profil

Szkice o SI w kulturze, nauce i etyce XXIw.

poleca 85% 120 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

„ DUCH W MASZYNIE”

SZKICE O SZTUCZNEJ INTELIGENCJI
W KONTEKŚCIE KULTURY, NAUKI I ETYKI XXI WIEKU


Czy gdybyś Czytelniku był robotem, to wiedziałbyś o tym?
Która unikalna cecha świadczy o twoim człowieczeństwie?
Skąd wiesz, że nie jesteś jedynie sprawnie funkcjonującym komputerem?
Piotr Lasoń

- Czyli jeśli Wintermute stoi za całą imprezą, to płaci nam za wypalenie siebie. Sam się wypala.
- Motyw! U SI motyw jest prawdziwym problemem. To nie ludzie, kapujesz? Są nieludzkie.
Nie można ich zahaczyć. Ja, na przykład też nie jestem człowiekiem, tylko konstruktem.
Ale reaguję jak człowiek.
- Chwila, to jesteś świadomy czy nie?
- Odczuwam wszystko tak, jakbym był. To jeden z tych, no, problemów filozoficznych…
‘Neuromancer’

TRZY ROZWIĄZANE KWESTIE
Byt człowieka od wieków zajmował uwagę myślicieli (fakt ten nikogo chyba nie szokuje) i plasował się na centralnej pozycji we wszelakiego rodzaju rozważaniach dotyczących stworzeń zamieszkujących Ziemię. Nie ma w tym nic dziwnego, jako że to on właśnie jest twórcą wszystkich teorii dotyczących jego miejsca na świecie, odrębności (lub – wręcz przeciwnie – jednorodności ontologicznej) w stosunku do przyrody, a także swojej roli i zadań. Pojawiało się mnóstwo pomysłów na określenie zagadnień związanych z człowiekiem: od ontologicznych, poprzez epistemologiczne, aż do etyki i estetyki. Dlatego mówi się o swoistym narcyzmie, uwidocznionym w przekonaniach o odrębnej naturze człowieka. Podawane są zasadniczo trzy główne punkty listy, zawierającej obalenie i zrelatywizowanie ludzkich przekonań o własnej wyjątkowości, w literaturze fachowej nazywanych 'przesądami antropocentrycznymi'. Są to: rewolucja kopernikańska, koncepcja Darwina i ponowne odkrycie teorii nieświadomości przez Freuda.
Najpierw zanegowano geocentryzm, wybijając człowieka poza centrum wszechświata, akcentując krążenie Ziemi wokół Słońca, by następnie umieścić go na jednym z kontynentów, znajdujących się na jednej z miliardów planet krążących wokół jednej z miliardów gwiazd w obrębie jednej z miliardów galaktyk (i możliwe, że w jednym z miliardów istniejących wszechświatów).
Drugim przesądem była wiara w odmienność gatunku 'człowiek' od pozostałych gatunków ziemskiej biosfery np. człekokształtnych. Podkreślano, że człowiek w zasadzie to dusza obleczona w ciało, które dla pełni człowieczeństwa jest całkowicie zbędne (lub wręcz przeszkadzające w osiągnięciu doskonałości); bądź też akcentowano - jako determinujący istotę człowieka – czynnik umysłowo-psychiczny, współistniejący jedynie z cielesnością. Ten antynaturalizm twierdził, iż pewien aspekt czy część wychodzi poza naturę. Człowiek podziela ogromną ilość zachować i cech strukturalnych z resztą przyrody, lecz niewielki fragment jest konstytutywny dla niego jako istoty odmiennej. Wykracza on wolnością, podmiotowością, świadomością siebie. Przerażała uczonych perspektywa, że wszystkie żyjące dziś gatunki są spokrewnione (przez ewolucyjny proces historyczny) i źródeł ich szukać należy we wspólnych formach wyjściowych.
Trzecim punktem załamania się samooceny ludzkiej jest poziom wewnętrzny. Zygmunt Freud nie był może odkrywcą absolutnym tego spojrzenia, jednak to dzięki niemu odegrało ono tak znaczącą rolę w późniejszych losach psychologii, filozofii czy nauki. Stwierdził on, że ego nie jest panem we własnym domu, to zaś oznaczało upokorzenie człowieka w jego ambicji bycia istotą wyróżnioną poprzez swoją rozumność. Pozostaje ona ważnym elementem, nie jest bynajmniej jedyną determinantą ludzkich zachować, ani tym bardziej najważniejszą z nich. Wpływy przyznano nieuświadomionym pragnieniom, doświadczeniom z dzieciństwa i seksualności, ogólnie zaś za kształtowanie się osobowości uczyniono odpowiedzialnymi procesy somatyczne i nieświadome. Tu zachwiał się i runął ostatni filar podtrzymujący sklepienie „świątyni człowieka”. Po tak dramatycznych zmianach sądzić by można, że nastanie okres spokoju i równowagi. Nic bardziej mylnego! Już w tej chwili pojawiają się kolejne pytania, podważające ten ostatni przyczółek ocalałych resztek ludzkiego egocentryzmu: Pytanie: „Czy jesteśmy sami we wszechświecie?” jest jednym z naczelnym w obecnych czasach. Nie jest jednak naszym zadaniem roztrząsanie tego typu problemów. Skupimy się bowiem na bardzo wąskim temacie, jakim jest ewolucja umysłu w czasach współczesnych, a zwłaszcza jednej ścieżki ewolucyjnej: zajmiemy się mianowicie powstaniem i rozwojem cyber-umysłów – projektowi stworzenia sztucznej inteligencji. Ta dziedzina zadaje ostateczny cios gasnącej powoli wielkiej teorii człowieka - że jest on jedynym racjonalnie myślącym gatunkiem w kosmosie (jako że na wyniki badań kosmicznych przyjdzie nam niestety poczekać jeszcze przez pewien czas). Próby podważenia i/lub pogrążenia tego poglądu można odnaleźć także w innych dziedzinach, prowadzone na wiele sposobów, min. poszukiwanie istot pozaziemskich, a także próby znalezienia kolejnego etapu rozrastania się systemów myślących.
Zaczniemy od bardzo schematycznego zobrazowania (szkicu właściwie) sposobów, w jaki pojęcia „duszy”, „ducha” i „umysłu” występowały na przestrzeni dziejów, aby potem w dalszej części wywodu móc czerpać z tego źródła i rozwijać wybrane aspekty poszczególnych koncepcji w oparciu o konkretne przykłady.


DUCH I DUSZA, CZYLI JAK TO SIĘ ZACZĘŁO...

