profil

Ubiór Polaków w XVI wieku

Ostatnia aktualizacja: 2022-02-24
poleca 85% 1302 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Na bieliznę zakładano - koszulę i majtki płócienne - wkładał obcisłe spodnie, wiązane w kostkach. Na nogi zakładał żółte lub czerwone trzewiki, nie wyższe niż do kostek, rozcięte na bokach, z lekko odwiniętą cholewką. Na koszulę i spodnie przychodził żupan z rękawami, rozciętymi czasem w łokciu dla wygody zgięcia. Odświętny żupan bywał floryzowany, z drogiego brokatu weneckiego lub burgundzkiego, a także z cieńszej tkaniny jedwabnej; żupan na co dzień szyto z płótna. Z przodu zapinany był na drobne guziki, od góry do pasa. Przy szyi miał niski stojący kołnierz, zapięty ozdobnym guzem. Na żupan, ściągnięty wąskim pasem metalowym z przytroczoną szablą, wkładano wierzchnie okrycie: latem kontusz, zimą szubę, później zwaną bekieszą, podbite futrem. Kontusz bywał krótki, miał przecięte rękawy, które z tyłu zwisały u ramion lub założone były za pas. Na ramionach kładł się duży kołnierz, spadający nisko na plecy. Szlachcic nosił zwykle długie wąsy i miał podgoloną głowę z pozostawionym pękiem włosów na szczycie. Na nią wkładał obramowany futrem kołpak lub czapę. Były one rozmaite: rozcięte z boku i z odwiniętym brzegiem, płaskie lub spiczaste, opadające na bok, futrzane lub obrzeżone futrem. Często ozdabiane były pękiem piór, zwykle czaplich, przypiętym kosztowną agrafą. Do stroju dochodziły klejnoty - różnego rodzaju zausznice, pierścienie, naramienniki, naszyjniki itd.

Narodowy strój polski


za królów elekcyjnych przedstawiał się następująco: na ciało przychodziła koszula lniana, wiązana pod szyją, na nogi "gac", "gacie" i pończochy, potem kładziono spodnie, zwane z węgierskiego szarawarami albo nadragami, których nie było widać, bo wpuszczano je w buty z safianową cholewą, zdobioną kolorami i haftami. Na to szedł żupan i kontusz, który już w XVII stuleciu ustalił się na dobre jako strój narodowy. Na żupan przychodziła delia rzucona na ramiona, podbita futrem, możliwie najkosztowniejszym. W oczy rzucał się piękny pas, który początkowo składał się z drobnych, metalowych, czasem złotych ogniwek. Później został wyparty przez orientalne pasy z kosztownych jedwabnych materii, a w końcu przez słynne krajowe pasy słuckie. Ten element stroju był bardzo kosztowny, jego cena wynosiła do 60 czerwonych złotych. Maria Taszycka w "Polskich pasach kontuszowych" pisze: "Ów 'pas suty' długi był zwykle około 4 metrów, szeroki zaś na 30-35 cm. Okręcano go kilkakrotnie wokół stanu i przewijano na przodzie, tak iż powstawał ozdobny węzeł, od którego zwieszały się swobodnie oba końce pasa. (...) Ubiór kontuszowy z pasem noszony był przez wszystkie warstwy stanu szlacheckiego, a także przez znaczniejsze mieszczaństwo. Różnice między warstwami szlachty ujawniały się w stroju w sposób naturalny rodzajem materiałów, z jakich ubiór szyto, oraz kosztownością ozdób przy nim używanych. Mieszczaninowi nie przysługiwało prawo noszenia karabeli, a wedle przepisu, który wszakże nie bardzo był przestrzegany, pas nosić miał na żupanie, pod narzuconym na ramiona kontuszem. Znaczenie pasa wykraczało daleko poza jego dekoracyjną rolę w ubiorze. Był on mianowicie symbolem statusu społecznego, świadczył o godności noszącego go mężczyzny, a nadto o jego zamożności. (...) Połyskiwały w nim nici złote, skrzyły się na ich tle czyste, intensywne barwy tkanego jedwabiami ornamentu. Licznie do dziś zachowane pasy uderzają pięknem zdobiących je wzorów i znakomitym poziomem technicznym wykonania

