profil

Dwa szaleństwa – uczucia i rozumu w "Orfeuszu i Eurydyce" Wergiliusza oraz "Orfeuszu i Eurydyce" Czesława Miłosza.

poleca 84% 2857 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Orfeusz

?Wszyscy musimy, chcąc uczynić rzeczywistość znośną, utrzymać w sobie kilka drobnych szaleństw?
Marcel Proust
Szaleństwo. Ból i rozpacz, rozdarcie i zniechęcenie. Albo może i wielkość. Ponadprzeciętność. Głębsze odczuwanie, silniejsza świadomość. Szaleństwo i związana z nim izolacja... Bywa, że mówią ono jest drogą do mądrości. Kto wie? Bo może odchodząc, zbaczając ze ścieżek normalności, wytaczasz coś nowego. Coś co zostanie, gdy wszystko inne przeminie. Szaleństwo przymiotem indywidualizmu. I wiary chociażby i uczucia. Ile osób na świecie, tyle pewnie szaleńców wśród nas. Miłość i rozum. I jeszcze to szaleństwo?
Szaleństwo zwane miłością. ?Ach, czemuż ? wołała ? czemuż takie szaleństwo musiało dopaść nas Orfeuszu?. Bo czymże w tym wszystkim jest miłość? Uczucie jak najbardziej wzniosłe, trzeba przyznać. Opisywane na tysiące różnych sposobów a jeszcze nadal niepoznane. W dziele Wergiliusza szaleństwo miłości wplecione jest w historię miłosną, zdecydowanie będącą tylko mitologicznym przekazem.
Orfeusz. Symbol miłości doskonałej, który dla odzyskania swej kochanki zrobi wszystko. Jego lira. Uwypuklenie motywu poezji. Kolejny symbol. I w tym wszystkim ONA ? Eurydyka, kobieta, choć zmarła, miłością żarząca i po śmierci. I ON, zakochany bez pamięci. Długi tunel bez końca, który kiedyś trzeba będzie przejść. Nie odwrócić się i odzyskać miłość. Ale kto, zostawiwszy miłość za sobą, nie odwróci się za nią spojrzeć gdzieś tam, gdzieś wstecz...? Szaleństwo nakazało mu odwrócić wzrok w jej stronę. Odwrócił i zgubił nadzieje. My Orfeuszowi wybaczamy. Jego ? szaleństwo przebaczenia godne?. Ale w pamięci pozostawmy cienie. Będące tylko cieniami jakże umiałyby wybaczyć? Cóż więc teraz czyni Orfeusz gdy Eurydykę jego wzywa ?z powrotem wyrok okrutny?? Szuka izolacji, popada w nostalgię, ulega wyobcowaniu. Nie jest już tym typem szaleńca, który przekłada miłość ponad życie. Teraz zostaje płacz. Rozpacz. I tak już do końca. Gdy wiatr cicho szepcząc niósł jego duszę, gdy rzeka płynąc odwiecznie z prądem niosła rozszarpane ciało (niezdatne płynąć jak płynęło w życiu pod prąd), pozostały tylko słowa: Eurydyko. Eurydyko!
Wiersz Wergiliusza jest mocno nasycony emocjonalnie. Wergiliusz opisuje dzieje Orfeja jakby sam był obserwatorem zdarzeń, wczuwa się w sytuacje Orfeusza i Eurydyki. Nasycenie emocjonalnie i rozbudowanie kwestii uczuciowych sprawia, że czytelnik przeżywa z Orfeuszem każdy krok, każde zawahanie, zwątpienie. Każde szaleństwo zwykłego człowieka. Ironia losu.
Motyw szaleństwa z miłości przewija się jeszcze przez kilka epok, ukazując coraz to nowe oblicza rozpiętości uczuć ludzkich. Weźmy chociażby romantyczną balladę Mickiewicza ?Romantyczność?. Motto. ?Methinks, I see? Where? ? In my mind?s eyes?. Młoda Karusia i jej Jasieniek. On, jako ten który nie żyje od dwóch lat. Ona, która popada w szaleństwo, bo miłość tych dwojga ciągle jest jeszcze żywa. Wyśmiewana, wykpiona, ciągle szuka. Szuka go dookoła. ?czucie i wiara silniej mówi do mnie niż mędrca szkiełko i oko?. Nie to, co widzisz a to, co czujesz jest miłością, mówi Mickiewicz. Nie zmienia to faktu, że dziewczyna w swojej miłości staje się szaloną. I również Werter z ?Cierpień Młodego Wertera? Goethego jest taką postacią. Szalony z miłości do kobiety, która nie odwzajemnia jego uczuć. Tonie coraz bardziej w swoim z pozoru niewinnym szaleństwie, które doprowadza go do myśli depresyjnych. Stąd już prosta droga do finału werterowskiego. Samobójstwa. Niezdolność do wyznania prawdziwych uczuć, niezdolność do kochania i życia bez ukochanej. I wiele innych przykładów szaleństwa i miłości jako stereotypowego połączenia. Większe i mniejsze szaleństwa. Bardziej skomplikowane intrygi miłosne i zdawałoby się wymagające trochę odwagi i samozaparcia akty miłosne. Bo miłość jest ślepa. I zawsze prowadzi ją szaleństwo.

