profil

Twoja opinia o związkach rzeźb i rysunków Igora Mitoraja z antykiem, prezentowanych w Międzynarodowym Centrum Kultury i na Rynku Głównym w Krakowie (16.102003 - 25.01.2004)

poleca 85% 485 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Czy żyjący w dzisiejszym świecie miłośnik sztuki, bardzo szeroko pojętej, może znaleźć cos dla siebie? Człowiek XXI wieku, który ma za sobą dorobek kultury tak wielu pokoleń, nie powinien mieć problemów z odpowiedzią. Ale czy na pewno? Trudno jest bowiem czasami oderwać się od rzeczywistości, w której królują wielobarwne reklamy, głośne skandale, sytuacje z góry zaaranżowane i życie na pokaz. Wszystko to przypomina pop-art. Śmieci, nikomu już nie potrzebne, opakowane w ładny papierek i podniesione do rangi arcydzieła sztuki. Dzieła, z którego odczytaniem nawet sam autor ma trudności. Spoglądając w głąb historii możemy dojść do pewnego wniosku. Mamy społeczeństwo pogrążone w chaosie, które czeka na ratunek. Na przyjście tego, który uświadomi nas i pokaże to „prawdziwe” piękno. I tym kimś może być Igor Mitoraj. Dzięki jego twórczości, która nawiązuje do antyku, możemy inaczej spojrzeć na współczesność. Mimo, iż upłynęło już wiele lat od tamtych czasów, a ludzkość dokonała wielkiego kroku naprzód, to przecież w naszej podświadomości nadal leży dążenie do wyrażania piękna i harmonii. Malarz Złotego Wieku Grecji pragnął równie mocno jak renesansowy architekt, czy XX- wieczny rzeźbiarz wyrazić doskonałość w swojej twórczości. Mitoraj robi to współcześnie prezentując w swoich pracach nieśmiertelny akcent symboliki ludzkiego ciała.

Urodził się 26 marca 1944 roku w Oederan w Rudawach (Niemcy). Jego matka została tam wywieziona na przymusowe roboty, a ojciec (Francuz), oficer Legii Cudzoziemskiej był internowany w Niemczech jako jeniec wojenny. Po wojnie mały Igor wrócił wraz z matką do Polski. Po ukończeniu Liceum Plastycznego w Bielsku - Białej rozpoczął w roku 1963 studia w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Już podczas studiów brał udział w wystawach zbiorowych i miał swą pierwszą wystawę indywidualną w Galerii „Krzysztofory”. Jego mistrzem był Tadeusz Kantor, który zafascynowany był wówczas ambalażami. „Sama czynność opakowania – powie – kryje w sobie bardzo ludzką namiętność przechowywania, izolowania, przetrwania, również smak nieznanego i tajemnicy.” Wywarł on na młodego artystę duży wpływ, co Mitoraj chętnie podkreśla, i dzięki któremu podjął on zamiar doskonalenia warsztatu w bezpośrednim kontakcie z tradycją. „Ważne, inspirujące było samo obcowanie z Kantorem, który niczego nie narzucał studentom ” – powie po latach Igor.
W roku 1968 opuścił Polskę i wyjechał do Paryża pozostając tam na dłużej. Nie była to decyzja artystyczna, lecz konieczność życiowa, podyktowana względami polityczno-ekonomicznymi. Po pewnym czasie wstąpił do cole Nationale Suprieure des Beaux-Arts, i był to też czas znaczącej zmiany jego zainteresowań artystycznych. Przełomowy stał się dla niego długi, bo roczny pobyt w Meksyku, gdzie artysta zetknął się ze sztuką prekolumbijską. Wtedy po raz pierwszy zwrócił uwagę na wymowę i oddziaływanie rzeźby oraz jej walory jako przedmiotu rzeczywistego. Po powrocie do Francji całkowicie się jej poświęcił, sięgając po tradycyjne techniki i materiały. W swej pracy starał się powrócić do korzeni, do macierzy, w której zrodziła się ta forma wyrazu piękna. Wkrótce nowe podróże, doświadczenia i wpływy z zewnątrz skierowały jego uwagę na inne regiony świata i style w sztuce, przede wszystkim na starożytność.
W roku 1974 powstały pierwsze rysunki. Przełomowa była jego pierwsza indywidualna wystawa w Galerie Le Hune w 1976 roku. Od tego czasu zaczął odnosić godne pozazdroszczenia sukcesy. Otrzymał m.in. Prix de la Sculpture w Montrouge czy atelier w Bateau Lavoir na Montmartrze. Przebywał też przez kilka miesięcy w Nowym Jorku, ale to go tylko utwierdziło w przekonaniu, że jest „artystą europejskim”. Nie mógł się odnaleźć w tej nowoczesnej metropolii tęskniąc za Starym Kontynentem i jego kulturą. Powrócił do Europy i otworzył atelier w Pietrasancie, gdzie tworzyli tacy artyści jak Michał Anioł i Buonarroti. Znajdują się tam słynne kamieniołomy marmuru Lucca i Carrara. Cztery lata później zamieszkał tam na stałe.
Do jego znaczących wystaw należą:
· w Galerii La Hune, Paryż (1976)
· w Castello Sant' Angelo in Rom (1985)
· 42. Biennale Weneckie, Wenecja (1986)
· w New York Academy of Art, Nowy Jork (1989)
· w Castello Sforzesco w Madrycie (1991)
· w Galerii Jean Gabriel Mitterand, Paryż (1991 i 1992)
· w Casa San Fernando, Sevilla
· w Yorkshire Sculpture Park, Wakefield (1992/1993)
· w Scheveningen, Holandia (1997)
· w Institut Polonais, Rzym (1997)
· na Opernplatz, Frankfurt (1998)
· w Museo Archeologico oraz w Ogrodach Boboli, Florencja (1999)
· w parku Mumm Akademie w nadreńskiej miejscowości Etville (1999)
· w Międzynarodowej Galerii Sztuki Villa Concordia, Bamberg (2000)
· w Museum Olimpijskim, Lozanna (2001)
· w Muzeum Sztuki Współczesnej, Lugano (2002)
· w Instytutu Mathildenhhe, Darmstadt (2002)
Jego dzieła zdobią znane i podziwiane miejsca na całym świecie, zaczynając od zabytkowych budowli, a kończąc na nowoczesnych dzielnicach: na Piazza del Centauro w Pietrasanta, we florenckich ogrodach Boboli, na tyłach Palazzo Pitti, czy w parku Olimpijskim w Genewie. W Mediolanie ustawiona została „Fontana del Centauro” i „Hommage à De Sabata”. W Rzymie oprócz rzeźb na Piazza Mignianelli i Piazza Monte Grappa zamówiono wielką rzeźbę z trawertynu „Dea Roma”. Londyńskie British Museum zakupiło rzeźbę „Tsuki-No- Hikari”, a na jednym z placów pojawi się rzeźba „Centauro”. W Paryżu monumentalny „Tindaro” stanął w dzielnicy La Dfense. W kraju znajdujemy tylko dwa dzieła naszego rodaka: w Krakowie „Luci di Nara” na dziedzińcu Collegium Iuridicum Uniwersytetu Jagiellońskiego i na dziedzińcu BRE Banku SA w Warszawie.

