profil

Uniwersalne i ponadczasowe znaczenie dramatu Szekspira „Makbet”.

poleca 85% 267 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Od wieków ludzie dążyli do czegoś w życiu, stawiali sobie cele i osiągali je. Dzisiaj także każdy obiera sobie cel, jedni pragną zakochać się i założyć rodzinę, inni pragną bogactwa i władzy. Niestety często jest tak, że upragniona władza zamiast pomagać demoralizuje człowieka, który wchodzi na drogę zła, a przecież człowiek od zawsze prowadzi walkę dobra ze złem. Każdy też chciałby znać swój los i w jakiś sposób mu pomóc. Tylko, dlaczego? Czy życie pełne niespodzianek nie jest bardziej pasjonujące? Szekspir w swoim utworze „Makbet”, pisanym dla ludzi żyjących w XVI wieku, odpowiada na pytania dręczące także i współczesnych mieszkańców naszej planety.

Makbet, mimo, że początkowo nie pragnął poznania swojej przyszłości, to wyrzuty sumienia i obawa o utratę pozycji władcy sprawiły, że bohater w końcu dobrowolnie udaje się do Wiedźm i prosi je o ujawnienie tego, co spotka go w niedługim czasie.
Wielu z nas również, chociaż twierdzi, że nie wierzy w przepowiednie, udaje się do wróżek i czarownic w celu poznania tego, co czeka nas w życiu. Często pytamy oto, czy będziemy szczęśliwi, czy się zakochamy, czy będziemy bogaci. Makbet chciał znać swoją przyszłość, aby zachować swoją pozycję i władzę. A dlaczego my chcemy znać swój los? Może również, dlatego że się boimy. W czasach XXI wieku ludzie niczego nie są pewni, dbają o własne dobro i robią wszystko, aby polepszać swoją sytuację nawet kosztem innych. Dlaczego, gdy usłyszymy, że przydarzy się nam coś dobrego, coś, o czym od dawna marzymy, nie zwracając uwagi na koszty dążymy do tego? Makbet nie wierzył w to, że Wiedźmy mogą mówić prawdę. Mimo to, w głębi duszy zawsze pragnął rządzić, więc gdy usłyszał, że zostanie królem postanowił pomóc przychylnemu losowi. Bohater był jednak człowiekiem, który bał się głośno mówić o swoich pragnieniach i gdyby nie namowy żony, to nigdy nie posunąłby się do tak drastycznych środków w drodze do osiągnięcia życiowego celu. Lady Makbet była złą kobietą, a jak mawiał Marcel Achard: „ Dobre kobiety są lepsze niż dobrzy mężczyźni. Złe kobiety są gorsze niż źli mężczyźni”(). To ona podsycała w nim żądzę dojścia do władzy, ale on też nie był bez winy. Miał jedną cechę, która pchała go do popełnienia zbrodni, jak sam powiedział: „Jeden, wyłącznie jeden tylko bodziec podżega we mnie tę pokusę. To jest ambicja, która przeskakując siebie spada po drugiej stronie”().

A co nas pcha do tego, aby pomóc losowi? Nie wszyscy są przecież ambitni. Myślę, że jest to strach przed tym, że jeżeli swoich spraw nie weźmiemy w swoje ręce, to los za darmo nic nam nie da. Rodzice od dziecka powtarzają nam, że aby do czegoś dojść trzeba na to samemu ciężko pracować. Podobnie jak William Goldman uważamy, że: „Człowiek, który poddaje się losowi, staje się ludzkim wrakiem”(). Według mnie człowiek, który czeka aż dostanie coś od życia jest człowiekiem próżnym i pozbawionym marzeń, a także ambicji.
Ludzie dzięki temu, że pomagają swojemu losowi czują, że robią coś, dzięki czemu staną się szczęśliwsi. W ten sposób pozbawiają się wyrzutów sumienia dotyczących złej sytuacji i o każde nieszczęście mogą oskarżyć niesprzyjający im los.

