profil

Utwory literackie jako głosy dyskusji o narodzie polskim

poleca 85% 354 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Literatura towarzyszy losom państw tak długo jak tylko istnieje.
Od starożytności jednym z najczęstszych tematów dla twórców były losy jego rodaków. W głównej mierze dotyczyło to konfliktów zbrojnych, gdyż była
to ulubiona rozrywka ówczesnych ludzi. W miarę upływu czasu zmienił się tylko sposób przedstawiania tych samych zjawisk. Literatura od starożytności
aż do końca średniowiecza skupiała się na przekazie waleczności poszczególnych jednostek i wychwalaniu zasług takich jak wymordowanie
167 Saracenów w ciągu jednej przerwy na lunch itp. Nie można jednakże zarzucić autorom nic, ponieważ to nie ich wina, że żyli w takich sympatycznych czasach.
Ale nic to, trzeba skupić się na temacie. Aby do niego podejść muszę przedstawić kilka słów wyjaśnienia. Otóż opisując dyskusję o narodzie polskim w literaturze mogę posłużyć się dziełami powstałymi od XIX wieku. Dlaczego?
A no dlatego, że wcześniej nie istniało nic takiego jak naród, a tym bardziej polski. Pojęcie narodu (Volk), jako ważnej idei, pojawiło się dopiero w XVIII wieku za sprawą Johanna Gottfrieda Herdera, niemieckiego filozofa, który przyczynił się do rozwinięcia idei państwa narodowego. Jeżeli wziąć pod uwagę opóźnienie, jakie przysługuje Polakom na wdrożenie wszystkiego, co nowe
i dobre to należy się domyślić, że pojęcie narodu rozpoczęło karierę na ziemiach polskich dopiero po Powstaniu Styczniowym. W tej sytuacji nieuzasadnione jest więc przytaczanie tekstów Jana Kochanowskiego, Mikołaja Reja, czy nawet super wspaniałego i w ogóle najlepszego Adama Mickiewicza, co niestety czynią w większości moi niedoinformowani rówieśnicy. Tak, tak! Nawet ten człek
z dziwną fryzurą na Wielkiej Emigracji nie przedstawiał losów narodu polskiego, bo go jeszcze na dobrą sprawę nie było . Owszem, wiele osób podniesie głos,
że jak to! Adaś? Niemożliwe! A jednak. No ale cóż, limit papieru przeznaczonego na wywody o Mickiewiczu został wykorzystany, więc skupmy się na tym narodzie.
Bardzo chciałem pominąć trywialności wulgaryzujące polski dorobek literacki, jednak w żaden sposób nie mogę nie napisać nic o Henryku Sienkiewiczu. Postać, jak wiadomo znana i co ważniejsze uznawana. Jego niekwestionowany wkład w polską świadomość narodową każe nam wystawić mu pomnik w każdej miejscowości wyzwolonej spod okupacji przez nie gwałcącą Armię Czerwoną. No ale konkrety.
Trylogia. Coś wspaniałego. Jeśli miałbym wskazać najważniejsze wydarzenie literackie XIX wieku w Polsce to bez wątpienia byłaby to Trylogia. Te trzy dzieła (Ogniem i mieczem, Potop i Pan Wołodyjowski) są latarnią pośród ciemności ogarniającej nasz naród w okowach zaborców. Twórczość ku pokrzepieniu serc dawała Polakom jedyną w swoim rodzaju odskocznię od rzeczywistości. Trudno sobie wyobrazić radość, jaką budziło wśród bezpaństwowego narodu wspomnienie chwały ich przodków. Szczególnie jeśli tyczyło się to chwały na polu bitwy odniesionej nad obecnym zaborcą. Zmuszało to do zadania pytania: czy my jeszcze tak potrafimy? Rok 1918 przyniósł odpowiedź na tę kwestię, która męczyła i dręczyła ludność ziem polskich od dziesięcioleci.
