profil

Kartki z dziejow aborcji

poleca 85% 126 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Problem aborcji sprowadza się zasadniczo do odpowiedzi na pytanie o początek człowieczeństwa, albowiem żadne ponadkonfesjonalne standardy moralne nie przewidują istnienia wolności wyboru postępowania, gdy idzie o życie drugiej istoty ludzkiej (niektóre systemy moralne ingerują dalej, głosząc iż nie ma wolności wyboru postępowania również odnośnie życia własnego jednostki ludzkiej). Jeden z moich krytyków, doktor z Uniwersytetu w Houston, problem aborcji ukazał następująco: "Dla mnie powody niedopuszczalności referendum są analogiczne do niedopuszczalności głosowania nad tym czy śnieg jest jeszcze biały (ogólniej nad problemami natury naukowej), bo pewnej znaczącej (i liczebnie i medialnie) grupie zaczęło się wydawać, że nieco sczerniał na Śląsku. Tego czy śnieg jest biały nie ustala się na drodze demokracji bezpośredniej (najbardziej ze wszystkich form podatnej na manipulacje mediów - ze względu na stosunkowo niewielkie średnie wartości IQ wśród podmiotów takich orzeczeń) z tej prostej przyczyny, że przez przypadkowo ustalony wynik potwierdzający czarność śniegu, śnieg nie zmieni swego koloru. Powodem do hipotetycznych niepokojów pewnych grup postulujących czarność nowoczesnego śniegu (w odróżnieniu od staromodnego - białego) była przecież pomyłka: wyjaśnienie, że to sadza z dymiących kominów jest całego zaniepokojenia przyczyną". Podzielam zasadniczo sceptycyzm odnośnie demokracji bezpośredniej, mądrości ludu i jego podatności na manipulacje. Jednak wbrew deklarowanym skrajnym stanowiskom z obu stron barykady, tj. "obrońców życia" i "obrońców wolności", odpowiedź na to pytanie nie jest ani łatwa, ani jednoznaczna, a przede wszystkim nie jest czarno-biała. Główny problem dla ludzi chcących go rozstrzygnąć w sposób racjonalny, polega na tym, iż jednoznacznej odpowiedzi o początek człowieczeństwa nie udzieli nam nauka, której argumenty mogą stanowić jedynie środek pomocniczny. W obliczu tego, stanowiska w sprawie aborcji zostają na ogół wydane na łup rozstrzygnięć ideologicznych, a tym samym gorących namiętności, w swych patologicznych postaciach przeradzających się w przemoc (zob. str. 2559).

Kartki z dziejów aborcji
Starożytność
Stosunek do aborcji w różnych kulturach i okresach był zróżnicowany. Żydowski Talmud naucza, iż płód nie jest osobą i nie ma żadnych praw. Aborcja była powszechna w starożytnych państwach Greków i Rzymian. Wiązało się to oczywiście z liberalną etyką seksualną, a tym samym kontrolą urodzeń nie chcianego potomstwa. Platon w Państwie (461c) akceptuje ją jako regularny sposób dla ograniczenia urodzeń, gdyż według niego płód staje się człowiekiem obdarzonym duszą dopiero w momencie narodzin. Arystoteles z kolei akceptował aborcję jedynie do pierwszych ruchów płodu (Polityka, 1335b). W Grecji nie dotyczyło to jedynie heter, ale i matron ateńskich. Szeroko rozpisywano o środkach antykoncepcyjnych. Hipokrates uważał aborcję za niewskazaną, o ile nie wymagały tego względy medyczne. Znano wiele technik aborcyjnych, takie jak podawane doustnie ekstrakty roślinne, np. wyciąg z jałowca, którego skuteczność potwierdza współczesna medycyna. Hipokrates wspomina o mechanicznym sposobie przerywania ciąży, którym miało być ..intensywne skakanie. [_1_]