Myślę też, że człowiek zawsze chce mieć więcej niż daje mu los. Sądzi, że gdy mu pomoże to uda mu się zajść wyżej i więcej osiągnąć.
Kolejną wartością, jaką chce przekazać nam Szekspir jest to, że władza już zdobyta demoralizuje człowieka. Jak pisał jeden z poetów Borys Pasternak: „(. . .)każde wprowadzenie młodej władzy przechodzi przez kilka etapów. Na początku jest to triumf rozumu, duch krytycyzmu, walka z przesądami. Potem następuje drugi okres. Biorą górę mroczne siły "podszywających się", fałszywych sympatyków. Wzrasta podejrzliwość, donosy, intryga, nienawiść”. Makbet był dobrym tanem Glamis. Nie wierzył w to, że może stać się kimś więcej. Później, gdy zdobył władzę w królestwie bał się o to, że może ją utracić. Stał się podejrzliwym w stosunku do najbliższych osób, nawet do swojego towarzysza. Jego nieufność doprowadziła w końcu do tego, że Makbet kazał go zabić. Bohater po dostaniu pod władanie Danii wchodzi na drogę zła. Jedno zabójstwo pociąga za sobą następne. Postać tytułowa łamie wszystkie zasady moralne. Oddala się od swojej żony. Jest dla niej nie czuły.

Makbet i jego małżonka w ciągu trwania utworu przeszli ogromną metamorfozę. Ona zrozumiała, że zabójstwo starego króla było błędem i później tego żałowała, ale było już za późno. Niestety, jak mówił Ryszard Kapuściński: „Są sytuacje, w których zło działa szybko, gwałtownie, z nagłą, miażdżącą siłą. Natomiast dobro z reguły działa wolniej, potrzebuje czasu, aby się objawić i dać świadectwo. Więc dobro często się spóźnia i – przegrywa”(). Tak było i w przypadku Lady Makbet. Dobro, w jej przypadku, spóźniło się i jedynym wyjściem, jakie widziała to popełnienie samobójstwa, gdyż ciężar zła, który nosiła za bardzo ją przygniatał. W przypadku Makbeta było inaczej. Z dobrego przeistoczył się w złego i podłego człowieka. Dla zdobycia władzy gotów był zabić przyjaciela, za którego właśnie uważał króla. Ten ufał mu bezgranicznie i nigdy nie wątpił w jego przyjaźń. Gdy nocował w zamku Makbeta nie spodziewał się tego, że może to być ostatnia noc w jego życiu. A jednak. „Król źle przypatrywał się życiu i nie widział ręki, która w dobrotliwy sposób – zabija”. Współcześni ludzie również są zdolni do wielu rzeczy w celu osiągnięcia władzy. Jednym z przykładów jest Saddam Husajn, który chcąc utrzymać swoja pozycję w państwie zamordował większą część rywali.

Utwór Szekspira pokazuje nam również walkę dobra ze złem. Tu zgodzę się ze słowami Rosnera, który mówił, że „Zło rzuca silniejszy czar niż dobro”. Choć we wszystkich książkach, czy filmach zawsze zwycięża dobro, to zło zbierze swój plon i trzeba dużo czasu i pracy, żeby odbudować to, co zostało przez nie zniszczone. Człowiek od wieków walczy z tym co podłe, niegodziwe, okrutne i niepoprawne. Jednak nie widać, aby ta kilkunastowieczna walka przynosiła jakieś rezultaty. Myślę, że nigdy nie uda się doprowadzić do tego, że zło zostanie na zawsze pokonane, skoro ten problem istniał już w XVI w. i do tej pory jeszcze bardziej się nasilił zamiast zmniejszyć.

Myślę, że na zakończenie mogę przytoczyć słowa Valdemara Baldhead, z którymi się zgodzę: „Dlaczego wszystko, co sprawia nam radość, wszystko, czemu przypisujemy urok piękna, wszystko, co odziewamy w szatę ideału, kończy się czymś brudnym, głupim, nędznym lub śmierdzącym, dlaczego nietrwałość jest cechą absolutu, a wzniosłość i triumf nie są jego finałem? Miłość kona w znudzeniu, upodleniu lub zazdrości, dobroć w spektakularnych filantropiach, książka w składzie makulatury, poezja w ocenach szkolnych belfrów, konie wyścigowe w jatkach rzeźników, demokracja w tłumie, wolność w ZOO, sława w megalomanii, wiedza w pysze, cacka na śmietniku. ”

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 6 minut