Już na pierwszy rzut oka możemy zauważyć w sztuce Mitoraja motywy antyczne. Jednakże starożytność trwała przez ponad 1000 lat, więc to pojęcie obejmuje bardzo szeroką tematykę. Źródłem jego inspiracji stała się kolebka kultury klasycznej - Grecja. Sam twórca mówi o niej, jako o miejscu nieodgadnionej tajemnicy. „Grecja zawsze była dla mnie punktem wyjścia - za każdym razem, kiedy tam przyjeżdżam, czuję głębokie wzruszenie i pragnę dokonać jakiegoś odkrycia, lecz ciągle mi do tego daleko. Chcę zrozumieć, z czego wzięły się te dzieła, skąd pochodzą i dlaczego wzbudzają takie emocje, tak silne. Staram się zrozumieć, dlaczego tajemnicze rzeźby stanęły nad brzegiem morza, w górach, wśród drzew oliwnych i na skalnych rumowiskach.”
Moim zdaniem w dziełach tego artysty dominuje motyw rzeźby hellenistycznej. Baza tej formy twórczego przekazu rozwinęła się jednak w epoce klasycznej. Większość rzeźb greckich powstała w związku z potrzebami religijnymi. To właśnie bóstwa i mity odgrywały nadrzędną rolę w życiu ówczesnych ludzi. Wiele motywów, które przetrwały do dzisiaj z antyku, pochodzi z kultu umarłych, ale mimo to, dużo opowiada o ówczesnym życiu. Na charakter rzeźby wpłynął również sport, przyzwyczajający Hellenów do oglądania i podziwiania piękna nagiego ciała. Stąd tez narodził się zwyczaj, wedle którego postacie męskie oraz bogów przedstawiano nago. Ten nurt natomiast, pociągnął za sobą „modę na ruch”. Artyści potrafili już nie tylko oddać z anatomicznymi detalami ciało w spoczynku, ale także starli się jak najdokładniej uchwycić naturalną grę gestów i mięśni, podczas różnych czynności.
Kolejnym efektem ewolucji rzeźby była stopniowa dokładność i szczegółowość przedstawienia twarzy. Jednak daleko była jeszcze droga do portretu. Nawet, gdy ustawiano wizerunki określonych ludzi, nie miały one indywidualnych rysów twarzy, uosabiały idealne typy wodza czy zwycięzcy w zawodach. Razem z gwałtownym ruchem na twarzach posągów pojawiły się uczucia: ból, radość, nienawiść, duma czy uległość.
W epoce tej narodziły się również teoretyczne podwaliny rzeźby hellenistycznej. Poliklet stworzył rozprawę artystyczną pt. „Kanon”. W myśl jego założeń artysta powinien dążyć do odtworzenia piękna występującego w naturze. Istoty piękna dopatrywał się on we właściwych proporcjach elementów względem siebie i całości. I tak stworzył zasady, wedle których stopa powinna odpowiadać 1/6 wzrostu, twarz 1/8, a dłoń 1/10. Kolejnego przełomu dokonuje Lizyp. Zrywa on z frontalnością, czyni rzeźbę trójwymiarową i wprowadza iluzjonizm – pomniejsza głowy i wysmukla ciała by wydawały się wyższe.
Rzeźba hellenistyczna to przykład łączenia się tradycji z nowatorstwem. Zasadnicza nowość polega na rozszerzeniu zakresu tematów. Zaczęły powstawać sceny grupowe, a przede wszystkim posągi kobiet. Początkowo przedstawiane były w szatach, lecz w miarę przemian w mentalności społeczeństwa i odejścia tradycyjnej religii, w motywach pojawiła się nagość. Nie narzucały one swą postacią szacunku i dystansu, były po prostu pięknymi kobietami.
Starożytni artyści posługiwali się zarówno brązem, jak i różnymi rodzajami kamienia, a szczególnie marmurem. Zazwyczaj nie pozostawiano naturalnej barwy dzieła, lecz malowano je jaskrawymi kolorami. Niestety na skutek niszczącej siły czasu wspomaganej siłami natury, barwy te nie dotrwały do naszych czasów.
Są to charakterystyczne cechy rzeźby hellenistycznej.

