profil

Przebieg wyprawy Magellana

Ostatnia aktualizacja: 2021-09-06
poleca 84% 2952 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
prady morskie

20 września 1519 roku z portu Sanlucar de Barrameda wypływa ekspedycja składająca się z 5 statków: największym z nich jest Trinidad o 110 tonach wyporności. Drugim z nich jest 112 tonowy San Antonio oraz mniejsze statki: Victoria, Concepction i Santiago. Ogólnie stan statków jest opłakany, za to były dobrze uzbrojone w bombardy i arkebuzy. Magellan, jako człowiek wprawiony w wyprawach przezornie nakazał zabrać dodatkowo 900 lusterek, 400 tuzinów małych noży niemieckich, 50 tuzinów nożyczek, 10 tysięcy haczyków wędkarskich i inne artykuły, którymi miał handlować z tubylcami na zdobytych terytoriach.

Na pokładach znajduje się w sumie 265 ludzi, którzy nie są łatwą załogą. Składają się na nią Hiszpanie, Portugalczycy, Francuzi, Włosi, Flamandowie. Wielu z nich to skazańcy którym obiecano ułaskawienie w przypadku powodzenia misji. Wśród nich jest jeszcze jedna osoba - rodyjski Antonio Francesco Pigafetta, który wcześniej poprosił króla, aby pozwolił mu wziąć udział w Armadzie. Nakłonił go w ten sposób, że obiecał mu opisanie całej wyprawy, bo nawet największe odkrycie przygasa w wyniku braku jego opisu. To przemówiło do króla. I rzeczywiście, jego pamiętniki do dziś stanowią jedyne zapiski dotyczące tej wyprawy.

26 września 1519 roku Armada Molukków (bo taką otrzymała nazwę) dotarła do Wysp Kanaryjskich i osiadła na Teneryfie. Przez cały czas wyprawy załoga wiedziała, że płyną w nieznane. Wiedzieli, że płyną bez map na koniec świata. A słyszeli opowieści o potworach morskich i piekle na końcu świata. Bali się tego. Uważali, że Magellan, który był trzy razy ranny i miał drewnianą nogę, chce ich wszystkich pociągnąć do zatracenia. Podejrzewano nawet, że Portugalczycy specjalnie przysłali do, żeby osłabić potęgę Hiszpanii. Wtedy jego hiszpańscy zastępcy zaczynają spiskować przeciwko Magellanowi. Spisek jednak zostaje wykryty i spiskowcy zostali aresztowani. Magellan jednak dostał pierwszy sygnał, który nakazywał mu ostrożność. Od tej pory ufał tylko swojemu szwagrowi, Duarte Borbosie.

13 grudnia 1519 roku Armada dotarła do Rio de Janeiro. Zostają ugoszczeni przez bardzo przyjaźnie nastawionych Indian Guarani. Żyją jak w raju, dlatego nie śpieszy im się z odpływem. Guarani ofiarują im żywność, kobiety i wszelkie rozkosze. Dlatego w końcu Magellan w trosce o morale załogi podejmuje decyzję o podniesieniu kotwicy.

Armada zmierza dalej na południe. W tej chwili płyną już po terytoriach, których nie ma na mapach. Toteż cały czas przybijają do każdego wcięcia w lądzie, w nadziei, że to jest wymarzone przejście na drugą stronę kontynentu. Marynarze zaczynają przyglądać się pingwinom, fokom i wilkom morskim. Pokłady chłoszczą lodowate ulewy. W końcu Magellan zdecydował się przezimować na lądzie zwanym dziś Patagonią. Nazwa pochodzi od ludu zamieszkującego te rejony - był to rosły naród pasterzy, o wielkich stopach. Właśnie nazwa Patagonia pochodzi od hiszpańskiego słowa patagos które znaczy wielkie stopy.

Magellan chciał powtórzyć wyczyn Kolumba - zamarzył przywieźć dzikusów do Europy, aby mogli ich podziwiać. W tym celu użyto podstępu. Zaproszono dwóch tubylców na pokład statku. Potem obładowano ich upominkami. Na koniec powiedziano im, że założą im jeszcze na ręce i nogi bransoletki. Tybylcy bylu uszczęśliwieni. Do czasu, gdy okazało się, że bransoletki to kajdany. Niestety żaden z nich nie przeżył ekspedycji. Natomiast jeden z nich wraz z czasem przyjął chrześcijaństwo i cytował marynarzom wyuczone kawałki biblii.

