profil

Aborcja i Eutanazja. Bóg powiedział "nie zabijaj"..

poleca 88% 101 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

W mediach codziennie dowiadujemy się o popełnieniu kolejnych morderstw – napady, pobicia, zabójstwa. W wyniku popełnienia tych przestępstw ginie codziennie wielu ludzi. A co z tymi, którzy świadomie podejmują decyzję o śmierci. Co siedzi w ich głowie, co myślą w momencie podejmowania decyzji, co czują? Obserwując ludzi i otaczający świat, zauważam, że łatwo jest oceniać błędy innych i wydawać wyroki. Nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie, co czuje osoba, która świadomie podejmuje decyzję o eutanazji, czy aborcji. A może warto się zastanowić, jak „my” zachowalibyśmy się stojąc przed taką decyzją.
W przesłaniu na Wielki Post 2005, Jan Paweł II zawarł gorący apel o przeciwstawieniu się aborcji i eutanazji, podtrzymując, że życie jest największym darem jaki człowiek posiada, dlatego tez należy je ochraniać z wszelkich sił. Dla chrześcijan obowiązek ochrony życia za wszelka cenę wypływa z przykazania “Nie zabijaj”.
Papież zwrócił się ze szczególnym apelem o zwrócenie uwagi na osoby starsze, tak żeby nie czuły się ciężarem dla społeczeństwa czy własnej rodziny. W celu osób starszych, szczególnie chorych, Stolica Apostolska wystosowała apel, aby zabronić eutanazji, jak i wszelkich działań prawnych zmierzających do skracania życia ludzkiego.
Czym jest eutanazja, która w wielu budzi kontrowersje? Zacznę od słowa - "eutanazja" to słowo o greckim pochodzeniu, a jego grecki odpowiednik znaczy tyle co "dobra śmierć". Jest to zadanie śmierci osobie nieuleczalnie chorej, które umotywowane jest skróceniem jej cierpień. Dopuszczalność eutanazji jest trudnym zagadnieniem etycznym. Ma ona zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Konflikt racji bierze się z różnych systemów wartości, jakimi kierują się obie strony sporu. Przeciwnicy eutanazji uważają życie za święty dar od Boga, albo uznają je za najwyższą wartość. Zwolennicy natomiast twierdzą, iż ważniejsze jest uszanowanie woli chorego, uchronienie go od cierpień oraz jego prawo do zachowania godności w rozumieniu, jakie on przyjmuje. W polskim prawie eutanazja jest zabroniona, dopuszcza ją prawo holenderskie, belgijskie oraz prawo stanu Oregon. Szczególna forma dozwolonej eutanazji występuje w Szwajcarii, gdzie można przepisać lek nasenny w śmiertelnej dawce, jednak chory musi go przyjąć samodzielnie. W pozostałych krajach eutanazja jest niedozwolona i karana jak zwykłe zabójstwo lub w sposób łagodniejszy.