U Mitoraja możemy dostrzec wszystkie najważniejsze cechy tego typu dzieła. Prócz tego są obecne motywy, wątki oraz formy i styl rzeźby starogreckiej, starorzymskiej, a także hinduskiej i chińskiej. Jednakże jego dzieła nie są bynajmniej kopiami pomysłów dawnych twórców. Są one w niekonwencjonalny sposób oryginalne. Wprowadza on do skończonej formy zaskakujące elementy, z jednej strony należące do codziennej rzeczywistości, a z drugiej do sfery symbolicznej. Istotne jest dla niego tworzywo, a nie idea. Można wręcz powiedzieć, że najważniejsze. Brąz, żeliwo, żywica, terakota, trawertyn, a przede wszystkim marmur. Kamień ten w szczególny sposób pochłania, a zarazem odbija światło, jakby dawał blask. W greckich kopalniach na Paros nazywają marmur "lychnites" - "światłonośny". Oparciem dla niego nie jest w sztuce idea, nawet idea piękna. "Nie jestem filozofem, lecz rzeźbiarzem" - mówi, gdy go o piękno pytają.
W takim razie, co przedstawiają jego rzeźby i do czego nawiązują? Czy są tylko pustym wyrazem jego myśli, czy też chcą nam coś przekazać? Na pewno nie przypadkowo artysta dobrał cały swój twórczy warsztat, poczynając od tematu, a kończąc na tworzywie.
Przyjrzyjmy się więc jego sztuce.
Każde jego dzieło zawiera w sobie, choć odrobinę z mitologii greckiej. Wydawać by się mogło, iż jest to temat czysto nierealny, ale przecież zarówno bogowie jak i herosi posiadali cechy ludzkie. Stworzeni zostali na miarę człowieka i wyposażeni zarówno w jego zalety jak i wady. Byli często personifikowani, a ich postępki łudząco przypominały życie zwykłych śmiertelników. Świat ich pełen był krwawych walk o władzę, dominacje czy urzeczywistnienie zamierzonych planów. Tego motywu doszukujemy się w dzisiejszej rzeczywistości.
Mitoraj ma ulubioną grupę mitycznych bohaterów, którą przedstawia z różnych punktów widzenia. Należą do nich bogini i bóg miłości, Wenera i Eros, bóg snu Hypnos, Centaur i wszechobecna Gorgona, czyli Meduza. Był to potwór o przerażającej, lecz niekiedy pięknej kobiecej twarzy, ze złotymi skrzydłami, miedzianymi szponami, zębami jak kły dzika, wężami zamiast włosów i wzroku, posiadający moc przemieniania ludzi w kamień. Postać tą umieszczano na tarczach, w celu przerażenia wrogów, na zbrojach i murach miast. Kolejnym bohaterem jest Ikar, syn genialnego ateńskiego rzemieślnika i wynalazcy - Dedala, który na sporządzonych przez ojca skrzydłach z piór i wosku wzniósł się zbyt wysoko, zbyt blisko słońca. Stopiło ono wosk, a Ikar spadł do morza Egejskiego, którego część, na pamiątkę tego zdarzenia, nazwano Ikaryjskim. Partnerką Ikara jest Ikaria - w rzeczywistości mała wyspa na Morzu Egejskim, ochrzczona tak na cześć pechowego lotnika, bo właśnie tam fale wyrzuciły jego ciało na brzeg, gdzie został pochowany przez Herkulesa.
W dziełach Mitoraja znajdujemy również tematykę zaczerpniętą z historii. I tak np. jedną ze swoich prac zatytułował „Per Adriano”, czyli „Hadrianowi”. Przedstawia ona fragment twarzy, od brwi aż po usta, o rysach młodych, delikatnych, bez skazy, wręcz idealnych. Jedyną niedoskonałością jest tu nietrwałość materiału, z którego została wykonana. Chodzi tu zapewne o Antinousa, chłopca o niezwykłej urodzie, którego cesarz Hadrian pokochał i po którego śmierci rozpaczał. Innym przykładem jest brąz "Tindaro", przedstawiający twarz Tyndareosa, mitycznego króla Sparty, męża Ledy.

Artysta nadaje swoim postaciom różne formy. Raz przedstawia samą głowę lub tors, nogi czy tylko stopę lub rękę. Tu pojawia się posag, tam relief czy popiersie. Do tego trzeba również zaliczyć kolumny, które niczym z greckiej świątyni zachowują typowe dla siebie elementy. Lecz jak każda budowla miała swój indywidualny styl widoczny w każdym szczególe, tak każda z jego kolumn ma go również. Reprezentują one jego ulubioną, antyczną tematykę, przedstawioną tym razem w innej postaci, zachowując przy tym jednakże starożytny styl i sedno swojego przesłania. To tak, jak gdyby ten sam płyn wlać do naczynia, o kształcie innym niż pierwotny.

