profil

W pustyni i w puszczy - streszczenie

poleca 84% 1264 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Akcja toczy się w Afryce w XIX wieku. Budowany jest Kanał Sueski. Działa też Mahdi i jego zwolennicy, którzy chcą uniezależnić Sudan od Egiptu i Anglii – powstanie Mahdiego.

Bohaterami są czternastoletni Staś Tarkowski i ośmioletnia Nel Rawilson. Matką Stasia była Francuzka, która zmarła przy jego porodzie, a ojcem Polak – inżynier budujący Kanał Sueski. Staś urodził się i wychował w Port-Saidzie. Nel była Angielką. Jej matka zmarła, gdy maiła trzy lata. Ojciec dziewczynki był jednym z dyrektorów Kompanii Kanału Sueskiego. Ojcowie przyjaźnili się i dzieci spędzały ze sobą dużo czasu.

Gdy ich poznajemy, Staś wyjaśnia Nel, że Fatima– krewna Mahdiego, a żona Smaina, stała się zakładniczką rządu, który chce, by Mahdi uwolnił jeńców. Smain dostał pieniądze od rządu na wykupienie jeńców od Mahdiego. Przywłaszczył sobie jednak pieniądze i przyłączył się do powstania Mahdiego.

Zbliżało się Boże Narodzenie, ojcowie dzieci mieli jechać do Medinet, ale Staś miał jeszcze zajęcia w szkole, więc dzieci miały dojechać do nich później. W trakcie kolacji, na której rozmawiano o wyjeździe, przyszła Fatima prosić o wstawiennictwo w sprawie wyjazdu. Dzieciom było jej żal. Kilka godzin później Fatima wymyśliła, że sposobem na swoje uwolnienie będzie porwanie Stasia i Nel.
Ojcowie wyjechali. Panią Oliwier, nauczycielkę Nel, ukąsił skorpion, więc nie mogła towarzyszyć dzieciom. Postanowiono, że Staś i Nel (razem z nianią – murzynką Dinah) pojadą kanałem do Izmaili, potem koleją do Kairu, gdzie przenocują, a stamtąd do Medinet. W czasie podróży koleją dzieci poznały oficerów angielskich – kapitana Glena i doktora Clary’ego. Święta rodziny spędziły razem. Nel otrzymała psa rasy mastif – Sabę. W obozie usługiwał im młody Sudańczyk – Chamis. Przybyli też przewodnicy wielbłądów – Irys i Gebhr. Kolejne dni upływały im na wycieczkach i tresurze Saby.

Ojcowie musieli wyjechać na rewizję robót przy Bahr-Jussef na południowy wschód od Medinet. Ponieważ pani Oliwier nadal była chora i nie mogła przyjechać do nich, dzieci miały pozostać pod opieką Dinah. Ojcowie i dzieci widywali się jednak – Chamis przyjeżdżał po dzieci i zabierał ich do ojców. Panowie musieli wyjechać jeszcze dalej na południe. Pewnego dnia Chamis przybył po dzieci i powiedział im, że ojcowie czekają na nich w El-Gharak. Staś i Nel spakowali się i ruszyli w drogę z Chamisem i Dinah. Najpierw jechali pociągiem, a potem na wielbłądach. Towarzyszyli im również: Idrys, Gebhr i dwóch Beduinów. W trakcie podróży Staś zrozumiał, że zostali porwani. Ojcowie tymczasem oczekiwali na nich w El-Fachen. Gdy się nie pojawiły, domyślono się, że dzieci porwano i zmierzają z nimi do Mahdiego.

Tymczasem Staś kazał Nel upuścić rękawiczki . Wyjaśnił, że zostali porwani i powinni zostawić znaki. Nel rozpłakała się, a Staś starał się ją pocieszyć. Te rękawiczki znalazł Gebhr. Uderzył Nel, lecz gdy chciał uderzyć ją drugi raz, Staś rzucił się na niego. Siłowali się przez chwilę. Rozdzielił ich Idrys. Porywacze zrobili dla Nel specjalne siedzenie z baldachimem , dzięki temu mogła wygodnie podróżować. Dzieci dowiedziały się też, że są chronione, bo Fatima zabroniła je krzywdzić za to, że wstawiły się za nią.