Wyjątkowo srogimi "obrońcami życia" byli Asyryjczycy, którzy za próbę aborcji karali kobiety wbiciem na pal. Niewiele mniej wyrozumiały był reformator chrześcijaństwa i ojciec protestantyzmu, Marcin Luter, który zdecydowanie odrzucał nawet aborcję gdy ciąża jest zagrożeniem dla życia matki: "Jeśli zmęczą się, a nawet umrą podczas noszenia w sobie dziecka, nie ma to znaczenia. Niech umierają w owocności - dlatego tu są." [_2_]

Kościół
Etyka chrześcijańska od początku zasadniczo sprzeciwiała się aborcji, co korespondowało z niezwykle posępną jej etyką seksualną. Jest rzeczą znamienną jednak, iż to nie w pismach kanonicznych znajdujemy zakazy w tym zakresie, lecz w apokryfach. List Barnaby z początku II w. pouczał chrześcijan: "Nie zabijaj płodu, nie odbieraj też życia dziecku nowo narodzonemu" (19,5). Inny apokryf z II w, Apokalipsa Piotra, zawiera barwny opis katuszy piekielnych kobiet spędzających płód: "..a krew sięgała po gardła ich. A naprzeciwko nich siedziało wiele dzieci zrodzonych przed czasem i płakało. I padały od nich błyskawice ognia i biły w oczy tych kobiet. To były te, co poza małżeństwem począwszy, spędziły płód swój" (rozdz. 8). Podobnie jak w przypadku służby w wojsku, pierwotne regulacje odnośnie tego postępku w gminach chrześcijańskich obarczone były najsurowszymi sankcjami - wykluczeniem od "Stołu Pańskiego": "Jeżeli jaka kobieta pod nieobecność męża zajdzie w ciążę z cudzołóstwa, a po dokonaniu tego przestępstwa zabije płód, postanawiamy aż do końca życia nie dawać jej Komunii, dlatego że urodziła zbrodnię" (kanon 63 synodu w Elwirze, rok 305). Po przygarnięciu pod państwowe skrzydła nastąpiło jednak zliberalizowanie sankcji: "Kobietom, które cudzołożąc poczęły w łonie i płód spędziły, oraz trudniącym się preparowaniem jadów uśmiercających dzieci, dawne postanowienie zabraniało przyjmowania Komunii aż do końca życia; więc zgodnie z tym się postępuje. W poszukiwaniu zaś środków bardziej łagodnych, postanowiliśmy, aby takowe odbywały dziesięcioletnią pokutę, na zasadzie ustalonych stopni" - głosił kanon 21 synodu w Ancyrze z 314 r. [_3_]

Główni teologowie chrześcijańscy: Augustyn z Hippony i Tomasz z Akwinu uważali, iż przerwanie wczesnej ciąży nie jest zabójstwem. Takie było stanowisko Kościoła utrzymywane przez wiele wieków, choć nasz rodzimy specjalista od obrony życia nienarodzonych, ojciec Jacek Salij OP zaprzecza temu opisując stanowisko Kościoła wobec aborcji na przestrzeni wieków. [_4_] Jednakże inny specjalista kościelny od aborcji, jezuita John Connery, przyznaje, że zgodnie z obowiązującym przez długi czas zbiorem kanonów kościoła aborcja była zabójstwem dopiero gdy była przeprowadzona po uformowaniu się płodu. [_5_]

