profil

Kenozoik

poleca 85% 576 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Świat paleocenu
Świat początków trzeciorzędu, od około 66 do 57 mln lat temu, był znacznie bardziej jednolity pod względem klimatu - strefy tropikalne czy subtropikalne sięgały regionów polarnych. Dane kopalne świadczą o tym, że po wyginięciu dinozaurów zmienił się rozkład opadów - znacznie większe opady rozłożone były bardziej równomiernie na wszystkie pory roku. Paleoceńskie lasy Ameryki Północnej były gęstsze i bardziej podmokłe niż w późnej kredzie. We wczesnym trzeciorzędzie wokół biegunów rozciągały się lasy drzew zrzucających liście. Składały się one z roślin przystosowanych do znacznie cieplejszego środowiska niż to, jakie dzisiaj znajdujemy na północ od 66 równoleżnika. Choć resztę globu pokrywały lasy tropikalne, musiały się one różnić od dzisiejszych, ponieważ praktycznie wszyscy ich mieszkańcy byli małymi, nadrzewnymi ssakami. Nie było większych drapieżników ani roślinożerców, jakie spotykamy dziś w lasach tropikalnych. Inną szczególną cechą paleoceńskich ssaków jest to, że prawie żadne z nich nie miały zębów, które wskazywałyby na dietę opartą na liściach.

Pierwsze ssaki z paleocenu określamy mianem "archaicznych", ponieważ nie były bezpośrednimi przodkami żadnej z dziś występujących grup ssaków. Były głównie pozostałościami z kredy: wieloguzkowcami, oposowatymi torbaczami, prymitywnymi typami szopowatych, kopytnych oraz licznymi ssakami owadożernymi. Na początku paleocenu pojawiło się kilka nowych typów ssaków - na półkuli północnej były to podobne do wiewiórek wczesne naczelne (Plesiadapiforma). Zadebiutowały niektóre z rodzin Proteutheria, a w Europie i Ameryce Północnej żyły "prawdziwe" ssaki owadożerne, odlegle spokrewnione z dzisiejszymi ryjówkami i jeżami. Północnoamerykańskie Paleanodonta były zwierzętami ryjącymi i mrówkożernymi. Niektóre większe roślinożerne zwierzęta przeszły na naziemny tryb życia. Taeniodonta występowały od wczesnego paleocenu aż do środkowego eocenu w Ameryce Północnej, Europie i Azji. Wyglądały jak ogromne wombaty z masywnymi szczękami; miały silne kończyny służące do kopania, wystające siekacze i zęby policzkowe o wysokich koronach; grzebały w ziemi w poszukiwaniu korzeni i bulw. Niektóre późniejsze formy, jak Ectognathus ze środkowego eocenu wykształciły typowe dla wombatów stale rosnące zęby.

Ogromny zakres wolnych środowisk czekał na zasiedlenie, pojawiało się wiele najrozmaitszych form ssaków, z czego mnóstwo nie występuje już w dzisiejszym świecie. Condylarthra próbowały kilku różnych ról, przybierając kształty świniowate jak Peryptychida, wiewiórkowate jak Hyopsodontida; wszystkożerne szopowate lun niedźwiedziowate - Arctocyonida; naziemne wszystkożerne lub roślinożerne - Phenacodontida oraz mięsożerne - Mesonychida, przypominające rosomaki lub hieny. najważniejsi mięsożercy należeli do wymarłego rzędu Creodonta. najwcześniejszymi drapieżnymi były małe Miacoidea, zwierzęta podobne do fretek lub żenet, również wymarłe. Trzeba było kolejnych 25 mln lat, by przedstawieciele rzędu Carnivora stali się czołowymi lądowymi drapieżnikami.

W Azji powstały duże, niezgrabnie wyglądające Pantodonta i Tillodonta, zwierzęta wszystkożerne bądź roślinożerne, które w późniejszym paleocenie zawędrowały do Ameryki Północnej. Pantodonty wyrosły na największe ssaki swoich czasów. Ich rozmiary mieściły się w przedziale od psa do bizona; większość z nich prowadziła naziemny tryb życia, choć zdarzały się formy nadrzewne lub ziemnowodne, podobne do hipopotamów. Jednym z najdziwniejszych pantodontów była Barylambda z późnego paleocenu Ameryki Północnej, podobna do leniwca.