W czasie podróży spotkała ich burza piaskowa. Staś cały czas troszczył się o Nel i myślał o ucieczce. Spróbował nawet wykraść sztucer i naboje, lecz szczekanie Saby zbudziło śpiących Arabów i plan chłopca się nie powiódł. Postanowili go ukarać. Związali go i chcieli go bić, lecz w tym momencie pojawiła się Nel, która osłoniła Stasia, a potem groźnie szczekająca Saba. Arabowie wystraszyli się psa i już nie krzywdzili dzieci. Podróżowali kilka dni, w pewnym momencie wydawało się dzieciom, że widzą Medinet – była to jednak fotomorgana. Zaczęli jechać nocą, gdyż, jak się dowiedzieli od napotkanego Beduina, wszyscy ich szukali. Dzieci odzyskały nadzieję, że zostaną odnalezione. Stasiowi udało się zdobyć kilka naboi do sztucera. Zaoferował też, że nauczy Idrysa strzelać. Gdy trenowali, Staś nabił sztucer ostrymi nabojami i gotów był zabić Araba. Wtedy pojawili się jeźdźcy. Byli to ludzie, których wysłano do schwytania porywaczy. Przyłączyli się jednak do nich i wszyscy zmierzali do Mahdiego. Dowiedzieli się, że Mahdiemu udało się zdobyć Chartum. Dzieci straciły nadzieję na uwolnienie.

Dotarli do Chartum, a później do Omdurmanu. Na targu spotkali Greka Kaliopuli, który dał im po talarze i po garści daktyli. Ten sam Grek kilka godzin później, podczas kolejnego spotkania, powiedział Stasiowi, że mówił o nim i Nel Mahdiemu. Prorok chciał ich widzieć. Grek, służący z otoczenia proroka, poinstruował chłopca, jak się zachować podczas spotkania z Mahdim. Staś miał wyrzec się swej wiary i przyjąć naukę proroka. Gdy doszło do spotkania, Staś nie tylko nie wyparł się swojej wiary, ale też przyznał, że on i Nel są tutaj wbrew swojej woli, gdyż ich porwano. Mahdi tak był zaskoczony postawą młodego Polaka i chciał pokazać swoje miłosierdzie, że wysłał dzieci do Faszody, gdzie miał być Smain.

Idrys zachorował i dzieci zostały pod opieką Gebhra. Cierpiały głód. Staś żebrał i starał się pracować, by mieli co jeść. Oddawał Nel większość jedzenia, bo bał się o jej zdrowie. W przeddzień wyjazdu Grek przyniósł im chininę. Kazał Gebhrowi dobrze ich traktować i żywić. Poprosił też swojego znajomego kalifa – szejka Hatmina, który miał jechać z pocztą razem z dziećmi, by pilnował ich bezpieczeństwa. Po trzech tygodniach od wyjazdu z Omdurmanu Nel zaczęła się źle czuć. Staś podawał jej chininę, by nie rozchorowała się na febrę. Dinah, opiekunka Nel, spadła z wielbłąda i wkrótce potem umarła.

Karawana dotarła do Faszody, lecz nie było tam Smaina. Postanowiono, że dzieci pojadą dalej, aż go znajdą. Na prośbę Hatima, Nel została podarowana nowa opiekunka – młoda dziewczyna z pokolenia Dinka – Mea. Po trzech dniach odpoczynku wyruszono z Faszody. Jechali teraz konno. Na ich drodze pojawił się lew. Gebhr dał Stasiowi sztucer. Chłopak wycelował i zabił lwa. By uwolnić siebie i Nel z niewoli, zastrzelił Gebhra, Chamisa i dwóch Beduinów, którzy z nimi jechali. Darował życie Kalemu, czarnoskóremu niewolnikowi Gebhreba, z plemienia Wa-hima.