Ciało ludzkie jest głównym tematem twórczości Mitoraja. Stałą cechą jego stylu jest fragmentacja, pozbawienie ciała jakiejś jego części, albo pozostawienie z niego tylko kończyny lub samego korpusu. Wyglądają one jak archeologiczne znaleziska, które wydobyte na światło dzienne, chcą nam opowiedzieć o minionej wielkości, chwale, ideologii.
Rozbite na kawałki piękno, piękno powstałe, jest pięknem ocalonym z przeszłości dla teraźniejszości, dowodem, że mimo, iż człowiek - twórca przeminie, jego „dziecko” będzie trwać nadal i głosić jego sławę. Do takich właśnie „nieśmiertelnych pomników” porównuje m.in. Horacy swoją poezję w utworze pt. „ Exegi monumentum aere perennius”. Jest to kolejny argument za nieprzemijającą potęgą sztuki. Każdy bowiem wie, że „sic transit gloria mundi”, że wszystko przemija i prędzej czy później zamienia się w „polvere”, czyli proch. Także i sztuka, która w całości niemożliwa jest do ocalenia. Ale żeby, choć ocalić kawałek...
Dzieło sztuki jest piękne tylko wtedy, kiedy pozostaje fragmentem. „Najbardziej poruszające rzeczy, które stworzył Michał Anioł, to te nigdy nie dokończone (...) Harmonię widzę we fragmencie”. – twierdzi Mitoraj Harmonia jego rzeźb objawia nam się pod postacią, z pozoru przypadkowych kawałków, zlepionych w jedną, spójną całość. Osobno są niczym, ale połączone stwarzają niepowtarzalny obraz idei doskonałej, niemalże platońskiej.
Ciała, a właściwie fragmenty ciał, są nieskazitelne, kształtne i proporcjonalne: mocno zarysowane łydki, gładkie pośladki, płaskie brzuchy, pod którymi rysują się mięśnie bez grama tłuszczu, umięśnione barki, kształtne piersi. Na modeli wybiera kobiety i mężczyzn o idealnych, klasycznych proporcjach. Ale piękno tych ciał zachowało się jedynie we fragmentach: nogi bez tułowia, torsy, stopy i ręce, posągi bez rąk, głowy, części twarzy. Piękno jest cząstką całości, zniszczonej przez czas, bo przecież antyczne rzeźby przetrwały jedynie we fragmentach. Historia, także i sztuki, składa się z takich właśnie rozproszonych fragmentów, które staramy się zlepić w jakąś całość. Nasza wiedza o świecie i jego przeszłości jest niepełna i cząstkowa. Jeżeli z fragmentów przeszłości nie można stworzyć całościowego obrazu, wtedy fragment staje się obrazową całością.

Ta fragmentaryczność ma również inny wyraz. W męskich torsach otwierają się przestrzenie, które wypełniają profile kobiecych twarzy, tworzą się wnęki lub puste otwory. Do korpusu przyczepione są fragmenty innych rzeźb, jak również części ciała i kawałki przedmiotów, monumentów. W okolicach kobiecego łona czy biodra pojawia się męska ręka.
Ciało staje się mikroświatem zamykającym w sobie tajemnice życia i śmierci.

Kolejna wspólna cecha to „zakłócenie” idealnego, spokojnego piękna ludzkiego ciała, harmonii rysów twarzy, okaleczeniem i ułomnością. Jest to ściśle związane z fragmentacją. Jeśli bowiem czas działa na szkodę, toczona jest z nim nieustanna wojna. Jednak on nie zawsze musi zwyciężyć. Jeżeli nie zdoła czegoś zniszczyć w całości, czyni to choć z fragmentem. A gdy nawet to mu się nie uda, pozostawia ślady w postaci rys, zadrapań, bruzd i pęknięć.
Mitorajowe rzeźby z brązu są patynowane, a patyna się kruszy i łuszczy, żeliwo imitujące terakotę pozornie pęka, a marmur zostaje prowizorycznie rozłupany. I znów mamy przedstawioną walkę z czasem, który mimo wszystko nie chce dać za wygraną.
Rzeźbiarz stosuje tu pewnego rodzaju stylizacje. Tworzy dzieła i chcąc nadać im antyczny rodowód, sztucznie dodaje mi lat, w postaci tychże śladów bitwy z czasem.

Jego okaleczone posągi pokazują zarówno piękno i harmonię zniszczenia, jak niezniszczalność piękna i harmonii. Autor chce nam pokazać w swoim dziele, że jednak pewne wartości pozostaną i nie przeminą. To dzieło zdaje się krzyczeć samo z siebie: „Patrzcie jak długo trwam!” Sposób myślenia, który obowiązywał w antyku nie różni się aż tak od naszego. On nawiązuje do tradycji klasycznych, lecz robi to tak, jakby dawne motywy, dawne tematy obserwował z dystansu, tych już, 25 wieków. Nadaje im nowe, współczesne znaczenie, bo „postacie te mają pokazywać współczesne, a nie antyczne dramaty” - mówi Ewa Hornowska, kustosz poznańskiej wystawy.
Andrzej Matynia, dziennikarz „Wprost” bardzo trafnie ujął to słowami: „Ciała Igora nie są torturowane. One są zniewolone i piękne. Piękne pięknem, którego źródła należy szukać w starożytnej sztuce greckiej, w postaciach bogów i herosów uwięzionych dziś w Narodowym Muzeum w Atenach, rzeźbach Michała Anioła, który z tego samego źródła czerpał wzory do ”.

