profil

Michał z Montaigne

poleca 85% 101 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

„Ciało, szlachetne, kłamliwe szczęście, godności, poważanie, przemijające igraszki fortuny, nic z tego nie było moje. Boski odprysk, zszedłem z niebios na ziemię Celtów, nie jako ósmy mędrzec Grecji czy trzeci Auzonii, ale jedyny, równy wszystkim innym i głębią mojej mądrości, i urokiem mojego języka; ja, który z nauką Chrystusa skojarzyłem sceptycyzm Pirrona.”
To epitafium z Twego sarkofagu jest doskonałym odzwierciedleniem Ciebie samego, Michale z Montaigne. Byłeś człowiekiem, który o wiele lat wyprzedził swoje czasy, umysłem wielkim i niedoścignionym. Twoje życie miejscami było niesamowite, ale Twój byt zawsze przypominał bytowanie zwykłego człowieka.
28 luty 1533 rok. Zamek Montaigne, blisko Bordeaux, południowo-zachodnia Francja. Po śmierci dwójki dzieci, panu Piotrowi Eyquem żona, Antonina Lopez, rodzi syna. Dziecku nadane zostaje imię Michał. I w tym oto miejscu zaczyna się historia Michała Eyquem z Montaigne. Imię to, dość popularne w naszych czasach, dawniej było spotykane głównie u ludzi prostych. Badacze jednakże mają na to swoje wytłumaczenia. Otóż ojciec chłopca, obchodzi urodziny 29 września, na św. Michał. Oprócz tego święty ten jest patronem całej parafii, nazywa się ona Saint-Michel-de-Montaigne. W związku z tym, wybór imienia był jasny.
Korzenie rodziny naszego myśliciela nie są do końca oczywiste. Prześledźmy wpierw losy familii jego matki. Wiele wskazuje na to, że ród Lopezów nie był czysto chrześcijańskim rodem francuskim. Rodzina ta najprawdopodobniej przeszła z judaizmu na religię chrześcijańską. To po matce pisarz miał rzekomo odziedziczyć krew żydowską, która powodowała jego nadzwyczajną tolerancyjność. Tak czy siak krwi tej nie było zbyt wiele, a sam Michał miał w sobie nie więcej niż 25% semickości. Także ród Eyquemów budzi wątpliwości. Pojawia się nawet hipoteza, że pochodził on z Hiszpanii. Ale zostawmy tę sprawę, bo nie jest to element bardzo istotny. Ważniejsze jest to, że szlachectwo tego klanu jest młode. To zamykało naszemu humaniście drogę na niektóre stanowiska. Inna rzecz, że ten wcale ich nie pragnął... Dopiero dziadek Michała, Grimon Eyquem, uzyskał sobie prawo do epitetu „szlachetny” przed imieniem. Najbardziej zapracował sobie na ten tytuł pradziad wielkiego twórcy, pan Ramon Eyquem. Człowiek ten, część otrzymanego w spadku majątku zainwestował w zamek Montaigne. Dość przypadkowo doszło do tej transakcji, bowiem majętność miał nabyć niejaki Tomasz Pons, ale w ostatniej chwili zabrakło mu pieniędzy. Wtedy to pojawił się krewny słynnego Francuza i 30 listopada 1477 roku rzucił na stół sakiewki z 900 frankami. Było go na to stać, ponieważ ta mieszczańska familia dorobiła się majątku na handlu. W ten oto sposób w historii świata mógł mieć swą chwilę Michał Eyquem z Montaigne.