Ubiór kobiecy


Narodowy strój kobiecy, podobnie jak męski, wykształcił się w XVI wieku pod wpływem mód wschodnich. Zachował on jednak podatność zarówno na wzory przychodzące z Zachodu, jak i rodzime osobliwości. Ówczesna kobieta zakładała na głowę czepiec lub kołpak obszyty futrem, który zakrywał włosy, natomiast dziewczęta nosiły wianki lub toczenice. Szyję okrywano rańtuchem, czyli białą chustą spadającą na ramiona, o bogatej ornamentyce haftowanej kolorowym jedwabiem i złotem. Kwefy, kryzy, koronki i giezła kryły cały gors ujęty stanikiem. Spódnica była fałdowana i bardzo długa, przewiązywana paskiem. Na suknię zarzucano futro lub płaszcz. Biżuterię stanowiły głównie perły, cenione ze względu na barwę i połysk. Naszywano je przede wszystkim z przodu czepca, czyli na tzw. bramce. Wiek XVII przyniósł istotne zmiany w stroju niewieścim. Odsłonięto wtedy bowiem gors i włosy, włożono salopy bez rękawów, jupki do kolan, a nawet całkiem francuskie rogówki. Z Francji przyszła też suknia alamoda, która składała się z dwóch części i stanika z rozcinaną baskinką, która była skrojona jak męski pouropoint lub kazajka. Suknię tę obszywano często pasamonami, na ogół jedwabnymi. Ubiory te, rozpowszechniane przez dwór królewski, gorszyły Sarmatów. Pierwszy krytykował je Opaliński, pisząc:

Niewidziana za Lecha pierś na pół odkryta
U żadnej białej głowy; teraz już wyglądać,
Że i wszystko odkryją, i wstyd zetrą z czoła.

Z kolei Naruszewicz, chwaląc dawne, złote czasy, stwierdzał:

Nie była nigdy ludziom na widoku
Nagość, trucizna poczciwego wzroku.


Strój kobiecy uzupełniano więc polskim futrem, choćby w postaci bramowania, czyli obrzeżenia. Ulegał on jednak ciągłym przemianom i nawet w tym samym okresie był bardzo różnorodny. Dopiero w XVIII wieku pojawiły się kontusiki dla kobiet, wzorowane na męskich.

