profil

Ciąg dalszy opowiadania „Ikar” „Co się stało z Michasiem?”

poleca 85% 158 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

- Ehh? ? westchnąłem prowadząc roztrzęsionego szesnastolatka po siedzibie Gestapo na Alei Szucha. Mój kolega, Karl, był już kompletnie zdenerwowany naiwnymi tłumaczeniami chłopca.
- Nie, proszę? To ta książka temu winna? Ja już będę uważał! Wypuśćcie mnie, nie będę już czytał na ulicy? Ja tylko tak?- znów zaczynał.
- Zamknij się dzieciaku, będziesz się tłumaczył na przesłuchaniu! ? warknął na niego Karl. ? Kai, powiedz mu coś! Irytuje mnie!
- A co mam mu powiedzieć? Wszystko już powiedzieliśmy. Gdzie Hans?
- Parkuje karetkę. Jesteś rozkojarzony jak ten bachor tutaj?
Zaczął nawijać. Ja za to przyjrzałem się chłopcu. Miał płową czuprynę a grzywka opadała mu na zamyślone, niebieskie oczy. Widać, że jest pogrążony w koszmarnych myślach i nie wiele trzeba by zaraz zaczął panikować. Pamiętam jak próbowali wciągnąć go do karetki. Ja siedziałem jakbym połknął kij i patrzyłem na chłopca. Stawiał opór, naiwny jak dziecko. Ja może i bym puścił mu to płazem gdybym był sam, sam z upodobaniem zaczytywałem się w literaturze, ale po Karlu i Hansie nie można było oczekiwać żadnej litości ani miłosierdzia. Chociaż na pograniczu śmierci, pokonani przez wroga, pewnie sami by jej oczekiwali.
- No, pokój przesłuchań? Kai, otwórz drzwi.
Otworzyłem. Weszliśmy do małego, ciemnego pomieszczenia na środku, którego stał stół i dwa krzesła. Na stole stała lampka z bardzo mocno świecącą żarówką, którą Karl podczas przesłuchań z upodobaniem świecił przesłuchiwanym prosto w twarz. W kącie stały szafki z różnymi papierami bliżej nieokreślonego mi pochodzenia a jedyne okno było zakryte żaluzjami. Karl usiadł za stołem i kazał dzieciakowi usiąść naprzeciwko siebie. Ten skulił się na krześle i patrzył na nas szczerze skruszony. Ja stanąłem obok krzesła Karla, który włączył lampkę i skierował jej światło prosto w twarz przesłuchiwanego. Westchnąłem z dezaprobatą.
- Jak się nazywasz? ? spytał Karl agresywnym tonem.
- Michał Lewandowski ? wyjąkał.
- Gdzie twoja kenkarta?
- Podarł ją pan ? powiedział cicho mrużąc oczy.
Karl spojrzał na niego wilkiem.
- Te książki, co czytałeś, od kogo je masz?
Chłopak zaczął przeszukiwać kieszenie. Pewnie w karetce był tak przerażony, że nie zauważył nawet, kiedy mu je zabrano.
- Ja?
- Gadaj, nie mam całego dnia!
Chłopak zamilkł. Widać było, że bardzo się waha i gorączkowo myśli. Ostre światło żarówki skierowane w jego oczy nie ułatwiało mu zadania. Do pokoju wszedł Hans i z trzaskiem zamknął za sobą drzwi. Chłopiec aż podskoczył a później jeszcze bardziej skulił się w sobie.
Karl wstał i zaczął się przechadzać po pokoju najczęściej za plecami chłopca. Krzesło zajął Hans.
- No gadaj!
- Książki są z biblioteki! Skąd miałyby być?! ? wykrzyknął histerycznie, powoli popadając w panikę.
- Tak, rzeczywiście. Książki mogą być z biblioteki. Mogą być też z księgarni, ze straganu? - powiedział spokojnie - Tylko jest mały problem! Te książki są po polsku! W żadnej bibliotece nie znajdziesz teraz książki po polsku! W księgarni ani na straganie też! Więc skąd je masz!?
Chłopiec jeszcze bardziej skulił się w sobie.
- No, gadaj, skąd je masz? ? spytał Hans mniej napastliwie niż Karl.
- Znalazłem?
- Znalazłeś? To może powiesz na gdzie? ? zakpił Karl.
- Nie pamiętam chyba gdzieś na ulicy, a może w tramwaju? Nie wiem..
- W tramwaju?! Na ulicy?! Co ty za bzdury opowiadasz, myślisz że ci uwierzę - krzyknął Karl
- Odpowiadaj skąd je masz. Nazwiska, adresy, kontakty ? wtrącił Hans
- JA NAPRAWDĘ znalazłem te książki ? odpowiedział Michał
Nagle z naiwnego dziecka zmienił się w kogoś kto broni swojej ojczyzny.
Karl uśmiechnął się drwiąco.
- Myślisz że nie potrafimy wyciągnąć z ciebie całej prawdy? Że nie mamy na to sposobów?
Chłopak zamilkł. Nic już nie powiedział. Mimo dalszego maltretowania fizycznego i psychicznego nic już nie powiedział. Karl się zdenerwował.
-Ehh, koniec na dziś. Nie długo będziesz śpiewać jak kanarek. ? powiedział Karl szarpiąc go za ramię aby wstał.
- Nie sądzę ? powiedział dzieciak ledwo dosłyszalnie.
Hans zgasił lampkę. Wyszliśmy z pokoju.?
Naiwne dziecko które widziałem przed karetką nagle zmieniło się w tego pewnego swego, broniącego swej ojczyzny chłopaka.. Gdy odprowadzałem go do celi pomyślałem że mógłbym jakoś to powstrzymać, zrobić coś by ten dzieciak został wypuszczony.Owszem, byłem Niemcem. I wśród kolegów udawałem kogoś kim nie jestem. Z głębokim wstrętem do siebie spojrzałem na twarz Michała Lewandowskiego i głośno zatrzasnąłem drzwi celi.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 4 minuty