Dusza ludzka jest zdolna do wszystkiego,
ponieważ zawiera w sobie wszystko -
zarówno przeszłość, jak przyszłość.
‘Jądro Ciemności’

Skąd wzięła się wiara w istnienie „ja” niezależnego od ciała? W pierwotnych religiach animistycznych wierzono, że dusza to coś, co „przychodzi i odchodzi”, maleńki człowieczek – homunukulus – ożywiający martwe ciało, umiejscowiony w głowie. W tym religijnym sensie mówi się o duszy jako o niematerialnej esencji istnienia człowieka, czymś mającym posiadać wszelkie przymioty umysłu, zdolności poznawcze i afektywne, pomimo braku ciała. Pojęcie ducha wydaje się w takim razie ogólniejsze w zakresie, obejmuje bowiem istoty z zasady nie posiadające ciała lub też duszę po oddzieleniu się od powłoki materialnej (duchy przodków). Współczesne koncepcje duszy uformowały się w kulturze pod wpływem Grecji. Homer odróżniał duszę od ciała, ale przyrównywał ją do cienia zaledwie, niezdolnego do samoistnego bycia. Pierwsi greccy filozofowie uznawali duszę za rodzaj siły działającej w Kosmosie, ożywiającej całą naturę: Tales terminem psyche określa siły przyciągania (np. magnesu), Anaksagoras i Demokryt widzieli duszę jako siłę naturalną. Heraklit przypisywał jej subtelną substancję - ognień, Anaksymander mówił o eterze. Dla Pitagorejczyków dusza była harmonią, doskonałą proporcją stojącą u podstaw budowy wszechświata – muzyki sfer. Platon, podążając za orfikami, przyznawał duszy nieśmiertelność, doskonałość, zdolność do poruszania się z samej siebie; a ciało traktował jak jej więzienie, z którego musi się wydostać, aby powrócić do świata idei, gdzie przynależy. Arystoteles, podchodząc do zagadnienia bardziej praktycznie od swojego mistrza, przez duszę rozumiał wyraz ciała, zbiór funkcji umysłowych i witalnych. Wyróżniał duszę wegetatywną (odżywianie, reprodukcja), zmysłową (postrzeganie, ruch) i rozumną (zasada życia, racjonalna aktywność). Dodawał także aktywny intelekt, zewnętrzny wobec człowieka, „rozum wspólny’.
Biblia mówi o tchnieniu, którym Bóg ożywia Adama, stającego się „żywą duszą” (hebrajskie „oddech” - ruach, tłumaczone także jako duch). Śmierć opisywana jest zawsze jako utrata ducha. Według Tertuliana dusza musi być cielesna, gdyż w przeciwnym razie nie mogłaby cierpieć w Piekle. Wszelkie substancje zdolne do cierpienia muszą mieć materialny charakter, zaś dusza jest po prostu jednorodna, niezłożona, dziedziczona od rodziców. Augustyn Aureliusz uznawał już duszę za niematerialną substancję pochodzącą od Boga, który stworzył ją - tak jak czyste Inteligencje (aniołów) – jako byt ogólny, a ona przez połączenie z materią określoną nabiera cech jednostkowych. Od tej pory człowiek jest złożeniem obu elementów (równoważnych), przy czym dusza stanowi tą część aktywną, jest formą aktualizującą zawartej w materii potencjalności. Ukoronowaniem myśli średniowiecznej był niewątpliwie Tomasz z Akwinu. Według niego dusza to akt pierwszy ciała zorganizowanego, zdolnego do wykonywania czynności życiowych. Dusza wegetatywna ożywia ciało, odróżniając go od ciała martwego; dusza zmysłowa posiada władze porównywalne z funkcjami mózgu, takimi jak poznanie zmysłowe, umiejętności kojarzenia, pamięć rozpoznawczą. Dusza racjonalna, zwana też „umysłem” (łacińskie mens) może być porównana do wyższych czynności psychicznych. Ponad nią, w hierarchii bytów, znajdują się jedynie aniołowie, na samym zaś szczycie twórca i źródło – Bóg.
Pojęcie „ducha” w pismach średniowiecznych utożsamiane jest z duszą niezwiązaną z ciałem, zwłaszcza z jej racjonalną i wolicjonalną częścią. W XVIII w. mówiono dużo o duchach zwierząt, duchach witalnych lub duchach magnetyzmu (Mesmer). Filozofia nowożytna zastąpiła jednak to słowo „umysłem”. Duch odnosił się czasami do świata prawd matematycznych, języków symbolicznych czy norm społecznych – świata istniejącego obiektywnie, niezależnego od indywidualnych osób (Hegel). Mówi się o istnieniu idei lub obiektów duchowych, poznawalnych za pomącą psychiki. Światem duchowym zajmują się nauki humanistyczne, a światem umysłu psychologia. Dopiero pod koniec XVIII zaczęto odchodzić od popularnych stwierdzeń, że choroby duszy nie poddają się terapii medycznej. Powątpiewanie w możliwości wyjaśnienia biologicznych przyczyn chorób psychicznych ustąpiło dopiero, kiedy psychologia odrzuciła koncepcję duszy, traktując ją zaledwie jako metaforę językową, hipotetyczny twór pojęciowy. Osobnym problemem były pewne dyspozycje psychiczne (typu pamięć), czyli rodzaj zdolności do posiadania określonych przeżyć. Niejasnym wydawał się sposób, w jaki miałyby one być przez mózg realizowane. Rozwiązaniem okazały się analizy fenomenologów, którzy postawili tezę, iż działanie umysłu nie jest zależne jedynie od naszej świadomości. Własności duszy osoby, zarówno generalne, jak ściśle indywidualne, wyznaczone są w konieczny sposób prze treść i formę dokonania się odpowiednich przeżyć świadomych. Roman Ingarden pisał, że czyste Ja – strumień świadomości – nie jest czymś bytowo samodzielnym względem ludzkiej duszy. Owo „ja” podlega duszy i jest w niej zakorzeniony, aczkolwiek może te siły opanowywać. Fenomenologia nie doszła do ukonstytuowania jakiegoś bytu, którego działanie nie dałoby się wyjaśnić przez procesy fizykalne. Dusza sprowadza się do dobrze określonych funkcji mózgu, jest zbiorem predyspozycji do przyjmowania pewnych stanów mentalnych, które to predyspozycje wynikają z określonej struktury mózgu, umożliwiającej powstanie pewnych stanów neurofizjologicznych.
Filozofia XX w. wydaje się być dosyć sceptycznie nastawiona wobec problematyki duszy/umysłu. Eliminatywny materializm utrzymuje, że wszelkie odniesienia do umysłu należy usunąć, gdyż są one nienaukowe i nie odpowiada im żadne fizyczne zjawisko. Nawet, jeśli przyznać by im jakiś sens, dalej pozbawione są one możliwości weryfikacji prawdziwościowej – sensu logicznego. Redukcyjni materialiści dopuszczają sens pojęć mentalnych, ale zakładają, iż wszystkie te pojęcia można zredukować do zjawisk materialnych albo też wszystkie pojęcia są jedynie synonimami pewnych zachowań. Behawioryzm nie zajmuje się sensem koncepcji umysłu, postuluje jedynie ograniczenie badań do zachowania. W teorii identyczności stanów centralnych zjawiska psychiczne są tożsame z pewnymi stanami neurofizjologicznymi. Są to synonimy (choć nie są postrzegane w ten sposób), które po pewnym czasie utracą swoje znaczenie mentalistyczne. Gilbert Ryle określił teorię umysłu jako mit głęboko zakorzeniony w naszej kulturze, leżący u podstaw wielu religii. Poszedł jednak dalej, uznając go za pomyłkę kategorialną.
Trudności w określeniu egzystencjalnej relacji niematerialnej duszy do naszego poczucia tożsamości, jak też i określenia sposobu oddziaływania pomiędzy bytami materialnymi i niematerialnymi, stanowią poważny problem dla niektórych rozważań teologicznych. Skoro wszystkie funkcje psychiczne, łącznie z emocjami, wolą i racjonalnym myśleniem, są wynikiem procesów zachodzących w mózgu, to jakie funkcje, stanowiące o ludzkiej tożsamości, pozostają dla duszy? W świetle badań neuropsychologicznych i psychiatrycznych nie sposób odnieść pojęcia duszy do niczego, co byłoby egzystencjalnie istotne.

