profil

To jest śmierć, sroga pani - opisz śmierć...

poleca 85% 109 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

„Czy ktoś powiedział śmierć?”


...Był to piękny, pogodny dzień. Słońce ogrzewało swymi promieniami kłoski zboża na polu. Siedzieliśmy tam w piątkę – Ja, Julka, Wiola, Artur i Marcin. Brakowało jedynie Damiana, gdyż wyjechał z rodzicami na trzydniową wycieczkę w góry; i Zośki, która miała karę i przez tydzień nie mogła wychodzić na dwór.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o życiu. Zastanawialiśmy się czym ono dla nas jest. Artur, który uwielbiał wyjazdy i podróże powiedział, że to nic innego jak przepełniona przygodami podróż. I oczywiście rozpoczęła się kłótnia, bo każdy miał inne zdanie na ten temat. Kiedy tak kłóciliśmy się przybiegła do nas Zośka - zdyszana i zmęczona. Już z daleka krzyczała do nas coś, co stało się zrozumiałe dopiero kiedy podbiegła bliżej - krzyczała: „stało się coś okropnego!!!”. Rzeczywiście musiało się coś stać – dawno nie widziałam jej w takim stanie, miała łzy w oczach i smutną minę. Była przerażona nie potrafiła powiedzieć ani słowa. Kiedy już się trochę uspokoiła zaczęła opowiadać co się wydarzyło: „Damian wracając z rodzicami z gór miał wypadek!!! Jego auto zderzyło się z tirem!!! Jego rodzice zginęli na miejscu, a on jest w krytycznym stanie w szpitalu... On umiera!!!...”. Te ostatnie słowa zszokowały nas wszystkich. Nie mogliśmy uwierzyć, że możemy już więcej Damiana nie zobaczyć...
Minęło wiele tygodni zanim Damian przyjechał z powrotem do naszego miasta. Kiedy wrócił był bardzo przygnębiony, nie wychodził na dwór. Mieszkał teraz u babci. Dopiero po trzech miesiącach spotkaliśmy się znowu wszyscy razem. Podczas gdy zaczęliśmy rozmawiać, Damian siedział gdzieś z boku i nic nie mówił. Słuchał naszych opowiadań o tym, co się wydarzyło w czasie jego nieobecności. Siedział jakby zahipnotyzowany i nie odzywał się ani słowem. Dopiero, kiedy Artur powiedział: „śmierć bliskich musi być okropna...”, coś w nim się obudziło – powiedział: „Czy ktoś powiedział śmierć?”. Zdziwiliśmy się, skąd to pytanie- myśleliśmy, że nas słucha. Zaczęła się rozmowa na temat śmierci. Damian spytał „A wiecie chociaż czym jest śmierć...???”. Marcin stwierdził, że śmierć jest to przejście na drugi brzeg, początek nowego, wiecznego życia. Artur, że śmierć jest końcem – szczęściem i nieszczęściem. Każdy miał inną opinię na ten temat. Natomiast kiedy Damian zadał kolejne pytanie i udzielił nam na nie odpowiedzi, zatkało nas.
„Widzicie każdy ma swoją opinię na temat śmierci, ale czy każdy odpowiedział sobie choć raz na pytanie: Jak wygląda śmierć? Widzicie, ja już chyba wiem. Wiem co przeżywali Ci, którzy już są po drugiej stronie, domyślam się co spotkało moich rodziców. Opowiem Wam o tym, ale obiecajcie, że nikomu nie powiecie. Mianowicie kiedy leżałem w szpitalu w bardzo ciężkim stanie zacząłem odczuwać okropny ból. Moja babcia zauważyła, że coś ze mną nie tak i szybko wezwała lekarza. Było mi strasznie niewygodnie i słabo mi się oddychało, więc próbowałem obrócić się, a kiedy to zrobiłem przestałem oddychać i stanęło mi serce. Wtedy usłyszałem głos pielęgniarek: „Umiera! Umiera!”. W tej samej chwili poczułem, że wychodzę ze swego ciała i zsuwam się na ziemię. Następnie zacząłem się unosić, a do pokoju zaczęły wbiegać pielęgniarki, było ich bardzo dużo. Wbiegło również trzech lekarzy. „Podpłynąłem” bliżej – byłem ciekawy co się stanie... Obserwowałem jak mnie reanimowali. W pewnym momencie usłyszałem jak jedna a nich powiedziała: „O Boże! On... On nie żyje!!!”. A ja na te słowa nawet nie zareagowałem. Byłem spokojny – dobrze mi było. Byłem przekonany, że umrę i dołączę do rodziców. Zrozumiałem, że to koniec. Chwilkę po tym zapadłem się w ciemność. Poczułem, jakbym płynął. Nagle gdzieś w dali ujrzałem światło. Zacząłem się do niego zbliżać. Byłem przekonany, że to Chrystus. Nie czułem strachu. Wręcz przeciwnie – było mi przyjemnie, czułem ciepło. Była to istota od której właśnie to światło promieniowało. Nie potrafiłem dostrzec twarzy. Bezsłownie Istota zadała mi pytanie: „Czego dokonałeś w życiu”. I przed moimi oczyma zaczęło się przewijać całe moje życie. Działo się to bardzo szybko, jednak pamiętam, że zobaczyłem obrazy z mojego życia – od dzieciństwa aż do dnia w którym się to działo. I wtedy zrozumiałem, że nie chcę jeszcze umierać. Że przecież mam jeszcze babcię i dziadka których bardzo kocham, a także Was, drodzy przyjaciele... Usłyszałem głos mojej babci „Boże, nie zabieraj mi przynajmniej jego...”. Pomyślałem: Boże, chyba nie pozwolisz mi jej opuścić... Przecież ona cały czas nie traci nadziei... I w tym momencie znów poczułem przyjemne ciepło i nagle znalazłem się z powrotem w moim ciele. Bóg pozwolił lekarzom przywrócić mnie do życia. To uczucie, że Bóg dał mi jeszcze jedną szansę, że pozwolił mi zostać i opiekować się babcią pozostanie we mnie na zawsze... Teraz już się nie boję śmierci, bo wiem, że nie ma takiej potrzeby.”
Brak nam było słów. Nie rozmawialiśmy już nigdy więcej na ten temat. Nie wiem jak pozostali, ale ja długo zastanawiałam się jak to jest umrzeć. Odpowiedź na to pytanie kiedyś otrzymam, ale... Nastąpi to w swoim czasie... Teraz cieszę się życiem dopóki mi Bóg na to pozwala...


Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut