profil

Powódź tysiąclecia

Ostatnia aktualizacja: 2022-01-31
poleca 85% 1403 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Dwie fale opadów


W dniach 3 - 10 lipca 1997 na obszarze południowej Polski, Czech i Austrii wystąpiły obfite opady deszczu. Opady w Sudetach Wschodnich oraz południowej części Śląska objęły dorzecze Odry spowodowały, że już 6 lipca pierwsze wsie i miasteczka zostały zalane przez Nysę Kłodzką i Odrę. Pierwszym zalanym polskim miastem są Głuchołazy, które w dniu następnym (7 lipca) odwiedza ówczesny Premier Włodzimierz Cimoszewicz. W dniu tym powódź rozszerza się (w okolicach Chałupek i Olzy). 8 lipca sytuacja w pobliżu Wodzisławia Śląskiego i Raciborza była dramatyczna - przepływ na Odrze wynosił około 3500 mł. Woda rozlała się na odcinku od Chałupek aż do Raciborza.

Lokalnie opady przekroczyły 500 mm, tj. 3-4 razy przekroczyły średnie sumy miesięczne. Od Chałupek do ujścia Nysy Kłodzkiej zabrakło podziałki na łatach wodowskazowych. Pod wodą znalazło się Kłodzko, gdzie w wyniku podmycia przez Nysę Kłodzką zawaliły się cztery kilkusetletnie kamienice. 7 lipca woda doszła też do Krapkowic, gdzie fala kulminacyjna przeszła 10 lipca przy stanie wody na Odrze 1032 cm, a sama powódź trwała do 28 lipca.

2 lipca w opolskim dodatku do Gazety Wyborczej ukazał się artykuł "Ja ci mówię, ty ubezpiecz", a już 6 lipca wieczorem ogłoszono stan przeciwpowodziowy. 10 lipca 1997 Odra zalała lewobrzeżne Opole (m.in. prawie całą dzielnicę Zaodrze, częściowo dzielnice Szczepanowice i Półwieś oraz wyspy Pasieka i Bolko), Racibórz (m.in. dworzec PKP, Poczta, dzielnice Ostróg i Płonia i część śródmieścia; w ciągu dwóch dni woda podniosła się tam o ponad trzy metry, przy czym nie wiadomo o ile dokładnie, bo wodowskaz w Raciborzu-Miedoni został zalany całkowicie i nastąpiła przerwa w odczytach).

2 dni później zalana została blisko połowa Wrocławia (archiwum sądowe, wysypisko śmieci), Rybnik (woda spowodowała osunięcie się skarpy, na której było blisko 300 grobów).
Druga fala opadów wystąpiła pomiędzy 18 a (20) 22 lipca. Spowodowały one wezbrania jeszcze większe od tych z pierwszych dni miesiąca. Ocenia się, że przepływy maksymalne były w niektórych miejscach bliskie przepływom, jakie statystycznie mogą się zdarzyć z prawdopodobieństwem 0,1% (jest to tzw. woda tysiącletnia). Maksymalne dotychczas zanotowane poziomy wody zostały na górnej Odrze przekroczone na odcinku długości ponad 500 km, licząc od granicy państwa z Czechami. Na dolnym odcinku druga fala wywołała na przykład 27 lipca we Frankfurcie nad Odrą wezbranie do poziomu 657cm, o kilkadziesiąt centymetrów więcej niż fala pierwsza (17 lipca - 620cm) i więcej najwyższego tam zanotowanego do tej pory (w listopadzie 1930 r. - 635cm).

Bilans


Powódź w 1997 była unikalna w historii Polski - w dorzeczu górnej Odry fala powodziowa przekroczyła o 2-3 m najwyższe notowane dotąd stany wód. W dorzeczu Wisły powódź miała łagodniejszy przebieg wobec niższych opadów i mniejszego przyboru wód[4]. Dodatkowo w dorzeczu Odry problem powstał wobec faktu, że rzeki są tu w znacznej mierze uregulowane, a niedrożność ich koryt, zły stan techniczny urządzeń hydrotechnicznych i m.in. powojenna zabudowa polderów pogorszyły sytuację.

Bilans powodzi to 55 osób śmiertelnych, straty materialne szacowane na około 12 mld złotych. W wyniku powodzi dach nad głową straciło 7000 ludzi, straty z tytułu zniszczenia majątku poniosło 9000 firm. Woda zniszczyła lub uszkodziła 680 000 mieszkań, 4000 mostów, 14 400 km dróg, 613 km wałów przeciwpowodziowych i 500 000 ha upraw.
Dorzecze Odry

