profil

Wpływ dramatów przeżywanych w gettcie na powojenne życie lekarza Marka Edelmana, bohatera reportażu Hanny Krall "Zdążyć przed Panem Bogiem".

poleca 85% 196 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

„Wykorzystując analizę podanych fragmentów utworu, określ wpływ dramatów przeżywanych w getcie na powojenne życie lekarza Marka Edelmana, bohatera reportażu Hanny Krall Zdążyć przed Panem Bogiem”

Podstawą książki „Zdążyć przed Panem Bogiem”, słynnej warszawskiej dziennikarki Hanny Krall jest wywiad z Markiem Edelmanem – naocznym świadkiem przeżyć z getta warszawskiego. Był on członkiem ŻOB-u, walczącym w pogromie przeprowadzonym przez Niemców w 1943 roku, jedyną osobą, która przeżyła tą tragedię. Jak mówi sama dziennikarka przeprowadzenie tego wywiadu i spisanie go było bardzo trudne. Wybrany temat, jak i rozmówca wymagali wiele pokory pisarskiej. Marek Edelman nie wpasowywał się w wyobrażenie bohatera wojennego. Wypowiadał się niechętnie i lapidarnie. W jego słowach nie było nienawiści, patosu. Jedynym bohaterstwem do którego się przyznał, było upomnienie się o godną śmierć dla Żydów. W książce mieszają się dwie płaszczyzny wydarzeń – wojenna i powojenna. Pierwsza naznaczona jest piętnem śmierci i strachu przed wrogiem. Druga – chęcią ratowania ludzkiego życia. Obie łączą się ze sobą w jedną kwestię – wartość każdego ludzkiego istnienia. W ten sposób oprócz świadectwa minionych, tragicznych wydarzeń, w książce ukazany jest wpływ doświadczeń z getta na przyszłe życie ocalonego powstańca.
Marek Edelman w czasie przed wybuchem powstania pracował jako goniec w szpitalu. Dzięki tej pracy miał przepustkę z getta i mógł bez trudu z niego uciec. Nie zrobił tego, gdyż wcześniej namawiał ludzi aby nie uciekali, aby zostali w Warszawie i teraz nie chciał sprzeniewierzyć się własnym słowom. A po zakończeniu wojny, czuł się przywiązany do miejsca gdzie odprowadził 400 tysięcy ludzi skazanych na śmierć. Jako goniec szpitalny miał za zadanie wyprowadzanie chorych z Umschlagplatzu. Wykorzystując tę pracę udało mu się uratować wielu ludzi, którzy zdaniem ŻOB-u byli najbardziej potrzebni. Edelman opowiadając o tym zajęciu wspomina uratowanych chłopaka i dziewczynę którzy pracowali w podziemiu Mimo iż żyli dłużej tylko chwilę, gdyż zginęli niedługo po tym w powstaniu, wykonali kilka ważnych zadań. Działali, a to według rozmówcy Hanny Krall było najważniejsze - „Działanie było jedyną szansą przetrwania.”. W ten sposób uniknęli „stania na beczce”. Marek Edelman wspomina także o tym, że w tak ciężkich czasach ludzie potrzebowali jak nigdy bliskości drugiej osoby, kogoś z rodziny lub ukochanego, ukochanej. Przywołuje postać Poli Lifszyc, która dowiedziawszy się o złapaniu matki, ruszyła w pogoń za transportem. Dogoniła go, gdy ludzie wchodzili już do wagonów i w ostatniej chwili wmieszała się w tłum, aby choć jeszcze raz zobaczyć matkę. Posiadanie krewnego było w getcie przywilejem nielicznych. Większość ludzi straciła w ten czy inny sposób swoją najbliższą rodzinę. Wtedy potrzeba „posiadania kogoś” była jeszcze większa. Ludzie brali śluby tuż przed zabraniem na Umschlagplatz, tuż przed nadejściem śmierci aby mieć chociaż świadomość, że w tym okrutnym i nienawistnym świecie istniała bliska nam osoba. I to właśnie ta potrzeba bliskości, bycia z kimś, często popychała ludzi do niewyobrażalnego poświęcenia dla innych, gotowości oddania swojego życia dla drugiej osoby. Edelman wspomina siostrzenicę Tosi i jej chłopaka, który bez wahania obronił swoją dopiero poślubioną żonę przed strzałem tracąc w ten sposób rękę. „O to właśnie chodziło: żeby był ktoś, kto gotów jest zasłonić twój brzuch własną ręką, jeśli zajdzie potrzeba”.
Edelman długo nie mógł otrząsnąć się po wydarzeniach w getcie. Wpadł w depresję, był apatyczny. Z tego marazmu wydostał się dzięki żonie. Zapisała go na medycynę. Po dwóch latach wykładów zrozumiał, że jako lekarz kardiochirurg ma możliwość wpływu na ludzkie życie. Może je ratować, choćby na chwilkę, na kilka dni, miesięcy, czasem lat. Mówi: „Pan Bóg już chce zgasić świeczkę, a ja muszę szybko osłonić płomień, wykorzystując Jego chwilową nieuwagę. Niech się pali choć trochę dłużej, niż On by sobie życzył. (…) Oczywiście każde życie kończy się tym samym, ale chodzi o odroczenie wyroku, o osiem, dziesięć piętnaście lat. To wcale nie jest mało.”
Bohater nie myślał o swoim przetrwaniu. Chciał tylko zginąć w walce. Udało mu się jednak przeżyć piekło dzięki swojej sile, waleczności, determinacji i jak sam twierdzi – przypadkowi. Po wojnie rezultatem przeżytych doświadczeń była chyba jedyna droga, jaką mógł wybrać – zostanie lekarzem. W ten sposób chciał sobie i nam powiedzieć, że życie ludzkie ma wartość nadrzędną i o każde należy walczyć. Nawet krótkie trzy miesiące mogą nam dostarczyć wiele radości, jak było w przypadku córki przełożonej pielęgniarek – Tanenbaumowej. W tak krótkim czasie zaznała prawdziwej miłości. Ów lekarz chce także aby każdy mógł godnie umrzeć. Tylko w ten sposób ludzie mogą zachować swoją godność.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 4 minuty

Ciekawostki ze świata
Teksty kultury