profil

O domu i bezdomności w „Ludziach bezdomnych” S. Żeromskiego.

poleca 84% 2861 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Stefan Żeromski

Moja praca będzie dotyczyła domu i bezdomności w „Ludziach bezdomnych”, jednak wpierw by się należało zastanowić, co to tak właściwie jest dom. Z jednej strony dom można rozumieć w sensie budynku służące jako miejsce zamieszkania. Może być duży, niski, wysoki, pokaźny, olbrzymi, stary, nowy. Drewniany, murowany, z cegły. Ale z drugiej strony jest to najbliższa nam rodzina mieszkająca razem z nami, czyli swojego rodzaju wspólnota. Rodzina, w której żyjemy nazywana jest małym społeczeństwem. Tworzą ją osoby w różnym wieku jednak to nie przeszkadza, aby każda miała swoje prawa, obowiązki i zajęcia. Czyli dom to także ciepło rodzinne, a także wiążące się z tym wspomnienia.
Zatem człowiek bezdomny to w dosłownym znaczeniu taki, który nie ma dachu nad głową. Wystarczy przypomnieć sobie opis Paryża w "Słówku o sprawie higieny" zaprezentowanym przez Judyma w domu doktora Czernisza. Proletariat warszawski wegetujący w nędzy też właściwie nie ma dachu nad głową. Także bezdomność można odczytywać dosłownie. Jednakże gdybyśmy tylko w taki sposób ją interpretowali to byłoby to zbytnim uproszczeniem.

Ludzi bezdomnych w sensie metafizycznym jest w powieści wielu. Właściwie każda z nich symbolizuje szerszą grupę ludzi, czasem warstwę społeczną.

Najważniejszym z nich jest bez wątpienia główny bohater Tomasz Judym. Syn alkoholika, warszawskiego szewca, który dzięki pomocy ciotki - prostytutki u której ciężko pracował, zdobył wykształcenie i został lekarzem.

Doktor Judym jest w powieści jedną z bardzo niewielu postaci które są bezdomne z wyboru. Walczący o nowy porządek społeczny doktor jest zdania że aby skutecznie to robić trzeba żyć w samotności. Boi się że jeśli założy rodzinę, to wkrótce zapomni o ideałach i zmieni się w zwykłego dorobkiewicza. Dlatego świadomie wybiera bezdomność, która w jego przypadku oznacza brak rodzinnego domu i odrzucenie ukochanej osoby. Doktor Judym pragnie w ten sposób spłacić dług względem warstwy społecznej z której pochodził. Żeromski na jego przykładzie pokazuje że bezdomny jest każdy człowiek walczący ze starymi zasadami, walczący o nowy porządek społeczny.

Następną bezdomną osobą jest brat doktora, Wiktor, jednakże przyczyna jego bezdomności jest zgoła inna od przyczyny bezdomności Judyma. Jest nią bieda. Wiktor jest zmuszony opuścić Warszawę i udać się do Szwajcarii w poszukiwaniu pracy i lepszego bytu. Następnie wraz z żoną i dziećmi pragnie pojechać dalej, do Stanów Zjednoczonych. Jego bezdomność ma więc podłoże ekonomiczne. Symbolizuje wszystkich emigrantów opuszczających ojczystą ziemię "za chlebem".

Joasia, ukochana doktora Judyma jest również osobą bezdomną. Traci rodziców i majątek bardzo wcześnie. Następnie opuszcza wujostwo, u których mieszkała, gdyż nie może zaakceptować ich sposobu życia. Nie umie znaleźć sobie miejsca na świecie. Po paru latach wraca do rodzinnych stron ale odkrywa że nie jest z nimi zupełnie związana. Kiedy decyduje się spędzić resztę życia u boku doktora Judyma, ten odtrąca ją w imię wyższych ideałów, skazując na dalszą tułaczkę i bezdomność.