Magellan ma coraz większe wątpliwości, choć nie zamierzał rezygnować. Uważał, że przejście na druga stronę kontynentu będzie w miejscu, gdzie jest szerokie ujście rzeki La Plata. Taką informację dostał od pewnego portugalskiego kapitana, który wpływając w ujście nie widział drugiego brzegu rzeki. Wątpliwości te zaczyna mieć również załoga. Dochodzi do buntu. Szanse Magellana są mierne - bunt opanował trzy statki - Victorię, San Antonio i Concepcion - w sumie 170 z 265 członków załogi. Plan był taki, że jawnie z buntem wystąpiły tylko dwa statki - San Antonio i Conception i miały raczej zasygnalizować odmienne zdanie.

Victoria miałbyć neutralna i włączyć się do akcji, gdyby Magellan nie chciał ustąpić. Buntownicy powoływali się na dobra królewskie. Uważali, że płyną na zatracenie i w związku z tym chcą pertraktować z Magellanem powrót do domu, aby zachować swoje życie i statki. Magellan połapał się szybko w planach buntowników. W związku z tym wysłał na Victorię łódź w dwoma posłami i pismem, że Luis de Mendoza, kapitan Victorii, stawił się u admirała na naradę. Mendoza przeczytał pismo i zawołał " czy mam być aż tak głupi?" i w tym momencie w jego ciele zanurzyły się dwa sztylety.

W tym samym czasie do Victorii podpłynęły następna łódź w 15 zabijakami. Szybko zmusili załogę Victorii do posłuszeństwa. W tym momencie Magellan posiadał już trzy statki przeciwko dwóm. Zaczęły się manewry osaczające. W nocy nieopatrznie San Antonio podpłynął za blisko Trinidadu. Natychmiast zostały zarzucone haki abordażowe i statek został wzięty z zaskoczenia. Cocncepcion już nie stawiał oporu.

Przywódcy rebelii darowano życie w zamian za to, że zetnie głowę swojemu kapitanowi. Z modlitwą na ustach ściął głowę i poćwiartował jego ciało. Zwłoki Mendozy- kapitana Victorii też zostały poćwiartowane i umieszczone na palach, na brzegu jako przestroga.

Magellan mianował swojego szwagra kapitanem Victorii. Pod koniec sierpnia 1520 armada ruszyła dalej, zostawiając na brzegu Patagonii dwóch błagających o litość buntowników. Następne wyprawy które dotarły do Patagonii nie znalazły nawet śladu po nich. Wkrótce potem Magellan traci pierwszy ze swoich okrętów - Santiago. Został wysłany na zwiad i rozbił się o brzeg w wyniku nagłego podmuchu wichury. Załogę udało się uratować. Strata statku odcisnęła jednak piętno na psychice marynarzy. Nie buntowali się pamiętając ostatnią rozprawę, ale błagali admirała aby zawrócić. Ten był jednak nieugięty.

21 października 1520 roku. Żeglarze dostrzegają cypel z prawej bury, zwany dziś Cabo Virjenes, na którym dziś stoi potężna latarnia morska. Widok zamykają potężne oblodzone łańcuchy górskie. To wejście do cieśniny, niosącej dziś imię słynnego admirała. To cieśnina Magellana. Ale w tej chwili nikt o tym jeszcze nie wie, Magellan już bez wiary wysyła dwa statki na zwiad: San Antonio i Cocnepcion. Nagle przerażony widzi, że wysłane statki zaczynają manewrować i tańczyć w olbrzymich prądach morskich. Nie ma czasu myśleć o misji ratunkowej, bo Trinidad i Victoria mają te same problemy - trafiły na olbrzymi sztorm, podczas którego zginęło kilku marynarzy, a na Victorii złamał się maszt.

Po zakończonej wielogodzinnej burzy Magellan był zdruzgotany stratą statków wysłanych na zwiad. Trinidad i Victoria też były w opłakanym stanie. Powoli zaczął myśleć o poniżającym powrocie do Hiszpanii. i nagle z zachodu wyłoniły się dwa rzekomo utracone statki na których pokładach można było zaobserwować radosnych marynarzy. Okazało się, że odkryli z drugiej strony wąskiego przejścia potężne rozlewisko. Było to Morze Południa. W tym momencie Magellan traci następny statek - San Antonio. Bynajmniej nie rozbija się. Sternik Estevao Gomez, człowiek znaczny i cieszący się dużym autorytetem, przekonuje ludzi, że należy zawrócić do Hiszpanii. Mówi, że z Magellanem płyną po śmierć - z nim po życie. Odpływają podstępem.