Wrocław


Największe straty w dorzeczu górnej Odry zanotowano w powiatach wodzisławskim i raciborskim oraz opolskim. Do Wrocławia najwyższa fala powodziowa zaczęła docierać 12 lipca, w sobotę, w godzinach południowych. Fakt, że mieszkańcy miasta wiedzieli już z prasy, radia i telewizji, jakie szkody wyrządziła Odra w Raciborzu i Opolu, oraz że dla większości z nich był to dzień wolny od pracy, znacząco wpłynął na ich mobilizację i zdolność do samoorganizacji w działaniach wobec zbliżającego się zagrożenia. Już w poprzedzający czwartek (10 lipca) prezydent miasta Bogdan Zdrojewski, zaalarmowany sytuacją w Opolu, zaapelował do mieszkańców Wrocławia, by zaczęli gromadzić zapasy wody pitnej, a do dyrektorów największych instytucji w mieście - by podjęli stosowne działania przygotowawcze na wypadek powodzi. W czwartek i w piątek rozważano możliwość obniżenia wysokości zbliżającej się do Wrocławia fali powodziowej przez przerwanie wałów w Jeszkowicach i Łanach. Sprzeciw dużej grupy zgromadzonych mieszkańców tych wsi oraz Kamieńca Wrocławskiego, szczególnie w Łanach, uniemożliwił jednak rozlanie wody po tamtejszych polach, co zdaniem większości specjalistów znacząco wpłynęło na wielkość strat w samym mieście Wrocławiu, choć uratowało przed niewątpliwym zniszczeniem pewną ilość gospodarstw w tych wsiach.

Według szacunków Urzędu Miasta ułożono we Wrocławiu od 300 do 480 tysięcy worków z piaskiem. Część worków sprowadzono nawet drogą lotniczą, m.in. aż z Gdańska. Napełniane były piaskiem nie tylko przywożonym w tym celu z piaskowni, istniało powszechne przyzwolenie na wykorzystywanie piasku zgromadzonego do remontów ulic w różnych częściach miasta. Brano także ziemię z trawników.] Worki w najbardziej zagrożonych zalaniem punktach miasta układali głównie - zwłaszcza w pierwszych godzinach zagrożenia - gromadzący się samorzutnie wolontariusze, na ogół kierowani w odpowiednie miejsca własnym rozeznaniem topografii najbliższej okolicy, często także komunikatami podawanymi w radio i telewizji. Później trafiały w te miejsca także zorganizowane grupy żołnierzy i strażaków z całego kraju.

Szczególnie zniszczona została dzielnica Kozanów, woda sięgała tam miejscami drugiego piętra. Na Rakowcu (tzw. Trójkąt Bermudzki) natomiast woda sięgała tylko pierwszego piętra, ale znajdujące się tam kamienice sprzed wojny, nierzadko z drewnianymi stropami, ucierpiały tak bardzo, że wiele z nich trzeba było zburzyć (kilka z nich zawaliło się samych; na szczęście dla ich mieszkańców nikt nie ucierpiał). Na Szczepinie woda za to utrzymywała się wyjątkowo długo z racji ukształtowania terenu.

W sobotę 12 lipca woda wtargnęła do centrum miasta prawdopodobnie przez Żabią Groblę i ul.R.Traugutta. Następnie przez ul. T. Kościuszki i ul. Komuny Paryskiej dotarła do fosy miejskiej rozlewając się na okoliczne osiedla, nocą docierając na południu do ul.J. Piłsudskiego i Dworca Głównego a na zachodzie płynąc w stronę ul. Legnickiej i osiedla Szczepin. W ten sposób północna część miasta została całkowicie odcięta od południowej. Dopiero w poniedziałek 14 lipca w godzinach popołudniowych udało się wysiłkiem mieszkańców zatamować wodę przy Żabiej Grobli.

Dorzecze Wisły


W dorzeczu Wisły w 1997 do największych strat doszło w rejonie podgórskim, w początkowym biegu Wisły, Sanu i ich dopływów. Powódź dosięgła m.in. Kraków, gdzie zalane zostały m.in. obszary przyległe do rzeki.

Dużą rolę odegrał fakt wypełnienia (przyjęcia fali powodziowej) w górnym biegu Dunajca przez nowo oddany Zbiornik Czorsztyński co spłaszczyło przebieg fali powodziowej na Dunajcu a później w Wiśle.

Fala powodziowa przeszła przez kolejne nadwiślańskie miejscowości, m.in. w Połańcu, gdzie zagrożona podtopieniem była Elektrownia Połaniec oraz w Warszawie, gdzie doszło do podtopień w rejonie Wału Miedzeszyńskiego, a dzień wcześniej w rejonie Maciejowic. Sytuacja alarmowa wystąpiła też w miejscowościach zlokalizowanych na terenie zalewowym, jak w Łomiankach. Wysoki poziom wody był też zagrożeniem dla tamy we Włocławku oraz części Starówki w Toruniu.

Źródła
  1. J. Pauli-Wilga, W. Wojciechowski, Zagrożenie miasta Krakowa podczas powodzi w lipcu 1997, [w:] Starkel L., Grela J. (red), Powódź w dorzeczu górnej Wisły w lipcu 1997 roku, Kraków 1998, s. 87-102.
  2. Tadeusz Drankowski, Olgierd Czerner Wrocław spośród lotu ptaka, Ossolineum, 1992 - Ryszard Majewski Wrocław pora zero, Krajowa Agencja Wydawnicza, Wrocław 1985
Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem
(0) Brak komentarzy

Treść zweryfikowana i sprawdzona

Czas czytania: 7 minut