Stepy miocenu
Około 30 mln lat temu ssaki rozwinęły się w szerokiej gamie kształtów i rozmiarów, od maleńkiej ryjówki na lądzie do olbrzymich wielorybów w oceanach. W miocenie, ok. 25 mln lat temu, klimat Ziemi stał się bardziej suchy. W niektórych rejonach morza skurczyły się, w wyniku odkształceń i wypiętrzeń skorupy ziemskiej Morze Śródziemne prawie zniknęło. Zmiany klimatu spowodowały zmiany w roślinności. Wilgotne lasy liściaste również zaczęły się kurczyć, ustępując miejsca stepom, złożonym z roślin mniejszych i odporniejszych na suszę, zwłaszcza traw. Ewolucja roślin pociągnęła za sobą ewolucję roślinożerców, a ta z kolei - ewolucję drapieżników, które się nimi żywiły.
W miocenie rozwinęły się bystrookie i długonogie ssaki roślinożerne zdolne do wypatrzenia drapieżnika i ucieczki na otwartej przestrzeni. Niektóre - jak Hipparion - były przodkami koni, inne - krewniakami żyraf, świń, jeleni i wielbłądów.
Niektóre grupy zwierząt, liczące dzisiaj zaledwie kilku przedstawicieli, na mioceńskich stepach były liczne i zróżnicowane. Współcześnie występuje tylko kilka gatunków wielbłądów, a przecież Aepycamelus, znany również jako Alticamelus, był tylko jedną z wielu prehistorycznych form. Przetrwał również tylko jeden gatunek widłoroga (amerykańskiej antylopy), chociaż w miocenie żyło ich kilka gatunków, np. Ilingoceros, o długości 1,8 m.

Zanikające palce
Historia konia jest historią zanikania jego palców. Wczesne koniowate, np. Hyracotherium, miały po cztery palce na przednich i trzy na tylnych nogach. Natomiast Meryhippus, 20 mln lat temu, na każdej nodze miał już tylko jeden główny palec, zakończony dużym kopytem, a pozostałe dwa stały się małymi palcami bocznymi. Współczesne konie mają po jednym palcu na każdej nodze. Dzięki temu noga jest lżejsza, wytrzymalsza i może łatwo i szybko zginać się podczas biegu.
Wczesne konie sięgałyby do kolana dorosłego człowieka. Hyracotherium z eocenu miał zaledwie 38 cm wys. Anchitherium sprzed 20 mln lat był wielkości kucyka i żywił się leśną roślinnością.
Nie dysponujemy żadnymi kopalnymi dowodami na to, jaka była maść wczesnych koni, ani jakimi wzorami była pokryta ich sierść. Prawdopodobnie ze względu na maskowanie były rudawe (bułane) lub kasztanowate, jak wiele współczesnych koni. Możliwe, że miały pręgi jak dzisiejsze zebry, zarówno dla maskowania się, jak i dla rozpoznawania poszczególnych członków stada.
Zęby i pazury W Erze Ssaków u wielu drapieżników wykształciły się wielkie, zakrzywione, ostre kły, służące do przebicia i rozpłatania ofiary. Od oligocenu, zwłaszcza wśród kotów, pojawiło się wielu przedstawicieli szablastozębnych. Jednym z pierwszych był Hoplophoneus, którego skamieniałości sprzed 35 mln lat odkryto w Ameryce Północnej. Kolejnym przykładem był Machairodus, który pojawił się 10 mln lat temu. Z wyglądu przypominał lwa z silnymi nogami i krótkim ogonem. Gatunek bardzo podobny znany jest ze szczątków, które zachowały się w głębokich dołach, zawierających naturalną smołę w zachodniej części Ameryki Północnej. Był to Smilodon, który pojawił się 2 mln lat temu i wymarł 10 000 lat temu.