W momencie wpływania do cieśniny zostają w tyle. Na koniec wykonują nagły zwrot i odpływają w kierunku Hiszpanii. Magellan zaniechał pościgu, trzy okręty zanurzyły się w cieśninę mijając obok Ziemię Ognistą. Cały miesiąc armada przeciskała się przez cieśninę, miotana prądami morskimi. Dla Magellana i marynarzy był to koszmar. wszyscy byli przekonani, że już nie wrócą do domu.

Wreszcie 28 listopada 1520 roku udało im się wypłynąć z cieśniny, bez straty żadnego okrętu. Był to wielki wyczyn tym bardziej, że do dziś marynarze wolą płynąć przez przylądek Horn oddalony dalej na północ. Cieśnina Magellana dziś straszy wrakami, do dziś mapy cieśniny są niekompletne. Widząc nowy bezkresny spokojny ocean. Admirał rozpłakał się. Wygłosił przemówienie, na którym obwołał nowy ocean nazwą Mer Pacifico co oznacza Ocean Spokojny.

Od tej pory Armada płynie na północ ku równikowi. Jest przekonany, że po 4 dniach dopłyną na Wyspy Korzenne. Nawet nie ma pojęcia, jak mocno się myli. Ten spokojny ocean poza błogosławieństwem stał się też piekłem. Jakimś dziwnym trafem armadzie udało się ominąć wszystkie możliwe wysepki znajdujące się w znacznej ilości na oceanie. Kurs biegł tuż obok wysp Juan Fernandez, Sala y Gomez i Wysp Wschodnich.

Ominęli również Pitcairn, Ducie Oneo i Henderson. Dziś wiadomo, że miało to również pozytywną stronę, wiele tych wysp było otoczonych przez zdradliwe rafy koralowe, na których niechybnie rozbiły by się łupiny Magellana. Na pokładach natomiast zaczął się szerzyć głód i pojawił się najgorszy przeciwnik marynarzy - szkorbut. Zapasy psuły się błyskawicznie w słońcu, pingwiny i foki które wcześniej zostały zasolone okazały się niejadalne. Marynarze jedli tylko stare suchary i pili żółtą, przekwitłą wodę. Magellan wydzielał marynarzom po szklance wody dziennie. W styczniu 1521 marynarze zaczęli umierać. Szkorbut opanował nawet Magellana.

25 stycznia 1520 roku nareszcie armada natknęła się na wysepkę nazwaną Świętym Pawłem. Nareszcie uzupełniono zapasy. Armada zatrzymała się na tydzień. żywili się ptasim mięsem i żółwimi jajami. Wypływali z wyspy w lepszych nastrojach. Nie na długo.

6 marca 1520 roku znów skończyły się zapasy. Ludzie znów zjadali już skóry lam i osłów, używane do robienia opasek chroniących żagle przed przecieraniem. I wtedy przy zachodzie słońca marynarz na bocianim gnieździe wypatrzył ląd. Zapanowała wilka radość. Gdy podpłynęli do lądu, nagle do armady podpłynęły pirogi pełne tubylców. Wtargnęli na pokład i zaczęli zabierać wszystko co możliwe ze statków, z Trinidadu zabrali nawet szalupę. Po prostu u ludzi tych nie istniało pojęcie własności, czego nie rozumieli Europejczycy. Wykończeni jednak głodem nie byli w stanie postawić czynnego oporu.

Wtedy Magellan wraz z kilkoma jeszcze marynarzami popłynęli na ląd w celu odzyskania utraconych dóbr. Podpalili wioskę, kilku tubylców zabito bez litości. Odzyskali wszystko, a dodatkowo przynieśli ze sobą ryby, wieprzowinę, orzech kokosowe i "duże figi" - czyli zapewne banany. Odpływali otoczeni rozwścieczonymi pirogami pełnymi tubylców, którzy kamieniami obrzucali statki. Po tym zdarzeniu Magellan nadał tym ziemiom nazwę Las Islas, co znaczy Wyspy Złodziejskie. Po tym zdarzeniu Magellan nakazał wziąć kurs na Filipiny.