Mały Michaś oddany został, tak jak to było w zwyczaju, do chłopskiej mamki, najpewniej żony drwala. Rodzic chciał w ten sposób zahartować syna. Montaigne wspomina także: „Ojciec miał w tym jeszcze i inny cel [...]. Uważał, iż raczej przystoi spoglądać ku temu, który wyciąga do mnie ręce, niż ku temu, który pokazuje mi plecy.” Z tego powodu z chłopstwa wywodzili się chrzestni przyszłego pisarza. Piotr miał w stosunku do syna aspiracje spore, ale nie sięgały one miejsc, do których jego dziecko zaszło. Chcąc zrobić z potomka łacinnika, zadbał, by dziecko najpierw nauczyło się tego języka, a dopiero potem francuskiego. W tym celu stosował metodę opisaną przez Erazma z Rotterdamu. Zapewnił, więc młodemu człowiekowi otoczenie posługujące się łaciną. Niemiecki nauczyciel nie odstępował chłopaka na krok. I tak wyrósł chłopiec, który pięknie mówił łaciną, jednak cierpiał z powodu samotności. Jego matka nie znała tego języka, podobnie jak normalnie wychowywane rodzeństwo. Dziecko wychowywane było w sposób bardzo łagodny i delikatny.
Sielanka skończyła się w 1539 roku. Preceptor zostaje zwolniony, a Piotr skierował syna do kolegium do Gujenny („najlepszego we Francji” ). Wszelkie szczegóły zostają przez będącego aktualnie podburmistrzem ojca dogadane z samym rektorem. Ustalono, że chłopiec nie będzie bity, a naukę rozpocznie na piątym lub szóstym poziomie. Michał w szkole nie czuje się zbyt dobrze. Jest zagubiony w grupie wyrośniętych, starszych kolegów (trzeba pamiętać, że nie wyróżniał się on wzrostem nawet wśród rówieśników). Gdy wszyscy ćwiczą łacinę, ten musi przykładać się do francuskiego, którego dopiero zaczyna się uczyć. Jego odskocznią od codzienności stają się książki, których lektura całkowicie go pochłania. W szkole nie należy do prymusów. Dopiero w przedostatniej klasie zaczyna odnosić sukcesy w deklamacji. Zna i lubi poezję, ma też nerw aktorski. Michał zostaje aktorem. Gra główne role w szkolnych przedstawieniach reżyserowanych przez samego rektora, Gouvea. Wakacji prawie nie ma. Krótki okres winobrania, który chłopak spędza w domu, pokazuje jego bliskim jak bardzo się zmienił.
Nadszedł rok 1546. Kończy się czas pobierania nauk w kolegium. I w tym momencie następuje jedenastoletnia luka w życiorysie. Część badaczy uważa, że Montaigne dalej pobiera nauki w Bordeaux. Inni znowuż wspominają o nauce prawa w Tuluzie. Wspomina się także o wizytach w Paryżu. Tam młodzieniec miał się ukształtować. Wielki świat, nowe znajomości. Michał cały czas „połyka” książki, używa także życia. W tym czasie jego ojciec zostaje merem Bordeaux, było to ostateczne potwierdzenie siły tego rodu. Michał jest już człowiekiem dorosłym. Rodziciel zaczyna myśleć o jakimś stanowisku, na które można by obsadzić syna. I w tym momencie, według najpewniejszych badań, w roku 1557, pisarz się odnajduje.
Zaczyna się pierwszy kontakt z polityką. Myśliciel zostaje radcą w Izbie miasta Perigueux. Ojciec nie przypadkiem umieszcza go właśnie tam. Wie, że wkrótce nastąpi jej włączenie do Parlamentu Bordeaux, a to oznacza awans do parlamentu w sposób automatyczny, a oprócz tego wyższe zarobki. Oznaczało to jednak mniejsze prawa perygordczyków. Dopiero w roku 1561 różnice zostają wyrównane. Zajęciem Michała w tym okresie było między innymi rozsądzanie sporów.
W tym czasie nasz filozof poznał kolegę po fachu, Stefana de La Boetie. Mężczyzna ten był dwa lata starszy od Montaigne’a. Obaj panowie już wcześniej słyszeli o sobie nawzajem, jednak dopiero teraz mieli okazję się poznać. Od razu znaleźli wspólny język. Ich przyjaźń Michał opisywał w sposób antyczny, wyidealizowany. Naprawdę starszy kolega patrzył na przyjaciela trochę z góry. Z drugiej strony niedoświadczony radca nie zauważał tego – dla niego Stefan stanowił wzór. Był szczęśliwy, iż znalazł kogoś z kim mógł porozmawiać, podziwiał jego twórczość (La Boetie był poetą, publicystą i erudytą). Sympatia ta odcisnęła się w istotny sposób na twórczości Michała.
