej dystans, który trzeba nadrobić. Jego cechami są: zacofanie ekonomiczne, technologiczne i organizacyjne, głębokie różnice w strukturze instytucjonalnej, biurokracja, korupcja,
Wejście Polski do Unii Europejskiej jak wiemy przyniosło nam już sporo korzyści. Chociażby rolnicy, którzy byli tak sceptycznie nastawieni, do integracji europejskiej, a dziś otrzymują pierwsze wypłaty z dopłat bezpośrednich. Coś się ruszyło, widać, że Polacy mogą wiele zyskać na integracji. Ale UE budzi też wiele kontrowersji, z którymi musimy się teraz borykać. Chodzi głównie o dostosowanie prawa Polski do unijnego. Już od 1 maja nastąpiły pierwsze zmiany. Chociażby wzrost cen podatków na artykuły dziecięce, żywność, artykuły budowlane, usługi internetowe. To wszystko spowodowało, że nasza kieszeń, choć już bardzo nadszarpnięta musiała znowu przeżyć wzrost cen produktów i usług.
Wchodząc do UE staliśmy się jednolitym rynkiem, na którym niema żadnych barier celnych. To spowodowało napływ wielkich ilości starych samochodów. Z jednej strony nie jest to problem, ponieważ my jako naród ubogi nie stać nas na drogie nowe samochody, a sprowadzane stare samochody z zagranicy są dla nas bardzo przyzwoite. Ludzie sprowadzający samochody zarabiają, zarabia też państwo i mechanicy, którzy mają masę pracy. Ale to wszystko prowadzi do tego, że Polska staje się złomowiskiem Europy. Nie kupując nowych samochodów nie pobudzamy przedsiębiorczości, a tym samym traci wiele firm zajmujących się sprzedażą nowych samochodów. Jak donoszą statystyki rynek nowych samochodów w porównaniu z rokiem poprzednim zmniejszył się prawie o 50%, a samych starych samochodów tylko od 1 maja sprowadzono ponad 500 tys.
Gospodarka Polska znajduje się obecnie w tempie wzrostu gospodarczego, opartych na mocnych podstawach przedsiębiorczości prywatnej. Trzeba zadbać jednak o to, aby wyniki tego wzrostu odczuli wszyscy, wszyscy nie tylko niektórzy. Potrzebna jest aktywna rola państwa w prowadzeniu odpowiedniej polityki dochodowej, tymczasem lansowane jest hasło zniesienia progresji podatkowej w imię niekarania tych, którzy lepiej pracują. Takie hasło oznacza w rzeczywistości, że im kto uboższy, tym relatywnie wyższy miałby płacić podatek, chociaż ostatnie podniesienie III progu podatkowego do wysokości 50% które moim zdaniem było złym posunięciem, ponieważ osoby które stosunkowo dużo zarabiają są kołem napędzającym przedsiębiorczość i znajdą na pewno sposoby na uniknięcie tego progu podatkowego.
Polski system prawny w porównaniu do unijnego mogę powiedzieć jest,,chory”. Ma głęboki uraz na tle,,emocjonalnym”. Próbujemy dostosowywać, polepszać, przekręcać, łamać itp., ale w tym wszystkim nie chodzi o to. Polska mentalność jest bardzo uparta, widać to było przez wszystkie poprzednie lata. Politycy obiecują nam wiele, ale jak zawsze nic dobrego z tego otrzymujemy.
Pokonywanie dystansu do Europy jest sprawą tak trudną i wymagającą tak wielkiego, skoncentrowanego i konsekwentnego wysiłku, że celem działań politycznych powinno się stać opracowanie jednego programu, który był by realizowany przez każdy kolejny rząd. Nie jest to niemożliwe, ponieważ przy wszystkich różnicach poglądów istnieje pewien wspólny mianownik. Można go wprowadzić z łatwego do wyobrażenia scenariusza, w którym zostajemy trwałym dodatkiem do wysoko rozwiniętych gospodarek, dostarczającym surowce i nisko przetworzone wyroby, pozbawionym własnego zaplecza naukowo-technicznego i własnych mechanizmów innowacyjności, osiągamy na stałe pozycję ubogiego krewnego, a naczelnym dążeniem naszej aktywnej i wykwalifikowanej młodzieży pozostaje emigracja.
Takiej perspektywie trzeba się przedstawić własną koncepcje rozwoju, własną strategię, która nie może być strategią jednej partii, czy nawet koalicji. Musi ona obejmować nie tylko intensywny wzrost gospodarczy, lecz także uzgodnioną na lata koncepcje polityki społecznej, zapewniającej sprawiedliwe uczestnictwo obywatelskie w dochodzie narodowym, niedopuszczającej do rozszerzenia się obszarów ubóstwa i przeciwdziałającej spychaniu znacznych grup społecznych na margines.
Kluczową cechą współczesnej gospodarki rynkowej jest jej szybkość. Jesteśmy od tego bardzo daleko. Aby to osiągnąć trzeba przede wszystkim zasadniczo podnieść nakłady na edukację i całą sferę nauki. To właśnie te nakłady powinny w rezultacie umożliwić uruchomienie ciągłych procesów innowacyjnych, od których zależy konkurencyjności gospodarki i przyszła pozycja kraju w Europie na świecie.
Jeżeli to potrafimy zrobić, mimo nader ograniczonych środków budżetowych państwa, będzie to główny klucz do dalszego rozwoju naszej gospodarki.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 5 minut