Sytuacja jej brata, Wacława, również nie jest do pozazdroszczenia. Został on zesłany na Syberię, został odsunięty od swego domu jakim była jego ojczyzny - Polska. Na Syberii umiera. Wacław symbolizuje cały naród polski pozostający pod panowaniem zaborców, pozbawiony, przynajmniej na papierze, swojej ojczyzny.

Do ludzi bezdomnych zaliczyć również można Korzeckiego, inżyniera, przyjaciela Judyma z którym niegdyś podróżował po Szwajcarii. Postać ta jest bezdomna duchowo, przeżywa kryzys psychiczny, polegający na braku wiary w życie i braku celu w życiu.

Znaczy to, że bezdomność w powieści można interpretować na dwóch płaszczyznach: dosłownej i metaforycznej. Ludzie dosłownie bezdomni to nędzarze paryscy, których Judym spotyka w obskurnych domach noclegowych podczas swych wędrówek po mieście. Bezdomny jest Judym, który uznaje siebie za służebnika idei i, jak sam mówi, musi być wolny: "Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony, ani jednej rzeczy, którą bym przycisnął do serca z miłością, dopóki z oblicza ziemi nie znikną te podłe zmory. Muszę być sam jeden, żeby obok mnie nikt nie był, nikt mnie nie trzymał". Na tułanie się po obcych domach skazana jest także Joasia. Jej przyszłość to przyszłość typowej guwernantki. Jej bezdomność to bezdomność "wysadzonych z siodła" - zdeklasowanego po powstaniu styczniowym i wskutek zmienionych warunków ekonomicznych ziemiaństwa. Bezdomność brata Joasi, powstańca (ze względu na cenzurę nie jest to powiedziane wprost), można zinterpretować szerzej jako bezdomność narodu. Powstańcem i dlatego wiecznym emigrantem jest też stary Leszczykowski, występujący w powieści w funkcji zbyt idealnego mecenasa. Również inżynier Korzecki, jak każdy konspirator, musi się wyrzec domu.

Bohaterowie Żeromskiego, oceniani w kategoriach zdrowego rozsądku, to ludzie przegrani. Sukces nie staje się ich udziałem. Odrzucenie kariery jest jednak świadomym wyborem, dokonanym w imię ocalenia własnych wartości. Wyborem, który pozwala bohaterowi być wiernym sobie. Ocalając własny porządek wartości, bohaterowie dokonują spustoszenia uczuciowego wokół siebie - Judym niszczy uczucia Joasi, Piotr Cedzyna uczucia ojca. Niezależnie od reakcji, jakie we współczesnych odbiorcach wzbudza lektura tej powieści, można z całą pewnością stwierdzić, że przeczytanie tej książki jest wskazane.

Żeromski stworzył typowo polski typ "romantycznego organicznika", w dyskusjach światopoglądowych nazwisko bohatera pojawia się jako synonim pewnej postawy inteligencji polskiej. Widać więc, że Judym to nie bohater, którego można by odłożyć do literackiego lamusa, ale postać nadal intrygująca, człowiek, który tworzy się na oczach czytelnika, a według nowych interpretacji wykazuje głęboko chrześcijańskie podłoże swych wyborów. Autor stawia swego bohatera w trudnych sytuacjach, każe mu walczyć z pokusami dobrobytu, daje nam możliwość obserwacji procesu dojrzewania bohatera do określonych wyborów. W pojęciu Judyma "dom", którego on nigdy nie miał, jest synonimem małej stabilizacji, wygodnego życia, które osiąga się za cenę dorobkiewiczostwa.

Tak więc ja bezdomność rozumiem na wiele sposobów. Dosłownie: jako bezdomność cierpiących na nędzę emigrantów ze wsi do miasta, wydziedziczonych. W przenośni: brak miejsca dla idealistów w społeczeństwie. A także bezdomność ludzi porzucających swoje państwo, spiskowców, wyobcowanych ze społeczeństwa.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut

Gramatyka i formy wypowiedzi