Jednak i to szaleństwo ma kilka twarzy. Szaleństwo duszy, przepełnionej skrajnymi uczuciami może prowadzić do najgorszego. Szaleństwa rozumu? Dla doby Oświecenia rozum był najważniejszą wartością w życiu ludzkim. Racjonaliści kierowali się przy podejmowaniu każdej decyzji tylko i wyłącznie rozumem, odrzucając jakiekolwiek uczucia, nie dopuszczając, aby emocje kierowały ludzkimi czynami. Tak więc tracąc rozum, przestajemy być wartościowi. I znowu izolacja, wyobcowanie, brak chęci na przebywanie wśród tych, którzy nie rozumieją, albo może po prostu są normalni. Pojęcia względne jak wiatr, co nosi w sobie jeszcze cząstki duszy Orfeusza. Wiatr niosący ostatnie ludzkie prawdy w głosie poetów...
Wiersz Miłosza pt. ?Orfeusz i Eurydyka? dotyczy bezpośrednio tego samego problemu. Szaleństwo. Ważne, podstawowe podobieństwo między wierszami. Jednak Wergiliusz w swoim dziele jest wierny przekazowi mitologicznemu, natomiast Miłosz, podchodząc na nowo do tego tematu, wplata w niego więcej psychoanalizy Orfeusza. Nie rozpatruje tylko uczuć, ale i umysł. Przypatrzmy się różnicom między wierszami Wergiliusza a Miłosza.
Z wiersza Wergiliusza jasno wynika, że Orfeusz nie sam wyznacza sobie wyzwanie, to najcięższe z najcięższych życiowych zadań. Znajduje się w mitologicznej krainie umarłych gdyż ?bogini kazała podziemna?. Podążająca za nim Eurydyka jest dla niego próbą. Walką samym z sobą. Idzie. Może i czuje, ale wie na pewno, że ona podąża za nim. Odwraca się i nie dopełnia swojego przyrzeczenia. Był świadom od początku do końca, że ona jest blisko niego, tuż za nim. Mimo, że gdy spojrzał w tył, jej już nie było. To nie przypadek, nie czucie. Mitologiczna bajka... Natomiast Orfeusz Miłosza zawierza wszystko uczuciom. Idąc, słyszy równocześnie i swój ciężki, i jej lekki krok. Teoretycznie niemożliwe. Stawał. I ona stawała. Coraz bardziej wątpił w to, że ktoś, na pewno ktoś tam jest. I to tuz za nim. Od zwątpienia zaczęła się historia ludzkości. Jak Ewa zwątpiła gryząc owoc zakazany, jak wątpił Kopernik w płaskość Ziemi, tak i nasz Orfeusz potrzebował teraz dowodów aby nie zwątpić. Dowody są zniszczeniem przeszłości. Dają początek czemuś nowemu, powodują odejście od przekonań. I to go chyba zgubiło. Bo inaczej mógł dalej życie przewędrować i gdzieś na końcu spocząć w cieniu wielkiego głogu wspominając smutne dzieje Tristana i Izoldy. A ona szłaby w jego myślach za nim. Nie potrzebowałby tych grosza nie wartych dowodów. Żyłby może i złudzeniami, ale jakże pięknymi! Szaleństwo rozumu. Połączone z wielką wiarą i nadziejami. A tymczasem jego lira milczała. Głos poety umilkł. Bez pięknych, wzniosłych słów i gry wyobraźni musiał zmierzyć się sam z rzeczywistością, która nie jest odzwierciedleniem naszych marzeń. ?Wiedział, że musi wierzyć i nie umiał wierzyć (?) i stało się tak jak przeczuł. Kiedy odwrócił głowę, za nim na ścieżce nie było nikogo?. Raz, gdyby ten jeden raz pozostać szalonym i zobaczyć ją w obłoku albo w zieleni traw! Co musiał czuć Orfeusz?? Słońce jednak było tylko słońcem. Trawa tylko trawą. A niebo lśniło własnymi obłokami. Ciągle niezmienne, irytująco wciąż takie samo. A więc świat bez Eurydyki kręci się dalej. Nigdy nie szła za nim. Nie mógł słyszeć jej pospiesznego kroku, współgrającego równomiernie z jego własnym krokiem. Mylące emocje. Oni uznają go za wariata, pomyleńca. Oni są nieczuli na ludzki ból, mimo, że sami są ludźmi. To takie typowo ludzkie pozostawać nieludzkim. Ironia. Tak za obłąkanego uznali Hamleta rozmawiającego z ojcem. A przecież w imię miłości w sercu Hamleta jego ojciec przeżył. Mógł z nim rozmawiać. Szaleństwo, obłąkanie są rzeczami względnymi. Zależy co przyjąć za normę. Jeśli do czegoś dążymy, czegoś lub kogoś bardzo pragniemy i coś lub ktoś stanowi główny cel naszego życia, ciężko jest się pogodzić z utratą. Miłość jest tą ponadczasową wartością, wobec straty której nie można przejść obojętnie. Ale nie chodzi tylko o miłość ale i o poświęcenie. Tak jak Mistrz w ?Mistrzu i Małgorzacie? Michaiła Bułhakowa. Poświęcając całe życie dla jednej rzeczy (książki), ponosząc przy tym ogromna klęskę (spotkanie z krytyką i niemożliwość opublikowania) doprowadza go to do skrajnych napadów depresyjnych. I w konsekwencji oddział psychiatryczny. Wszystko to jest tłem do rozwijającego się szaleństwa. Może nie za sprawą miłości, może nie za sprawą utraconej kobiety, ale sens jest ten sam. Odczucie pustki i niespełnienia. Odczucie samotności z własnym problemem.
Nasz Orfeusz zasypia. Z policzkiem na rozgrzanej ziemi. Chyba lepiej dla niego będzie teraz zasnąć i nie marzyć. Nie ma marzeń. Już i tak przeciąg zatrzasnął resztki złudzeń. Zabrakło jej. Chociaż poszedł po nią tak daleko! Jak sam Dante do nieba. On zmierzył się z piekłem. Ale to nie Eurydyka, jak potem będzie Beatrycze, wyznaczała mu drogę. Nie widział jej. Może wówczas byłoby łatwiej. Bo nie czułby tej niepewności, że gdzieś odpłynie, gdzieś po drodze się zgubi. I nawet na końcu nie będzie lauru zwycięstwa, tylko gorzkie rozczarowanie. Więc poddał się temu szaleństwu. Odwrócił się. Upewnianie sie jest rzeczą typowo ludzką. I chyba szaleństwo też.

Oba wiersze dotyczą tej samej problematyki. Ujmują rzeczy tak skrajne jak rozum i miłość, odwołując się do jednego przykładu, jednej pary kochanków. Do tego wplatanie nutki szaleństwa. Podjęcie na nowo przez Miłosza legendarnego tematu i odkrycie go od innej strony świadczy tylko o nieśmiertelności pewnych spraw, wśród których można ciągle doszukiwać się coraz to głębszych symboli i znaczeń. Nie da się pięknymi słowami, które na zawsze pozostaną tylko słowami, ująć rzeczy tak czysto wypływających z serca, jak miłość. Nie da się pięknie namalować uczuć ani wyśpiewać. Są rzeczy, które po prostu trzeba czuć. I wówczas za samo słów, za mało barw na tej szarej planecie. Posłuchajmy Nietzschego: ?W miłości jest zawsze trochę szaleństwa. Ale zawsze też w szaleństwie jest trochę rozumu?. Wszystkim nam wystarczy tylko zamknąć oczy i być zabłąkanym Orfeuszem? Może uda się któregoś dnia przywrócić Eurydykę. Może to nie walka z wiatrakami?

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 9 minut