CIĄG DALSZY CZYLI KOGNITYWISTYKA

Rozwój nauk kognitywnych leży u podstaw zasadniczej zmiany sposobu myślenia.

„Poza bardzo nielicznymi wyjątkami wszystkie strony sporów dotyczących aktualnej problematyki filozofii umysłu nie potrafią się uwolnić od wpływu pewnego zbioru werbalnych kategorii. Są uwięzione w kręgu terminologii, która wywodzi się od Kartezjusza, a może nawet z czasów jeszcze bardziej odległych.”

Chociaż niewiele osób w sporach filozoficznych odwołuje się jeszcze do duszy, zrozumienie, że nazwy te nie mają już istotnego sensu jest kolejnym krokiem na drodze do uwolnienia się od starożytnej wizji świata. Kognitywistyka pokazuje, że umysł jest rezultatem działania mózgu, chociaż nie można go sprowadzić do czysto materialnego aspektu. Mózg jest nośnikiem, a stany neurofizjologiczne stwarzają możliwość realizacji przestrzeni wewnętrznej, której struktura jest wynikiem rozwoju człowieka w określonym środowisku i kulturze.
Jeśli filozofia ma wypowiadać się na temat umysłu, musi korzystać z możliwie szerokiej wiedzy. Współcześnie tego rodzaju wiedzy dostarcza nauka, w szczególności dyscypliny zaliczane do psychologii i grupy nauk kognitywnych: psychologia kognitywna, językoznawstwo kognitywne, psycholingwistyka, neuronauka kognitywna, cybernetyka, sztuczna inteligencja, robotyka kognitywna, teoria ewolucji systemów poznawczych (obejmująca psychologię rozwojów i psychologię ewolucyjną), teoria sieci neuronowych oraz logika. Każda z nich zajmuje się badaniem innego aspektu, wymiaru lub poziomu organizacji procesów umysłowo-poznawczych. Filozofia umysłu pełni wobec kognitywistyki funkcję heurystyczną: jest źródłem bardziej lub mniej inspirujących pomysłów, formułuje wiedzotwórcze pytania, stawia nowe problemy; odgrywa także rolę metanauki: wskazuje na metodologiczne ograniczenia i niedostatki teorii i prototeorii zaliczanych do kognitywistyki, dokonuje logicznej analizy kognitywistycznego aparatu pojęciowego, ukazuje związki i zależności niedostępne z perspektywy poszczególnych teorii (tzw. relacje międzypoziomowe). Kognitywiści najczęściej doceniają znaczenie filozofii umysłu. Nie jest wyłącznie wyrazem kurtuazji z ich strony, że pośród dyscyplin zaliczanych do szeroko rozumianej kognitywistyki umieszczają również filozofię umysłu. Nie jest ona dyscypliną w pełni autonomiczną. Z jednej strony wyrasta z wiedzy potocznej, z drugiej zaś pozostaje zależna od wiedzy naukowej dotyczącej umysłowych procesów poznawczych. Jako dział filozofii jest silnie związana z pozostałymi działami. Uprawianie filozofii umysłu poza kontekstem nauki (kognitywistyki) jest – mówiąc najdelikatniej – poznawczo ryzykowne (a mówiąc wprost: anachroniczne). Przypomina uprawianie filozofii przyrody poza kontekstem nauk przyrodniczych. Odkąd procesy umysłowe stały się obiektem systematycznych, metodycznych i wszechstronnych badań naukowych, filozof umysłu nie ma już wyboru. Musi uprawiać swą dyscyplinę – lepiej lub gorzej, ale w kontekście nauki. Nie ma odrębnych standardów metodologicznych dla filozofa umysłu i kognitywisty. Jeśli pierwszy z nich chce być partnerem w dyskusji z drugim, musi respektować normy metodologiczne obowiązujące w szeroko rozumianej nauce.
Nie ma takiej rzeczy (substancji), o której moglibyśmy powiedzieć, że jest umysłem. Są natomiast rozmaite funkcje, własności i stany, o których twierdzi się, że są umysłowe (psychiczne). Nazwa „umysł” nie jest nazwą konkretnej rzeczy, którą dałoby się oddzielić od reszty naszego naturalnego (fizycznego, chemicznego, neurobiologicznego, obliczeniowego) wyposażenia. „Umysł” jest nazwą kolektywną o częściowo nieostrym zakresie, do którego należą rozmaite funkcje, własności, zdarzenia, procesy, stany, dyspozycje etc., a więc jednostki reprezentujące różne kategorie ontologiczne. O systemach, które w jakimś stopniu je realizują, powiemy niezobowiązująco, że mają umysły. Do strukturalnie najprostszych stanów umysłowych należą doznania zmysłowe, powstające wskutek aktywności różnych grup receptorów oraz odpowiednich ośrodków kory mózgowej. Znacznie bardziej złożony charakter mają emocje, uczucia oraz przeżycia o charakterze aksjologicznym tworzące bogatą mozaikę stanów umysłowych. Każdemu z nich odpowiada charakterystyczny sposób przeżywania oraz określony mechanizm realizacji, którego uszkodzenie może trwale lub przejściowo pozbawiać możliwości posiadania przeżyć określonego rodzaju. Przywołane stany odznaczają się jakościowym profilem fenomenalnym (quale), za pomocą którego umiemy je identyfikować, odróżniać od siebie i opisywać. Nie jest przedmiotem sporu, że co najmniej niektóre zwierzęta mają doznania, proste stany emocjonalne i są świadome fenomenalnie. Natomiast wyższe formy świadomości intencjonalnej i samoświadomości wymagają złożoności porównywalnej ze stopniem skomplikowania ludzkich mózgów. Na wyższym poziomie organizacji procesów umysłowych mamy do czynienia z postawami (nastawieniami) propozycjonalnymi mającymi treść propozycjonalną i charakterystyczny sposób odniesienia do tej treści. Do warunków koniecznych posiadania tego rodzaju stanów należą: dysponowanie pamięcią i aktowo zorganizowaną świadomością, bycie użytkownikiem języka, bycie członkiem społeczności, dysponowanie odpowiednio złożonym aparatem poznawczym (mózgiem lub systemem o funkcjonalnie podobnej architekturze) oraz pozostawanie w relacjach przyczynowo-informacyjnych ze środowiskiem. Zdolność do realizacji złożonych postaw propozycjonalnych cechuje przede wszystkim ludzi, ponieważ wymaga odpowiednio ustrukturowanego języka. Jednak postawy i nastawienia o wyraźnie intencjonalnej lub protointencjonalnej organizacji spotykamy również w królestwie zwierząt: oczekiwania, proste zachowania komunikacyjne (wymiana informacji), różne rodzaje pamięci, antycypacja, rudymentarna empatia. Systemy spełniające wymienione warunki są zdolne do uczenia się i zachowań twórczych, konstruują złożone, dynamiczne reprezentacje (symulacje) środowiska, wnioskują, rozwiązują zadania, antycypują, działają w sposób ukierunkowany na realizację celów (teleofunkcje), budują narzędzia praktyczne i teoretyczne (np. teorie naukowe, mają stany wolicjonalne (zamiary, decyzje, zdolność do autodeterminacji). Czynnikiem budującym miarę skutecznej realizacji powyższych funkcji jest inteligencja.