Te rany i blizny wszechobecne w figurach Mitoraja, mogą też mieć związek z postaciami, na których się znajdują. Np. na torsach Erosa i Wenery sugerują nam związek z miłością, odwiecznym źródłem bólu psychicznego. Czyżby cierpieli i bronili się przed uczuciem, które może ich wznieść w niebiosa, ale także szybko sprowadzić na ziemię? Uczucia, którymi kierujemy się w naszym życiu, mogą prowadzić do wzlotów i upadków. Daremność prób
wzniesienia się ponad przeciętność symbolizuje z kolei Ikar, bo podobnie jak on, my wszyscy próbujemy swych sil w urzeczywistnieniu niekiedy nierealnych marzeń, a i tak nieuchronnie spadniemy w dół. Może nawet wylądujemy pod ziemią. I tu, w mitycznym Hadesie, jako jedyny reprezentant wśród mitorajowych postaci, prym wiedzie bóg snu Hypnos, bliźniaczy brat Tanatosa, uosobienia śmierci. „Hypnos” ma zabandażowaną twarz, jedynie odsłonięte usta zdają się szeptać jakąś mroczną tajemnicę.

W tym miejscu kolejny motyw antyczny daje o sobie znać - mumifikacja.
Zabandażowane, leżące głowy - „Hypnos”, „Eclisse bianca” i „Testa Addormentata”, reliefy „Paesaggio Ikaria”, „Paesaggio Ithaka” i „Disco Torso”, a także popiersia „Coppia per l’eternita I” „Coppia per l’eternita II”, „Nascita di Venere”, wydają się pokazywać, że przeszłość, w tym również i sztuki, może przetrwać jedynie w formie zakonserwowanej. Jest to przykład tej konkretnej metody. Emanuje od nich spokój, który również ma wpływ na odbiorcę. Nie wywiera on jakiegoś dynamicznego i ekspresywnego Hypnos, 2001
wrażenia, ale zmusza do refleksji. A to również jest jakiś sukces w ukrytym przesłaniu.
Możemy też ten rodzaj ozdoby poprzez liczne bandaże odebrać jako element zniewolenia. Umieszczone na oczach, uszach, ustach zdają się ograniczać swobodę postaci. A może stanowią wręcz barierę od rzeczywistości. Czy te posagi Mitoraja nie chcą mieć kontaktu z dzisiejszą rzeczywistością? Ich aparycja nasuwa nam myśl, iż chcą one pozostać w swoim świecie. Do tego dochodzą dłonie zaciśnięte na różnych częściach ciała, jak gdyby wstrzymujące przed następnym ruchem, zmianą pozycji. Wszystko to razem połączone w idealną harmonię daje efekt zniewolenia. Ale czy na pewno o to tu chodzi? Gdyby tak otworzyć zamknięte usta mitycznych postaci... „... usłyszelibyśmy śpiew pełen tęsknoty za utraconym rajem, idyllicznym ogrodem Hesperyd. Albo śpiew syren, które wabią, przywołują mnie jak Odyseusza. Chciałbym ten złoty wiek antyku odkopać na chwilę, zdając sobie sprawę, że nasz pobyt tutaj jest króciutki, przelotny.” Tak opisuje swoje dzieło sam autor.
Można się tu doszukać pewnego epizodu z jego biografii . Motywem obsesyjnym pierwszych paryskich rzeźb i rysunków jest zniewolenie, spętanie. Wpływ na to miała sytuacja polityczna, jaka zaistniała w Polsce (ostry reżim ideologiczny i obyczajowy),oraz losy jego nauczyciela, T.Kantora. Został on wówczas po raz drugi usunięty z grona profesorów Akademii za swoje poglądy.
Igor nie był prześladowany politycznie, ale żył pod presją dwóch ideologii, z jednej strony komunistycznej, a z drugiej kościoła katolickiego. Jego niewola miała charakter psychiczny. Nie sprawiała bólu fizycznego, ale obezwładniała, czyniła człowieka bezsilnym.

Podsumowując: trwanie, przemijanie i kruchość bytu są podstawowymi tematami dzieł Igora Mitoraja.

W tym momencie postaram się zaprezentować bliżej jedną z jego rzeźb.

