profil

Analiza i objaśnienie dramatyzmu sceny z „Granicy” Zofii Nałkowskiej.

poleca 86% 101 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Scena przedstawia dialog dwóch osób – kobiety i mężczyzny – Elżbiety i Zenona Ziembiewicza. Pretekstem do niego jest on nadejściem listu związanego z „ludźmi spod podłogi” zamieszkujących kamienicę należącą do Elżbiety.
Oboje mają wyrobiony pogląd na tą sprawę. Elżbieta jest tym wyraźnie zaniepokojona, przejęta, że ludziom dzieje się krzywda. Jest rozdarta wewnętrznie, z jednej strony widzi to, co im się przytrafia i wywołuje to u niej normalne, ludzie uczucie, jakim jest współczucie. Z drugiej zaś jest Zenon – prezydent miasta. Człowiek reprezentujący władzę, która to, wedle tych ludzi, jest największym powodem ich nieszczęścia.
Elżbieta próbuje zatem przekonać Zenona do swych racji, stara się uzmysłowić mu, że staje się on coraz mniej ludzki. Mówi o przekraczaniu granic, których nie wolno przejść. Zenon jednak ze śmiechem odpowiada na to, iż „można być tylko tym, kim się jest”.
Jego pogląd na całą sprawę, jako przedstawiciela władzy, jest zupełnie inny. Nie uważa on, żeby władza była winna problemom ludzi, jednak nie twierdzi on też, że to sami ludzi są sobie winni. Mówi tylko o tym, że ludzie nie są w stanie zrozumieć, że nie można poprawić ich sytuacji, że nie starają się zrozumieć położenia władzy. Irytuje go też to, że nawet jeśli doszliby do władzy najbardziej zagorzali przeciwnicy obecnego systemu, zrobiliby dokładnie to samo. W jego oczach „po obu stronach (...) są ludzie (...) chcący tego samego, władzy i krwi”.
Elżbieta, mimo to, cały czas stara się go przekonać, mówi mu, że sam kiedyś w coś wierzył, miał idee, a teraz sam stoi po stronie tego, z czym chciał walczyć. Do Zenona jednak nie trafiają żadne argumenty, a jego odpowiedzią na całą sytuację jest tylko polecenie spalenia tego, chęć wymazania całego zajścia z pamięci.
Dramatyzm całej sytuacji najlepiej widać po jego reakcji na słowa Elżbiety o granicy moralnej, jaka powinna istnieć w każdym człowieku. Zenon, mimo iż dobrze o tym wie i jest tego świadom, postępuję wbrew temu, a wypowiedź Elżbiety traktuje ze śmiechem. Jest on u steru władzy i nie chce go puścić. Nie chce też pomóc biednym „ludziom spod podłogi”, uważa ich za coś gorszego, za „jakichś łajdaków”. Nie dostrzega też, że sam kiedyś optował za takimi samymi rozwiązaniami, głosił taki same postulaty jak teraz ludzie, którzy znajdują się „po drugiej stronie”. Zdaje się być ślepy na całą tą sytuację. I nie dopuszcza do siebie słów rozsądku Elżbiety, która stara się mu pomóc zrozumieć. Jednak on odrzuca wszelkie propozycje pomocy, a za rozwiązanie bierze usunięcie całej sprawy, przez symboliczne spalenie maszynopisu.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Przeczytaj podobne teksty
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 2 minuty

Podobne tematy