Od tego momentu zaczęli samotną podróż. Stasiowi i Kalemu udało się schwytać konie, które uciekły. W ciągu dnia jechali, na noc rozbijali obóz. Chłopak upolował antylopę i postrzelił bawoła, za którym pobiegła Saba. Gdy pies długo nie wracał, Nel zaczęła płakać. Kali nocą wymknął się z obozu w poszukiwaniu Saby. Gdy wrócił z psem , dzieci w podziękowaniu podarowały mu szklane koraliki.

Wędrowali kilka dni. Pewnej nocy wokół ich obozowiska zaczęły krążyć dwa lwy. Ogień, który mógłby je odstraszyć, przygasał, bo padał deszcz. Staś nie mógł do nich strzelić. Uratowali się dzięki pomysłowi Kalego, który wdrapał się na drzewo, a później wciągnął Nel, Meę i Stasia. Noc spędzili, siedząc na konarze drzewa. Byli przemoknięci, ale cali. Lwy zjadły ich konia. Jeden uciekł. Zostały im tylko dwa. Ponieważ Nel była słaba, Staś jechał razem z nią. Podał jej też ostatni proszek chininy. Dotarli do wodospadu. Tam zobaczyli słonia uwięzionego w wąwozie. Staś chciał go zastrzelić, lecz Nel uprosiła go, by tego nie robił. Zrozumieli, że słoń umiera, bo nie ma co jeść. Staś kazał Kalemu i Mei nazbierać owoców chlebowca. Dzieci karmiły słonia. Zamieszkały w wielkim baobabie, który Staś nazwał Kraków. Nel każdego dnia odwiedzała słonia – Kinga. Pewnego dnia, przedostała się do niego. Gdy Staś ją znalazł, zobaczył, jak wyciąga z nóg olbrzyma kolce. Przestraszył się, że słoń może jej zrobić krzywdę, jednak zrozumiał, że to olbrzymie zwierzę jest łagodne. Udało mu się nawet dosiąść słonia. Zaczął myśleć, jak go uwolnić.

Pewnego dnia Kalego, gdy zbierał miód, pokąsały pszczoły i wrócił do zdrowia dopiero po dziesięciu dniach. Zachorowały też konie, pogryzione przez muchy tse-tse. Najgorsze było to, że Nel rozchorowała się na febrę. Nie mieli już chininy, a dziewczynka gorączkowała. Kiedyś Kali dostrzegł dym ogniska. Pokazał Stasiowi. Przypuszczali, że to może być Smain. Chłopiec postanowił wyruszyć po pomoc dla Nel. Okazało się, że to obóz Szwajcara, Henryka Lindego, który leżał ciężko ranny. Wiedział, że z powodu ran po polowaniu, wkrótce umrze. Podzielił się ze Stasiem chininą, zapasami żywności, bronią i nabojami. Podarował mu też konia. Wyjaśnił, gdzie się znajdują i gdzie najlepiej im będzie się udać, by Nel wyzdrowiała. Chłopiec kilka razy odwiedził jeszcze podróżnika. Na jego prośbę ochrzcił chorych, umierających Murzynów – sługi Lindego. Gdy Szwajcar zmarł. Staś i Kali pochowali go w jaskini, a małego murzyńskiego chłopca, który opiekował się Szwajcarem – Nasibu, zabrali ze sobą. Dzięki chininie Nel wracała do zdrowia. Staś wykorzystał proch z naboi i wysadził głaz, który blokował wąwóz, gdzie był słoń. Wszystkie rzeczy spakowali na słonia i wyruszyli do wioski na górze, którą wskazał Linde. Nazwali ją Górą Lindego. Nel czuła się coraz lepiej. Zaczęli robić z rybich błon latawce, na których chłopiec pisał informacje, gdzie zmierzają. Wpadł na ten pomysł, by można ich było odnaleźć. Staś i Nel próbowali nawracać Kalego, Meę i Nasibu. Ochrzcili ich. Wyruszyli w dalszą drogę. Staś miał już kompas Lindego i tak, jak ich poinstruował, kierowali się w stronę oceanu.