Augustyn twierdził, iż spowodowanie śmierci płodu nieukształtowanego nie należy karać jak za zabójstwo, "bo nie da się sprawdzić, czy płód miał już duszę" [_6_]. Zabójstwo zatem może dotyczyć jedynie płodu po animacji, ale zarazem powątpiewa o tym, iż animacja może mieć miejsce u wczesnych płodów. Opierając się na tym fragmencie Augustyna, Iwo z Chartres pisał już wyraźnie: "Nie jest zabójcą, kto spowodował poronienie, zanim ciało otrzymało duszę" (Non est homicida, qui abortum procurat, antequam anima corpori sit infusa) [_7_]. W słynnym zbiorze prawa kościelnego autorstwa Gracjana z roku 1140, zawarty był kanon Aliquando, który również głosił, że "aborcja była zabójstwem tylko wówczas gdy płód był ukształtowany" [_8_]. Podobnie głosił św. Tomasz, który swoją opinię opierał na tym, iż zarodek nie wygląda jak człowiek. Jego koncepcja polegała na tym, iż w początkowym stadium płód jest obdarzony duszą roślinną, następnie zwierzęcą, w końcu zaś - gdy jest już ukształtowany - duszą racjonalną, czyli ludzką. Nauczanie Tomasza zostało zaakceptowane przez Sobór Wiedeński w roku 1312 [_9_].

Pomimo tego, na podstawie Młota na czarownice, który przypisuje czarownicom zabijanie płodów, można przypuszczać, że wraz z szałem polowań na czarownice, stosy strawiły niejedną znachorkę zajmującą się spędzaniem płodów. Inkwizytorowie relacjonują: "..w Biskupstwie Bazylijskim w miasteczku Dann czarownica spalona zeznała, że więcej niż czterdzieści dziatek zabiła tym sposobem, że gdy z żywota wychodziły, igłę w główki ich przez ciemię aż do mózgu wpychała. Druga także w Biskupstwie Argentyńskim zeznała, że barzo wiele dziatek, którym i liczby nie wiedziała zgładziła. Tej doszło takim sposobem. Z jednego miasteczka do drugiego, dla babienia przy połogu jednej białejgłowy wezwana była, gdzie odprawiwszy posługę do domu się wracała: wyszedszy tedy za bramę, z trafunku z ręcznika abo tuwalnie którą opasana była, ramiączko dziecięcia świeżo urodzonego wypadło. Co obaczywszy którzy przy bramie siedzieli, rozumiejąc że śrocik mięsa leżał, skoro ona przeminęła, podnieśli, ale pilnie się przypatrując, z członków poznali rękę albo ramiączko dziecięce. Dawszy tedy o tym znać urzędnikowi i znalazszy, że dziecię nie chrzczone umarło, które ramiączka nie miało, pojmano czarownicę na próbę dano, gdzie występek swój przyznała, przydawszy, że dziateczek prawie bez liczby wytraciła." [_10_]

Zmiana nakazów kościelnych nastąpiła w XVI w. i wiązała się z radykalną zmianą stanowiska odnośnie prostytucji rzymskiej. Wcześniej była tolerowana, nawet akceptowana i opodatkowywana, lecz Sykstus V w roku 1588 wydał jej walkę. W bulli Effraenatam, dotyczącej tego zagadnienia, papież umieścił zarówno antykoncepcję, jak i aborcję w każdym stadium ciąży wśród przestępstw kwalifikujących się do ekskomuniki. Kilka lat później, jego następca, Grzegorz XIV, odwołał to stanowisko, jako zbyt surowe i nie wynikające z teologicznych poglądów na animację płodu.

Trwałą zmianę kościelnego stanowiska wywarło dopiero zarządzenie Piusa IX z 1869 r., który nakazał karanie ekskomuniką przerwanie ciąży w każdym etapie. Kodeks kanoniczny z 1917 r. karę ekskomuniki zawiesił nie tylko nad kobietą decydującą się na aborcję, lecz nad wszelkimi innymi osobami, które dzielą w tym wspólnictwo, jak np. lekarz, pielęgniarka. Kodeks z 1983 r. powtórzył sankcję, stanowiąc w Tytule VI: "Przestępstwa przeciwko życiu i wolności człowieka", kan. 1398: "Kto powoduje przerwanie ciąży, po zaistnieniu skutku, podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa." W 1930 r. Pius XI wyraźnie sprecyzował, że wszelkie formy aborcji są zakazane, z przyczyn społecznych, a nawet terapeutyczna.