Koty szablastozębne zachowały przez miliony lat bardzo podobny układ szczęk i zębów. Górne kły, o długości ok. 20 cm, sterczące w dół i lekko zagięte w tył, wystawały poza wolną szczękę, gdy pysk był zamknięty. Skierowany w dół wyrostek żuchwy pod zębem mógł podtrzymywać go, chroniąc przed wyłamaniem. Gdyby kot usiłował tymi kłami przytrzymać szarpiącą się ofiarę, korzenie zębów mogłyby okazać się zbyt słabe, aby utrzymać je w zębodołach. Dlatego przyjęto, że te zęby służyły tylko do zadawania pchnięć.
Czaszka i zrekonstruowana głowa smilodona przypominają łeb szablastozębnego zwierzęcia z całkiem innej grupy ssaków: torbacza Thylacosmilus, który żył w pliocenie w Ameryce Południowej. Przyroda czasem podobnie odpowiada na te same warunki życia w odległych grupach organizmów. Takie zewnętrzne podobieństwa nazywane są konwergencją ewolucyjną. *Pułapka w smole
Zagłębienia zawierające naturalny asfalt w Rancho La Brea w Los Angeles w Kalifornii, dostarczyły więcej niż 2 000 smilodonów oraz szczątki wymarłych koni, antylop, mamutów, bizonów olbrzymich i leniwców naziemnych. 30-10 tys. lat temu na powierzchni zagłębień zawierających naturalny asfalt zbierała się woda deszczowa. Spragnione zwierzęta wchodziły na powierzchnię asfaltowego jeziora i tonęły w nim. Drapieżniki, zwabione szamotaniem się tonących zwierząt, podchodziły z nadzieją na łatwy łup i również zostawały pogrzebane. Ssaki z Ameryki Południowej W Ameryce Południowej występuje prawie 600 gatunków ssaków, ale w porównaniu z Afryką niewiele jest dużych roślinożerców. Najwięcej gatunków należy do dwóch rzędów: nietoperzy (140) i gryzoni (340). Żyje tu wiele dziwnych zwierząt. Mrówkojady i pancerniki kontrastują ze szczurami, wiewiórkami, kotami i lisami. Podobnie jak w Australii zachowały się torbacze. Skamieliny świadczą, że w przeszłości bujnie rozwijały się wymarłe już gatunki rodzime. Mimo że zbiór organizmów kopalnych nie jest kompletny, pozwala prześledzić różne etapy rozwoju tej zróżnicowanej fauny. Już przed trzeciorzędem występowały tu rozmaite organizmy, których pochodzenia nie udało się ustalić, wśród nich szeroko rozpowszechnione w ówczesnym świecie torbacze i kopytne notoungulaty (Notoungulata). Gatunki te zostały odseparowane, gdy wody oceanów oddzieliły Amerykę Południową od innych kontynentów. Rozwijały się w izolacji, aż do późnego pliocenu, gdy znów powstało połączenie z Ameryką Północną, a więc 4 mln lat temu. W okresie odosobnienia, na wyspową Amerykę Południową, dotarły 3 grupy ssaków: gryzonie z podrzędu Caviomorpha, niektóre gatunki małp i, dużo później, szopowate. Późniejsze połączenie lądowe z Ameryką Północną umożliwiło migrację fauny w obu kierunkach. Liczba rodzin ssaków migrujących na północ była prawie równa liczbie rodzin wędrujących na południe. W okresie plejstocenu, podobnie jak w innych częściach świata, większość ssaków Ameryki Południowej wymarła. Szczególnie dotyczyło to większości roślinożerców i zwierząt ekologicznie z nimi związanych, w tym tygrysów szablastych. W Ameryce Południowej był to okres aktywności wulkanicznej i zlodowacenia. Brak było stabilizacji klimatycznej, co wiązało się ze zmianami warunków środowiskowych, w tym roślinności. W owym czasie do Ameryki Południowej dotarł także człowiek. Wciąż jeszcze brakuje zadowalającego naukowego wyjaśnienia przyczyny zagłady zwierząt w plejstocenie. Najdawniejsi mieszkańcy

Różne grupy zwierząt zasiedlały Amerykę Południową w różnych okresach. Im dłużej trwała jakaś grupa, tym bardziej różniła się od pokrewnych zwierząt, żyjących na innych kontynentach. Zaznacza się to szczególnie u szczerbaków (leniwce, pancerniki i mrówkojady). Są one typowymi zwierzętami Ameryki Południowej. Do dawnych, jeszcze plejstoceńskich, grup zalicza się: torbacze, notoungulaty, prakopytne, lipoterny, pyroteria i astrapoteria. Niewiele wiadomo o pochodzeniu tych zwierząt. "Rozbitkowie"

