profil

"Opowieść Wigilijna" - spotkanie z duchem.

poleca 81% 3215 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Podczas czytania książki Charles’a Dickens’a pt. „Opowieść Wigilijna” największe wrażenie wywarło na mnie spotkanie Scrooge’a z drugim duchem, który reprezentował obecną wigilię Bożego Narodzenia.

Spotkanie to odbyło się w inny sposób niż poprzednie. W domu bohatera panował nastrój na tyle miły i świąteczny, ze on sam nie mógł go poznać. Gdy spostrzegł widmo nie potrafił pojąć jak bardzo jest ono niepodobne do poprzedniego. Duch ubrany był w obszerny, ciemnozielony płaszcz, który obszyty był białym futerkiem. Jego męska pierś i nogi były nagie. Na skroniach zarzucone miał wieńce ze świeżej choinki poprzetykane soplami, błyszczącego lodu. Na pasie miał zawieszony zardzewiały miecz, którego prawdopodobnie nigdy nie używał. Długie, gęste włosy niedbale spadały mu na ramiona. Jego twarz wyglądała bardzo przyjacielsko. Scrooge nigdy nie spotkał kogoś podobnego do tej postaci. Nie bał się odbyć kolejnej podróży, ponieważ duch był bardzo pozytywnie nastawiony do niego. Widmo rozkazało dotknąć jego płaszcza. W oka mgnieniu jego mieszkanie wraz z wszelkimi ozdobami i łakociami znikło i obaj znaleźli się na jednej z najbrzydszej ulic z Londynu. Ludzie pracujący tam byli szczęśliwi z powodu Świąt. Bawili się i wspólnie opowiadali sobie śmieszne historie z życia ich rodzin. Nie przeszkadzała im mgła i szaruga. Życie w mieście zaczęło powoli rozkwitać. Scrooge dostrzegł radość, zadowolenie i miłość wśród wszystkich mieszkańców.
Duch oznajmił bohaterowi, że jego obowiązkiem jest przekazywanie ludziom spokoju, zgody i zadowolenia. Następnie zaprowadził Scroorga do domu Boba Cratchita- jego buchaltera. Obserwując przygotowania do świąt jego rodziny bohater nie mógł uwierzyć ile serca i dobroci może wnieść zwykły człowiek. Po raz pierwszy dostrzegł, ze pieniądze nie dają szczęścia. Uświadomił sobie, że zdrowie i ognisko rodzinne są rzeczami, które powinien doceniać najbardziej. Dowiadując się, że mały Tomaszek ma umrzeć z powodu swojej choroby błagał ducha, aby temu zapobiegł. Jednak widmo nie przejęło się tym i przetoczyło słowa wypowiedziane przez bohatera na początku: „Zmniejszy się przecież zbyteczna ludność i oddali przeludnienie”. Scrooge zawstydził się i zrozumiał, że popełnił wielki błąd wypowiadając te słowa.

Po chwili znaleźli się w kopalni. Tam również rodziny wesoło obchodziły Święta i nie liczyły się żadne dobra materialne. Następnie widmo skierowało Scroorga nad morze. Pośród olbrzymich fal dostrzegli dwóch strażników latarni morskiej. Im również nie przeszkadzał chłód i brak ciepłego posiłku. Byli szczęśliwi, że spędzają wigilie w wspólnym towarzystwie.

Potem duch porwał Scrooga do domu jego siostrzeńca. Tam od progu było słychać śmiechy i rozmowy prowadzone przez mieszkańców. Przysłuchując się tym rozmową bohater zorientował się, iż mówią tam o nim. Wyśmiewali z powodu jego złego podejścia do Świąt i żałowali, że nie ma go wśród nich. Siostrzeniec oznajmił wszystkim, aby nie przejmowali się ta sknera i cieszyli się razem z nim. Niespodziewanie Alfred wzniósł toast za pomyślność wujka. Scrooge nie wiedział, co ma o tym myśleć.

Po tej wartościowej i ciekawej podróży Scrooge stał się osoba bardziej dobroduszną i postanowił nieco zmienić swoje życie. Uważam, że każdemu przydałaby się taka wyprawa, ponieważ nie zawsze w pełni szanujemy to, co mamy.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty