profil

A. Mickiewicz "Droga nad przepaścią w Czufut-Kale" - interpretacja.

poleca 85% 195 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Adam Mickiewicz

?Droga nad przepaścią w Czufut-Kale? A. Mickiewicz ? interpretacja

Piętnasty spośród ?Sonetów krymskich? świetnie ujawnia oryginalność całego cyklu. Widać tu, jak śmiało oddalił się autor od wzorca poezji sonetowej, którą Petrarka powiązał z tematyką miłosną. Miłością zajmował się Mickiewicz w sonetach odeskich, ale w ?Drodze nad przepaścią?? zamiast pary kochanków przedstawił dwóch wędrowców przeprawiających się przez góry, zaabsorbowanych wspinaczką, jej trudnościami i technicznymi szczegółami. Początek wiersza przypomina reportaż z wycieczki, a nawet przewodnik dla alpinistów, i może zdałby się prozaiczny, gdyby nie urok egzotycznej krainy, uwydatniony brzmieniem orientalnych nazw (Szafot-Kale, Mirza, Al.-Kair).
Osobliwy to sonet, bo nawet nie jest lirycznym wyznaniem, lecz dialogiem, wszak pierwsze trzy zwrotki wypowiada Mirza ? krymski przewodnik, a ostatnią ? jego podopieczny, nazwany tu Pielgrzymem. Sonet ? wbrew tradycji ? upodabnia się do dramatu, przypomina bowiem teatralną rozmowę toczącą się w górskiej scenerii, spektakl, który za chwilę okaże się najdosłowniej dramatyczny.
Role są wyraźnie rozdane: Mirza prowadzi i poucza, Pielgrzym słucha. Słyszymy dokładne wskazówki przewodnika, który w pierwszej strofie nakazuje: ?opuść wodze?, w drugiej zaś: ?tam nie patrz?, ?ręką tam nie wskazuj?, ?myśli tam nie puszczaj?. W trudnym zwężeniu drogi nad przepaścią każe jeźdźcowi zdać się na konia i unikać niebezpiecznego spojrzenia w dół czy choćby myśli o urwisku. Mnoży przestrogi, straszy głębią ?jak w studni?, a nawet posługuje się kpiną (?nie mas rąk u pierza?). Bo przeprawa rzeczywiście jest ryzykowna, jej dramaturgię Mickiewicz rozegrał z nadzwyczajną inwencją. Tam, gdzie w wierszu urywa się droga, tam urywa się też wers i kresu dobiega strofa. Przerwa między zwrotkami zbiega się z obrazem szczeliny między skałami, a biel niezadrukowanej kartki staje się jakby jej obrazem:

?Dzielny koń! patrz, jak staje, głąb okiem rozmierza,
Uklęka, brzeg wiszaru kopytem pochwyca,

I zawisnął. ? Tam nie patrz, tam spadła źrenica,
Jak w studni Al.-Kairu, o dno nie uderza.?

Kiedy czytamy, że koń zawisnął nad przepaścią, to informacja ta ?zawisa? między wersami. Poetycka przerzutnia zdaje się dosłownie ?przerzucona? nad ?wiszarem?. (Bodaj nikomu nie udało się dotąd w poezji polskiej tak przekonująco przedstawić kroku w niepewnej przestrzeni.). Lecz sonet ten ? znów wbrew tradycyjnym regułom ? ma także swoją fabułę. Niespodziewany rozwój wypadków i zarazem puenta wiersza kryje się w ostatniej ?refleksyjnej? cząstce sonetu.
Pielgrzym mówi: ?Mirzo, a ja spójrzałem! Przez świata szczeliny?. A więc na nic się zdały rozsądne rady, pogróżki i okrutne żarty. Nieposłuszny i zuchwały wędrowiec uległ magii ?nieźmiernej głębiny? i ?otchłani chaosu?. Nie zląkł się zawrotu głowy ani grożącej śmiercią pustki. Lecz to, co zobaczył, okazało się niewyrażalne. Nie widomo, co kryje się w ?świata szczelinach?:

?[?] com widział, opowiem ? po śmierci,
Bo w żyjących języku nie ma na to głosu.?

Czy dostrzegł cel swej pielgrzymki? Można tak sądzić, gdyż Pielgrzym jest uosobieniem romantyka, poszukującego tego, co przekracza zwykły świat i ludki język, a co ujawnia się w doświadczeniu wzniosłości.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 2 minuty

Teksty kultury