Małpy południowoamerykańskie różnią się od małp Starego Świata, chociaż są z nimi spokrewnione. Dotarły one do Ameryki Południowej później niż szczerbaki. Inna część tamtejszej fauny, gryzonie z podrzędu Hysticomorpha (jeżozwierzokształtne) i naczelne pochodzą z wczesnego oligocenu. Obie grupy nazywa się "rozbitkami". Prawdopodobnie nie skorzystały one z pomostu lądowego, lecz dotarły do Ameryki Południowej, przedostając się z wyspy na wyspę. Ewolucja małp amerykańskich przebiegała równolegle, choć zupełnie niezależnie, od rozwoju ich afrykańskich kuzynów. Olbrzymie zwierzęta zniknęły z kontynentów amerykańskich. Wielki plejstoceński leniwiec, Megatherium, zanim wyginął, zamieszkiwał oba kontynenty amerykańskie. Rozmiarami przewyższał współczesnego słonia. Kopytne Macrauchenia, o trąbowatym pysku, przetrwały pierwsze fale zwierząt napływających z północy. Później wymarły. Ich kości znalazł i zidentyfikował Karol Darwin podczas podróży po Ameryce Południowej. Pyrotherium było jednym z gatunków roślinożerców, zwierzęciem kopytnym, które wymarło całkowicie. Z wyglądu przypominało zarówno hipopotama, jak i słonia. Południowoamerykański opos Didelphis marsupialis virginiana należy do jednej z najstarszych grup torbaczy. Ze wszystkich żyjących gatunków jest najbardziej podobny do swoich przodków. Peba, czyli pancernik długoogonowy, jest żyjącym przedstawicielem najstarszej południowoamerykańskiej grupy - szczerbaków. Podczas ostatnich 100 lat rozprzestrzenił się na północ, aż do stanu Kansas w USA. Spośród ssaków południowoamerykańskich gryzoniom powiodło się najlepiej. Wczesna forma Prodolichotis była przodkiem żyjącej na pampasach mary Dolichotis sp. Protohydrochoerus, żyjący w górnym pliocenie i plejstocenie był jedną z pierwotnych form współczesnej kapibary, największego dzisiejszego gryzonia, zwierzęcia ziemnowodnego. Stosunkowo późno przybyły z północy koati Nasua nasua z powodzeniem osiedlił się w Ameryce Południowej. Wszystkie trzy gatunki południowoamerykańskich tapirów przybyły z północy w erze kenozoicznej. Mają krewnych na Malajach. Fakt ten podtrzymuje hipotezę o istnieniu, jeszcze stosunkowo niedawno, połączenia między Ameryką i Azją. Podobny do wielbłąda Titanotylopus to przedstawiciel licznych kopytnych roślinożerców, które niegdyś tworzyły trzon fauny Ameryki Południowej. Gatunek ten wymarł w plejstocenie. Hirara Galera barbara senilis to aktywny drapieżnik. Podobnie jak koati, niedźwiedzie, wiewiórki i króliki, przybyła z północy w miocenie. Szablozębne torbacze, podobne do tygrysów, przywędrowały do Ameryki Południowej z północy, a w plejstocenie ostatecznie wyginęły. Ich ewolucja przebiegała podobnie jak łożyskowych tygrysów szablastozębnych. Epoka lodowcowa
Ostatnie dwa miliony lat - czyli plejstocen - były świadkami ochładzania się klimatu ziemi. Wskazuje na to rodzaj powstających w tym czasie skał oraz skamieniałych roślin i zwierząt. Podczas ostatnich 700 000 lat występowały co najmniej cztery znacznie zimniejsze okresy. Podczas zlodowaceń, lodowce i lądolody rozprzestrzeniały się od biegunów północnego i południowego. Na półkuli północnej lody sięgały do południowego Teksasu w USA oraz do Francji w Europie. Kiedy klimat ocieplał się, lody cofały się i następował okres międzylodowcowy zwany interglacjałem.
Zanim powróciły lodowce, rozprzestrzeniły się ciepłolubne rośliny. Znalezione skamieniałości mikroskopijnych ziaren pyłu kwiatowego, liści, gałązek i łodyg mówią nam, które trawy i zioła - pospolite dziś w rejonie śródziemnomorskim - rosły kiedyś w Europie Północnej. W okresach międzylodowcowych obecnie wymarły nosorożec Mercka (Dicerorhinus) przemierzał Europę Środkową. Do jego wyginięcia mogli przyczynić się ludzie, jak i powrót lodów i zimna. Największym jeleniem był jeleń olbrzymi, zwany "irlandzkim łosiem" (Megaloceros), który miał poroże o rozłodze 3,7 m. Z wyglądu bardziej przypominał jelenia. Podczas ostatniego okresu międzylodowcowego żył w całej Europie, m. in. w Polsce. Dobrze znany niedźwiedź europejski chronił się w jaskiniach, gdzie później znajdowano jego kości. W Ameryce Północnej żył bizon olbrzymi, który miał rogi o rozłodze przekraczającej 2 m.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 13 minuty