W odpowiedzi na pytania zawarte we wstępie, spróbuję przedstawić scenę z filmu, poruszającego temat eutanazji, który wywarł na mnie ogromne wrażenie. Wszystko zaczyna się bardzo optymistycznie - przytulny pokoik, zza firanki wpadają do pokoju ostatnie promienie jesiennego słońca. Pod pastelowo różową ścianą stoi mały dębowy stolik, a na nim, w liliowo fioletowej ramce czarno białe zdjęcie młodej pary. Oboje są uśmiechnięci, weseli, aż tryska od nich radością i chęcią życia. Nagle w ten, jakże wydawać by się mogło bajkowo sielankowy klimat wkracza lekko przygarbiony staruszek. Nawet przy największym wysiłku trudno rozpoznać w nim człowieka ze zdjęcia. Jego twarz jest bardzo zmieniona. Tylko oczy, które ponoć są lustrem duszy zachowały swój wyraz. Choć teraz zamiast radości i życiowego zapału, można było w nich dojrzeć tylko smutek i zmęczenie. Starszy pan nie był jednak sam. Towarzyszyła mu małżonka. Właściwie to on towarzyszył jej. Z dość dużym wysiłkiem pchał ciężki wózek inwalidzki i zostawił żonę przy dębowym stoliku a sam poszedł do kuchni przygotować kolację. Był to jego codzienny rytuał. Od trzech lat opiekował się żoną. Kobieta była po dwu wylewach. Na skutek pierwszego doznała paraliżu całej prawej strony. Drugi był o wiele silniejszy. Kobieta całkowicie utraciła władzę nad swoim ciałem, a także dokonały się nieodwracalne zmiany w mózgu znacznie utrudniające jej mówienie. Żyje jak roślina. Jej cierpienie jest tym silniejsze, że jest całkowicie świadoma swojej sytuacji. Zdaje sobie sprawę z tego, że resztę życia spędzi wegetując. Dlatego, z takim utęsknieniem czeka chwili, gdy Bóg wezwie ją do siebie. Do pokoju wchodzi mąż. Oprócz kubka z herbatą ma w ręce jeszcze mały flakonik z przyklejoną etykietą. Podchodzi do niej i obraca wózek w swoją stronę, a szklankę stawia na stoliku. Z jej oczu można wyczytać nadzieję. Czy i tym razem się zawaha. Już tyle razy o tym rozmawiali. On wie, że dla jego żony każda minuta na tym świecie jest udręką i sprawia jej katusze. Ona nie chce być więcej dla niego ciężarem. Sama też pragnie w końcu zaznać spokoju. Mąż wykazuje się jednak wyjątkowym hartem ducha i jak, co dzień wyjmuje z buteleczki dwie kapsułki, wrzuca do herbaty i podaje żonie. Ona znowu przeżywa rozczarowanie.
- Proszę cię – szepnęła ledwo słyszalnie dysząc ciężko – pomóż mi.
I złamał się. Spojrzał na żonę a w oczy zapiekły go łzy. Tak dawno nie płakał. Jednym ruchem drżącej ręki wsypał do szklanki pół butelki niebieskich pastylek i przystawił do ust kobiety. Spojrzała na niego z wdzięcznością i w kilku łykach połknęła wszystko. On opadł bezwiednie na fotel i widział jak jego żona patrzy na niego z uśmiechem i żegna się ze światem. Bardzo bolało go odejście kobiety życia. Choć tłumaczył sobie, że zrobił to na jej prośbę i dla jej dobra nie mógł sobie wybaczyć. Czuł się mordercą.
Sprawa trochę się komplikuje w sytuacji, kiedy śmiertelnie chory człowiek jest nieprzytomny i nie może wyrazić swojej woli, jak np. znana wszystkim Terri Schiavo. Uważam, że w takim przypadku największe znaczenie ma opinia najbliższej rodziny, tj. męża, żony czy dzieci, ale nie rodziców, bo tylko te osoby znają prawdziwą wolę chorego. Rodzice nie zawsze rozumieją poglądy swoich dzieci, np. żadne dziecko nie byłoby w stanie wytłumaczyć swoim rodzicom – bez względu czy są katolikami, że nie chcieliby żyć w takim stanie. Jestem pewna, że gdyby mnie spotkało to co Terri, moja matka walczyłaby na wszystkie sposoby żeby utrzymać mnie przy życiu, całkowicie wbrew mojej woli. Amerykańskie sądy postąpiły słusznie, że uwierzyły jej mężowi, a nie rodzicom.
Kolejnym drażliwym tematem wśród społeczeństwa jest – aborcja. Zabieg przerwania ciąży jest przedmiotem najpoważniejszych sporów etycznych współczesnego świata. Aborcja to przedwczesne zakończenie ciąży w sposób chirurgiczny lub farmakologiczny – skutkująca śmiercią zarodku lub płodu.
Państwo nie jest aż tak krytyczne. Warunki dopuszczalności przerwania ciąży, wynikają z ustawy z dnia 7.01.1993 „O planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerwania ciąży”. W Polsce dopuszcza się możliwość wykonania aborcji jedynie w szpitalu na pisemna prośbę kobiety, gdy: ciąża zagraża życiu lub zdrowiu matki, zdiagnozowano ciężkie upośledzenie płodu, ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego np. gwałtu.