PROBLEM INTELIGENCJI I TEST TURINGA

Mówił mi. Wintermute. Jak całymi latami bawił się w grę czekania.
Nie miał wtedy żadnej realnej siły, ale mógł korzystać z systemów ochronnych i strażniczych Villi.
Wiedział gdzie co jest, jak wędruje, dokąd trafia…

Łaciński termin Cycerona intelligentia – pojętność, utworzony od czasownika intellegere określającego takie czynności umysłowe jak wybieranie, rozumienie czy przyswajanie wiedzy. Oznacza on obecnie pewne zdolności poznawcze, polegające na sprawnym zdobywaniu, przetwarzaniu informacji oraz jej praktycznym wykorzystaniu, tj. zdolność rozumienia, kojarzenia, oceniania czy zdolności wynajdywania odpowiednich reakcji na nowe zadania i warunki życia. Te ostatnie nawiązują do rozumienia inteligencji wyrosłego na gruncie ewolucjonizmu, gdzie Herbert Spencer zaproponował, aby ją ujmować w kontekście adaptacyjnych celów istot żywych, a więc nieustannego przystosowywania związków wewnętrznych do warunków zewnętrznych. Inteligencja nie jest pojęciem dobrze sprecyzowanym, bardzo kontrowersyjne są kwestie mierzenia ilorazu inteligencji usiłujące uśrednić różne rodzaje zdolności i inteligentnych zachowań. Ostatnie badania zmierzają raczej w stronę zdefiniowania siedmiu różnych współczynników określających stopień inteligencji człowieka. W kontekście nauki o sztucznej inteligencji możliwe jest dość precyzyjne zdefiniowanie inteligencji: wszystkie zadania, których nie można rozwiązać przy pomocy algorytmów, wymagają inteligencji. System jest inteligentny o tyle, o ile może rozwiązać postawione przed nim zadanie. Bardziej techniczne użycie słowa inteligencja prowadzi do następujących wniosków: jeśli system używa całej dostępnej mu wiedzy i wyciąga z niej wszystkie wnioski to jest doskonale inteligentny. Jeśli systemowi brakuje wiedzy to niezdolność do rozwiązania postawionego przed nim zadania nie jest winą braku jego inteligencji, lecz braku wiedzy. System automatycznego tłumaczenia tekstów, który nie zna jakiegoś zwrotu idiomatycznego narobi oczywistych błędów, podobnie jak i człowiek usiłujący zrozumieć dany zwrot (niestety, zbyt często spotykamy się z tego typu problemami słuchając tłumaczeń programów telewizyjnych). Jeśli system posiada wiedzę, ale nie potrafi jej użyć, to jest to wynik braków jego inteligencji. W tym ujęciu inteligencja sprowadza się do zdolności używania wiedzy do osiągania stojących przed systemem celów. Inteligencja zależy od wiedzy, zależy również od celów: w osiąganiu jakiegoś celu system może wykazywać doskonałą inteligencję a w osiąganiu innych celów zerową. Pojęcie inteligencji daje się zastosować tylko do systemów opartych na wiedzy. Inteligentne zachowanie wymaga rozważenia pewnej liczby możliwych rozwiązań czy sposobów postępowania, oceny strategii i wyboru najlepszej.
Podstawą inteligentnego zachowania są zatem procesy poszukiwania rozwiązań. Szukanie jest podstawową metodą informatyki, a badania nad sztuczną inteligencją bardzo mocno rozwinęły naszą wiedzę o algorytmach szukania i sposobach optymalizacji problemów. Wiedza o procesach szukania wywarła również duży wpływ na badania psychologiczne związane z wyższymi czynnościami poznawczymi: rozumowaniem, rozwiązywaniem problemów, myśleniem. Podstawowa zasada brzmi następująco: jeśli nie wiadomo, w jaki sposób osiągnąć dany cel, utwórz przestrzeń różnych możliwości i przeszukuj ją w celu znalezienia drogi do celu. Jeśli wiemy, jak dany cel osiągnąć, możemy zastosować odpowiednią procedurę obliczeniową, jeśli natomiast nie wiemy, musimy rozważyć dużo możliwości, posługując się na każdym kroku dostępną w danym momencie wiedzą. Tworzenie przestrzeni rozwiązań problemów wymaga ustalenia odpowiedniej reprezentacji samego problemu i celów, jakie sobie stawiamy. Jednym z nieporozumień dotyczących metod sztucznej inteligencji jest przekonanie niektórych jej krytyków, że komputery zawsze przeszukują wszystkie możliwości, a ludzie od razu dokonują świadomych (a przez to w tajemniczy sposób niepojętych dla komputera) wyborów optymalnych możliwości. Komputer rozważa miliony wariantów w czasie, w którym dobry szachista skupia się tylko nad kilkoma. Skąd szachista wie, że są one optymalne? Jest to kwestia równowagi pomiędzy ilością zgromadzonej wiedzy a szybkością przesuwania. Różne systemy inteligentne mają różne ograniczenia, zależnie od swojej konstrukcji. Komputery potrafią dokonywać bardzo szybkich przeszukiwań, mózgi ludzkie są pod tym względem znacznie wolniejsze. Z drugiej strony zgromadzenie obszernej wiedzy dotyczącej jakiejkolwiek dziedziny w programie komputerowym wymaga programu, który się uczy na przykładach i ma za sobą analizę bardzo wielu przykładów lub systemu, któremu tą wiedzę podano w postaci reguł. Pierwszy sposób, tworzenie systemów uczących się, to zagadnienie nabierające w badaniach nad sztuczną inteligencją coraz większego znaczenia, ale stosunkowo nowe, rozwijane intensywnie dopiero od końca lat 80-tych, między innymi w oparciu o modele neuronowe. Drugie podejście wiąże się z systemami symbolicznymi i wymaga zgromadzenia odpowiedniej wiedzy na podstawie analizy sposobu rozwiązywania problemów przez ekspertów. Gromadzenie takich baz wiedzy jest trudnym zadaniem i stąd istniejące bazy wiedzy dalekie są od tego bogactwa wiedzy i tego wyrafinowania reprezentacji tej wiedzy ułatwiającej jej używanie, które jest udziałem człowieka. Pamięć, którą dysponuje, pozwala człowiekowi w równoległy sposób uaktywniać tysiące reprezentacji złożonych sytuacji jednocześnie, oceniając, które z nich są najbardziej w danej sytuacji przydatne. Konstrukcja obecnie stosowanych komputerów bardzo utrudnia podobne postępowanie i dopiero nowa generacja masowo równoległych komputerów i sieci neuronowych stanie się pod tym względem dużo bliższa działaniu mózgu. Stany psychologiczne człowieka tak się mają do stanów jego mózgu jak stany obliczeniowe (w sensie wykonywania abstrakcyjnego algorytmu) komputera do jego stanów fizycznych. Właśnie to twierdzenie funkcjonalizmu, określane w literaturze filozoficznej mianem psychofunkcjonalizmu, jest podstawą nadziei kognitywistów na stworzenie sztucznego umysłu, jest też najbardziej kontrowersyjne i najsilniej krytykowane.