„Centaur”, który powstał w 1994 r., zafascynował mnie szczególnie. Uważam go za wyjątkową formę, inną niż wszystkie.
Spacerując po Rynku i oglądając dzieła wybitnego rzeźbiarza, na pierwszy rzut oka możemy zauważyć, iż monument ten jest jakby wyobcowany. Mitoraj w swoich pracach przedstawia ludzkie ciało w różnych kontekstach, nawiązując przy tym do antycznych wzorców. Ale jest to jedyna rzeźba, która łączy w sobie piękno człowieka i zwierzęcia.
Centaur,1994
Centaur w mitologii starożytnych greków był dziką i niesforną istotą, która zamieszkiwała góry Elidy, Arkadii i Tesalii. Pół koń, pół człowiek z plemienia dzikich istot kntauroi, stał się symbolem wieloznacznym: zdradzieckiego podstępu, wolności połączonej z przyjemnościami dzikiego życia, barbarzyństwa, jak i harmonii nauki z doświadczeniem.
W rzeźbie Mitoraja widać wszystkie te elementy. Centaur uważa się za wolnego, podnosi prawą nogę i w dumnej pozie czeka na nadejście niebezpieczeństwa. Trzyma włócznię, co świadczy, że jest gotowy do walki. I tu nasuwa się pytanie: czy walczy on o swoją wolność, czy może triumfuje na miejscu chwały? Znajduje się na skrzyni, która łudząco przypomina trumnę. Może to być symbol poległego przeciwnika lub jego własnej wolności, która została zamknięta, ograniczona, a nawet uśmiercona. Mitoraj umieścił na skrzyni, typowe dla siebie kawałki swoich innych rzeźb. Lecz dominującym motywem są tu znów fragmenty przedstawiające postacie zabandażowane. Zamknięto im oczy, usta, uszy, ograniczono ruchy. Dwoma słowami: zabrano wolność. Część z nich dała za wygraną, obrócona jest plecami do obserwatora, część nie jest pewna czy działać, czy też czekać, co przyniesie przeznaczenie. Są tez i postacie, które się nie poddały i mimo swego zniewolenia walczą. Trzymają przy swym boku tarczę z włócznią i śmiało stają twarzą w twarz z wyzwaniem.
Pojawia się tam jednorazowo profil twarzy mężczyzny, który jest przedstawiony bez żadnych dodatków ani też mankamentów, wręcz portretowo. W starożytności w ten sposób tworzono dzieła przedstawiające wysokich urzędników i wpływowe osobistości. Moim zdaniem jest to przedstawienie jednym detalem jego innych rzeźb, które symbolizują doskonałość, są bez skazy. Nawiązaniem do kolejnego tematu jest głowa Meduzy, która stanowi główne natchnienie serii dzieł znanego rzeźbiarza.
Centaur, który jest postacią kluczową, symbolizuje walkę z zagładą i niewolą. Daje przykład, że nie należy przyjmować ograniczeń ze spokojem, lecz wyjść im na przeciw i zmierzyć się z nimi. Nie jest to bynajmniej walka z wiatrakami - pod jego kopytami leży poległy przeciwnik. Może to być zarówno człowiek jak i centaur, gdyż rzeźba przedstawia sam tors. Widać w tym akcie zachętę do działania. Jest tu przykład, że pewnej jednostce się udało, więc dlaczego nie miałoby się powieść i reszcie?

„Nie dorabiam żadnej filozofii do tego, co robię. Niech każdy widzi to, co chce zobaczyć” - tłumaczy Mitoraj, nazywany "archeologiem psychiki". Myślę, że w jego dziełach każdy powinien widzieć to, co chce zobaczyć, tak wiec doszukiwanie się wątków autobiograficznych z jednego punktu widzenia jest poprawne, z drugiego zaś powinniśmy bardziej skupić się na własnych doznaniach, niż dochodzić, co odczuwał rzeźbiarz tworząc to arcydzieło.
Ja widzę w „Centaurze” alegorię wolności, zwycięstwa, chwały i dumy. Tworzy to niezwykłe piękno, które jest ukryte w doskonałych proporcjach dzikiego zwierzęcia. Jego postać łączy w sobie estetykę przyrody, jak i ludzką naturę, która jest przedstawiona tu ze swej najlepszej strony. Wypięty tors, dumna mina i wzrok spoglądający gdzieś w dal, nie zatrzymujący się na sprawach przyziemnych, lecz patrzący w przyszłość, poszukujący doskonałego rozwiązania, idei.
Ostatnim znakiem, jaki dostrzegam w tym posagu, to jego umiejscowienie. Niektóre z monumentów ustawiono jedynie na kamiennej płycie, tak by widz mógł dokładnie im się przyjrzeć. Znajdują się na wysokości wzroku. „Centaura” znów cechuje wyjątek. Ustawiony jest na podwyższeniu, które uniemożliwia dokładne oględziny jego postaci. Jest to naturalna, trudna do pokonania, ale jakże banalna bariera, jaką autor oddzielił centaura od publiczności, można nawet rzec, od rzeczywistości. Żyje on w swoim własnym świecie, w świecie własnych wartości i dąży do spełnienia swego celu.
Jest jak niektórzy z nas. Gdy usilnie dążymy do spełnienia naszych planów lub założeń, nie oglądamy się dookoła co się dzieje, lecz trwamy w swym własnym świecie.

Prócz licznych rzeźb artysta tworzy również rysunki. Wykonuje je węglem, ołówkiem, białą kredą, czerwoną kredką lub techniką mieszaną na sprowadzanym z Polski, szorstkim, pakowym papierze, a także papierze czerpanym.
Szkice te żyją własnym życiem, nie są rejestracją na papierze jego rzeźbiarskich pomysłów. Ich tematyka jednak jest bardzo podobna. W przeciwieństwie do form przestrzennych, nie są opatrzone tytułami, ale i bez tego doskonale można je odczytać. W pracach tych również zauważamy znaczny wpływ antyku i wszechobecny motyw ludzkiego ciała.
Widać na nich leżące lub stojące głowy z zabandażowanymi twarzami, naszkicowane grubą kreską sylwetki Ikarów z tarczami i ledwo zaznaczone, niby końcówką pióra, torsy. Można pokusić się o ich interpretacje i stwierdzić, iż również są, w pewnym stopniu, uosobieniem tego idealnego piękna, do którego przedstawienia dąży artysta.
Mitoraj jest bardzo do nich przywiązany, dba o to, żeby, jak pisze Annette Wagner w katalogu wystawy, współkuratorka „Piękna - zranionej utopii”, „ zbiór rysunków znajdował się w zasięgu jego ręki. Żadnej z prac nie oddaje, uważa je za tak ważne, ponieważ przedstawiają jego życie wewnętrzne, a tym samym cechuje je intymność i osobisty charakter.”

