profil

Dziennik, opis dwóch przykładowych dni

poleca 89% 102 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

7 czerwca - niedziela
Minęły już dwa dni, odkąd w naszym domu zamieszkał drugi pies. Jedząc rano śniadanie ustaliliśmy z resztą domowników, że będzie nazywał się Keks. Mimo tego babcia nadal uparcie woła na niego Makowiec. Tata stwierdził, że mogliśmy nazwać go Ciasto - nie byłoby wtedy sporów o jego imię.
Felek zdążył się już chyba pogodzić z myślą, że od teraz nie jest jedynym psem w domu. Keks wciąż próbuje się z nim bliżej zaprzyjaźnić, co wczoraj poskutkowało małym starciem pomiędzy obydwoma czworonogami. Dziś się nieco uspokoił, to znaczy nie próbuje już skakać na Felka. Ale nadal wszędzie za nim chodzi i chce spać w jego legowisku.
W południe poszliśmy do lasu.
Feli i Keks bardzo się tym ekscytowali. Ten pierwszy dlatego, że już od trzech dni nie był na dłuższym spacerze, a drugi bo nigdy wcześniej nie był w tym miejscu. Starszy pies próbował zaprzyjaźnić się z innymi czworonogami, Keks natomiast biegał jak szalony w wysokiej trawie, a jego zakręcony ogon śmiesznie podrygiwał.
Po powrocie psy ułożyły się na swoich legowiskach i zasnęły. My zajęliśmy się natomiast sprzątaniem domu. Potem dokończyłam pisać wypracowanie z j.polskiego i poszłam spać.

8 czerwca - poniedziałek
Trochę żal było mi wychodzić z domu. Wiem, że Keks nie będzie sam, w końcu będzie z nim Feli, ale i tak z ciężkim sercem wychodziłam do szkoły. Miał takie smutne oczy. Mam nadzieję że nie zdemolują za bardzo domu, bo mama niedawno bardzo się zdenerwowała o pogryzione buty.
Czas w szkole minął mi bardzo szybko. Autobus znów spóźnił się o prawie pół godziny. Moje biedne psy. Tak długo były same. Siedząc na przystanku myślałam nad usprawiedliwieniem kolejnych szkód w domu.
Gdy wróciłam okazało się, że było lepiej niż myślałam. Czworonogi wywróciły jedynie schnące ubrania i przeczytały zębami jedną z moich książek. A mama nie musi o tym przecież wiedzieć. Szybko wszystko posprzątałam i wypuściłam psy na podwórko. Znów próbowały robić podkop pod płotem. Aż tak jest im u nas źle?
Po odrobieniu lekcji musiałam umyć merdające ogonami towarzystwo. Czarna ziemia bardzo mocno odznacza się na białym futrze. Kąpiel zniosły całkiem dobrze. Jedynie Keks trochę popiskiwał. Może okazało się że piana nie jest tak smakowita na jaką wygląda.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 2 minuty