Jan Paweł II utrzymuje wszystkie, nawet najbardziej restryktywne dyrektywy swych poprzedników. Powszechną falę oburzenia wywołał np. jego list do arcybiskupa Sarajewa, który powszechnie odczytany został jako wezwanie aby zapobiegać temu, by zgwałcone kobiety hercegowińskie decydowały się na usuwanie ciąż powstałych w wyniku owych przestępstw. Jest to zgoła przeciwne do dawnego stanowiska Kościoła. W jednym z tekstów dotyczących tego zagadnienia czytamy: "Cnotliwa dziewica, która wbrew swojej woli została zgwałcona przez młodzieńca, może, jak wielu sądzi, usunąć płód przed wstąpienie weń duszy, iżby nie postradała czci, która jest czymś więcej niż życie" [_11_] Swym potępieniem aborcji Jan Paweł II obejmuje nawet przypadki ciężkiego uszkodzenia płodu, bowiem, jak twierdzi, "Jest to wówczas aborcja eugeniczna, akceptowana przez opinię publiczną o specyficznej mentalności, co do której ustala się błędny pogląd, że jest ona wyrazem wymogów 'terapeutycznych': mentalność ta przyjmuje życie tylko pod pewnymi warunkami, odrzucając ułomność, kalectwo i chorobę" [_12_]. Oczywiście nie sposób odmówić papieżowi, iż jest tutaj racjonalny na swój sposób - jest to racjonalizm z punktu widzenia ideologii religijnej, której przewodniczy. Nie potrzeba oczywiście dowodzić, iż żadne społeczeństwo nie będzie sobie życzyło takich członków, jednakże kaleka i człowiek dotknięty nieuleczalną chorobą genetyczną jest niewątpliwym dobrem dla Kościoła, gdyż stanowi w sposób naturalny potencjalnego wyznawcę szczególnie odpornego na zwątpienie i religijny indyferentyzm. [_28_]

Ameryka
Dr Bernard Nathanson, niegdyś srogi ciemięzca nienarodzonych i wykonawca tysięcy zabiegów, po przejściu do obozu "zwolenników życia", w roku 1982 r. wygłosił odczyt w którym stanowisko dążące do zmiany irlandzkiej konstytucji tak by przerywanie ciąży było karalne, uzasadnia poprzez przytoczenie "pewnych faktów z amerykańskiej historii prawa". Chodzi o okoliczności w jakich doszło do wydania decydującego orzeczenia amerykańskiego Sądu Najwyższego z roku 1973 w sprawie Roe kontra Wade, której skutkiem była legalizacja aborcji we wszystkich 50 stanach po zakazie wprowadzonym w XIX w. Ogólnie miało to polegać na propagandzie sfałszowanych danych. [_13_] Jako sposób wywierania wpływu na opinię publiczną nie przynosi to z pewnością chluby osobom walczącym ówcześnie o zniesienie zakazu, w tym dr. Nathansonowi. Nie jest to jednak również argumentem na rzecz istnienia zakazu, gdyż ówczesne naciąganie danych, o ile uznać, iż Nathanson nie rozmija się z prawdą, nie przekreśla wielu innych decydujących argumentów na rzecz prawa do aborcji. Uzasadnienie prawa do aborcji nie leży bowiem jedynie w sferze praktyki funkcjonowania zakazu, a mimo wszystko ta dostatecznie przemawia za jego zniesieniem (o czym świadczy choćby sytuacja w przedwojennej Polsce). Mówiąc inaczej, prawo do aborcji nie uzyskuje swej legitymacji wyłącznie przez statystykę niefunkcjonalności i szkód prawa zakazującego aborcji.