Moda dworska


"Wielki wpływ na modę wywierał dwór, który lansował przeważnie modę zagraniczną. Batory wniósł elementy węgierskie, Wazowie chętnie ubierali się ze szwedzka lub niemiecka, co bardzo raziło szlachtę, ale częściowo musiało zostać zaakceptowane", zwraca uwagę Krystyna Bockenheim w "Dworku, kontuszu, karabeli". Jan Stanisław Bystroń w książce "Dzieje obyczajów w dawnej Polsce. Wiek XVI-XVIII" zaznacza jednak, że "bywały okresy świadomego podkreślania polskości stroju; za Sasów kontusz jest jakby mundurem tradycyjnego, sarmackiego obozu, a nawet i w stroju niewieścim są próby nawiązania do tradycji rodzimej w postaci jupek bez rękawów, futrem podbitych, tzw. kozakinek i kołpaczków aksamitnych z sobolową opuszką. Za czasów stanisławowskich były również tendencje do ożywienia narodowego stroju; w okresie Sejmu Czteroletniego młodzież patriotyczna porzucała obce ubiory. Pan Podstoli Krasickiego tak na te tematy rezonuje:
(...) gdy czasem widzę niedawno przebranego Polaka, w wieku dojrzałym, bez zamysłu odwiedzania obcych krajów, bez służby w regimencie, nie mogę się wstrzymać od zmniejszenia u siebie o nim szacunku.
Nawet hetman Branicki dla popularności do stroju polskiego wrócił; Adam Rzewuski, desygnowany na posła do Danii, stare portrety brał na wzór, sprawiając paradne ubiory dla swego orszaku; służbę przebierano za kozaków. Wszystko, co żyło, powracać zaczęło do ubiorów narodowych i strój dawny wszelkie inne zastąpił - pisze o czasach Sejmu Czteroletniego Ochocki. Wrócił więc strój narodowy do estymy niedługo przed zupełnym zanikiem, który został spowodowany ostatecznie przez zakazy władz zaborczych".
Istotną cechą stroju polskiego była jego długość, czasami nawet przesadna. Naśladowano w ubiorze także iście orientalny przepych, który dziwił i zastanawiał swą egzotyką zachodnioeuropejskich podróżników. Pisali o nim: "Strój Polaków jest nieco dziwaczny, ale bez naszej skłonności do ubiorów krótkich musimy przyznać, że ubiór Polaków jest jednocześnie majestatyczny i malowniczy". Taką uwagę o polskim stroju kontuszowym arystokratyczna podróżniczka margrabina d'Anspach zanotowała w swych pamiętnikach między wrażeniami z wyjazdu do Polski w roku 1781. Trzeba przyznać, że nasz ubiór pozostawał w bezpośrednim związku z prowadzonymi wojnami. Jego orientalność wzięła się bowiem stąd, że nasze wojsko większość czasu spędzało na Wschodzie. Wiek XVIII z kolei to napływ głównie mody francuskiej i niemieckiej, która kształtowała się w kraju pod wpływem niemieckiego otoczenia królów Augusta II i Augusta III, a także kontaktów zagranicznych. Bystroń pisze o polskim naśladownictwie obcych mód następująco: "Co za rozmaitość strojów, jaki ich przepych, ile złota i barwy, jaka teatralność zewnętrznego wystąpienia! Przeglądając dawne ryciny, czytając opisy satyryków czy też podróżników obcych, odnosimy wrażenie, jakby jakiś ogromny pochód karnawałowy przesuwał się przez Polskę w ciągu wieków. Maskarada narodów, bal kostiumowy! Nie dość było różnic w ubiorze pomiędzy grupami etnicznymi, religijnymi, stanowymi i majątkowymi; manifestowano jeszcze w stroju kontakty z zagranicą, sympatie polityczne czy kulturalne, o ile już nie przywdziewano obcego ubioru tylko dla mody". Warto przypomnieć, że już Mikołaj Rej skarżył się na tę obfitość cudzoziemskich ubiorów w Polsce. Pisał: "Gdy sobie wspomnisz ony dziwne czuby, ony falsaruchy, ony stradiotki, ony z dziwnymi kołnierzami delie, ony żupany, ony rozliczne włoskie, hiszpańskie wymysły, ony dziwne płaszcze, sajany, kolety, obercuchy, aż dziwnie i strasznie o nich mówić, a drugich już ani zwać, ani ich sobie nakazać umie, jedno krawcowi poruczy, aby mu uczynił, jako dziś noszą". Skargi na cudzoziemskie stroje były więc powszechne. Narzekano, że Polaków w ogóle już nie znać wśród tej pstrej ciżby obcych z różnych stron. Wystarczy przywołać chociażby słowa Wacława Potockiego:
W samej Polszcze obaczysz
nie bez wielkiej szkody
I w powadze, i w cnocie,
wszech narodów mody.
Wszystkiegośmy się z strojem
przodków swych wyrzekli,
Skorośmy cudzoziemskie
na wzgardę oblekli.

