J: Cześć Harry. Na początku chciałam ci podziękować za to, że zgodziłeś się na ten wywiad.
H: Witam.
J: W chwili kiedy straciłeś rodziców przygarnął cię wujek. Twoje dzieciństwo nie było łatwe. Czy jesteś w stanie powiedzieć jak czuje się dziecko, które tak właściwie jest sierotą?
H: To prawda jestem sierotą. Na szczęście na jestem sam. Mam troje serdecznych przyjaciół. Jeśli chodzi o moich rodziców to jestem z nich dumny. Zostały mi po nich tylko ruchome fotografie, z których spoglądają ich roześmiane twarze.
J: A co z twoją blizną na czole? W końcu dzięki niej jesteś rozpoznawany.
H: Jest okropna, może właśnie dlatego, że jestem rozpoznawany. Szczerze powiedziawszy nie lubię tego. Ciągle latają za mną z aparatami i robią mi zdjęcia. Nie lubię tego. Jest to dla mnie bardzo kłopotliwe.
J: Wiem, że twoim ulubiony zajęciem, a właściwie pasją jest gra w Quidditch. Co tak bardzo zafascynowało cię w tej grze?
H: Quidditch jest tym, co lubię najbardziej. Tam w górze czuję się wolny. Zapominam o wszystkich zmartwieniach i sprawach codziennych. W takich chwilach liczy się dla mnie tylko znicz.
J: W czasie nauki w Hogwarcie przeżyłeś wiele mrożących krew w żyłach przygód. Jaka najgłębiej zapadła ci w pamięci?
H: Jest wiele takich chwil jednak większości nie chciałbym wspominać. Jedyna o której mogę opowiedzieć, nie była niebezpieczna lecz zaważyła o moim losie. Była to uroczystość z udziałem Tiary Przydziału. Ja od początku chciałem być w Gryffindorze, jednak Tiara miała wątpliwości. Chciała dać mnie do Slythern, a każdy wie, że z tego domu pochodzi Voldemort. Najgorsza była dla mnie właśnie ta chwila wahania. Na szczęście przydzieliła mnie do Gryffindoru.
J: Bardzo ci dziękuję za ten wspaniały wywiad. Do zobaczenia.
H: Do widzenia.