W mojej pracy chciałem jednakże pokazać ten niecodzienny wymiar literackiej dyskusji o narodzie polskim. Dlaczego niecodzienny? Ponieważ chcę przedstawić problem polski oczami osób nie będących Polakami. Przykład powyżej, czyli Sienkiewicz był po prostu czymś, czego nie mogłem pominąć
w takiej pracy.
20 tysięcy mil podmorskiej żeglugi. Bardzo znana i lubiana do dziś książka Juliusa Verne, francuskiego pisarza, który porywał swą twórczością całe rzesze (nie tylko niemieckie). No ale wtf? Co on ma do sprawy polskiej? A no ma i to więcej niż znakomita większość śmiałaby przypuszczać. Wiele osób, które czytały tę wspaniałą książkę, pamięta, że kapitan Nemo spotkał na trasie swego rejsu pewien okręt. Jego towarzysza zaintrygowało zachowanie, które wzbudził ten okręt w kapitanie. Sama książka nie dostarcza nam rozwiązania tej części akcji. Ja jednak, jako osoba zainteresowana, doszukałem się sensu tego fragmentu. Otóż kapitan Nemo miał być w założeniu Juliusa Verne Polakiem,
a okręt, który zatopił, był okrętem rosyjskim. Dlaczego więc nie napisał o tym? Było to po prostu w tamtym czasie niepoprawne politycznie na arenie międzynarodowej. Argumentem przemawiającym za tą teorią jest fakt,
że w książce pt. Matyas Sandor (sam tytuł nie został przetłumaczony na język polski, gdyż po tłumaczeniu wyglądałby następująco: Stefan Batory, co byłoby mylące dla Polaków. Informuje nas o tym wydawca w polskiej wersji tej książki, którą polecam) przedstawił losy Węgrów, którzy byli wtedy w sytuacji takiej jak Polacy. Tworzył ją jednak w innym czasie, który sprzyjał takiej publikacji. O czym to wszystko świadczy? Świadczy o umiędzynarodowieniu się dyskusji o narodzie polskim w drugiej połowie XIX wieku. Jest to o tyle doskonalszy przykład, niż twórczość samych Polaków, ponieważ jest on z zasady bardziej obiektywny. Autorami polskimi rządziły emocje, natomiast zagranicznymi fakty.
Kolejny przykład dyskusji o narodzie polskim w literaturze światowej dotyczy czasów późniejszych, bo okresu zaraz po zakończeniu II wojny światowej. W książce, w której znalazłem ten utwór (Norman Davies Europa walczy. Nie takie proste zwycięstwo), został on użyty w innym kontekście, jednakże doskonale pasuje także do mojej pracy. Jest to wiersz, w którym autor starał się zmierzyć z pokłosiem II wojny światowej. Autor był wybitnym brytyjskim kardiochirurgiem, który swoje doświaczenie zapisał w ten sposób, dzięki talentowi. Wiersz przedstawię w wersji polskiej, a co za tym idzie nie będzie rymowany, jednak wyobraźmy sobie, że się rymuje.
Mój pacjent leżał na szpitalnym łóżku
Zarośnięty, cuchnący moczem,
Pogryziony przez wszy,
Za miejsce pobytu
Mający ulicę
I bezrobotny,
Bez rodziny, przyjaciół.
Ze słowiańskim akcentem
Oświadczył
?Walczyłem pod Monte Cassino?.
A moich stażystów w ich ignorancji
Nie poruszył ni człowiek, ni historia.
I zwróciłem się do nich
Z dłonią na ramieniu
Mojego pacjenta,
By im powiedzieć, jak wspaniały
Był 2. Korpus Polski
I że wartość nieskończoną
Ma każda istota ludzka.

Ten wiersz w znakomity sposób pokazuje odniesienie do sprawy polskiej na arenie międzynarodowej. Wobec wspaniałych wyczynów Polaków, większość pozostaje obojętna, a ci, co chcą pamiętać, są tłamszeni przez międzynarodową poprawność.