16 marca 1520 roku armada nareszcie ląduje na Filipinach, na wyspie Samar. Pierwszy z celów wyprawy został osiągnięty. Filipińczycy są przyjaźnie nastawieni. Niecałe dwa tygodnie potem docierają do wyspy Massusa. Magellan wysyła swojego niewolnika - Enrique aby dowiedział się o nazwę wyspy. Enrique odruchowo zadaje pytanie w swoim ojczystym języki i po chwili, która wydała się wiekiem, okazało się, że został świetnie zrozumiany przez tubylców ! Tak więc pierwszą osobą która opłynęła tak naprawdę świat był malajski niewolnik. kilka godzin później pojawiły się dwie wielkie łodzie. W jednej z nich siedział kacyk wyspy imieniem Kalambu. Zaprosił białych na ucztę. Magellan przyjął zaproszenie. Podczas uczty marynarze byli zauroczeni ilością dóbr jakie otaczały kacyka - chińska i japońska porcelana wzbudzała podziw i nadzieję, że udało im się spełnić marzenie Kolumba - znaleźć upragnioną drogę do Indii !

Natychmiast rozpoczął się handel. Armada nie zamierzała zbyt szybko wypływać z tego raju, gdzie za błyskotki piękne Filipinki ofiarowały swoje wdzięki. Filipińczycy szybko uznali hegemonię Hiszpanii, widząc potęgę białych, nazywali ich władcami błyskawic i gromu po tym jak zademonstrowano im broń palną. Magellan przystąpił też do nawracania tutejszego ludu na chrześcijaństwo. Nie czynił tego jednak nachalnie, obiecał ludziom, że jak przyjmą nową wiarę, to Hiszpania będzie przychylniej patrzeć na wyspy. Tubylcy chętnie zaczęli zmieniać wiarę w nadziei, że niedługo będą władać taką samą siłą prochu jak Hiszpanie. Sielanka trwała 6 tygodni.

Magellan był tak szanowany, że kacyk nawet nie pobierał od niego opłat portowych. Wtedy Magellan domyślił się, że aby umocnić się na wyspach, powinien coś zrobić dla kacyka. I nie pomylił się, kacyk przez cały czas marzył o tym, żeby armada wykorzystując swoją siłę poskromiła jego największego przeciwnika - pośledniego radżę z wyspy Mactan, o imieniu Cilapupu. Ofiarował nawet pomoc w postaci wystawienia tysiąca swoich wojowników przeciw siłom nieprzyjaciela. Magellan lekkomyślnie odmówił przyjęcia pomocy, twierdząc, że przy pomocy 60 ludzi sam poradzi sobie z przeciwnikiem.

27 kwietnia 1520 roku Magellan wykorzystuje technikę wykorzystywaną dziś przez siły specjalne - wykonuje klasyczny desant. Szalupy ze statków osiadają na rafie koralowej niedaleko wyspy, w odległości dwóch strzałów z łuku tubylców. Na brzegu stało ponad tysiąc zbrojnych tubylców. Czterdziestu ludzi w zbrojach poszło wraz z Magellanem. posiadali halabardy, broń sieczną i miecze. Arkebuzy i bombardy zostały w łodziach, aby dać osłonę atakującej garstce ludzi. Ruszyli. Ostrzał z łodzi trwał pół godziny. Na nieszczęście dla atakujących okazało się, że ich pociski przy tak dużej odległości nie zadają żadnych ran tubylcom, którzy zaczęli się śmiać i kpić z broni napastników.

Nadlatujące pociski miały tak małą moc, że nie potrafiły przebić bambusowych tarcz obrońców. Ludzie którzy dotarli na brzeg podpalili chaty. Wtedy rozwścieczeni krajowcy z impetem natarli na atakujących. Widząc, że ich strzały odbijają się od zbroi napastników, szybko zrozumieli, że muszą atakować w odsłonięte uda. Magellan nakazał się wycofywać, ale Hiszpanów ogarnęła panika, zaczęli uciekać w panice. Wtedy zatruta strzała dosięgła Magellana. Ranny Admirał wraz z ocalałymi ludźmi zaczął się wycofywać do wody. Wtedy tam też wpadli tubylcy. Rozpoznali po dumnej postawie Magellana. wtedy jeden z nich rzucił się, by go zabić. Magellan ugodził go halabardą. Nie umiał jej wyciągnąć z ciała ofiary. Wtedy kamień z procy godzi go w łokieć i ten nie potrafi już wydobyć nawet miecza. Silny cis w łydkę zwala go z nóg, w tym momencie zostaje zadźgany 10 bambusowymi włóczniami.