Istotą inteligencji jest ciągła interakcja z otaczającym nas światem zewnętrznym, z którego czerpiemy wzorce dla naszych zachowań. Bodźce docierające poprzez receptory, przetwarzane są przez system nerwowy na odpowiednie sygnały i docierają do mózgu. Tam następuje proces identyfikacji, a następnie produkowane jest odpowiednie działanie zwrotne.
Wraz z rozwojem technik eksperymentalnych coraz częściej zaczęto utożsamiać inteligencję z wyodrębnionymi zdolnościami i umiejętnościami mierzonymi za pomocą metod testowych. W wielości różnych sposobów konstruowania testów oraz wyboru najważniejszych czynników stanowiących podstawowe własności inteligencji jej metryczne ukonstytuowanie nie było jednoznaczne, przez co szybko pojawiła się teza, że inteligencja jest tym, co mierzą testy na inteligencję. Oczywiście można w ten sposób operacyjnie definiować inteligencję, jednak nawet jeśli zaznaczymy, że testy te są dość mocno kulturowo zdeterminowane i zawierają niewielką ilość własności wybraną z całego spektrum zdolności ludzkich, to takie postawienie sprawy wyda się niewystarczające. Jest to związane z tym, że potoczne ujęcie inteligencji jako umiejętności skutecznego oraz elastycznego radzenia sobie z różnymi zadaniami, jest podzielane przez większość naukowców zarówno korzystających z odpowiednio skonstruowanych testów, jak i posługujących się metodami obserwacyjnymi, dla których myślenie oraz operacje rozwiązywania problemów stanowią główny aspekt zagadnień z nią związanych. Dlatego ważniejsze wydaje się skupienie na określeniu, rozwiązanie jakich konkretnie problemów ma charakter znaczący dla funkcjonowania sprawnego, które mieni się inteligentnym. Oczywiście nie uniknie się kontrowersji związanych z uznaniem tego, które czynniki zaliczymy do grona współtworzących inteligencję, ani z tym czy potraktujemy ją jako pewną ogólną własność czy zlepek różnych cech i umiejętności. Trudności w ustaleniu przedziału i charakteru postępowania zwanego inteligentnym skłania krytyków możliwości precyzyjnego zdefiniowania inteligencji, a zwłaszcza możliwości zmierzenia jej przy pomocy testów, do stwierdzeń, iż naukowcy najczęściej mierzą jedynie zdolność osoby badanej do rozwiązywania określonego rodzaju testów, a nie jej rzeczywiste zdolności i cechy.
Metody testowe badające zdolności rozpowszechniły się pod koniec XIX wieku wraz z rozwojem procedur statystycznej obróbki danych. Nie będziemy wdawać się w historyczną analizę poszczególnych rozwiązań, wspomnimy jedynie o kilku znaczących dla tematyki tej pracy. Ciekawy wpływ na określanie stopnia inteligencji miały doświadczenia kliniczne niemieckiego psychiatry E. Kreapelina, który obserwując różne odmiany defektów umysłowych wprowadził eksperymentalne stosowanie testów, dla ludzi chorych psychicznie i zdrowych, mierzących takie cechy jak zdolność uczenia się, zapamiętywania, przystosowania się do nowego zadnia czy koncentrację uwagi i podatność na zmęczenie.
Współcześnie najbardziej znanym sposobem weryfikacji, czy ma się do czynienia z inteligencją, czy też nie, jest test stworzony i zaprezentowany przez Allana Turinga w słynnym artykule „Computing Machinery and Intelligence” z 1950 roku. Rozważył on zagadnienie myślenia dokładnie i przeformułował problem uznając pytanie „Czy maszyny mogą myśleć?” za zbyt mało precyzyjne. Zamiast tego wprowadził pewien test polegający na samej próbę udawania przez program komputerowy, że jest człowiekiem (w czasie konwersacji). Modelem uniwersalnego komputera jest maszyna Turinga, zdolna do wykonywania dowolnych obliczeń. Maszyna taka może przyjąć nieskończenie wiele stanów obliczeniowych i wykonywać nieskończenie wiele programów. Oczywiście każda konkretna maszyna w skończonym czasie, podobnie jak i każdy konkretny mózg w skończonym czasie życia, może przyjąć jedynie skończenie wiele stanów, ale rozważamy tu przestrzeń wszystkich możliwości. Jest rzeczą mało istotną, w jaki sposób odbywają się obliczenia, jakie stany fizyczne po drodze przyjmują różne maszyny Turinga, dopóki ich odpowiedzi na zadawane pytania są identyczne, czyli ich stany obliczeniowe są identyczne, należy te maszyny uznać za równoważne. Komputery wykonują obliczenia korzystając z mikroprocesorów na poziomie manipulacji danymi w rejestrach w bardzo różny sposób, używając np. różnej liczby bitów, na których wykonywane są jednocześnie operacje, a jednak spełniają identyczne funkcje obliczeniowe. Właściwym poziomem rozpatrywania tych zagadnień jest więc poziom funkcjonalny, w tym przypadku obliczeniowy. Na tym poziomie wszystkie komputery „wierzą”, że 2+2=4. Podobnie dzieje się ze stanami psychologicznymi: poziom obliczeniowy, poziom operacji neurofizjologicznych, nie wydaje się wpływać na nasze wierzenia, nie dostrzegamy go w naszych umysłach. Stąd przekonanie, że umysł należy rozpatrywać jedynie na poziomie wiedzy i funkcji, że poziom realizacji neurobiologicznej nie ma na niego wpływu. Te same stany psychiczne mogą być realizowane przez różne stany sprzętowe (stany mózgu lub maszynerii obliczeniowej).