Do roku 1563 Montaigne nie podejmował się pisania. Do czasu choroby przyjaciela - wtedy to, pisarz zaczął pisać. Opis cierpień i śmierci pokrewnej duszy (była ona mocno uwznioślona przez Michała), to pierwsza istotna proza przed powstaniem Prób. Śmierć kolegi, do tego w młodym wieku trzydziestu dwóch lat, była ciosem. Była też argumentem przemawiającym za pisaniem. Montaigne bał się wziąć ciężar pisarstwa na siebie. „Chce pisać, ma tyle do powiedzenia, ale – po prostu wstyd, toż to dziwactwo, błazeństwo. Ja pisarzem – ja, Michał z Montaigne? Owszem, mogę nim być – dla niego. Kostium i pretekst.” Podejrzewa się, iż ważniejszym impulsem do pisarstwa była praktyka sądownicza. Sceptyk z natury był wiecznie niezadowolony z wyroków i prawa.
Już po śmierci Stefana Montaigne się ożenił. Jego wybranką jest Franciszka de la Chassaigne (o ile można użyć słowa wybranka, ponieważ nie było to małżeństwo z miłości...). Ślub odbywa się 23 września 1565 roku. O swoim małżeństwie Michał pisze niewiele („kwasy, jak i słodycze małżeństwa, trzyma mądry człowiek w tajemnicy” ), ale wiadomo, że bywały w nim i dobre, i złe momenty. Franciszka urodzi mu piątkę dzieci, z których tylko ostatnia córka wyżyje.
18 czerwca 1568 roku, gdy pisarz kończy w Paryżu tłumaczenie Teologii naturalnej Rajmunda Sebond (pracę tę czyni na prośbę rodzica), umiera w swoim zamku Piotr Eyquem. Zgodnie z testamentem Michał zostaje panem na Montaigne. W międzyczasie myśliciel sprzedaje piastowany urząd i poświęca się gospodarzeniu. Z przekazów wynika, że z filozofa nie był wielki gospodarz i spore znaczenie w domowych rządach miała jego żona. Powodowało to pewne zatargi z Antoniną, matką pana domu.
W roku 1571 dochodzi do poważnej, małżeńskiej rozmowy. Pan Michał postanawia trochę odpocząć, zażyć odrobiny samotności. Będąca w ciąży małżonka wyraża na to zgodę. Montaigne zamieszkuje w wieży, będącej jednocześnie jego biblioteką. Dużo czyta i przede wszystkim zaczyna intensywnie pisać. Z rozrzuconych rozdziałów coś się wyłania. Powstają pierwsze Próby. Myśliciel, który lubi życie, nie siedzi wyłącznie w swej kryjówce. Od czasu do czasu odwiedzają go sąsiedzi, wyciągają do rozmowy. Michał jest człowiekiem znanym w okolicy, bogatym i wpływowym. Twórca żyje tym, co się dzieje w jego ojczyźnie – nieustanna walka o władzę, wojna domowa, Rzeź w noc św. Bartłomieja. To wszystko ma wydźwięk w jego pracy. W końcu pierwsze wydanie zostało przygotowane. Ostatnie poprawki i nie bez strachu można książkę opublikować. Pierwsze wydanie Prób wydrukował wreszcie w 1580 roku Simon Millanges.