Przerażeni Hiszpanie zaprzestają walki i zamiast odbić ciało wielkiego Admirała, chcą je wykupić od tubylców. Ci jednak twierdzą, że ciało ich wroga nie jest na sprzedaż. Rzeczą niesamowitą jest fakt, że tak genialny człowiek zginął w tak głupi sposób. Był zaprawiony w bojach, przeżył niejedną opresję. Mimo to jego przerośnięte ambicje pchnęły go do walki w 60 osób przeciwko 1000 obrońców. Nigdy nie dowiedziano się, co stało się z ciałem Magellana.

Kiedy biali wrócili na Massaua, okazało się, że mit władcy grzmotów i błysków prysł. Nie byli już tak hołdowani jak uprzednio. Niedługo potem w zasadzce zginął Duarte Borbosa, szwagier Magellana, inni pomarli od chorób. Z 265 ludzi pozostało 115. Żeglarze zmienili się w piratów. Przy tak małej ilości ludzi podjęto decyzję o spaleniu Concepcion. Nowym kapitanem generalnym został Joao Carvalho, który wkrótce został pozbawiony dowództwa w wyniku rozpusty - sam wziął na pokład trzy Malajki, co nie podobało się załodze. Dalej wyprawę poprowadził Juan Sebastian El Cano.

6 listopada 1520 roku Victoria i Tinidad lądują w wybrzeży Wysp Korzennych. Ludność wyspy Tidore szybko przyjmuje zwierzchnictwo hiszpańskie. Ze zumieniem Hiszpanie odkrywają, że na sąsiedniej wyspie Ternate wylądowali Portugalczycy. Wyścig o wyspy zatem zakończył się remisem. Tinidad wchodzi dodatkowo na rafę i trzeba go zostawić

13 lutego 1523 roku samotna Victroria opuszcza Molukki. Marynarze chcą wracać do domu. Aby wkupić się w łaski w Hiszpanii, napełniają Victorię po brzegi egzotycznymi przyprawami. Mięso zabrane na pokład szybko się psuje, wraca szkorbut. W wyniku wycieńczenia załogi zginęło 21 marynarzy. Załoga domaga się, aby zawinąć do jakiegoś portugalskiego portu. El Cano twierdzi "przenigdy !!" . Zaczyna zachowywać się jak Magellan, przeciwko któremu występował.

18 maja 1523 roku Victoria po 20 próbach okrążenia przylądka Dobrej Nadziei dociera do portugalskich wysp Zielonego Przylądka. Tam już muszą zakotwiczyć. Hiszpanie udają, że dopadła ich burza gdy wracali z Ameryki. Muszą być bardzo ostrożni, ponieważ już po świecie rozniosła się plotka o armadzie. Natomiast Portugalczycy zaczynają nabierać podejrzeń w wyniku faktu zupełnie niezależnego od Hiszpanów - oni twierdzą uparcie, że jest środa. Według Portugalczyków jest czwartek. Hiszpanie ponownie sprawdzają dziennik pokładowy i zapiski. Dalej uważają, że jest środa. Nie mogli wiedzieć o tym, że podczas opływania ziemi dookoła ze wschodu na zachódm zaoszczędza jeden pozorny obrót słońca. El Cano zarządza szybkie wypłynięcie z portu. Portugalczycy gonią go, ale po pewnym czasie rezygnują.

6 września 1523 roku Victoria z połamanymi masztami i popękanymi wręgami dociera do Sanlucar de Barrameda - macierzystego portu. Ze statku wynurza się 17 bosych cieni, które ze świecami w rękach podążyły do kościoła Santa Maria de la Victoria. Misja dobiegła końca.

El Cano otrzymał od Karola V dożywotnią rentę, zamek, zbroję oraz trzy gałki muszkatałowe, dwie laski cynamonu i parę malajskich pałeczek do ryżu. Widać z tego zatem jak cenne w Europie w tym czasie były te przyprawy.

El Cano zeznał, że ludzie, którzy uciekli na San Antonio uczynili to za zgodą admirała. Zostali zwolnieni. Pewnie sam chciał zatuszować czasy piractwa swojego i współtowarzyszy.

W sumie wyprawa Magellana pobiła chyba wszystkie rekordy. Jego wyprawa w ciągu 1444 dni pokonała 46.280 mil. Dla porównania Kolumb przebył 8 tysięcy mil przez stosunkowo

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 16 minut