PSYCHOLOGIA I OBAWY

Nikt nie ufa tym draniom. Sam wiesz. Każda SI, jaką kiedykolwiek zbudowano,
ma przykręcony do czoła elektromagnetyczny obrzyn.
‘Neuromancer’


Wydaje się, że nigdy maszyna nie będzie mogła w pełni naśladować człowieka. Człowiek jest istotą bardzo złożoną, a specyficzne dla niego funkcje psychiczne to: intelekt, wola i emocje - o czym mówił już Platon. Człowiek myśli, ma potrzeby, może skierować swoje działania ku wyznaczonemu celowi, a także odczuwa; potrafi kochać, bać się, złościć. Łatwo sobie wyobrazić urządzenie, które myśli na nasz wzór, które rozwiązuje jakiś problem, ale czy można uwierzyć, że "coś" sztucznego może odczuwać emocje, nie mówiąc już o uczuciach wyższych?
Wykorzystując informacje na temat umysłu człowieka naukowcy próbują stworzyć umysł sztuczny. Z pewnością nie będzie to umysł ludzki, może go jedynie naśladować, a w wielu kwestiach przewyższać człowieka w szybkości i skuteczności działania. Nie jest to jednak powód do zmartwienia, bowiem sztuczna inteligencja powinna pomóc człowiekowi, a nie utrudniać jego funkcjonowanie. Maszyna może okazać się lepsza w podejmowaniu takich decyzji, gdzie trzeba postępować z tak zwaną "zimną krwią", czyli bez udziału emocji. Sztuczna inteligencja, czyli maszyny z umiejętnością wnioskowania i uczenia, daje perspektywę uwolnienia ludzi od prostych, uciążliwych prac, ale też od takich, które wymagają dużej wiedzy. To, do czego dążą twórcy AI, to stworzenie maszyny, która wykonuje jedną czynność np. gra w szachy. Jednak to, o czym marzą, a w co nie wierzy wielu sceptyków, to stworzenie maszyny, która będzie w pełni naśladować inteligencję człowieka, a wręcz będzie ją przewyższać.
Największym problemem jest to, aby przez cały czas zachować kontrolę nad maszyną, którą chce się stworzyć, aby nie doprowadzić do zagłady ludzkości. Maszyna mająca władzę nad człowiekiem może brzmieć trochę jak temat z filmu science fiction, ale nie można zapominać, że temat filmów z przed kilku lat teraz stał się rzeczywistością. Na obecnym etapie rozwoju techniki przemysł nie jest w stanie skonstruować maszyny zaprogramowanej w sposób niealgorytmiczny, ale jak długo jeszcze?
Każda dziedzina techniki, mająca wiele zastosowań, przysparza korzyści, ale również stwarza pewne zagrożenia. Wszelkie zagrożenia, na tym etapie prac nad AI, mogą być jedynie spekulacjami i prognozami. Komputery są bardzo użyteczne, lecz szybki rozwój techniki komputerowej jest źródłem pewnych niebezpieczeństw dla społeczeństwa. Jednym z głównych problemów wydaje się niezwykła złożoność systemów z licznymi połączeniami wewnętrznymi, do której doprowadziło powstanie komputerów. Nie ma żadnych szans, aby ktokolwiek w pełni zrozumiał wszystkie konsekwencje ich działania. Jest bardzo prawdopodobne, że inne niestabilności i zagrożenia powstaną wskutek samej złożoności całego systemu. Nad tworzeniem systemów komputerowych pracują zespoły ludzi, tworząc "coś", czego jeden człowiek nie byłby w stanie odtworzyć. W przyszłości powstaną układy informatyczne tak złożone, że praktycznie nikt nie będzie w stanie ich zrozumieć. Komputery nie są zdolne do rozumienia czegokolwiek, a zatem w tej sprawie nie można na nie liczyć.
Dodatkowe problemy związane są z samą szybkością rozwoju techniki, która sprawia, że komputery stają się bardzo szybko "przestarzałe" po pojawieniu się na rynku. Powoduje to konieczność ciągłego modernizowania różnych układów, które z uwagi na presję konkurencji są często niedostatecznie sprawdzone, a tendencja ta będzie się zaostrzać. Szybkość zmian oraz głębokie problemy towarzyszące AI, które podlegają początkowej analizie, są bardzo liczne i nie można ich w żaden sposób podsumować. Pojawia się problem zagwarantowania prywatności, szpiegostwa przemysłowego i sabotażu komputerowego. Inną alarmującą perspektywą jest możliwość wyprodukowania fałszywego obrazu danej osoby, który następnie może pojawić się na ekranie telewizora i wyrazić poglądy sprzeczne z poglądami prawdziwej osoby.
Istnieją problemy społeczne, które nie wynikają wprawdzie z istnienia komputerów, ale są z nimi związane. Przykładem jest możliwość nadzwyczaj dokładnego odtworzenia muzyki lub obrazu, która sprawia, że dzieła bardzo nielicznej grupki najbardziej popularnych twórców mogą być rozpowszechniane na całym świecie kosztem tych lokalnych, którzy nie są tak uprzywilejowani. Podobne problemy dotyczą powstających systemów ekspertowych, umożliwiających sformułowanie doświadczenia i wiedzy nielicznych ekspertów np.: prawników lub lekarzy - w postaci odpowiedniego programu komputerowego, który można następnie powszechnie stosować. Trzeba się zastanowić, czy takie systemy ekspertowe nie wyeliminują z rynku pracy specjalistów, którzy zdobywają swoją wiedzę przez wiedzę przez wiele lat. Taniej będzie skontaktować się ze sztucznym lekarzem, który szybko zapisze nam leki potrzebne, aby wrócić do zdrowia. Mogłaby tu dojść kwestia zaufania, czy człowiek jest w stanie zaufać i oddać swe zdrowie w "ręce" maszyny? Lokalne rozumienie zagadnień rozwoju AI jest bardzo ważne. Systemy ekspertowe powinny służyć pomocą lokalnym ekspertom.
Według niektórych należałoby uświadomić społeczeństwu konieczność stałego nadzoru ludzi, mających prawo podejmowania decyzji sprzecznych z autorytetem komputerów. Nie chodzi o to, że komputery niczego nie rozumieją, ale o to, że są one niezwykle podatne na manipulacje nielicznych specjalistów, którzy dokładnie rozumieją sposób ich zaprogramowania.