Ostatnim z przytoczonych przeze mnie przykładów będzie fragment pamiętnika Perego Broada, członka Hitlerjugend i strażnika obozowego z obozu Auschwitz I z Politische Abteilung. Swoje wspomnienia spisał po aresztowaniu przez Brytyjczyków. Są one bardzo subiektywną oceną, chwilami ?upiększoną? na potrzeby wyczyszczenia swoich win, jednakże niepodważalny jest stosunek, jaki wyraził on do Polaków. Aby dobrze to zobrazować przytoczę fragment jego wspomnień.
?Koło czarnej ściany stoi więzień z łopatą. Inny więzień-siłacz, wybrany spośród sprzątaczy, sprowadza biegiem pierwsze dwie ofiary. Trzyma je za ramiona i przyciska twarzami do ściany. ?Prosto!? rzuca ktoś rozkaz, gdy odwracają głowy. Mimo, że te chwiejące się szkielety ? niejeden z nich miesiącami wegetował w cuchnącej piwnicznej celi, w jakiej nie wytrzymałoby zwierze ? ledwo trzymają się na nogach, wiele z nich woła jeszcze w ostatniej sekundzie: ?Niech żyje Polska!?, lub ?Niech żyje wolność!?. W takich wypadkach katowski pachołek śpieszy się ze strzałem w potylicę, bądź też usiłuje ich zmusić do milczenia brutalnymi ciosami. Ci, tak świadomi potęgi SS-mani wybuchają co prawda wówczas kurczowym śmiechem, ale niechętnie słuchają takich dowodów dumy narodowej i nieugiętego umiłowania wolności, których nie potrafi złamać żaden terror.
Tak umierali Polacy i Żydzi, o których przecież propaganda hitlerowska wciąż głosiła, że są skomlącymi o łaskę niewolniczymi kreaturami, którym nie przysługują żadne uprawnienia do życia, w każdym razie żadne z tych, które przysługują Niemcom. Obojętne, czy byli to mężczyźni czy kobiety, młodociani czy starcy, niemal bez wyjątku obserwowano ten sam obraz: ludzie ci ostatkiem sił mobilizowali się, by godnie umierać. Żadnego skomlenia o łaskę, za to często spojrzenie bezdennej pogardy, na którą owi prymitywni czeladnicy mordu umieli odpowiedzieć jedynie sadystyczną wściekłością. Ledwie słyszalnie pada strzał po strzale. Rzężąc padają ofiary. Kat stwierdza, czy strzały w potylicę, oddane z odległości kilku centymetrów, były celne. Butem staje na czole leżącego
i odciąga skórę, by w ten sposób stwierdzić, czy oko zamarło. Aumeier i Grabner przyglądają się fachowo. Gdy zastrzelony rzęzi, jeden z tych dwóch SS-manów rozkazuje: ?ten musi dostać jeszcze raz!?. Strzał w skroń lub oko kończy ostatecznie nieszczęsne życie.?
Ta relacja w dobitny sposób ukazuje jak dalece posunięte bestialstwo wobec Polaków nie mogło stłamsić ich poczucia przynależności narodowej. Wspaniałe przykłady patriotyzmu w takim momencie świadczą
o zaawansowaniu polskiej świadomości narodowej, a literatura jest doskonałym narzędziem do udokumentowania tego stanu. Mam nadzieję,
że poprzez niekonwencjonalne przykłady wyraziściej ukazałem dyskusję
o narodzie polskim w literaturze polskiej, ale przede wszystkim międzynarodowej, która jest najbardziej obiektywna w swej ocenie.


Wszystkie prawa zastrzeżone. Bez zgody autora, właściciela praw autorskich
i zarazem ich wydawcy, żadna część tej publikacji nie możne być reprodukowana, przechowywana w systemach wyszukiwania lub przekazywana w żadnej formie
i żadnymi środkami elektronicznymi, mechanicznymi, za pośrednictwem fotokopiarek czy w inny sposób.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 8 minut