Poza tym Nathanson przytaczając owe "fakta z amerykańskiej historii prawa", nie przytoczył pełnego ich obrazu, a jedynie okoliczności zniesienia zakazu aborcji. Tymczasem warto wiedzieć, iż ratio legis wprowadzenia zakazu bynajmniej nie było natury moralnej, lecz było wynikiem polityki populacyjnej. Wcześniej bowiem, od czasów kolonialnych do XIX w., wybór usunięcia lub nie ciąży należał do kobiety. Mogła o tym decydować, aż do momentu pierwszego wyczuwalnego ruchu płodu, czyli mniej więcej do połowy drugiego trymestru ciąży. "Z tego, co wiadomo, w 1800 roku w Stanach Zjednoczonych nie istniał ani jeden przepis prawny dotyczący aborcji. Ogłoszenia o lekarstwach wywołujących sztuczne poronienie znajdowały się w dosłownie każdej gazecie, nawet w wielu publikacjach kościelnych - ich język zaś, choć eufemistyczny, był powszechnie zrozumiały." (Sagan, Druyan: 168). W XIX w. nastąpiły jednak gwałtowne przemiany gospodarcze i społeczne. Wskaźnik urodzeń z jednego z najwyższych w świecie spadł do jednego z najniższych. Zakaz aborcji miał ograniczać te tendencje. [_14_]

Jak już wspomniano, ponowna zmiana prawa i zniesienie zakazu aborcji nastąpiło na mocy orzeczenia Sądu Najwyższego z 1973, które obaliło prawo stanu Teksas, uznające usuwanie ciąży za przestępstwo z wyjątkiem zagrożenia życia matki. Sędzia Harry Blackmun uznał aborcję w pierwszych trzech miesiącach ciąży za prawo konstytucyjne, zaś w drugim trymestrze aborcja miała być dozwolona z ograniczeniami mającymi na celu ochronę zdrowia matki, w trzecim stany mogły wprowadzać zakaz aborcji, z wyjątkiem dużego zagrożenia życia lub zdrowia kobiety. Należy podkreślić, iż wyznania Nathansona nie zmieniły poglądów amerykańskich sądów na kwestię dopuszczalności aborcji. W procesie Webstera z 1989 r. sędzia powiedział, że nie odrzuci precedensu z 1973 r., poprosił jednak 50 legislatur stanowych o podjęcie samodzielnej decyzji.

Dalsze dzieje walki z aborcją są nam lepiej znane: u schyłku lat 80. XX w. "obrońcy życia" rozpętali politykę terroru i przemocy (zob. str. 2559)

Polska
W latach międzywojennych kampanię na rzecz zniesienia zakazu aborcji poprowadził Tadeusz Żeleński-Boy. Jak wiadomo, zakończyło się to ostatecznie klęską, gdyż projekt ustawy został storpedowany przez Kościół wspomagany przez środowiska klerykalne. Argumenty Boya zachowują jednak wiele ze swej aktualności po dziś dzień.

Kampania na rzecz świadomego macierzyństwa nie była jednak wyłącznie dziełem środowisk liberalno-postępowych. Wielu prawników opowiadało się również za zmianą dotychczasowego prawa. Prezes Sądu Najwyższego, Aleksander Mogilnicki [_15_], mówił: "Rzecz ma trzy fizjognomie: lekarską, prawną i społeczną. Jest bardzo trudna. Zła jest ustawa, zła wydaje się bezkarność. Ja, po głębokim namyśle, doszedłem do przeświadczenia, że ustawa, której się nie wykonywa, którą na dziesiątki tysięcy wypadków stosuje się kilka razy, taka ustawa jest martwa i nie do utrzymania. (..) Fałszywe jest mniemanie, jakoby tylko żywioły radykalne były za niekaralnością. Oto b. prezes sądu apelacyjnego, Czerwiński, człowiek bardzo konserwatywny, przeszło siedemdziesięcioletni, oświadczył się za niekaralnością na podstawie swojej pięćdziesięcioletniej praktyki." [_16_]