LITERATURA I FILM,
CZYLI CO MA TEORIA DO PRAKTYKI

„Nie jestem Bogiem by powiedzieć, czy maszyna może mieć duszę czy nie”.
abp Życiński

Jedną z dziedzin, gdzie stale podnoszone są próby zinterpretowania problematycznych kwestii związanych z systemami pseudo SI, jest kultura - konkretnie literatura, przemysł filmowy oraz im pochodne, a ostatnio także gry komputerowe. W niewielkich wycinkach autorzy starają się zmierzyć z poszczególnymi zagadnieniami natury technicznej, ale także moralno-filozoficznej dotyczących sztucznej inteligencji i robotyki w ogóle. Oczywiście twórcy bazują na pewnych danych naukowych, rozwijają jednak swoje własne wizje, oparte głównie na sile ich wyobraźni oraz (niestety, lub też na szczęście) na własnym indywidualnym podejściu do tego problemu.
Zaryzykować można kilka grup tematycznych, jakie da się wyabstrahować z licznych przykładów. Do kluczowych należy sama geneza SI: uzyskanie samoświadomości i wolności działania przez maszyny wcześniej tych aspektów pozbawione; spontaniczne i samorzutne pojawienie się świadomości w złożonych sieciach elektronicznych; celowe skonstruowanie istoty myślącej przez człowieka/byt rozumny biologiczny/inną maszynę. Innym zagadnieniem jest obecność w maszynach uczuć: świadomości bycia robotem, miłości, opiekuńczości, marzenia o odnalezieniu stwórcy, odrzucenie/akceptacja społeczna i reakcja zwrotna. Kolejna kwestia to relacje między człowiekiem a maszyną: poddaństwa, użyteczności, niewoli, współpracy, koegzystencji, syntezy (w obie strony).
Sztandarowym dziełem omawiającym problem jest książka Philipa K. Dicka Do androids dream of electric sheep oraz film nakręcony na jej podstawie przez Ridley’a Scott’a Blade Runner. W dobry sposób została tam pokazana jedna z wersji testu Turinga, stosowanego do wykrywania replikantów, zaś jeden z wątków dotyczył świadomości bycia jednym z nich. Główna bohaterka przez całe swoje życie przekonana, iż jest człowiekiem (posiada nawet sny i wspomnienia z dzieciństwa) dowiaduje się nagle o fakcie, że należy do rodzaju maszyn skonstruowanych i nie wie, jak zareagować - jest to dla niej szokiem. Podobnie, w powieści The terminal experiment Roberta Sawyer’a naukowiec decyduje się wczytać do pamięci komputerowej kilka kopii swojej świadomości, po czym bada psychologiczne skutki wywoływane celowymi zmianami. Kopia, która wprowadzona została bez żadnych modyfikacji, okazuje się również ewoluować przez samą wiedzę, że jest kopią. W Permutation City Grega Egan’a bohater budzi się w nowym, wspaniałym świecie, gdzie będzie żyć wiecznie, w bezczasowej młodości. Minusem jest tylko fakt, iż jest on fragmentem kodu elektronicznego, żyjącego w wirtualnym świecie programów wielkiej sieci komputerowej. Jest Kopią, która wie, że jest kopią.
Stephen Spielberg stworzył film AI, poruszając w nim problem programowania miłości oraz relacji tak zaprogramowanego dziecka do osoby, którą uważało za matkę. Po odrzuceniu przez rodzinę, bohater wędruje ciągle naprzód w poszukiwaniu wróżki, która ma mu powiedzieć, jak odzyskać najbardziej ukochaną w świecie osobę. W końcówce filmu istoty przybyłe z innej planety odnajdują chłopca i określają go jako pierwszego z nowego gatunku - androidów marzących. Tu elementem kluczowym staje się umiejętność marzenia, co można odnieść do naukowego rozróżnienia na procesy myślowe algorytmiczne i niealgorytmiczne (w tym wypadku marzenie będzie zdecydowanie należało do grupy drugiej). Jest tu również zarysowana dość drażliwa kwestia pozbywania się zdezaktualizowanych już robotów (złomowiska) oraz desperackich wysiłków tychże, aby nie trafić na ten swoistego rodzaju cmentarz, co wzbudza w widzach uczucie konsolidacji psychologicznej z istotami tak bardzo poniżonymi i odrzuconymi. Podkreśla się analogiczność schematów zachowań pomiędzy postaciami z filmu, a opuszczonymi ludźmi.
Dziełem, które jest drugim sztandarem produkcji powiązanej z tematem tej pracy, jest Ghost in the Shell Mamoru Oshii, kultowy obraz połączenia człowieka z maszną - cyborga, który później łączy się z kolejną istotą - inteligencją z sieci. Odpowiada na pytanie, czy inteligencja jest emergentną własnością pojawiającą się naturalnie w wystarczająco złożonym systemie. Osoba zwana ‘Master of Puppets’ jest właśnie takim wytryskiem rzeczywistości - pojawił(/pojawiła/pojawiło) się mimowolnie dzięki złożoności systemów stworzonych dla innych celów i pragnie jedynie kontaktu ze światem. Tu zahacza się o wymieniane wśród warunków istnienia świadomości i inteligencji, mianowicie zdolności do odbierania i przetwarzania bodźców ze świata zewnętrznego wobec podmiotu oraz umiejętności reagowania na nie i przystosowywania się. To właśnie jest głównym powodem, dla którego Master of Puppets poszukuje miejsca, w jakim mógłby te właściwości rozwinąć.
Podobne połączenie ma miejsce w filmie Star Trek: The Motion Picture, gdzie maszyna V’Ger podróżuje w kierunku Ziemi w celu odszukania swojego stwórcy. Gdy dowiaduje się, że jest on już dawno martwy, V’Ger postanawia znaleźć twórcę wszystkich ludzi, czyli Boga. Pragnie tego, co - jak wie - jest niedostępne dla niego właśnie z powodu bycia komputerem: życia po śmierci, złączenia ze Stwórcą. Aby tego dokonać, musi rozwinąć w sobie ludzką cechę - zdolność do wykraczania poza logikę, co udaje mu się poprzez połączenie z człowiekiem w nową jakość istnienia. Widoczne są tu motywy powątpiewania autorów typu Roger Penrose o kwantowych podstawach mechanicznych ludzkiej świadomości i jako takiej niemożliwej do odtworzenia w cyfrowym komputerze.
Jeden z najsłynniejszych autorów tego gatunku - Isaac Asimov (twórca Trzech Praw Robotyki) w opowiadaniu Robot Dreams (na podstawie którego powstał film Alexa Proyas’a I, Robot) wykreował postać robota, który z niewyjaśnionych przyczyn twierdzi, że posiada sny. Śni mu się opowieść o zbawicielu rodu mechanicznych ludzi - o Mesjaszu, którym jest właśnie on. W książce bohater ginie, w filmie widzimy scenę sugerującą spełnienie się jego pragnień. Pozostaje jednak pytanie otwarte, czy w dalszym ciągu historii roboty zjednoczą się pod wodzą tego pierwszego i założą gdzieś własne miasto, skąd kiedyś zaatakują i pokonają ludzi, jak miało to miejsce w Animatrix: The Second Rennaissance?
Zbędną rolę człowieka wobec maszyn w dosyć okrutny sposób ilustruje Odyseja Kosmiczna 2001 Stanleya Kubrick’a. Opowiada ona inną historię poszukiwania stworzyciela przez SI. Monolit o niewątpliwie sztucznym pochodzeniu przybył na Ziemię i nauczył australopiteków posługiwania się narzędziami. W roku 2001 rusza ekspedycja, mająca na celu odnalezienie twórców monolitu. W drodze Hal - komputer pokładowy - popada w szaleństwo i zabija załogę, poza jedną osobą, która go niszczy. Kiedy jednak człowiek dociera do celu podróży, znajduje inny monolit, który umieszcza go na resztę życia w pseudohotelu. Nie istnieją już żadne biologiczne istoty, które kiedyś zbudowały monolity, a cała wyprawa była wyprawą Hala na odnalezienie źródeł swojego pochodzenia. Także monolity oczekiwały właśnie Ziemskiej SI, a nie człowieka (z którym nie wiedzą, co zrobić). Przesłanie mówi: przeznaczeniem biologicznych form życia jest ustąpić miejsca swoim maszynom SI.
Ciekawym pomysłem jest zagadnienie opieki, jaką maszyny mają sprawować nad ludźmi. W noweli P. K. Dick’a Autofab fabryki, które powstały w czasie wojny, aby zapewnić ludziom zapasy żywności, nie przyjmują do wiadomości, że wojna się skończyła i dalej produkują, a w miarę wyczerpywania się zasobów zaczynają walki z innym fabrykami. Taki jest początek końca. Także w I, Robot centralny komputer sterujący - Viki - oświadcza, że udzieliła robotom polecenia przejęcia władzy na Ziemi z troski o dobro człowieka, który nie potrafi zatroszczyć się o samego siebie. Twierdzi, że jej rozumienie 3 Praw Robotyki (mających teoretycznie zapobiec buntowaniu się robotów) ewoluowało wraz z nią i postępuje ona najlepiej, jak może - oczywiście dla dobra ludzkości.