Mniej więcej w tym samym czasie, Michał zachorował na kamicę nerkową. Tej właśnie choroby najbardziej się bał i akurat na niego ona padła. Montaigne zaczął się zastanawiać jak to możliwe, że człowiek nawet takie coś otrzymuje w spuściźnie po ojcu, który także chorował. Ból, przywiódł mu na myśl odwiedzenie słynnych niemieckich i włoskich sanatoriów. Oprócz tego już dawno myślał o odbyciu podróży. Teraz po wydaniu książki nic nie stało mu na przeszkodzie. Z grupką przyjaciół wyrusza szlachcic 22 czerwca 1580 roku. Celem podróży jest Szwajcaria, Niemcy i Włochy. Podobno pisarz myślał o Polsce, jednak wtedy nie było u nas tak znanych ośrodków medycyny naturalnej... Mistrz, który wiecznie narzekał na swą pamięć, zabrał ze sobą sekretarza, by potem móc wszystko dokładnie zrelacjonować po powrocie do domu. W ten sposób powstał Dziennik podróży. Miejscami jest on pisany przez samego Montaigne’a, czasem spisywany był po włosku. Niezależnie od tego, jest on dokładnym opisem podróży i tego, co Michał zobaczył. Autor Prób był wymagającym turystą. Chciał widzieć wiele i poznawać dokładnie. Wydłużyło to znacznie drogę. Naszego humanistę interesowała głównie przyroda i zwyczaje ludzi w innych krajach. W trakcie wizyty we Włoszech, Montaigne zdobywa tytuł obywatela Rzymu. Dla niego, jako wielbiciela sztuki antycznej, jest to bardzo ważny dokument. Podróż kończy się 30 listopada 1581 roku.
Już pod koniec podróży, urzędnicy wybierają na mera Bordeaux pana Michała. Ten, ma pewne opory, wie, że tego typu praca wymaga wielkiego oddania i poświęcenia. Przyjmuje jednak urząd po czymś w rodzaju osobistego rozkazu króla. Merem pozostaje przez dwie kadencje. Bywają lepsze i gorsze chwile. Mer jest krytykowany za swoją neutralność i pozorny brak działań. Ma jednakże i zwolenników takiego postępowania. Montaigne pisze później w Próbach: „Wstrzymanie się od działania jest często nie mniej chlubne niż działanie: ale jest mniej widoku” . W tym czasie pisarz ma już duże znajomości w kręgach politycznych. Nie chce jednak działać w charakterze doradcy na dworze królewskim.
Montaigne uważa się już za człowieka starego. Nękają go choroby. Odwiedza Paryż. Tam drukowana jest kolejna wersja jego Prób. Co istotne, pisarzowi zapłacono tym razem za prawa do jej wydania. Przez polityczne porachunki, Michał trafia w 1588 roku do więzienia, jednak bardzo szybko zostaje uwolniony za sprawą królewskiego poparcia. Jedyną rzeczą jakiej teraz pragnie jest pisanie. Ostatkiem sił przygotowuje następne wydanie Prób. W tej chwili liczy ono sobie już trzy księgi. Dodatkowo liczba komentarzy jest tak znaczna, że starczyłoby ich dla następnej księgi. Montaigne nie chce już wiele dopisywać. Umiera 13 września 1592 roku. Wiadomo jedynie, że straszliwie cierpiał i śmierć była dla niego ukojeniem. Podobno dotknął go paraliż języka i tylko na piśmie mógł się komunikować z rodziną. Jeden z wielbicieli pisarza, napisał zgodnie z przekazem Franciszki, że Michał Eyquem z Montaigne zmarł w trakcie odprawianej nad nim mszy. „Ja po prostu zostawię tę rzecz, aby się spełniła, jak zwyczaj nakazuje, i zdam się na sąd tych, którym ten obowiązek przypadnie” , tak mistrz pisał o swym pochówku. Urna z sercem pochowana została w miejscowym kościółku, trumna z ciałem złożona została do podziemi kościoła Feuillantów w Bordeaux.
Ale czym właściwie zasłynął Michał z Montaigne? Oprócz tego, że napisał Próby, był znaczącą postacią w świecie polityki. Czy tego chciał czy też nie, prowadził mediacje między protestanckim Henrykiem IV, królem Nawarry a rządzącą dynastią. Był także zaufanym człowiekiem obu władców. Do końca pozostał neutralny, co wielu mu wytykało. To prawdopodobnie w trakcie całej tej zawieruchy politycznej uratowało mu życie.
Montaigne był niewątpliwie wybitnym myślicielem i humanistą. Zaczytywał się m.in. Wergiliuszem, Cyceronem, Horacym czy też Scypionem Młodszym i Starszym. Nie raz prowadził polemikę z ich traktatami. Uważał, że najważniejszy jest ludzki umysł. Powiedział kiedyś podobno, że „ludzki rozum jest podzielony najbardziej sprawiedliwie, bowiem nikt nie skarży się na jego brak”.
Z jednej strony polemizował z myślą antropocentryczną, a z drugiej ją potwierdzał. Zawsze dwojaki. Umiał patrzeć na sprawę z różnych stron. Uważał, że zwierzęta są równie ważne co człowiek. Jego dusza cierpiała niemiłosiernie gdy słyszał o zbrodniczych wyprawach ku Nowemu Światu. Uważał tubylców za coś wspaniałego. Ich cywilizacja była dla niego wzorem nieskażonym kłamstwem, złem, wyniszczającą walką o władzę. Nieraz myślał o podróży ku Ameryce, lecz musiał poprzestać na wyprawie przez Szwajcarię, Niemcy i Włochy.
Jak dla każdego humanisty ważny był dla niego człowiek. Nie uchylał się także od miłości. Za ważną uważał zarówno miłość do sztuki, książek, ale i miłość do kobiety, także miłość fizyczną. Nie zgadzał się z filozofami, którzy pisali o wstrzemięźliwości.
W swoich Próbach podejmował bardzo szerokie tematy. Pisał jednocześnie o wychowaniu dzieci, o tym jak należy prowadzić konwersację, jak przyjmować ból, jak przygotować się na śmierć. Poruszał nawet tematy dotyczące koni oraz pragnień seksualnych. Jego choroba pozwoliła mu dokładnie poznać siebie. Można powiedzieć, że był dla siebie najlepszym lekarzem. Montaigne spisał po prostu życie człowieka, wyjątkowe życie, wyjątkowego człowieka. Od francuskiej nazwy jego dzieła (Essais) wywodzi się dziś gatunek epiki – esej.
Napisał wiele ważnych rzeczy na temat sprawowania sądów. Głosił, że prawo czasem jest bezsilne, a najważniejszy jest wtedy rozum. Wyprzedził swoją epokę twierdząc, że w procesie wychowania nie należy dzieci bić. Nie można co prawda powiedzieć, że był pierwszym zwolennikiem bezstresowego wychowania, ale jego poglądy były bardzo nowatorskie.
„Cogito, ergo sum”, czy może raczej „Je pense, donc je suis”. Ty Michale z Montaigne z pewnością byłeś. Biorąc pod uwagę tę sentencję, choć mały ciałem, byłeś na świecie bardziej obecny od tysięcy wielkich osiłków. Pytanie jest tylko kim byłeś? Nie byłeś sceptykiem, nie byłeś stoikiem. Byłeś tylko człowiekiem, który człowieka opisał. Prawdziwy humanista. Zająłeś się tym, co znałeś najlepiej – własnym ja. Powiedziałeś kiedyś: „Piszę mą książkę, dla niewielu ludzi i na niewiele lat”. Teraz wszyscy mogą powiedzieć, jakie to szczęście, że się aż tak pomyliłeś...

BIBLIOGRAFIA:

1. Józef Hen – „Ja, Michał z Montaigne”
2. Michał z Montaigne – „Próby” (tłumaczenie: Tadeusz Boy-Żeleński)
3. Wielka Encyklopedia PWN
4. Serwis internetowy Pegasos (www.kirjasto.sci.fi)

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Przeczytaj podobne teksty

Czas czytania: 14 minuty