Tradycje sarmackie


Szlachta kontuszowa, mieszkająca na wsi w swych majątkach, a także szlachta zaściankowa - mocno przywiązane do tradycji sarmatyzmu - z wielką niechęcią odnosiły się zarówno do obcych ubiorów, jak i do zachodniego stylu życia. Wtedy to, za Augusta III, najpopularniejszy typ ubioru to długi żupan i kontusz. Do tego noszono pasy z tkanin, których sposób wiązania i układ na kontuszu był rozmaity, zależał bowiem od rodzaju, grubości i sztywności materiału. Tkaniny żupanów były zawsze dobierane w jaśniejszej tonacji niż kontusze, a zarazem starano się o silne kontrasty barw obydwu ubiorów. Przeważały jednak barwy spokojne - stłumione odcienie zieleni, różne tony popielate i szare oraz ciepłe złamane barwy żółte i brązowe. Okrycie głowy stanowiła czapka z opuszką futrzaną i czworokątną główką. Fryzury w modzie kontuszowej to - podobnie jak w wieku XVII - włosy równo sczesane oraz podcięte na okrągło nad wierzchołkami uszu i w tyle głowy, a do tego sumiaste wąsy. Obuwie do wytwornego stroju robiono z żółtego i czerwonego safianu, zaś do ubiorów pospolitych - z czarnej skóry. Pod koniec XVIII wieku pojawiły się niskie obcasy skórzane, które zastąpiły dawne metalowe podkówki, posrebrzane lub - w wypadku magnatów - srebrne. Ważną rzeczą, na co należy zwrócić uwagę, jest fakt, że swoje odzwierciedlenie w narodowym stroju miała także żałoba narodowa. Była ona noszona przy różnych ważnych okazjach, np. po śmierci króla. Na jej znak w okresie przedrozbiorowym zapuszczano brody. Żałoba nigdy nie występowała tak powszechnie i wyraźnie jak w epoce Powstania Styczniowego. Manifestacje przedpowstańcze łączono z rozmaitymi zmianami w ubiorze, co w czasie Powstania i później stało się "sprawą narodową". Przed Powstaniem oznaką patriotycznych przekonań był strój ludowy, szczególnie mazurski: białe sukmany, szare kurpiowskie czapki i wysokie buty. Co szczególne, walczono z elegancją, zwłaszcza z cylindrami. "Na tle innych narodów Polacy jawili się jako ludzie odmienni, trochę niezrozumiali, barwni, dumni i bardzo odważni. Wielokrotnie podziwiano ich, ale nie naśladowano. Podobnie i oni, nie mający najmniejszego kompleksu niższości w stosunku do Francuzów, Włochów, Niemców czy Anglików, zachwycali się obcymi krajami, odwiedzali je bardzo chętnie, ale nie starali się przejmować cudzych obyczajów" - podkreśla Bockenheim. Na uwagę zasługują szlacheckie gesty powitalne, tj. niski ukłon, nie mający nic z uniżoności, zamiatanie czapką przed kobietą czy kimś znacznie godniejszym, padanie do nóg rodzicom lub magnatom. Składały się one na sylwetkę, która odróżniała Polaka od przedstawicieli wszystkich innych nacji. Istniał cały skomplikowany ceremoniał powitań, odkrywania głowy (odkrycie głowy było bowiem oznaką wielkiego szacunku). Wymagało to nie lada wiedzy, kogo można ucałować (równego sobie), kogo pocałować w rękę, przed kim paść na kolana. Tradycje te pieczołowicie kultywowano w dworach, ucząc młodzież dobrych manier i etykiety

We Włoszech w XVI wieku wkładano pantalony do kolan (z jedwabiu, lnu lub aksamitu), ale gustowały w nich głównie panie lekkich obyczajów. Majtki znały już rzymskie kurtyzany - wówczas w modzie było tzw. subligaculum, czyli pas oplatany wokół bioder i zakrywający pośladki. Kobieca bielizna przez wieki była traktowana jako oznaka rozwiązłości i niemoralnego życia. O kobiecym ciele od pasa do kolan nie wypadało nawet wspominać, a co dopiero szyć dla tej części specjalne ubranie.

"Za sztukę płótna szwabskiego, co na gacie, złp. 9" - odnotowano w rachunkach księcia Zasławskiego z 1636 r. Zapiski te odnoszą się do męskiej garderoby. W XVII wieku uważano, że pantalony mogą nosić stare lub chore kobiety bądź służące, które myły okna, a przez to były wystawione na przeciągi (i spojrzenia pana domu). Kilkakrotnie w dziejach starano się odgórnym nakazem wprowadzić majtki do powszechnego użytku. Katarzyna Medycejska, rządząca Francją w XVI wieku, nakazała nosić bieliznę swoim dwórkom. Ona sama dawała przykład, wkładając do jazdy konnej kalesony ze złotych lub srebrnych tkanin, przyozdobione licznymi falbankami i kokardami. Pierwowzory majtek uszyte z brokatu, haftów i koronek nie należały do najwygodniejszych. Dlatego po śmierci Katarzyny dwórki powróciły do starego zwyczaju, czyli chodzenia bez majtek.

Natomiast później
Nie wolno było wedle panujących zasad pokazywać bielizny. Dlatego wykonywana ona była z płótna. Krój bielizny był prosty bez ozdób. Nie używano nawet koronek. Zamiast skarpet używano onucy. Były to kawałki materiału. Bielizna damska była to tzw. giezła. Giezło to prosta długa koszula, przypominająca wyglądem halkę. W tamtych czasach nie istniało coś takiego, co dziś nazywamy mianem majtek damskich. Rolę bielizny pełniły gacie i koszula.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 12 minuty