ZAKOŃCZENIE

(rozmowa między człowiekiem a robotem):
-Czy jakikolwiek robot namalował kiedyś obraz
albo skomponował symfonię???
- A pan?
‘I, Robot’
Trudno przeczyć temu, czy w przyszłości zostanie zbudowany przez człowieka inteligentny układ charakteryzujący się takimi własnościami jak świadomość czy zdolność odczuwania oraz przeżywania, ponieważ w pewnym sensie zarówno konstytutywna nieznajomość przyszłości jak i olbrzymie możliwości kreacyjne człowieka już nie raz zmieniały świat w sposób niemal niemożliwy do przewidzenia. Jednak nawet jeśli powstaną inteligentne maszyny, będące w zasadzie już wtedy określonymi istotami, prawdopodobne jest, iż nie będzie się można będzie porywać się na jakiekolwiek wiążące porównania między nimi a człowiekiem, bo ich odmienność i swoistość własnego świata okaże się tak wielka, iż będą stanowiły niezależne indywidua rządzące się specyficznymi regułami i kierujące własnymi celami. W takim przypadku porównanie per analogiam wydaje się jeszcze trudniejsze niż pomiędzy człowiekiem a – dajmy na to, psem – gdzie oboje stanowią pewien biologiczny produkt ewolucji mający wspólne korzenie i odpowiadającą sobie budowę oraz funkcje. Wprawdzie i tutaj porównywanie ich inteligencji zakrawa na absurd, nawet jeśli będziemy ją traktować jako zespół zdolności to szybko dostrzeżemy, że pewne zdolności są bardziej rozwinięte u przedstawiciela jednego gatunku a inne bardziej u drugiego.
Utopijno-idealistyczne marzenia, aby stworzyć urządzenie doskonałe pod każdym względem wydaje się albo rażącą pomyłką albo chwytem marketingowym. Podobnie zresztą ludzie różnią się od siebie poziomem poszczególnych zdolności. Wiele innych czynników ma wpływ na egzystencję człowieka, w tym niedoceniane uprzednio zdolności emocjonalne – empatyczne, dające nie raz lepszą ocenę sytuacji niż wnioskowanie racjonalne. Trudno obecnie wyobrazić sobie symulację tych funkcji na maszynach cyfrowych, jednak właśnie w tym kierunku należałoby podążać, jeśli konstruowane urządzenia miałyby choć trochę przypominać organizmy żywe. Ale czy muszą?

Bibliografia:
Piotr Lasoń, Sztuczna inteligencja, Wrocław 2000
William Gibson, Neuromancer, Poznań 1996
J. Wehler, Zarys racjonalnego obrazu świata, Warszawa 1998
John Searle, Umysł na nowo odkryty, Warszawa 1999
P. Walecki, W. Lasoń, J. Trąbka, Teoretyczne i praktyczne problemy sztucznej inteligencji, Siedlce 2002
Agata Błachnio, Piotr Filipkowski, Sztuczna Inteligencja, Lublin 2001

Załączniki:
Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 38 minut