Piątego dnia podróży trafili do wioski murzyńskiej. Kali przekonał jej mieszkańców, że Nel to białe bóstwo i należy jej przynieść dary. Staś to wielki Pan, który ma niezwykłą moc. Udowodnił to, gdy zdemaskował czarownika, który w swej chacie, uderzając w bęben, udawał, że to złe Mzimu – duch, gniewa się za dary ofiarowane Nel. Kali i wódz wioski zostali braćmi krwi. Świętowali razem całą noc. Wyruszyli dalej, napotykając kolejne wioski. Wszędzie przyjmowano ich podobnie. Staś wysyłał kolejne latawce w nadziei, że ktoś ich wreszcie odnajdzie. Zmierzali w stronę wioski Wa-himów.

Pewnego dnia Nel ze Stasiem oddalili się od obozu, gdzie zostali Kali, Mea i Nasibu. Chłopiec chciał ją odprowadzić do Kinga, lecz dziewczynka uparła się, że trafi sama. Staś zostawił ją, lecz po chwili wrócił po nią. Udało mu się zastrzelić wielkiego kota, który skradał się do Nel. Kolejny raz uratował jej życie.

Po kilku dniach wędrówki Kali oświadczył, że rozpoznaje szczyty gór – zbliżali się do wioski Murzyna. Okazało się, że plemię Samburu oblega wojowników Wa-hima, czyli plemię, z którego pochodził Kali. Murzyn chciał pomóc swoim ludziom. Zgromadził trzystu wojowników. Nel i Meę odprawiono do kobiet obu plemion, które nie brały udziału w walkach. Staś z Kingiem i Kali z wojownikami pomogli plemieniu Wa-himów zwyciężyć. Kali, jako syn władcy, został królem plemienia. Oba plemiona się pojednały. Nie podobało się to czarownikom plemiennym, więc postanowili się zemścić. Dzieci i Kali z dwustoma wojownikami Samburu i Wa-hima wyruszyli w dalszą drogę. Podróż była trudna. Mieli coraz mniej wody. Czarownicy, którzy planowali zemstę, ukradli część wody, a resztę worków z wodą porozcinali. Dzieciom groziła śmierć z pragnienia. Wszyscy byli wyczerpani. Pewnej nocy Saba zaczęła się dziwnie zachowywać. Staś pomyślał, że wyczuła ludzi. Resztkami sił wystrzelił racę. Zobaczył, że ktoś też wystrzelił racę. Zrozumiał, że są uratowani. To kapitan Glen i doktor Clary, którzy znaleźli latawiec Stasia z wiadomością o ich położeniu, zaczęli ich szukać. Gdy ich odnaleźli, zawiadomili ojców dzieci. Radości nie było końca, a dzieci opowiadały o swoich przygodach.

Kali pożegnał się i wrócił do swego plemienia. Pan Rawlison wyjechał z Nel do Anglii. Pan Tarkowski wysłał Stasia do szkoły w Aleksandrii. Chłopak skończył studia inżynierskie w Szwajcarii. Po dziesięciu latach Staś z ojcem pojechali odwiedzić pana Rawilsona i Nel. Młodzi pobrali się i pozostali w Anglii do śmierci ojca Nel. Wyruszyli potem w podróż do miejsc, które odwiedzili jako dzieci. Po tej podróży osiedlili się z panem Tarkowskim w Polsce.

Podoba się? Tak Nie
(0) Brak komentarzy

Materiał opracowany przez redakcję

Czas czytania: 10 minut