Przeprowadzenie aborcji jest zabronione w momencie, gdy płód osiągnął zdolność do samodzielnego życia, poza organizmem matki. Kodeks karny przewiduje odpowiedzialność karną za naruszenie ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach przerwania ciąży.
Oficjalnie w Polsce przeprowadza się 150-170 aborcji. Realne skutki funkcjonowania ustawy nikogo nie interesują. A co z podziemiem ginekologicznym, które szacuje się na 80–200 tys. aborcji rocznie. Zabieg kosztuje od 1,5 do 3 tys. zł.
Poglądy Kościoła są oczywiste: aborcja, eutanazja jest tym samym co zabicie człowieka, gdyż nawet plemnik jest życiem więc antykoncepcja jest także zakazana Co jest bardziej etyczne? Połknięcie pigułki, bądź operacyjne usunięcie zarodka. Czy może urodzenie dziecka które może nie być wystarczająco zdrowe, któremu nie potrafimy zapewnić odpowiedniego życia, jedzenia, ubrania, ale co najważniejsze, któremu nie będziemy potrafili zapewnić naszej miłości. Bo przecież o to chyba chodzi, żeby kochać i czuć się kochanym.
Niestety prawo - jest prawem. Czy boskim, czy państwowym – jest przede wszystkim prawem do życia, nawet nienarodzonej jednostki. Papież Jan Paweł II w swoim nauczaniu mówił o obronie życia poczętych dzieci. W encyklice „Evangelium vitae” (Ewangelia Życia) mocno krytykował wszelkie prawodawstwo zezwalające na aborcję. Zabierając głos wyraźnie głosił: "Wołam do wszystkich ojców i matek mojej Ojczyzny i całego świata, do wszystkich ludzi bez wyjątku: każdy człowiek poczęty w łonie ma prawo do życia!" Podobnie propagowała Matka Teresa z Kalkuty "Tym, co najbardziej niszczy pokój we współczesnym świecie jest aborcja - ponieważ jeśli matka może zabić własne dziecko, co może powstrzymać ciebie i mnie od zabijania się nawzajem?”
Podobnie jak w wypowiedzi o eutanazji, chciałabym przytoczyć fragment książki („Milczenie owieczek” Kazimiery Szczuki), który chociaż w minimalny sposób zilustruje odczucia kobiety, która podjęła taką decyzję. „(...) Godzina szesnasta dwadzieścia. Przed gabinetem ginekologicznym stoi kobieta. Właściwie można by powiedzieć, że to jeszcze dziewczyna. Na pierwszy rzut oka widać, że nie ma skończonych dwudziestu lat. Stoi w deszczu i trzęsącą się ręką trzyma lodowatą klamkę. Jakby się wahała. Podjęła szybką decyzję. Otworzyła drzwi zaciskając zęby, jakby sprawiało jej to fizyczny ból. W tym momencie poczuła uderzającą falę ciepła. Nie przestała się jednak trząść, gdyż to jedynie piecyk elektryczny stojący pod ścianą. A to przerażające zimno, które tak dręczyło płynęło z jej wnętrza. Była to obawa i niepewność czy podejmuje właściwą decyzję, której w przyszłości nie będzie żałować. Niestety w tym momencie nie było już czasu na odwrót. Stał przed nią niski, krępy mężczyzna, spoglądający ponuro zza okularów.
- Dzień dobry, proszę za mną – powiedział urzędniczym tonem.
Znała ten głos. Dwa dni temu umawiała się na wizytę. Trwało to niecałe pięć minut. Pan doktor szybko podał informacje, adres, oraz cenę. A mówił to tak lodowato i płynnie, jakby umawiał się z nią na zakup pralki, a nie na morderstwo. Prowadził ją ciemnym, szerokim korytarzem. Kroczyła za nim ze spuszczoną głową. Po pół minuty doszli do gabinetu. Był to jedyny w którym paliło się światło. Dziewczynę uderzyła normalność tego miejsca. Było tam ciepło, lekarz włączył jeszcze kilka lamp i zrobiło się jasno jak w dzień. Wszędzie było sterylnie czysto. Na pewno nie tak, wyobrażała sobie miejsce, w którym za chwilę ma zginąć człowiek. Kazał jej się rozebrać i usiąść na fotelu. On tymczasem założył gumowe rękawiczki i zaczął przygotowywać się do zabiegu. Dostała zastrzyk. Ponoć to było znieczulenie, więc dlaczego serce boli ją tak, jakby zaraz miało wyrwać się z piersi i zacząć krzyczeć. Ostatnim co widziała był złowrogi blask chirurgicznych narzędzi.
