profil

Życiorys Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej

poleca 85% 319 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Nie miała życia usłanego różami...

Historia, którą pragnę opisać, sama za siebie utwierdza nas w przekonaniu, jak okrutne może być życie. Maluje ona przed nami obraz ukazujący bezlitosność przemijających chwil, oraz zaskakującą wolę istnienia drzemiącą w każdym z nas.

„Łatwo się skaleczyć każdym z nas, jak kawałkiem stłuczonego szkła.” - powiedziała kiedyś Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, wybitna poetka dwudziestolecia międzywojennego , nazywana pierwszą damą młodej poezji, której żywot, z pozoru beztroski, w rzeczywistości pełen jest cierni i bólu.

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska urodziła się w rodzinie Kossaków - jako córka Wojciecha Kossaka i Marii z Kisielnickich, wnuczka Juliusza Kossaka. Wychowała się w bogatym domu, w którym nigdy nie brakowało pieniędzy - jej ojciec i dziadek to cenieni malarze polscy. Lilka - tak zwykli wołać na Marię w domu.

Opiekuńczy rodzice gwarantowali opiekę lekarską, jednakże okazała się być ona niewłaściwa - w efekcie ćwiczeń, Maria całe życie skazana była na gorset ortopedyczny i ból spowodowany chorobą kręgosłupa. Z biegiem lat nauczyła się jednak żyć ze swoją przypadłością, dane było jej zwiedzić Europę, Afrykę oraz uczestniczyć w życiu kulturalnym i towarzyskim. Młoda Marysia nigdy nie uczęszczała do szkół, jednakże odebrała staranne wykształcenie domowe, które pogłębiać zwykła była lekturami. Przez krótki czas była słuchaczką ASP w Krakowie. W efekcie stała się wykształconą i piękną kobietą o błękitno-fiołkowych oczach.

Jako dziewiętnastolatka zawarła swój pierwszy związek małżeński jednocześnie wstępując na drogę miłości do obcych ludzi, która sprawiła jej najwięcej cierpień i łez. Wybrankiem Marysi Kossak był porucznik armii austriackiej Władysław Bzowski. Już wtedy szalała w niej dusza poetki, która z całego serca kochała wolność, zrozumienie, wrażliwość, a tego niestety nie zapewniał jej pierwszy mąż. Po czterech burzliwych latach małżeństwo Marii i Władysława rozpadło się. Poetce przyszło opuścić Wiedeń, gdzie mieszkała wraz z mężem, po czym wróciła do Krakowa. Po heroicznych wysiłkach udaje jej się unieważnić ślub kościelny, Maria jest znów sama, ale także wolna. W kilka lat po rozstaniu z Władysławem, Lilka poznaje Jana Pawlikowskiego - przeciwieństwo Bzowskiego - mężczyznę przystojnego i wrażliwego, górala, posiadającego majątek w Zakopanem. Pomiędzy dwojgiem roznieca się ogromne uczucie; wkrótce też Marii przychodzi po raz kolejny wyjść za mąż.

Lilka zamieszkała ze swym mężem w willi na Kozińcu. I chociaż rodzina jej męża należała do rodzin zamożnych, nie pomaga finansowo nowożeńcom. Ojciec Marii uznał, że wydana bogato za mąż córka nie potrzebuje jego pomocy. W efekcie Maria zamieszkała w pięknej willi, nie mając pieniędzy nawet na nową sukienkę. Po ślubie między Janem i Marią powstało nieporozumienie. Jan pragnął mieć dzieci, Maria twierdziła, że ‘nie chce brać na siebie odpowiedzialności rodzenia śmiertelników’. Wkrótce Jan, zostawiając w domu ‘niemodną’ i nie chcącą rodzić dzieci żonę, doczekał się nieślubnego potomka. Małżeństwo zostaje rozwiązane. Niewiele później poetka związana jest na krótko z Portugalczykiem. Ich sielankowy romans w Paryżu przerywa jednak niespodziewani żona kochanka. Wtenczas Lilka usuwa się w cień.

Wreszcie, w latach trzydziestych poetka wychodzi za mąż po raz trzeci za dużo młodszego Stefana Jasnorzewskiego - lotnika. Związek nareszcie jest udany niespodziewanie jednak przerywa go wybuch wojny. Maria z mężem ucieka do Anglii poprzez Rumunię i Francję. Tam też umiera na raka w szpitalu w Manchesterze, otoczona troskliwą opieką Stefana.

Wybrałam właśnie taką postać, bo przypatrując się historii Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej wpadam w zadumę. Jej twórczość odzwierciedla jej życie pierwsze tomiki pełne są jasnych, świeżych, optymistycznych myśli; ostatnie, pisane w Manchesterze, pełne katastrofizmu i pesymizmu. Jednakże podziwiam ją z wielu innych powodów: wiary w miłość, przeznaczenie i lepsze jutro, a przede wszystkim za bijącą od niej kobiecość, inteligencję. Uważać można, że Lilka niepotrzebnie skomplikowała swoje życie, i że sama jest winna swoim cierpieniom, ja się jednak się z tym nie zgadzam sądzę, że życia wbrew swojemu sercu i duszy nie można nazywać życiem, a jedynie egzystencją. Maria nazwała siebie pogodnym więźniem własnego serca i temu wyznaniu pozostała wierna.

/napisane w oparciu o:
- "Maria i Magdalena"- Magdaleny Samozwaniec
- encyklopedie internetowe
- GIMNAZJUM: Encyklopedia szkolna: język polski, Greg, Kraków 2006
- oraz części zaczerpnięto z prac na ściądze :P/

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 4 minuty