Oprócz tych prac powstały również bozetty (szkice rzeźbiarskie) oraz projekty sceniczne.
Możemy je podziwiać w MCK w Krakowie. One również są niczym wzięte ze starożytności i doskonale łączą w sobie symbolikę rzeźb z danym otoczeniem. Rzeźbiarz ten jest niezwykłym estetą. Miejsce, w którym będzie eksponowana jego wystawa, musi spełniać wiele warunków, zaczynając od odpowiedniego, naturalnego oświetlenia, a kończąc na otoczeniu architektury. Ma niezwykle bogatą wyobraźnię, w której zrodził się niebanalny pomysł na wystawę. Chciałby on wrzucić swoje rzeźby do morza i tam udostępnić publiczności. Jednakże na razie są to dalekie plany. Obecnie sprawdza się jako m.in. jako scenograf. Jego autorstwa jest dekoracja sceny w operze "Manon Lescaut" Giacomo Pucciniego wystawianej na festiwalu w Torre del Lago.

Zamiłowanie Mitoraja do antyku i starożytności nie przeszkadza mu w posługiwaniu się w swojej twórczości najnowszymi osiągnięciami techniki. Swoje grafiki komputerowe komponuje poprzez niezwykłą grę barw, światłocienia, figur geometrycznych, efektu trójwymiarowego oraz rzeźb, które stworzył już wcześniej. Tytuły tychże form sztuki, doskonale oddają ich głębię i sens. „Kolor”, „Anioł”, „Wymiary” i „Wyrok”. Gdy na nie spojrzymy, ukaże nam się niezwykły widok, który śmiało mógłby zilustrować urzeczywistnienie tych wyrazów, nawet najbardziej wymagającego odbiorcy.

Jednak czy sztuka Mitoraja się podoba? Jakie wrażenie robi na odbiorcy? Po jego dwóch wystawach, jakie odbyły się w Polsce zaczęły się burzliwe dyskusje w prasie, radiu, telewizji, internecie, nawet na ulicach miast mieszkańcy i turyści głośno wyrażali swe opinie.
Ekspozycje przyjmowane były na ogół pozytywnie. Oto kilka wypowiedzi przypadkowych przechodniów: „Bardzo mi się ten pomysł podoba, wystawa robi wrażenie, a Rynek to świetne miejsce do pokazywania tego typu rzeczy. Powinno się to robić częściej”. „Taki sposób eksponowana rzeźb to chyba jedyna szansa, żeby ludzie zaczęli zwracać uwagę na sztukę. Sposób, w jaki są rozmieszczone, nie przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu Rynku, Wyrok
każdy zwraca na nie uwagę i to nie tylko ze względu na ich rozmiary.”
Sam rzeźbiarz komentuje: „To, że moja sztuka się podoba, jest przypadkowym zbiegiem okoliczności. Trafiłem na odpowiedni moment. Widocznie potrzebne są emocje, wzruszenia, obiekty do refleksji. Ja, tak sądzę, ich dostarczam. Istnieje korespondencja uczuć miedzy człowiekiem i tym kamieniem, który tam stoi. I to dzieje się bez mojego wyrachowania. Nie podążałem za żadną współczesną modą. Ceniłem zawsze outsiderów i siebie za takiego uważam. Jestem szczery w tym, co robię i w stosunku do samego siebie i to chyba widać. Mam swoja własną wyspę i dlatego trudno było mnie zniszczyć.”

Są również negatywne zdania w prasie publicznej jak i na prywatnych stronach internetowych.
Jerzy Hanusek ze Stowarzyszenia Otwarta Pracownia bardzo krytycznie wypowiada się na temat wystawy, która zagościła na Rynku krakowskim: "Ze zdumieniem obserwuje widowisko pt. <światowej sławy rzeźbiarz Igor Mitoraj w Krakowie> (swoją drogą ciekawe, dlaczego w Krakowie, a nie w Warszawie?). Jego ekscelencja Pan Prezydent wystąpił w roli I kuratora III RP i lansuje to, co mu się spodobało. (...) A mnie się marzy, żeby wszyscy odpowiedzialni za to wydarzenie poszli na Rynek, zamknęli na chwilę oczy, pomyśleli o czymś przyjemnym, potrząsnęli głowami i otworzywszy oczy dostrzegli, jak monstrualny kicz nam zafundowali. Dokładnie 10 lat temu pisałem w recenzji, że prace Mitoraja to przywiezione z wycieczki pamiątkarskie gadgety, powiększone do mamucich rozmiarów. Na dodatek jego ekscelencja Pan Prezydent napomyka, że może by tak coś zostawić na stałe. Ratunku!"
Internauta o pseudonimie Raster także neguje ten typ sztuki: „... twórczość tego artysty przekracza granice fenomenu czysto artystycznego i zgodnie z regułą rozlewa się paskudnie i szerszy na obszar życia społecznego, co celnie zauważyli nasi czytelnicy: oto prezydent Kwaśniewski i minister Dąbrowski admirujący stolce Mitoraja (uwaga! stolec = stojący brąz, rzeźba figuralna, np. pomnik, odlana w brązie i wystawiona na widok publiczny), krakowscy akademicy ozłacający Mitoraja tytułem doctora honoris causa etc. itp.”
Jednak na ogól zdanie o jego sztuce jest pozytywne i jak ktoś odbiera te dzieła, zależy od punktu odniesienia. Danuta Wróblewska, współautorka katalogu wystawy „... twórczość Igora Mitoraja pozostanie w swym kształcie całościowym wieloznaczna, różnie więc ma prawo być objaśniana i opisywana. Jednym przypomni świetność Olimpu, innym upadek człowieka. A jeszcze innym pozostawi tylko przyjemność dla oka i ręki sprawdzającej rzecz w dotyku.” Mitoraj: „Nie szukam żadnej ideologii, nie chce nikomu dawać jakiejkolwiek lekcji - ani sztuki, ani filozofii, ani estetyki. Nie mam też zamiaru być profesorem, który zadymia horyzont jakimiś teoriami. Niestety krytyka robi to za mnie. Ten dość powierzchowny sygnał, jaki dają moje prace - fakt, że wiążą się z antykiem - jest nadużywany. Nie trzeba znać całej historii sztuki, aby zrozumieć i odczuć to, o czym ja opowiadam”.

Cóż w takim razie uosabiają jego rzeźby? Co w sobie zawierają? Artysta odpowiada: „Moje rzeźby nie rodzą się w pracowni. Powstają raczej z przeżyć, ze stanów ducha, z uczuć, napływu wspomnień, z rytmu onirycznego, z nastrojów, które pojawiają się we mnie przypadkiem. Rodzą się w chwilach melancholii, w napadach lęku, biorą początek ze smutnych wspomnień o minionych zdarzeniach zagubionych w podświadomości, ale wciąż obecnych gdzieś w moich najgłębszych warstwach. Rzeźbiarz jest człowiekiem, jak wszyscy. A sztuka to życie, prawdziwe życie”.

Przypatrując się z dalszej perspektywy wszystkim dziełom Igora Mitoraja dochodzimy do wniosku, iż cała jego twórczość nawiązuje do europejskości, do dziedzictwa, jakie pozostawiły nam po sobie dawne kultury. Wiąże się to z postawą zwaną klasycyzmem. Pochodzenie samego terminu wywodzi się ze znanego już starożytnym określenia classicus - przynależny do górnej warstwy majątkowej. Z upływem czasu zaczęto nazywać w ten sposób pewien niedościgniony wzorzec doskonałości i piękna. Jeszcze dziś w podobnym sensie mówimy o “klasykach” literatury, filozofii, o “klasycznej” muzyce czy tańcu, o niektórych dyscyplinach sportowych. Rzeźbiarz stara się jak najdokładniej oddać istotę klasycyzmu w dzisiejszej rzeczywistości, gdzie, jak czasami się zdaje, zapomniano już, czym jest platońska „idea doskonała”. Mitoraj: „Ideał piękna? Kto to wie? Dla mnie to jest coś, co jak się patrzy na dzieło sztuki, które tak działa na mnie, że się czuje tak jakbym chodził w powietrzu. Dwa metry ponad ziemią. Piękne w sensie greckim to jest również dobro, to znaczy coś, co dobrze robi naszej duszy. Słowo? Dusza? Jest w tej chwili bardzo niemodne, tak samo jak piękno. Ale ja tego używam.”
Istotę pracy artysty jak i zawarty w niej urok doskonale ujął słowami Andrzeja Wajda: „Piękno, cóż dziś znaczy to słowo? Nigdy nie stało w cenie niżej niż dzisiaj, kiedy pięknem jest wszystko, co się podoba. A jednak, jest pewien rodzaj piękna, którego wzór zapisany jest w nas samych, w proporcjach, harmonii i doskonałości naszego ciała. Myślę, że to piękno rozumie każdy z nas. Za tą doskonałością oddania ludzkiego kształtu od lat podąża Igor Mitoraj, artysta, który porzuciwszy chłodną Polskę, przeniósł się do Italii, gdzie rzymska tradycja uznała nagość za najważniejszy temat sztuki. (...) Mitoraj pragnie (...)uczestnictwa przypadkowych przechodniów w pięknie, które wyraża ludzkie ciało. Przybiera ono w jego rzeźbach nadnaturalne rozmiary, aby tym bardzie pobudzić naszą wyobraźnię do refleksji nad nami samymi. Człowiek jest piękny – mówi do nas Mitoraj. Cóż z tego, że barbarzyńcy bezcześcili dzieła antyku, nie mogli przecież pozbawić ich duszy”.

Żyjąc w czasach współczesnych powinniśmy mieć świadomość, iż są to czasy niełatwe. Otoczeni szarością dnia codziennego, zabiegani, pogrążeni we własnych myślach i zapatrzeni we własne problemy, czujemy się zagubieni i niezauważeni. Jednak w sztuce możemy odnaleźć naszą tożsamość, wznieść się ponad rzeczywistość, doszukać się naszego dziedzictwa. Szczególnie dzieje się tak w przypadku obcowania ze sztuką Mitoraja. Jego dzieła, które w ewidentny sposób nawiązują do antyku, umożliwiają nam odnalezienie klasycznego piękna poprzez kontakt z nimi. A to właśnie czasy antyczne są kolebką naszej kultury, dziedzictwem ludzkości niezależnie od narodowości .

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 31 minut