Sędzia Sądu Najwyższego, Edward Lorenz podobnie: "Na podstawie długoletniego doświadczenia sędziowskiego i prokuratora mogę stwierdzić, że ustawa ta [tj. przewidująca karalność aborcji - przyp. MA] jest jedną z ustaw dla parady, jak np. ustawa o pojedynkach; nigdy prawie się jej nie wykonywa. Wypadki działania ustawy to są białe kruki. (..) I w Polsce ustawa ta nie będzie zapewne stosowana, społeczeństwo nie pragnie tego, a w takim razie sąd nie ma tu nic do gadania." Jako przyczyny utrzymywanie starego prawa wymieniał liczenie się z Europą (w Polsce była wówczas bardzo dogodna sytuacja do zmiany przestarzałych regulacji, w związku z budowaniem od podstaw całego systemu prawnego, zupełnie inaczej problem ten wyglądał na Zachodzie, gdzie w grę musiałaby wchodzić zmiana istniejącego prawa), obawa przed oskarżeniami o "bolszewizm" [_17_], w czym przodował Kościół, obawa rozluźnienia obyczajów, brak szerokiego spojrzenia wśród twórców nowego kodeksu karnego. Sędzia dodał jednak: "Mimo to, co do mnie, wyznaję, że nie miałbym może odwagi cywilnej, aby wystąpić za zupełną niekaralnością. Jestem może zacofany, wychowałem się pod naciskiem pewnych pojęć, pewnych paragrafów, byłoby to dla mnie może zbyt radykalne. Raczej oświadczyłbym się za stworzeniem ram, w których sędzia mógłby sądzić po ludzku i uwalniać szeroko tam, gdzie by widział konieczności życiowe." Zatem ten konserwatywny człowiek, wieloletni sędzia, jako wyraz swego zacofania widział niekaralność aborcji z przyczyn społecznych - to co do dziś w retoryce "obrońców życia" stanowi wcielenie permisywizmu moralnego.

Prokurator sądu apelacyjnego, dr Kazimierz Rudnicki [_18_], indagowany odpowiadał: "Rozdźwięk między projektem Komisji Kodyfikacyjnej a życiem pochodzi, moim zdaniem, stąd, że ustawy tworzą ludzie przedwojenni, wzrośli w pewnych pojęciach, a życie w ostatnich czasach idzie straszliwie szybko naprzód. Ja sam wyznaję, że trudno by mi było pogodzić się z tezą zupełnej niekaralności, mimo iż mam przekonanie, że ustawa, która nie działa, jest martwą i jest anomalią. Co więcej, obecnie ustawa ta wymierzona jest jedynie w pracującą ludność, w ludzi biednych.

- Czy pan prokurator nie uważa, że ustawa ta, o ile działa, to działa szkodliwie, i że tych kilkaset zwłok, które prof. Grzywo-Dąbrowski sekcjonuje co rok w samej Warszawie, to pośredni skutek ustawy, nie mówiąc o innych mniej uchwytnych skutkach?

- Z pewnością! (..) Na ogół najbardziej skłaniałbym się do tezy Towarzystwa Kryminologicznego (niekaralność w pierwszych trzech miesiącach ciąży)"

W Polsce jednak nie było mowy o możliwości "urobienia opinii publicznej", czego konieczność podkreślali ankietowani przez Boya czołowi prawnicy. Być może, podobnie jak w USA, zawyżano by statystyki, aby pokonać opór bezwładności i konserwatyzmu opinii powszechnej. Jednak Boy mógł przekonać inteligencję, ale nie lud. Główne skrzypce dzierżyła Akcja Katolicka i koła klerykalne.

Aborcję z przyczyn społecznych dopuszczono w latach 50. XX w. Po przełomie roku 1989 ponownie rozpętano akcję propagandową (zob. str. 1299, 554), która doprowadziła do tego, że na dziś dzień powróciliśmy do stanu przedwojennego

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 16 minut