Wybiegła stamtąd półprzytomna i jakby w amoku. Drzwi zatrzasnęły się za nią z hukiem. Ciągle padał deszcz. Gdy zmęczyła się długim biegiem oparła się o mur i usiadła na chodniku. Była cała mokra. Właściwie to nie wiadomo na ile to był deszcz, a na ile łzy cały czas płynące jej ciurkiem po policzkach. Nie była już sobą. Sama nie wiedziała kim jest. A kim może być kobieta zabijająca własne dziecko.”
W każdej z opisanych historii mamy do czynienia z utratą życia. Śmierć, nie powinna tak wyglądać. O odejściu tych ludzi zadecydował, nie jak powinno być Bóg, ale człowiek. Bóg powołując nas na świat dał każdemu zadanie.
Próbą starszej kobiety ,było jej kalectwo. Popełniła ona poniekąd samobójstwo. Odchodząc nie dokończyła swojej misji, gdyż rolą chorych jest uczyć nas cierpliwości i wiary.
Zastanówmy się również nad aborcją. Jest to zabieg nielegalny w Polsce. Odpowiedzialność karna grozi matce, ale również lekarzowi, który podjął się przeprowadzenia takiego zabiegu. Mimo wszystko przeprowadzenie go, nie stanowi dużego problemu. Są one powszechne w gabinetach ginekologicznych, po godzinach codziennej pracy. W Polsce wykonywany jest co 3 minuty.
Niektórzy ludzie nie traktują aborcji jako morderstwa. Zależy to, od jakiego momentu będziemy liczyć życie ludzkie. My jako chrześcijanie wiemy jednak, że już zarodek będący pod sercem matki jest dziełem i stworzeniem Bożym.
Przygotowując się napisania tej pracy, zajrzałam do wielu źródeł – artykuły w prasie, media, filmy, Internet. Przeglądając strony internetowe – napotkałam na dwa blogi, na którym można ściągnąć film – obrazujący kolejne etapy usuwania płodu – hard truth. Podobnie było ze zdjęciami, które zobaczyłam – niewielkie dziecięce główki (ich miny wyraźnie przemawiające, a może to wyobraźnia), całe ciałko mieszczące się w zamkniętej garści, a wszystko wyrzucane do plastikowej torby albo wiaderka. Na mnie wywarło to ogromne wrażenie – jakie? Siadając do pisania, miałam z góry ustaloną stronę – eutanazja – to uchronienie kochanej osoby od cierpienia, i tak zostało - każdy człowiek ma prawo decydować o swoim życiu lub śmierci. Nikogo nie wolno zmuszać do życia wbrew jego woli, jeśli ktoś chce umrzeć to jego decyzja. Aborcja – czemu odmawiać kobiecie prawa do wyboru (to trochę egoistyczne), - „Nawet, jeśli kogoś świadomie zaprosimy do własnego domu to możemy go świadomie wyprosić” Przecież żadna kobieta nie jest przedmiotowym inkubatorem - bezwolnym. Z pozoru, jej ciało jest jej sprawą. Gdzieś w połowie uświadomiłam sobie, jak wiele dało mi przeczytanie kilku zdań kobiet, które doświadczyły tego zabiegu –nie natrafiłam na wypowiedź, w której kobieta nie przyznałaby się, że postąpiła źle – teraz po wielu latach żałują swojej, niekiedy pochopnej decyzji. Teraz wiem, że nikt – tym bardziej matka – nie ma prawa odbierać woli życia, jeszcze nie narodzonej istocie.
Trzeba głosić i pielęgnować nauczanie Jana Pawła II. Ma ono bezcenną i ponadczasową wartość, powinno być przekazywane z pokolenia na pokolenie.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 12 minuty